Friday 22 December 2017

zapiski leminga, rudy 102

swięta ido




Przyłożyliśmy ucho do kolejnej pre-produkcji nocnikarza Wojciecha-xero. Tym razem wespół z ex-oficerem ABW, panem Budzyńskim. Zabawne, że ujawnia się jakieś sprawy tajne (luźno cytując z zachowaniem znaczeń - utajnione na kilkadziesiąt lat, ale których właścicielem powinna być opinia publiczna - przepiękne...), dzięki komuś bardzo uczciwemu, ale anonimowemu (obstawiałbym wielkiego Bogdana, gdybym grał i gdyby krupier był uczciwy). W każdym razie komuś zależy na skasowaniu tego, co ludzie wyobrażają sobie o gen. Petelickim. Komu i dlaczego teraz i dla kogo robi pan xero - niezbadana tajemnica. W każdym razie pozwu od EY raczej nie będzie miał, skoro wymawia "Ernestjang". Wiocha jest wiocha. Choć gada, że z Żoliborza jest i na kazania ks. Jerzego chadzał. I co wyrosło? Ha, produkt seansów N....

Dała również głos pani pełniąca (nie wiadomo, przynajmniej nam, czy legalnie) obowiązki prezesa TK, zwana w obrazoburczy sposób "Wolfgangową" - w sprawie śmierci pana sędziego Ciocha -
Mam takie wrażenie, że (to przez) obciążenie psychiczne związane z tą obrzydliwą nagonką medialną. Ale nie tylko, również części polityków, którzy w niewybredny sposób rzucają oskarżenia, nazywając niektórych sędziów "sędziami dublerami"
- oznajmiła Przyłębska. - To powoduje w nas wszystkich olbrzymi stres - dodała. 

O ile nam wiadomo, w podobnych sprawach sędziowie powinni zachowywać się nieco bardziej powściągliwie. Kwestia klasy. Lower-middle-class, czy jak to ujął Kargul czy Pawlak.

Na koniec perełka przed wieprze - pani poststyropianowej Romaszewskiej (z tych), doradczyni p.o. brezenta (ale nie tysiąclecia - gdzie są niegdysiejsze śniegi), wyrwało się nieco wątów wobec szanownej osoby pana prokuratora don Pedrowicza. Cokolwiek poniewczasie, bo sanacja sądownictwa właśnie przyklepiona. Czekamy na interwencję - nie wiedząc, kto pierwszy walnie i czym. Póki co jakieś pomruki z Unii. Rychło w czas...

Słowem - i smieszno i straszno i jaja nie do wytrzymienia. A co z tym zrobią niepokorni - jasne, że wg jedynie słusznego klucza przerobią na papkę. A publika łyka i łyka, jak pisał klasyk.


wuj

Monday 11 December 2017

zapiski leminga, jeden zero jeden

rząd ten sam, ale nie taki sam.

 



Jesteśmy zawiedzeni. W szczególności tym, że pani z Brzeszcz została v-ce premierką. Ale głowa do góry - ważne, że pasek w TV pono głosi, że świat podziwia wyniki gospodarcze Polski z panem Mateuszem - nie premierem chyba, bo jeszcze za krótko u steru, ale tym, no, od spraw gospodarskich. Cieszy nas to, choć czy świat to akurat podziwia - wiedzeni pedagogiką wstydu - mamy jednak pewne wątpliwości.

Śmiesznie odpisał pan z TVN państwu z KRRiTV w sprawie jakiejś kary, którą zasolono stacji:
 
(...) Przedstawianie faktów - zgodnych lub niezgodnych z prawem - nie może być traktowane jako namawianie do jakichkolwiek działań, tak jak pokazywanie przebiegu i skutków wypadku drogowego nie jest propagowaniem naruszania zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Uśmieliśmy się po pierwsze z tego wtrącenia, bo jest cokolwiek dwuznaczne, po drugie - z niezależnego wpadnięcia na pomysł z ruchem drogowym. A co z tym wszystkim zrobią światli czynownicy, z czego jedna pani reprezentująca, ekhem, całun toruński - się okaże.

Na koniec oddajmy głos p.o. Prezydenta RP, przy okazji zakrzywoprzysiężenia nierządu:

- To bardzo ważny moment w historii Rzeczypospolitej, którego gratuluję. Będzie charakterystyczny i zostanie w pamięci tych Polaków, którzy oglądają uroczystość i zobaczą z niej zdjęcia. Bo już jest choinka i zbliżają się święta.

Pięknie. Nie wiadomo komu gratuluje onże tego momentu. Nie zostanie w naszej pamięci, bo nie oglądamy ani uroczystości, ani zdjęć. Choinek w lesie widzieliśmy ostatnio w trzy dupy, a święta zbliżają się przez cały rok... Czy temu człowiekowi nie można pisać przemówień? Plus brednie pana Mateusza o rechrystianizacji Europy - co się z nimi dzieje, prawie jak w Tey'u - "Oj, Czesiu, Czesiu, tobie dać funkcję, to głupiejesz". A jeszcze nie tak dawno pisano, że pan Mateusz ma od naczial'stwa koncesję na niebycie oszołomem.

 wuj

Saturday 9 December 2017

zapiski leminga, 100.

rekoństrukcja



Nasz wariant: dowolna nietrywialna permutacja szefów w resortach OŚ, SZ i ON. Tyle tytułem żartów na dziś. Pani Beacie po krasnoludzku współczujemy - machiny partyjne zaiste obejszły się z nią w sposób nieludzki. Plotka salonowa głosi, że pan premier został pobłogosławiony przez tatkę, co nieprzyjemnie sugeruje, że ten ostatni bredzi już na poziomie kaznodziejnym, ew. kuriewnym - takie słówko z tyg. uszatego z lat 90tych.

Skorośmy już przy owym tygodniku, to doznaliśmy z łamów potwierdzenia przypuszczeń hodowanych w resortowym czerepie od roku z haczykiem - że mianowicie wszystkie wygrażania Trybunałem Stanu dla złamasów konstytucyjnych są raczej picem.

Trwają pono obchodzy rocznicy całunu toruńskiego, jakiś typ z Watykanu miał rzekomo dostać beret. Jak jeszcze starsi bracia w wierze zaczną moherowe mycki naszać - będziem wiedzieć, że najprawdziwsza bulandzkość ogarnęła świat i można będzie wreszcie spocząć na laurach, niczym ten Filon.

Komentatory mówią, że pan Kornel będzie jak pan Viktor. Pażywiom - uwid'im.

Thursday 7 December 2017

zapiski leminga, XCIX

wyleciała pani Beata?



Gadają, że prawie. My tu, wicie, proponujemy jakieś miękkie lądowanie. Może w górnictwie węglowym jakaś ciepła posadka - bo branża przecież jakże perspektywiczna? Tylko żadnych aresztowań...

-  Co?

- Niedomówienie, Jasiu.

Tak czy siak, powstańczo-z-kolanna grupa rekonstrukcyjna pt. "rząd" pono działa. No a pani Beaty po ludzku - za kimś z komentatorów - rzeczywiście żal. Choćby dlatego, że nawet zawodowo odejść nie potrafiła. A dla ludu ciemnego nieustający podziw - rozumiemy, że jest sympatia dla tych, co ulżyli w sprawach budżetowych (póki co i doraźnie - "zobaczycie za 10 lat"), ale zaufanie? Do takiej władzy?

Monday 4 December 2017

zapiski leminga, XCVIII

chlapnięcie - precedens?




Prześmiesznie wypowiedział się pan senator Jego Magnificencja Jackowski - oczywiście przeciwko aborcji, a w razie gdyby coś nie po myśli płodząco/rodzących szło - sugeruje ów tytan intelektu winić naturę. My się zastanawiamy, czemu nie "pana boga", ale widocznie oczekiwanie konsekwencji od katołectwa wydaje się chybione. Możemy liczyć na konsekrację. Też na "konsek" się zaczyna. I kończy się na "racja", więc czego my się tu właściwie czepiamy. Kąsek racji.

Oprócz tego coś o kawie u Gazety. Jak zrobić prezent kawoszowi. W naszym resorcie panuje przekonanie, że pierwszym krokiem jest zaprzestanie nazywania go kawoszem, co brzmi jak bambosz nie przymierzając. Zwłaszcza na lewą nogę. Kawiarz, kawożłop. Coffee-junkie. Proszę bardzo. Przy czym preferujemy to pierwsze - krótko, zwięźle, w niezmiennie dobrym guście.

O harcach Gregorio Screttino wokół negocjacji z .N w sprawie wspólnych kandydatów na prezydenta Warsiawki już nie mamy siły pisać.


wuj. Are you in a band!?

Wednesday 29 November 2017

zapiski leminga, XCVII

Dzień rydza.



Z osłupieniem przeczytałem na blogu prof. Hartmana wpis pt. "Żydzi zdradzili". Nie wiem, czy oni, raczej ich fachowo wydymano. Czy naprawdę w nadziei na poprawę relacji? Czy może w ramach barwienia tych i owych? Kto grał? Kto kogo ograł? Kto jest czyją farbą umazany i kto na co liczy, przy czyim poparciu? Kto dymał, a kto się nadstawił? Nie wiem. A że niejako przy okazji koncertowo z plaskacza albo, jak w kiepskim filmie, tortem oberwali ci, którzy przez lata punktowali działalność kręgów radiomaryjnych - ano, trudno. Ja w każdym razie ani jednego słowa w obronie ich nie żałuję. "Niech się wstydzi ten, co robi, nie ten, co widzi".

