gitara z Ironów
Zajechała dziś w skromne progi (ale z koroną, huehue...) gitarka kolorku zacnego ecru letko obskubiona, Squire strato reverse, jakiś Adams czy coś, nie znam człowieka, chyba musi być z Warszawy. Aaa, za gitarką jakoby ma się ciągnąć historia związana z opiniotwórczą grupą rockową Lombard, gdzie głosowe struny darła sama Meluzyna, która chałturzyła u Pana Kleksa; stare czasy. Choć być może jest to jakaś aukcyjna legenda, podobnie jak ta o Defilu ze Szczytna, gdzie mieszkały jakieś Czerwone Fujary i być może na tym Defilu grały, dowodów na to sprzedający nie miał, ale dowodów na to, że nie grały, też nie. Jaki kraj, taka Targowica...
Ale wracając do naszych baranów: rzecz jest w zasadzie superstratem: krzywizna podstrunnicy zdecydowanie za mała na Strato, różowy most (biada temu majstru...!), 22 progi. Tylko te plastiki wprowadzają słuszny niepokój, o środkowym singlu nie wspomnę (to takie coś, w co trafia się kostką i Majster Od Tapet nie wyjdzie wtedy).
|
Korpus delikti. Biel to to, co przesłaniał plastik, a to naokoło to właśnie ta e-kremówka. |
|
Do wymiany. |
|
Trzynaście dni im zajęła zmiana pieczęci! Dziadowstwo, z Tajwanu |
|
I pierwszy raz na zakładzie odbędzie się wymiana karkomanii. Rzecz jasna bez fałszowania czegokolwiek, bo bez numeru seryjnego (oryginał: CY99043698) |
Za chwilę dalszy ciąg programu.
No comments:
Post a Comment