Prześmieszna sprawa ze zlicytowanym atlasem kotów, co go Naczelnik czytał w czasie obrad, a później dedykację jak kura pazurem walnął i wystawił - czyta człowiek, kto to wydał i nadziwić się nie może - Ryngier Axl Szpryngier. Czyli raz przeszkadza, raz nie. Czemu nie.

Oprócz tego zabawny artykuł (w "NIE") o niejakim Filipie Frąckowiaku przypomniał mi zdarzenie z dzieciństwa. Otóż poznałem typka!... Przybłąkiwało się dziecko znaprzeciwka, chwaliło się zabawkami, mędziło coś o znanej i bogatej mamie co śpiewa i usiłowało zaczepiać, czy bić, pytając jak katarynka "karata cy dzudo?" Nawet spławiać się nie dawało - niekumate było. Przy czym ma tu znaczenie owo "znaprzeciwka". Więcej nic nie powiem, oprócz tego, że posadki te i owe stanowią słuszną rekompensatę dla owego pana. Lekko każdy nie ma. A już "opieka" pana Sz. nad panem K.? Ach, dwuznaczności, cóżbym bez cię począł?

Wielka hutzpah wokół spraw sądownictwa, ustaw, poprawek, etc. Obradami zarządzał nieodżałowany i dyspozycyjny tow. Piotrowicz. A ludzie zawiedli się na panu Dudzie. Ba, nawet Zośce, wdowie po Zbyszku, się dostało - że niby KOR, że niby S, że niby tamto-siamto, a tu - firmuje takie coś. Ano tak, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I dotyczy to wszystkich. Tylko jakoś tak się składa, że polską kato-poststyropiano-prawicę w sposób najbardziej spektakularny...

Ciężkie czasy, powiedział ... no, powiedział, i z pomnika go zdjęli.

Sunday 26 November 2017

zapiski leminga, XCVI

wydaliny.



Ciarki po grzbiecie przechodzą na wieść o Giewalcie, jakiego doznał historyk z UJ (na garnuszku IPN), wizytując mocarstwo położone na wschód od naszego. Otóż złapali typa za chabety i dali dobę na opuszczenie terytorium; ha. My tu mamy takoj malieńkij biznies — czemu by pana Henryka nie pozostawić wykładającego i niuchającego po archiwach (za afiliacją UJ, jako mniej drażniącą — może o gen. Koniewa ktoś go podpyta?) i nie wymienić go na kilkunastu bardziej zasłużonych obiektywnych historyków? Zresztą koszty 10-letniej wizyty w północnych prowincjach moglibymy pokryć od nasz z budżetu ("pieniądze rządowe"... — to z od red. Jasińskiego w artykuliku o pojęciu rodaków, skąd się bierze kapusta na pińset plis). No to czemu by nie Sybir+. Przeżuj to sam.

Drugą wydaliną wydaje się być Ryszard Petru, co pono focha strzelił w takim rozmiarze, że nawet na wystąpienie nowej liderki (ależ nowocześnie, nomen amen) Katarzyny Lubnauer wziął był i nie przylazł . Cóż, może dojrzeje.

Bardzo ciekawe interwiu red. Walenciaka w "NIE" — gen. K., co gośmy słuchali z wypiekami na licu w sprawie końtaktów Z. i Ł., co jednego posadzili, a drugiego znowuż wydalili, bo —  jak zapewnił kol. Kostek — przekręcić nie wchodziło w grę. Zresztą to, czegośmy słuchali też produkował red. Walenciak, ale skoro świstek poszedł do ABW, uznajemy, że albo jest autentykiem, albo — nie podejrzewając rzeczonych o tak marną prowokację, ale wariant jest wariant... — ktoś albo czegoś nie ogarnia, albo wie z góry, że ABW tego nie ogarnie. Hm, w drugim przypadku zaiste i smieszno i straszno. Bo jednak przy całej sympatii dla gen. K. i wielu innych, przepytywanych przez red. Walenciaka, nie podejrzewamy, żeby przetasunki, obnażania i później cięcia emerytur w służbach mogły być inspirowane przez służby przyjaciół wschodnich. Choć gdyby miała to być prawda, nie wiem, czy przepona by nam tu w resorcie wytrzymała, biorąc pod uwagę  k o g o  musieliby byli inspirować. A wydaje się, że po Z. i Ł. rachunki wyrównano sprawą "O"? Zresztą, kto by ich tam, służbistów, wyczuł. Tylko służbista, dusza funkcjonariusza...

Poza tematyką wydalniczą — prasa podwórkowa ekscytuje się lekturami Naczelnika w czasie posiedzeń Izby. Samemu będąc sympatykami czworonogów gatunku "felix", nie mylić z tow. Dzierżyńskim, cieszymy się, że na jesieni życia emerytowanego zbawcy narodu wszyscy wspólnie, wiecie, pracują (a i my lewą nogę przykładamy) nad ociepleniem wizerunku wzmiankowanego egzemplarza. Jako człowieka. A politykowi, po oby jak najrychlejszym albo odejściu, albo zostaniu premierem — należy życzyć sprawiedliwego osądu historii. Możliwie tej nieipeenowskiej, tylko uczciwej. Piszemy to z tym większą goryczą, że dokonaliśmy prawie że przypadkowego zlustrowania osoby Dziada naszego w tej niesławnej instytucji — jest nad wyraz skąpo, a kariera zawodowa zaczyna się od początku lat 80tych. Co jest dziwne, skoro zaczęła się w 1959.

Przeżuto i wydalono — mamy nadzieję, że ostatecznie — sprawę samospalenia. Przejmował się bardziej... — dzięki, romantyczna Gazeto, mam teraz, kurwa, wyrzuty sumienia, że żyję, bo przejmowałem się niewystarczająco i niegodzien jestem miana neostyropiana. Niech was szlag trafi i chuj wam na grób. No i Bonieckiego zakneblowali. A mogli Portkiewicza, czy jak mu tam — taki typ, co odbierając od Dudynia nagrodę zrobił minę, jakby gazom jakowym upust w trzewiach uprzednio zgromadzonym dać chciał, a nie mógł.

Klimat ponury nad wyraz. Słota jesień. Wracamy do "Werbownika". A "Rezydent z Genewy" w drodze — może coś o familii będzie...

Saturday 11 November 2017

zapiski leminga, XCV

dekomunizacja!



Stało się po raz kolejny - jepeen i voivod jakiś przemianowali hurtem kilkadziesiąt nazw ulic w Wwie. Oczywiście Armia Ludowa i Dąbrowszczacy wykoszeni, w tym AL wybitnie sromotnie, bo na brezenta tysiąclecia, zasłużonego przecież i dla reprywatyzacji i dla budowy muzeum samo-rzezi. Zabawnym zabiegiem wydaje się ulica "bohaterów <<Wujka>>", zostawiająca rozległe pole dla interpretacji dla niezdecydowanych, bo - bynajmiej dla nasz tu w resorcie - zaiste nie wiadomo, czy bohaterowie to ci, którzy mieli rury, śruby i kamienie i miotali nimi, czy może ci, po stronie których ktoś nerwowo nie wyrobił i wygarnął serię... A może znając pozycję niektórych towarzyszy w PiS - może jednak cichym bohaterem ma być gen. Gruba? Postulujemy obok Pyjasa dać także ulicę Wildsztajnowi, co był jego kumplem i zdaje się być bardzo skromnym i przyzwoitym i absolutnie niesprzedajnym człowiekiem. I może radiokomitetowego Pereirę (Sam! Sam! To łon!... - Grać?!) hurtem, co ostatnio go zjechano za wygląd i pozowanie na tle torowiska tramwajowego, a więc w czymś nieładnie i wypadałoby zadośćuczynić. No to może ulicę, dałoby radę, towarzysze? No, morda... Najbardziej zagadkowe jest odebranie Batalionowi Platerówek owego Batalionu - zostały Platerówki. Różnica niewielka, koszty - takie same, jak w przypadku innych ulic; ale kto bogatemu zabroni?

Oprócz tego tradycyjny bezwład: część opozycji dalej uprawia moralny Giewalt nad prochami Szarego Człowieka, media nieopozycyjne mają rozkosz nad gwizdami w kierunku Tuska przy Grobie Nieznanego Żołnierza - bo dziś święto. Pyszna karykaturka w NIE - Marszałek na Kasztance, ale bez "t". Jeszcze nie umarła, póki żyjemy - dzieci we mgle, ale z orłem i wilkiem na rubaszce wyklętej; sól ziemi, nie trzeźwiąca bynajmniej.

Zaczynamy tu w resorcie doceniać działania "polskiej prawicy" - rzeczywiście, Panowie*, świetnieście wyczuli potrzeby i wymagania tego motłochu. Bo, parafrazując red. Lisa, widz polski wybaczy wiele, ale nigdy nie wybaczy tego, że potraktowano go poważnie ("Dlaczego głupiejemy", OUW, 2008).

Światowy para-humor nie lituje się nad paniami, które za możliwość zagrania w filmie grały uprzednio inne role. Nie odnosimy się. Ciężko cokolwiek powiedzieć, żeby się nie podłożyć. Choć jako singlowi z powołania - ciężko podłożyć się komukolwiek konkretnemu. Więc nie podkładamy się kobiecie a(bs)trakcyjnej.


 wuj


(*) Panie z prawicy, rządzące przecież z rzadka, raczą i wybaczą patriarchalne potraktowanie zagadnienia - do krucafuksa, do dzieci i do garów marsz, nie uwłaczając.

Tuesday 31 October 2017

zapiski leminga, XCIV

dom wariatów, czyli 

habemus Smoleńsk



Stało się. Jakiś misyjnie nastawiony kopypaściarz wkleja na forum Gazety osławiony już list Piotra S. Dziś pod artykułem o niewszczęciu postępowania wobec prezesa PiS, co "bez żadnego trybu" ponapierdalał był radośnie w PO z trybuny, od morderców i zdrajców wyzywając. Oczywiście kopypaściarz nawiązał do zdania o krwi, którą na rękach ma PiS - już ponoć prezes osobiście.

Obok jakiś ludzik usiłuje... dociekać, kiedy i gdzie będzie pogrzeb, bo chce pójść. Z całym zrozumieniem dla chęci przeżycia współobywatelskiego uniesienia czy zaspokojenia ciekawskości drobnomieszczańskiej i przeżycia dreszczyka, ale czy przypadkiem nie jest to w gestii rodziny? I czy upublicznienie sprawy nie spowoduje to jej automatycznego (w aparacie propagadny przeciwnika - na 100%) upolitycznienia? Oj, towarzysze, nie myślicie. Gracie śmiercią człowieka, i wara wam od tłumaczeń zahaczających o jego nieszczęsną deklarację o jego krwi na rękach PiS... Nawet jeśli ów nieszczęsny Jarosław ma na sumieniu prawie setkę osób i samolot (zgodnie z wersją o - mitycznej póki co - "ostatniej rozmowie"), zaczynacie gadać jego językiem! Ślepi, głupi, pyszni i pięknoduszni romantycy, do jasnej krwi! Podobnie jak ci spod artykułu Holland. "czuję się winna" - na rany Nieistniejącego, czemu się czujesz winna, nieszczęsna istoto?! Mogłaś pomóc na miejscu? Pewnie nie. Więc czego paszczą kłapiesz - chyba że "lajki" zgarniasz... Dewaluacja po prostu. Czytam płomienne i uniesione odezwy o tym, że ktoś sobie zza klawiszury życzy, żeby śmierć Piotra S. nie poszła na marne i żeby wydała plon... To czemu nie chwalicie "wyklętych", czemu nie głosujecie na PiS? Może na wszelki wypadek  n i e   z a c z y n a j c i e   czytać GaPoli i pokrewnych - targetem jesteście idealnym...

Opozycjoniści, my foot. Jeśli to samo działo się w "S" za "czerwonego" - ... - zacznę niedługo "Rozmowy..." Chęcińskiego traktować jak dokument.

Owocnego zniczopalenia, współobywatele.


wuj

Sunday 29 October 2017

na powaznie, II

pani Holland do sztambucha

 

29.X zmarł pan Piotr, który 19.X podpalił się w centrum Warszawy, protestując przeciwko poczynaniom władzy.

Okazało się, że już 22.X oko.press opublikowało tekst Agnieszki Holland*, którego dzisiejsza lektura uderzyła mnie po trzykroć. Po pierwsze — przeczytałem go "na gorąco", tuż po tym, jak dowiedziałem się o śmierci pana Piotra. Po drugie — popierałem panującą w cenionych przeze mnie** mediach ciszę nt. tego, co stało się 19.X — ciesząc się, że głos red. Wielowieyskiej przeważył. Nie uważałem bowiem za jakkolwiek pomocne (dla sprawy walki o przestrzeganie prawa przez obecną władzę i — w perspektywie — o wybranie za dwa lata innej władzy) informowanie o stanie zdrowia człowieka, który na znak protestu targnął się na własne życie. To naprawdę była sprawa między nim, lekarzami a jego rodziną, nie społeczeństwa. Jeśli ktoś, poza chyba naturalnym życzeniem mu jak najlepiej, usiłowałby czegokolwiek szczegółowego dociekać, uznałbym to za niezdrowe. O czym innym należałoby informować, co mówić — jakoś z komentarzy pod artykułem nie dało się wyczytać (później komentarze usunięto, co wydaje się rozsądne; update: następnego dnia wróciły...). Po trzecie — i jest mi nieswojo, a może nawet głupio, że jako niewierzący poczuwam się do napisania tego, mając przy tym wrażenie, że wierzący powinni myśleć podobnie, chyba bez względu na wyznanie... — po trzecie zatem, w ten sposób nie wypada mówić o domniemanym (z dzisiejszej perspektywy: niedoszłym...) samobójcy nie wiedząc, jaki jest jego stan i nie wiedząc, czy sobie tego życzy. Bez względu na rozwój wydarzeń i bez względu na nadzieję, że przeżyje — nie należało tego pisać! A w każdym razie tak wcześnie i w niezawoalowany, polityczny sposób dążyć do wykorzystania tego, co się stało — przywołując podobne przypadki z PRL, usiłując łajać media za milczenie, a obywateli za obojętność, czy wręcz "sen". Nota bene samej proponując jedynie jakąś bliżej nieokreśloną "walkę". Jaką? Jak? Kto? Czym? Kogo? Tj. co więcej na razie można zrobić ponad to, co się robi — notuje występki władzy, punktuje propagandę, etc.etc. — tego problemu pani Holland chyba nie przemyślała, decydując się sypnąć, pardon, komunałem. Dziś wiemy, że nie zrobi to p. Piotrowi żadnej różnicy, ale jego rodzinie i pamięci o nim może — wypada więc zapytać: jakim prawem? Z wielkim niesmakiem myślę o wypowiedzi ministra SW Błaszczaka, o "chorym człowieku pod wpływem propagandy totalnej opozycji" — wpisuje się to doskonale w kanon "mógł milczeć, a rozwiał wątpliwości". Podobnie myślę o wyrobie pani Holland. Po pierwsze — nie jest już istotne, kto i jak to rozgrywa, ale że rozgrywa. Po drugie — skoro już rozgrywać, to podpowiem, że bardzo źle by świadczyło o polskim społeczeństwie i stopniu jego dojrzałości do ustroju, którego bronimy***, gdyby dopiero taki czyn miał sprawić, że ludzie zaczęliby patrzeć, słuchać i myśleć, być może znajdując pewne analogie z przeszłością i przeczuwając przyszłość. Ta wizja wprost prowadzi do... ano właśnie — ofiary złożonej na ołtarzu Ojczyzny, za wolność waszą, i kto wie, czy nie "czterdzieści i cztery" i etosu powstańczego — zresztą echa tego są obecne w omawianym tekście! A stąd już krok do tak pracowicie wyszydzanych przez "naszą" stronę pisowskich prób klecenia mitu założycielskiego IV RP bis. Bo czym jest użycie owych 96 "poległych" ze Smoleńska? I jaką robi różnicę, że zginęli w wypadku, a ten człowiek najwyraźniej chciał zginąć? Czy naprawdę chcemy tak samo — użyć czyjejś śmierci? Hipokryzja? Wypadałoby teraz spojrzeć odważnie w lustro i przyznać, że znów ma zamiar wygrać nurt romantyczny i wobec tego... — tu niech każdy wypełni zgodnie z wiedzą historyczną, zmysłem politycznym i sumieniem. Moje rachunki wskazują, że jeśli taki ton usiłuje nadawać opozycja, to PiS będzie rządzić jakieś pięć kadencji, bo na nic więcej póki co nie zasługujemy.

Jestem potwornie zawiedziony i zniesmaczony. Polityka, pani Agnieszko, to trochę jak gra w szachy. Pani właśnie podeszła do szachownicy i z impetem środkowego palca, wypuszczonego zza kciuka, pstryknęła czyimś pionkiem po przekątnej w wieżę jego przeciwnika. Fakt, strącona, i oby panią długo bolał palec. Tu szybki kurs "szachów", skoro już napisano to wszystko. Otóż człowiek ten zawarł w swoim liście — skądinąd bardzo mądrym, świetnie napisanym i wyważonym — jedną bardzo nieostrożną sugestię: że jego krew ma na rękach PiS. Niech teraz (albo za tydzień) każdy w swoim oglądzie sprawy i sumieniu odpowie sobie szczerze na pytanie, czy tak jest. Najchętniej po drodze zmieniając postaci, kraje, reżimy i epoki — tak dla treningu w porównaniach i obiektywizmie. Moje zdanie: nie, tak nie jest. Jeśli czyjąkolwiek krew ma na rękach PiS, to w sprawie z komisariatu we Wrocławiu. I wobec takiego postawienia sprawy w liście p. Piotra, należało dać się wygadać biednemu min. Błaszczakowi i zbyć go jakże znaczącym milczeniem, i robić swoje. P. Holland — niejako w ślad za min. Błaszczakiem, co samo w sobie nosi znamiona ponurej farsy — rozwiała wątpliwości, przybijając jeszcze na końcu datę "21 październik 2017". Może lepiej po prostu coś nakręcić?

Oby było nam dane za dwa lata głosami większości uprawnionych zmienić władzę i oby dużo z nas poszło głosować. Póki co widzę szansę dla koalicji 3-4 partii przeciwko PiS, i prawie 2 x większej frekwencji. Inaczej — leżymy.


W. Natorf, 30.X.2017, 01:33


* Znamienne — nie widziałem ani jednego jej filmu. Żałuję, bo jeśli będę widział kiedyś — to pewnie z pamięcią o tym wszystkim.

** Być może także w niecenionych — nie śledziłem.

***Fakt, póki co mało skutecznie, bo nie zniżamy się do pewnych chwytów, które zamykają się w terminie `postprawda' czy `populizm', choć wśród ludu dochodzi do pomysłów prowadzących do kalkowania wprost rozwiązań PiS, sprzecznych z prawem. Oby w dobrej wierze połączonej z całkowitym brakiem świadomości.

tekst AH z 29.X.17, obrazki:


Wednesday 25 October 2017

zapiski leminga, XCIII

gruba linia, wersja hard.




Trybunał Konstytucyjny orzekł konstytucyjność ustaw o nim samym. O co tak zgrabnie pluli się 1.5 roku temu ichni propagandyści, posuwając się nawet do stwierdzeń, że jeśli ustawa dotyczy trybu orzekania, to orzekać w sprawie tej ustawy należy już w nowym trybie, bo istnieje "domniemanie konstytucyjności". Zabawne. Wredny, antypolski (choć polskojęzyczny i to o parę klas wyżej od ichnich sługusów, co na piątej musi poprzestali), kanalarski i zdradziecki gorszy sort pamięta o brakujących wydrukach, których brak był złamaniem prawa. Suweren - amnezja, a co my tam panie będziem pamiętać. Swoją drogą: co ze słynnym (bo nieopublikowanym do tej pory) wyrokiem TK w sprawie działań Sejmu z późnej jesieni 2015? Cisza, jak wódką zasiał...

Polska krypa spokojnie dryfuje w kierunku zachodnich rubieży Azji. Klimat na pokładzie (a i pod, jak donoszą szczury z ładowni) iście dekadencki - bal na całego i garstka panikarzy. Jakie to romantyczne - zatonięcie przez górę lodową. U nas pewnie będzie przehandlowanie masztów i zużycie żagli na gacie dla szwagra trzeciego majtka. No i cięcie wody pod jazzgott komendy...

Dziś okrągła rocznica Rewolucji Październikowej. Pochylamy się nad ofiarami, ale też odważnie i niepoprawnie wg dzisiejszych standardów rozmyślamy nad tym, kim i pod czyim zarządem byśmy byli, "gdyby nie", i polecamy to i owo przeczytać dzisiejszym rozpalonym głowom. Co samo w sobie jest walką z wiatrakami.


wuj

Saturday 21 October 2017

zapiski leminga, XCII

pan minister -szczak.




Zaczęło się, czyli gra nad niedoszłą ofiarą samopodpalenia. Minister SW powiedział w państwowym telewizorze, że to ofiara propagandy totalnej opozycji. Finezja cepa, ale czego się spodziewać. Nie wiemy, czy gen. Kiszczak, który niedawno obchodził urodzinki, śmieje się zza grobu. Być może doradza, że jeszcze lekarzy warto w sprawę wplątać, od razu ustrzeli się więcej za jednym zama... ups...

A w ramach ilustracji:

Thursday 19 October 2017

na powaznie

Źle się dzieje - ktoś podpalił się pod PKiN. Sądząc po zostawionym liście - wykształcony i raczej zrównoważony.

W zasadzie należy zakrzyknąć, że "nie tędy droga." Należy życzyć człowiekowi, żeby przeżył, i nie zadawać mu później niewygodnych pytań. A na szybko należy zadać niewygodne pytanie sobie, i to obie strony: co ma owa mityczna "totalna" z tym fantem teraz zrobić? Co ma zrobić władza? Zaczną ze sobą rozmawiać? Oby. Ale jak źle to by o nas wszystkich świadczyło, gdyby potrzeba było takiego wydarzenia... Strach myśleć, ile spiskowych wariantów z tego wypączkuje. Niech zgadnę - jeśli (odpukać) człowiek nie przeżyje, to za 30 lat jakieś świry i nawróceni bezpieczniacy będą pisać o "Spisku założycielskim V RP"?... Bo przecież 19.X - już słyszę nieśmiertelne "przypadek?!..." - reszta jest znana aż za dobrze.

W. Natorf


Treść listu, za Gazetą:

1. Protestuję przeciwko ograniczaniu przez władze wolności obywatelskich.

2. Protestuję przeciwko łamaniu przez rządzących zasad demokracji w szczególności przeciwko zniszczeniu (w praktyce) Trybunału Konstytucyjnego i niszczeniu systemu niezależnych sądów.

3. Protestuję przeciwko łamaniu przez władzę prawa, w szczególności Konstytucji RP. Protestuję przeciwko temu, aby ci, którzy są za to odpowiedzialni (m.in. Prezydent) podejmowali jakikolwiek działania w kierunku zmian w obecnej konstytucji - najpierw niech przestrzegają tej, która obecnie obowiązuje.

4. Protestuję przeciwko takiemu sprawowaniu władzy, że osoby na najwyższych stanowiskach w państwie realizują polecenia wydawane przez bliżej nieokreślone centrum decyzyjne związane z prezesem PiS, nieponoszące za swoje decyzje odpowiedzialności. Protestuję przeciwko takiej pracy w Sejmie, kiedy ustawy tworzone są w pośpiechu, bez dyskusji i odpowiednich konsultacji, często po nocach, a potem muszą być prawie od razu poprawiane. 
5. Protestuje przeciwko marginalizowaniu roli Polski na arenie międzynarodowej i ośmieszaniu naszego kraju.

6. Protestuję przeciwko niszczeniu przyrody, szczególnie przez tych, którzy mają ją bronić (wycinka Puszczy Białowieskiej i innych obszarów cennych przyrodniczo, forowanie lobby łowieckiego, promowanie energetyki opartej na węglu).

7. Protestuję przeciwko dzieleniu umacnianiu i pogłębianiu tych podziałów. W szczególności protestuję przeciwko budowaniu "religii smoleńskiej" i na tym tle dzieleniu ludzi. Protestuję przeciwko seansom nienawiści, jakimi stały się "miesięcznice smoleńskie", przeciwko językowi ksenofobii i nienawiści wprowadzanemu przez władze do debaty publicznej. 

8. Protestuję przeciwko obsadzaniu wszystkich możliwych do obsadzenia stanowisk swoimi ludźmi, którzy w większości nie mają odpowiednich kwalifikacji.

9. Protestuję przeciwko pomniejszaniu dokonań, obrzucaniu błotem i niszczeniu autorytetów, takich jak Lech Wałęsa, czy byli prezesi TK.

10. Protestuję przeciwko nadmiernej centralizacji państwa i zmianom prawa dotyczącego samorządów i organizacji pozarządowych zgodnie z doraźnymi potrzebami politycznymi rządzącej partii.

11. Protestuję przeciwko wrogiemu stosunkowi władzy do imigrantów oraz przeciw dyskryminacji różnych grup mniejszościowych: kobiet, osób homoseksualnych i innych LGBT, muzułmanów i innych.

12. Protestuję przeciwko całkowitemu ubezwłasnowolnieniu telewizji publicznej i niemal całego radia i robieniu z nich tub propagandowych władzy. Szczególnie boli mnie niszczenie (na szczęście jeszcze nie całkowite) Trójki - radia, którego słucham od czasów młodości.

13. Protestuję przeciwko wykorzystywaniu służb specjalnych, policji i prokuratury do realizacji swoich własnych (partyjnych bądź prywatnych) celów.

14. Protestuję przeciwko nieprzemyślanej, niekonsultowanej i nieprzygotowanej reformie oświaty.

15. Protestuję przeciwko ignorowaniu ogromnych protestów służby zdrowia.
Protestów pod adresom obecnych władz mógłbym sformułować dużo więcej, ale skoncentrowałem się na tych. które są najbardziej istotne, godzące w istnienie i funkcjonowanie całego państwa i społeczeństwa.

Nie kieruję żadnych wezwań pod adresom obecnych władz, gdyż uważam, że nic by to nie dało. Wiele osób mądrzejszych i bardziej znanych ode mnie, podobnie jak wiele instytucji polskich i europejskich wzywało już tę władzę do różnych działań i niezmiennie te apele były ignorowane, a wzywający obrzucani błotom. 

Najpewniej i ja za to, co zrobiłem też takim błotem zostanę obrzucony. Ale przynajmniej będę w dobrym towarzystwie.

Natomiast chciałbym, aby prezes PiS i PiS-owska nomenklatura przyjęła do wiadomości, że moja śmierć bezpośrednio ich obciąża, i że mają moją krew na swoich rękach.

Wezwanie swoje kieruję do wszystkich Polek i Polaków, tych którzy decydują o tym kto rządzi w Polsce, aby przeciwstawili się temu co robi obecna władza i przeciwko czemu ja protestuję. I nie dajcie się zwieść temu, że co jakiś czas działalność władz uspokaja się i daje pozór normalności (jak choćby ostatnio) - za kilka dni czy tygodni znowu będą kontynuować ofensywę, znowu będą łamać prawo. I nigdy nie cofną się i nie oddadzą tego co już raz zdobyli.

tu cytat w Gazecie się urywa; ciąg dalszy od P. Piechny-Więckiewicz,

zapiski leminga, XCI

resortowy umysł



Podchodzimy do kasy w sklepie, pani obsługantka otwiera sąsiednią i mówi "zapraszam do czwórki", a nam w głowie iskra, że służba. Choć pani kasjerka na oficera nie wyglądała, ale pewnikiem tatuaż. Czy manikiur, czy inny kamuflaż. Ach, te języki. Piarowcy werbują, śpiki maszerują, zaciągnij się... Kiedy nie mam jak, jeszcze zakaszlę i co? Dekonspira i perspira!

Ale żarty na bok. Oto wg artykułu Gazecie pękać zaczyna histeryczny sojuz Żoliborza i parówkowo-puszkowych skrytowybuchców. Pono by się tera jeszcze bardziej uwiarygodnić, muszą zrobić nową symulację. Prawie jak powtórka matury z polskiego - prezentacja - i nie bylibyśmy tacy rychli w licytowaniu się, gdzie można bardziej nabajać. Cóż, powodowani dobrym imieniem państwowości polskiej (nadszargniętym nieco ostatnimi czasy, ale co tam - rękawy się zakasa i nadrabiać będziem, choćby miną, byle nie przeciwpiechotną) proponujemy panu Naczelnikowi wysłanie pana wiadomego gdzieś na polowanie (foki, niedźwiedzie, surykatki), a na łanłejtikiet zarządzić zbiórką (kiedy? nie kiedy, tylko po ile - jak mawiał Z. Laskowik) Tylko kryteriów rodzinnych nie stosujcie -- wzięty pszczelarz jest tam obecny, jak ćwierkają zaprzyjaźnione wiewiórki. Być może ma to jakiś związek z "zupełnym przerzuceniem się na miodek", jak w znanym serialu. Na Okieńciu to było. Dopisali redachtorzy, że "wiele zależy od ostatniej rozmowy" - my tu w resorcie nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby istotnie była to ostatnia rozmowa tych dwóch panów; a przynajmniej ostatnia w sytuacji, kiedy jeden jest posłem, a drugi ministrem obrony.  Dziennik cotygodniowy zaś informuje o lichawym stanie zdrowia Naczelnika. Wyrażamy autentyczny strach o to, wiecie, kto po. Mamy pewne dobre typy, ale wymieniać nie będziem, bo po co plamić. Poczeka się.

Zaś na końcu pozwalamy sobie złożyć serdeczne życzenia urodzinowe  samemu Szefowi. Życzymy wam, wiecie, pomyślnego rozwoju kariery, celnych pozyskań wśród personelu miejsca, w które was skierowano, oraz przekażcie pozdrowienia PR i Waszemu Szefowi - zapewne zaprosiliście na skromny poczęstunek.

Pozdrowienia od nadziemia!

zapiski leminga, XC

a ty się bracie nie denerwuj,

damy pokaz gry,

tylko dłonie ściśnij mocno

sprawdzą nam się sny...



W ostatniej rozgrywce WSW-SB padła bramka ze spalonego, którą sąd ludowy uznał, pokazując dodatkowo zakatarzonemu graczowi z wojskówki czerwony kwitek; mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla SB, której zawodnik pozostał na placówce w Berlinie. O ile wiadomo z doniesień oficjalnych, jego koneksje rodzinne z prezesem PZPRN nie mają nic a nic wspólnego z decyzją ławników.




Wednesday 18 October 2017

zapiski leminga, LXXXIX

Spotkanie premier Szydło

z Erdoganem zostało odwołane




-- Bar-zo pseprasiam, ale podejrzeni pan są cakowicie bezpodstawne, ta pani przyszła do mnie w tym kożuchu i w nim wychodzi... (Ja już nie mogę; ja jestem za wolny, rower jest dla mnie za szybki).

I smaczek z przeszłości zamierzchłej :)


Tuesday 17 October 2017

zapiski leminga, IIXC

pan pułkownik...?



(Znak zapytania, bo donosik z "Faktu" spłynął, więc ... znak zapytania!)

Śledzimy tu w resorcie z wypiekami na niedospanych i wczorajszych twarzach (szyfrant makowiec ma, a szef drożdżówkę; bądźmy szczerzy, bądźmy szczerzy.) ostatnie wydarzenia, zwłaszcza związane z drukarnią pieniądza, skąd świetlana postać imć Woyciechowskiego została wyekspediowana na sfatygowany przód świni. Dziś niejakie poruszenie wywołały rewelacje o publikacje opiniotwórczego periodyku "Fakt", co to ujawnił n-ty etat szanowanego (?) w kręgach prawackich płk Wrońskiego, i o to tutaj chodzi. Bądźmy szczerzy. Gazeta palnęła drobny lapsus ew. powtórzyła go po "F-cie", sugerując, że ów "prześwietlił przeszłość Wrońskiego." Kiepsko to licuje z faktem, że płk. Wroński "ujawnił się" sam, nie o to tutaj w ogóle chodzi, więc roboty z prześwietlaniem jest z grubsza tyle, co zajrzeć do białego wywiadu; może być w wersji hippicznej, czyli na siwku trzeba, yłuuiii... potuptać. Larum się podniesło, że ubek, że w partii same ubeki, że są dobre i złe... Pragniemy sprostować, że czego by o SB nie mówić, istniały tam jednak jakieś intelektualne kryteria, sita itp. - w PiS, sądząc po wypowiedziach co bardziej krewkich, głos mają same gamonie i emerytowane sprzątaczki (w "kontrze" pono przydatne...)

Płk. Wroński stwierdził na jednym ze spotkań, że przez kolegów z resortu określany jest jako zdrajca i renegat, bo ujawnił się w takim, a nie innym środowisku medialnym. Nie wiemy, czy to prawda. Gust podpowiada, że rzeczowiej i spokojniej wypowiadają się płk. Makowski czy "Severski", choćby u przedrapieżnej red. Michalik (wrrrauuu!:), a owe epitety to jednak autokreacja, narracja i legenda. W tym kontekście warto przywołać wiekopomne słowa Endrju Milczana, o naszym asie Marianie - "człowiek zachowujący się z pewną godnością, nie skamle" - może wystarczy, bo na samo słowo o działalności pana M. zbiera nam się na wyrzuty sumienia co najmniej w skali Mr. Creosote'a... Właśnie problem w tym, że nieco skamle i wlazł w media, gdzie margines na gadaninę propaństwową i obronę swojej godności (tak, jako "SB-ka") jest przerażająco cienki. A za marginesem jest tępy propagit... Zresztą może to kontrakt - uwalasz część dawnej firmy, więc będzie posadka dla dorobienia na emeryturce - bez względu na prawdziwość, warto taki wariant rozważyć, oczywiście bez oskarżeń. Szczególnie, że nie wiadomo, kogo taki biznes mógłby bardziej plamić. No nic, pułkowniku, balansujcie... Choć kto wie, czy nie warto -- dla jakiejś następnej książki, ale to za paręnaście lat -- gdy będzie się opłacało odpalić kulisy dzisiejszych sprawek, łapek niemytych a lepkich, ale zgodnie z linią raczej wyprostowanych i do podbródka karnie złożonych...

A póki co zastanawiamy się co prokurator na owo latanie z piętnastkami, o którym pan płk. tak często wspomina. No nic, pożyjemy, zobaczymy.

Gdyby istotnie okazało się, że rzeczony P. Wroński dostał od pisowców fuchę w PWPW (np. Piotr Wroński Prowadzi Weryfikacje), jedną z ostatnich naszych zaplutych reakcji byłoby zdziwienie.


--- z ostatniej chwili ---
ponoć kawę "Turek" dziś w Warszawce podają. Nie mylić z ulubionym syrem dla pani głosłanki Lichockiej :)

(.."gdy swoją ręką ścisnąć rękę zakrwawioną,
musowo się ubrudzi, tak już to jest zrobione")
--------------------------------


wuj

PS "nie o to chodzi", "o to chodzi", "bądźmy szczerzy", "yłuii" to typowe dźwiękowe zagrywki płk. Wrońskiego. Podobnie jak "znaczy" albo "acz-się" płk. Makowskiego i "ergo, de facto" Severskiego. Zdarzało nam się słyszeć (przy robocie, kiedy oglądać nie ma jak) wszystkich trzech, dwaj ostatni naszym zdaniem deklasują kolegę w kulturze wypowiedzi w sposób drastyczny. Co nie znaczy, że np. po "Weryfikację" nie sięgniemy w stosownym czasie. A jak się na odwagę zbierze do zmierzenia się z nawarstwieniami spisków itp. - może i po "Zbrodnię założycielską". Choć po wysłuchaniu bajki red. Xero o dzieleniu biało-czerwonego sukna na tajnym spotkaniu u gen. Kiszczaka, hm...

- Cześć, umiem takie rzeczy, że nie uwierzysz...

- Ja już jestem niewierzący...

I jeszcze wyjaśnienie. Jako czytelnik twórczości płk. Bosaka wiemy +/-, co to "karta E-15". Więc latanie z piętnastkami to tylko suchar był.

Sunday 15 October 2017

zapiski leminga, LXXXVII

"śledztwo obejmuje 

pracowników pogotowia".





Dziwimy się tu w resorcie, czemu zacni i uczciwi ludzie w TVP nie połączyli aktualnego tematu ze sprawą człowieka z Wrocławia, na komisariacie, że tak powiem, pożegnanego z życiorysem, rzekomo przy niejakiej pomocy ze strony funkcjonariuszy. Panie i panowie propagandyści, klientela oczekuje od was czegoś przełomowego; dajcie z jeszcze grubszej rury, ale tak, żeby brukowce i popołudniówki ruszyło sumienie. Igrzysko ma być, żeby słupki skoczyły!

Oprócz tego ochodzą niezasłużone przecież żarty z budowy obwarowania wokół mitycznej "Nowogrodzkiej". Nawet takie, że Dom Partii płota przecie nie miał.

Anthony wypuścił kolejny sygnał o wybuchu. Jak zgadują zaprzyjaźnione sikorki pod mankietem, zapewne był to wybuch wzburzenia, którego objaw na taśmach zarejestrowano w postaci katolickiego odniesienia do samej Marii-Magdaleny.

Na koniec przeczytaliśmy żart o onym zdarzeniu. Kończy się on smutnymi słowami: "a co, k...a, miałem im o brzozie powiedzieć?".


Niezmiennie oczekujący na koniec sklejkatury ciemniaków,

wuj

Saturday 7 October 2017

zapiski leminga, LXXXVI

odmowa



Dzięki różańcowej akcji katolików, zapewne wywołującej ćwiczenie przepony u ewentualnych żywicieli zakusów na Wielko Polskę, poczuliśmy się bezpieczniej niż kiedykolwiek, za co katolikom dziękujemy. Tęczo-podobny zaś koloryt miejsc, gdzie gepeesy onych się zdały zarejestrować, dający obwódkę konturów Rzeczplitej uważamy za podłą prowokację kół zbliżonych do kręgów oraz członków przesuniętych z ramienia na czoło i na głowy pozamienianych.

Myśmy, jako nie poddani kropieniu za noworodka, ani też nie doznawszy zaszczytu łaski nawrócenia, a więc nieprzynależący do owczarni (przepraszamy tu szanowne owce) niestety dokonali odmowy odmówienia onego koralikarza, częstokroć widywanego w łapach kruchtowych musi babć w środkach komunikacji wielkomiejskiej powyżej 100tys. mieszkańców. Szczególnie, że nie posiadamy w palcach takiej techniki. Zresztą i tak wróg włączyłby zagłuszanie.

Na komentowanie działań rozkładowych ludzików u steru nie mamy chwilowo ani czasu ani zdrowia. Szczególnie, że praca dalej poszukiwana, a ostatnie lub czasopisma jeszcze nie prześledzone. Aha, ze spraw książkowych -- "Czterech" jest całkiem zacne, jeśli kto o SS lubi poczytać z różnych stron i wyrabiać sobie zdanie.

- Кофе у нас нет, только сурогат. Но есть хороший чяй.
- Наши уже близко - подумал Штирлиц.

Wednesday 4 October 2017

zapiski leminga, LXXXV

popijawa*?



Kraj. Onet podaje, że światły nasz minister ON powołał niejakiego gen. Motackiego na dowódcę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu, przy czym miał ów generał pobierać nauki u wschodnich przyjaciół w zakresie rozpoznania wojskowego. My tu w resorcie temat ministra Antoniego zdajemy się już odpuszczać, jako że zasadnym staje się pytanie, co jeszcze takiego rzeczony zechce wymyśleć, coby zadziwić krytyków i zmusić przyjazne media do kolejnych gimnastycznych praktyk, wymachów i telemarków, jak zauważył ktoś przytpomnie na zaprzyjaźnionym forumie. Na wszelki wypadek podpowiadamy, że zapewne: (a) w dni dyżurne wykpiwał się od wycierania tablicy, (b) uszczuplał zapasy radziańskiego rozwalacza wątroby, bez którego wszak nie ma szans zaistnieć "ruska dusza", (c) nie zmieniał butów przed zajęciami, (d) nie miało to nic wspólnego ze szkoleniami w GRU, (e) -- po uważaniu, byle w klimacie Stirlitza i pomarańczy było.

Przy czym zaznaczamy z pozycji pryncypialnego leminga i postkomucha, że szkoleń gdziekolwiek nie uważamy za żaden grzech. A że klientela obiektywnych historyków pokroju Cenckiewicza (- pan Sławomir Cętkiewicz... - niech pan nie mówi jak Wałęsa!) jak najbardziej uważa -- ba, przecie po to radosna twórczość onych jest. Podobnie jak twórczość rzeczonego Maciarenki, co to w odczycie dla ludu zauważył był trafnie, że ludzie z WSW/WSI znali co do najdrobniejszych detali bitwę pod Lenino, a jakiejś innej, słusznej i bardzo musi polskiej -- na pewno nie. Finezja "zgniłego hipopotama" (sformułowanie w kavych'kach wzięte z "Czterech" -- książeczki zareklamowanej przez któregoś z słuchaczy oficera Wrońskiego; właśnie czytamy na przemian z Bosakiem, nie Krzysztofem bynajmniej).

Warszawa. Jakaś pani uczestnicząca w kontr-miesięcznicy dostała kwitek z komisariatu w stylu "za niemanie świateł", ale akurat za zamachnięcie się na władzę kiełbikiem; taka ryba, ale w postaci biełoj rozy. Nie wiadomo, śmiać się, czy płakać. Cze-Ka-ć...

Tow. Leszek posypał głowę popiołem i w imieniu eZeLDe uznał, że za dużo przodującej nam sekcie ustępowali. Rychło w czas. Przeprosicie jeszcze za Magdę i będziem kwita. Za Kuklińskiego nie musicie -- handelek z Jankesami był, i tyle.


Pozdrowienia z najweselszego baraku w obozie,


wuj wszystkich wujów


* w mediach niepokornych lansowano kiedyś zacną historyjkę, że w SKW wśród ludzi z WSI w zerową miesięcznicę była właśnie zakrapiana impreza. Zabawne, bez względu na to, czy owa historyjka jest prawdziwa.

Friday 29 September 2017

zapiski leminga, LXXXIV

"...nikt nie zainkasuje,

a Tuchełes zainkasuje!"



Odszedł Wiesław Michnikowski, którego śmy znali z Hydrozagadki, Seksmisji i kabaretu Dudek, a za podpowiedzią ludzi z sieci śmy sobie przypomnieli, że Papa Smerf gadał tym samym głosem.

"Tak jest, ekscelencjo, to się wszystko kiedyś musi skończyć..."

Tuesday 26 September 2017

zapiski leminga, LXXXIII

zabawny lapsus


Ukochana Gazeta przytacza fragment ustawy p. Adriana o KRS, cyt. (wytł. nasze):
Prawo do zgłoszenia kandydata na członka Rady, zgodnie z projektem, będzie miała grupa co najmniej 2 000 obywateli, którzy ukończyli osiemnaście lat, mają pełną zdolność do czynności prawnych i korzystają z pełni praw publicznych, a także grupa co najmniej 25 sędziów w stanie czynnym.
A nagłówek głosi:
"Nadzieja zgasła", "więźniowie wskażą kandydatów do KRS". Prezydenckie projekty już w Sejmie.
My tu w resorcie, wicie-rozumicie, zachodzimy w głowę, skąd więźniowie, no i rzecz jasna samo przez się, z kogo i czemu tak topornymi środkami robicie wała?... No nic, ważne, że nasz kontakt od Radzian, Wania, przyniósł dziś samogon i szyszki do samowaru. Pod herbatę będziem, i Braci Karamazow. A może i pod "гонор, панове".

[Dodane poniewczasie: ponoć większość więźniów jednak ma prawa publiczne i zdolność do czynności prawnych... To kajamy się przed taką pointą, przepraszamy, a co do pana Adriana... skoro dochtorat z praw uzyskał, to chyba wiedział, co pisze...? Czy też imć Królikowski, przez łapsów ścigany, był mu to podszepł?]

Opiniotwórczy portal "plotek" pisze o złym samopoczuciu niejakiego pana Podsiadło, który już pięć lat, jak maturę zrobił był. Zdarza się. Resort życzy powrotu sił twórczych, kimkolwiek by ów pan Dawid był. (Ważne, żeby nie był takim plakatowym smutasem z ansamblu z Mysłowic, Rojek chyba mu było, jest na naszej resortowej liście razem z takimi tuzami polskiej estrady, jak Złota Wiecznie Żywa Maryla, Tadek Drozda vulgo Śmieszny, Krzysiu Krawczyk i ew. pan Karol z Familiady albo pan Robert z jakatomelodii, o którym niegdyś pan Powiatowy napisał - odnosząc się do zarobków, coś ponad 20 tys. pln za odcinek - że też kiedyś musiał wyżywać za takie kwoty. Ach, zapomnielim o panu Janku z gitarą, o którym osoby służbowo przebywające na forum Wyborczej piszą, że to kabaret i to dobry. Petunia non kotlet.

Ciąg dalszy wiadomości artystycznych - ktoś w Krakau odgrzebał jakoby stare fotografie i wystawił jako "osobliwe". Dzieciarnia z Gazety dała w tekście nasze ulubione, bezwzględne sformułowania o złych, nieudanych, "fotograf nie był dumny" zdjęciach. Dzieciarni z GW polecamy dwa filmy R. Atkinsona, czyli "Total Disaster" i "Mr Bean's Holiday". Jak mawiano w czasach dawnych (ale o innych dziełach i nie my bynajmniej), "powiedzmy sobie szczerze, to jest dobry film". Czyli śmy zatoczyli koło.

Okrutny nagłówek dla pana Gregorio Scr.: dramat, jak zaszkodzić Dudzie i go wesprzeć? Nasza rada: złamać typowi nogę i podarować kulę. Taką do wspierania się, rzecz jasna, kto pomyślał inaczej, jego sprawa.


wuj

Monday 25 September 2017

zapiski leminga, LXXXII

Pannie Krysze do sztambucha.




A księdza P. zabiła "S" i zwierzchnicy kościelni. A jak życie zepsuł trzem Nieistniejącemu ducha winnym bezpieczniakom... Walnął się kilkakrotnie boleśnie o kij, powodując rozległe uszkodzenia ciała, pojeździł na gapę w bagażniku i jeszcze pływać poszedł, nie dość, że w miejscu niestrzeżonym, to na dodatek z kamulkami u nóg i bez takiej rurki, co ułatwia oddychanie. Bezczelność.

Słowem: Krycha, weźże się ogarnij, bo — jak pokazuje powyższe — odwrotna logika naprawdę nie przejdzie...

Thursday 21 September 2017

zapiski leminga IX^II, czyli LXXXI.

pochwała przekazu dnia

i podziękowania dla

szachermacherowców!



Przeglądamy tu w resorcie wieczorowo poro zajawkie o brzydkim kawale wyciętym PFN, co ma za granicamy Macierzy (ang.: Matrix) nasz  promować. Oto złośliwiec z prasy wrażej miał zadać im jakieś pytanko po angielskiemu, na co usłyszał to, co komisja przyjmująca kandydatów do pracy w MO powiedziała. Zabawne, bo póki co porozwieszali jakiś prop-agit wycelowany w sądownictwo*, o co zresztą trwa letka draka. Ale jeszcze zabawniejsza jest perełka wśród gazecianej szeptanej propagandy prorządowej. Cytuję: "Czy jak Kolumb zdobywal swiat to znal jezyki tubylcow?" Piękne, aż serce roście, że kraj nasz ktoś chce windować do tej roli. Zresztą nawet jeśli nie chce, to wałęsnolęs takoż wyjszło, epokowa chwila... Zresztą pani premierka powołując ową fundację zapowiedziała coś o zdobywaniu świata. Cudowne. Bez względu na to, czy głąby robią w onej komórce propagandy, czy tylko ich target jest głąbiasty, spieszymy powieadomić, że przepona przećwiczona, albowiem, idąc za klasykiem, śmy się ześmieli ze śmiechu, jak pszczoła.**

Czytaliśmy o słynnym Gregorio Screttino, co to był zadał retoryczne w zamyśle pytanko, czy ma wszystkich zamknąć w pokoju i zgasić światło. Nie, panie Gregorio, pan ma spokojnie oddać stery swojej partii ludziom nieumoczonym przesadnie w zeszłość. A samemu gdzieś spokojnie na burmistrza pójść, czy najpierw do samorządu. Najchętniej jeszcze po wyrzuceniu tej śmiesznej pani, która nie stawia się przed komisję Jakiego-kolwiek. Ach, smaczek... trafilim na pyskusję o bohaterstwie płk. Kuklińskiego, właśnie z udziałem onego pana P.J., którego moczodawcy musi nie naumieli, że "junta" nie wymawia się przez "jot". O czym tu mówić, spytałby retorycznie klasyk...

GW podaje także wiadomość o rozpoczęciu ćwiczeń naszej Armii. Nieważne, że wiadomy albo świr albo powiązany, no i na listy dudynia nie odpisuje, ważne, że Mi-24 Blekhołk na fotogramie figuruje. A topiciel karakanów dawno za wielko wodo. Ale te z OT ćwiczo. "Urwało mi wczoraj rękę, przyjedź, zobacz, twoja krew". A za wschodnio granico ćwiczy ZBiR. I tak się straszym nawzajem spoglądając na tamtych przez miedzę. "Mojom miedze?!".


wuj wszystkich wujów


* Na poważnie. Nie mam najmniejszego powodu, żeby lubić polski wymiar sprawiedliwości. Ale wolę opieszałość i kolesiostwo niż polityczną podległość i ludową "sprawiedliwość".

** kab. Dudek, "Napoleon inkasa". Oczywiście w "pszczoła" wymawiamy "ł" staromodne, czyli chyba przedniojęzykowe, jak wynika z wizji lokalnej na górnych jedynkach i dwójkach).

Wednesday 20 September 2017

zapiski leminga, XXC

ruszają procesy lekarzy.



Pan Zbyszek od "sprawiedliwości" znów dał o sobie znać. Spodziewamy się, że po procesie spółdzielna pracy chronionej «Łapiduch» podejmie zobowiązanie produkcyjne w postaci zmartwychwstania tata pana Zbyszka. A Gospodarz podkręca wąsa zza grobu i młynka palcami kręci... Spodziewamy się, że za 20-30 lat krążyć będzie niedokończony żart, zaczynający się od słów "Przychodzi Ziobro do lekarza". Choć smutną pointą będzie pewnie to, że nikt go dyskryminować nie będzie; jeszcze by się kol. Hipokrates obruszył.

Szemrzą echa sprawy pana Dubienieckiego. Lubimy, kiedy spece od piętnowania powiązań rodzinnych mają okazję... No, wiadomo. Jak powiedział kontakt Janka w szóstym odcinku wiadomego serialu, "Nie. Niech to właśnie będą ci najgorsi. Niech na własnej skórze odczują to, co stworzyli." Jeśli w ogóle odczuwają przez skórę, wydatnie przecież pogrubioną w nasilającej się walce klasowej.

Oprócz tego słyszeliśmy echa Opola, ponoć pan Janek się popisał, a ludzie ulżyli krzesłom. Wredni domorośli komentatorzy usiłowali smarować go jeszcze red. Uszatym, co to teksty do "Egidy" kiedyś pisywał. W zasadzie nie wiadomo do końca, kto kogo kim posmarował i co miał na myśli. Dowiedzieliśmy się też, że złota Maryla obejszła 50-lecie działalności na scenie. "A Mietek Fogg jeszcze śpiewa?"
 
Przezabawna sytuacja wyjszła przy stole, użyliśmy bowiem sformułowania "wąskonosy emeryt". Mniejsza o kontekst, ale całkiem podobny do oryginalnego, zaczerpniętego z tej księgi Tytusa, w której było o muzyce (mieszanka różnych gatunków czy wykonawców w oboje uszu, skwitowana przez bohatera jako nadająca się, czy dobra właśnie "dla wąskonosych emerytów"). Czyli chyba adekwatnie, choć zasób przyswojonych "tekstów kultury" z obu stron był zgoła inny... Rozmówcy na moment zamarli i zapytali, czy nie było to aby antysemickie. Nie wiemy, tj. na poziomie drugiego dna, bo sami nie mając na myśli obrażania ludzi wyznania mojżeszowego (w żadnym wypadku śmy ich na myśli nie mieli, ino jednego takiego Malewicza i jego poputczików, ale bez segregacji), nie jesteśmy pewni, czy Papcio Chmiel nie pisał aby tego w jakimś ferworze spod brunatnej bandery czy inszej ciemnej gwiazdy, że tak wspomnimy niepokalany styropian.

wuj

Saturday 16 September 2017

zapiski leminga, LXXIX albo ILXXX albo IXXC.

przeciwko "karze śmierci", niestety,

ale z przysłowiowym światełkiem w tunelu...


Zapowiedziane "na później" odniesienie się do tekściku pana red. Warzechy z opiniotwórczego periodyku "Dorzeczy", którego drugi egzemplarz zdarzyło się nabyć w spożywczaku osiedlowym. Chce czytać, niech klika tutej. Aż dziewięć stronic pismem 10pt, więc ciężka sprawa w czasach przekazów krótkich. Skład w lateksie, więc czyta się względnie luksusowo.

Z dłuższych niespodziewanych również "gatunkowo" lektur, spieszymy się pochwalić przebrnięciem przez "MAUS". Ciekawe, bardzo ciekawe.

Z dalszych doniesień; krótko, bo czas goni.

(1) Ministrowi G. pono spodobało się ucho. My byśmy radzili założyć partyjkę dla takich indywiduów jak Czarniecki, Misiek, tenże G., Ogórkowa i być może jej pierwszy promotor, pan Leszek, oraz adwokat Roman, który mówi. Złośliwcy przytaczają wypowiedzi pana G. o Naczelniku, kiedy jeszcze pan G. ministrował Temidzie w rządzie PO, a Naczelnik jeszcze był in spe, tj. na ławce rezerwowych. Że cynik. Hm. Czy to miał być zarzut?

(2) Sejm przez aklamację, ale bez refleksji, UPAmiętnił NSZ. Gratuluję. I było się oburzać, że po sąsiedzku odgrzewane kotlety powiewają niczym bandera na patyku?
 
(3) ŁaszczuMiszczu zaoferował pomoc Najjaśniejszej Pomrocznej w... negocjacjach z KRL-D. Bravissimo, to ci strateg, jedną propozycją powalić resztę świata na kolana. Przypomina się w końtekście tej groźby Witkowych negocjacji żart z epoki:
Breżniew i świta przyjmują paradę na 9. maja. Jadą czołgi, lecą samoloty, maszeruje piechota, za nimi transportery rakiet... A na końcu kilku szczupłych ludzi w garniturach, z teczkami pod pachą. Breżniew do Gromyki: Кто это? Gromyko: А... да, это мои. Pебята из
гос-плана. На вид скромные, но обладают оргомной разрушительной силой. [To moi. Chłopaki z wydziału ds planowania gospodarczego. Wyglądają nieszczególnie, ale mają niesamowitą siłę niszczącą].
(4) W dodatku łykendowym GeWu niejaki Majk Urbaniak wspomina lata seminaryjne, i nie o posiedzenia uczelniane (naukowe) się rozchodzi, ale o seminarium sztuki handlu nadzieją, duchowne znaczy. Pisze ów, m.in. "jestem przeciwny potępianiu wszystkich kapłanów, którzy są w związkach - homo czy hetero. Raczej uśmiecham się do nich." -- bardzo miło, że się pan Majk uśmiecha, przeszkadza nam nawet nie tyle fakt, że uśmiecha się do hipokrytów, ale to, jak duży wpływ mają oni na lud, rozdęte ego i przemysłowy odkurzacz środków z kasy wspólnej. I że po zassaniu z onej kasy mamony do swojej kabzy ani myślą się podzielić z małżowinamy czy dzieckamy. Panie Majk, pan się w lustro uśmiechnij, możliwiej wyjńdzie.

Wiadomo, zaprawdę powiadam wam, że najbardziej brzemienny w skutki błąd skryby zdarzył się podczas przepisywania reguły "Żyj w celi bracie". Spacji w tamtych czasach pono nie było. Zresztą polszczyzny pisanej też nie, więc suchar jest z gatunku verna palytycheski, no ne verna istarycheski. (z żartu o konkursie na pomnik Generalissimusa). Niektóre komętatory, zapadłe widać na zespół rozległych pól skojarzeniowych, trują coś o banderowcach i starozakonnych. Wiecznie ta sama katarynka. A o biciu Murzynów jakoś nie. Tej ziemi.


wuj

Sunday 10 September 2017

zapiski leminga, LXXVII

WSIeci powiązań

lobbystyczno-ajenturalnych!

Jesteśmy tu w resorcie świeżo po lekturze wyrobu pana red. Piątka. Przyznajemy się otwarcie do przekartkowania kilku wyjątkowo skomplikowanych wątków międzynarodowych; doczytamy w czasie posiedzenia na porcelanowym kraterze. Natomiast wątek krajowy, gdyby dotyczył był kogoś z przeciwników obecnej opcji, winien by był mieć siłę rażenia przysłowiowej bąby "H". Znając zaś moralność Kalego (przepraszam zainteresowanego) obecnej opcji i mentalność jej zwolenników, być może będzie miał siłę rażenia kapiszona. Powiemy tak: jest kilkadziesiąt razy bardziej podejrzanie niż w przypadku (szytej grubymi nićmi) "sprawy Oleksego"; więc wotum nieufności, a przynajmniej dymisja takiego ministra w normalnym państwie byłyby formalnością. Ale co w normalnym państwie, to nie u nas, niestety. Jeszcze. Co do związków międzynarodowych, nie chcąc bynajmniej bronić pana ministra Macierewicza, podejrzewamy jednak, że miał miejsce scenariusz wilka w owczej skórze, jeśli (co skądinąd prześmieszne) uważać Jankesów za owce, a Wschodnich za wilki. A że, jak widać, pan minister to dusza człowiek (nie: dusheshchypatiel'nyj), to zaufał tym i owym. A o sprawach rodzinnych (tatkę panu M. sprzątnęli pono Wschodni) tu nie należy zapominać, więc wariant kolaboracji świadomej nie wchodzi naszym zdaniem w grę. Jednak skrajnie odjechany antykomunizm i od tego wypączkowana ruso- i spec- fobia wydają się być autentyczne. No, a skoro odjechanego łatwiej jest rozmaitym szemranym osobnikom złowić, to jest jak jest. Dodatkowy argument przeciw radykalizmom.

Tak czy siak, jeśli nieświadomy agent wpływu okaże się trafem w, jak to mawiał nieodżałowany gen. Zambik, sedno tarczy, sobie pogratulujemy prawidłowej diagnozy już sprzed półtora roka temu nazad, a obcym, z pozycji ostrożnie nacjonalistycznych chłodno możemy powiedzieć, że w zasadzie dobra robota, dziękujemy za materiał do dalszych studiów, ale zajmijcie się swoją wątrobą, swoją wschodnią flanką i przestańcie łobuzować. Nadmieniamy na zakończenie tego trudnego tematu, że zapialibyśmy ze szczęścia wespół z szyfrantem i stójkowym przy nieprzesłodzonej czarnej herbacie*, gdyby jeszcze parę nici zaprowadziło naszych łapsów z kontry do ciepłej ziemi, czyli do grodu Ko-piernika. "Ile problemów to by teraz rozwiązało...", jak mawiał klasyk (na chorobowym). ...A Stoczni za ten brak cegiełek to nikt, k...a, nie przeprasza. Za wrak i jego brak (ładnie się rymuje) nie, nawet te, co sprowadzić obiecały, ale po 5M pln te czy owe lepkie, długie łapy się wyciągają. Długie w przeciwieństwie do krótkich.

A jak się zachowają u nasz służbiści? Ponoć w abewu już się zaniepokoili. Jest to zresztą jedna z okoliczności, w których konkurencja między różnymi gatunkami łapsów jest zjawiskiem pozytywnym, szczególnie, że wietrzymy, że szefujący esce wu raczej łatwo przewietrzyć się nie da.

Słowem: ciekawie się dzieje. I ciekawie będzie przeczytać o tym we wspomnieniach syntezatora mowy i malinowego dudynia.

***

Unieśliśmy kropidło i poświęciliśmy z funduszu operacyjnego kwotę 6.90 pln na egzemplarz wydania periodyku "DoRzeczy". Skusiła nas okładka z Wałkiem i reklamówka tekstu obiektywnego historyka Cętkiewicza. Czemu nie, pomyślał Stirlitz, i jak stał, nabył rzeczonego świerszczyka drogą kupna, uprzednio wyłożywszy go wraz z zawartością koszyka na ladę.

Tekst red. Ziemkiewicza jest całkiem niezły, nawet nie drażni samonawiązanie do radosnej twórczości sprzed ponad dekady. Bo ostrze tym razem zwrócone w stronę nocnikarstwa niepokornego i tiwi. Ciekawe; zaczątek myślenia, czy żal cztery litery ściska z powodu braku polukratywnionego stołka czy też koryta? Panie Redaktorze drogi, to, co dzieje się teraz, hurtem z całokształtem dawnej działalności środowisk lagorepublikańskich, gapolowskich i radiomaryjnych, stanowi niezły argument za tezą, że należało temat "Michnikowszczyzny" zostawić w zwisie na przysłowiowym kołku. Skoro dwukrotnie po dwóch latach rządów (2005-7 i teraz) i po dwóch kadencjach na ławce rezerwowych elita propagandy tzw. prawicy nie opanowała niczego (przepraszam za odpowiedzialność zbiorową, ale to moja ocena, nie wyrok) ponad jątrzenie, animowanie nadęć, mitomanię i "politykę historyczną" o retoryce rodem z drugiej połowy lat czterdziestych i finezji przysłowiowego cepa, to czego oczekiwać? Postarajcie się tak pisać, żeby Urbanowi usechł dział "z czarnej dupy się wyrwało", wtedy przestaną was nowzględnie normalni ludzie bić po łbie i wyśmiewać. I zacznie się debata. Póki co wy jesteście oszołomy i gupki, a my ubecy i zdrajcy, ale to nie jest debatą; choć nakłady i tanie pisanie gwarantuje.

Zabawny tekścik o hamerykańskim wynglu. Że odżywa, bo Trampek skreślił jakieś Obamowe deklaracje klimatyczne i emisyjne i ludzie się cieszą, bo robotę przywrócono. I że nie dość, że Chińczyk z daleka, to jeszcze UE ten wyngiel kupuje. Jakoś ani słowa się autorowi nie wymkło nt. wyngla naszego, co go nikt nie chce, nawet mimo obietnic wyborczych tych i onych. Milczenie jest złotem... "Wojna bydzie. Psed wojnom tyz był."

Rysunki i pismo na "karykaturach" — trauma, nie wiedzieliśmy, że można tak źle rysować, co samo w sobie stanowi dla nas odkrycie, jako że gust w kwestiach pacykarskich mamy mocno tępy i niewyrobiony. Cezary Krzystopa nazywa się ów mistrz pyndzla. Dział "humorystyczny" — pomyłka, już sławetny Sucharburger jest śmieszniejszy. Uwaga o iluś tam procentach niepotrzebnych wezwań Straży Pożarnej — w kontekście danej przez nierząd d..y przy okazji nawałnic — piękny manewr. W sumie nie wiadomo, czy to omijanie tego i owego, czy śmiech komuś prosto w oczy. I jeśli śmiech, to w czyje?

Tow. Wolski nawet miejscami trafnie. Blogerka "Kataryna" coś niecoś bredzi o "ubekach", sedno omijając z daleka, być może ze względu na to, że przecież tak bezpieczniej i wygodniej. Panu** Łysiaku gratulujemy, niedługo osiągnie poziom wierszyków "zygosza" na forum GW. Jak to szło? "Gdyby nie onych zdradzieckie plany, to prezydent by żył, a tupolev byłby cały"? Jak to ujęto w skeczu "Doroznosiciele", "wampir, nie poeta".

Na koniec wisienka na torcie. Mefiuł Tyrmand. Narzekania, że obecna konstytucja pisana była przez postkomunistów dla postkomunistów i z ogranicznikami na wypadek ponownego wyboru Wałka. Kto wie, choć my wątpimy i wietrzymy bzdet, nie do końca wszakże rozumiejąc, czy to Wałek czy owi postkomuniści dla pana Mefiuł stanowią większy zbiornik obrzydlistwa. Na wszelki wypadek przypominamy, że Wałkowe poparcie w 2000 osiągnęło rekordowy poziom 1.1% i wątpimy, czy w 1996/7 był jeszcze jakimkolwiek zagrożeniem dla owej mitycznej postkomuny z czarnej Wołgi. Sądzimy, że jako prezydent i w debatach z Kwachem wziął się chłopek-roztropek skompromitował fachowo i ludzie to widzieli, zrozumieli i spokojnie odstawili typa na półkę. Królestwo za powrót do tamtych czasów. Pod koniec uwaga redachtora o opozycji w konteście omawianych zmian w rządzie, na co pan Mefiuł replikuje "chrzanić opozycję". Szkoda, że nie zadano tego pytanka przy okazji owych planów konstytucyjnych. A może i dobrze — jeszcze by otwartym tekstem padło "chrzanić" i byłby punkt zaczepienia.

Artykuł Ł. Warzechy o karze śmierci — do omówienia osobno.

***
Sukienkowe purpuraty w sprawach polsko-niemieckich naskrobały coś nawet na poziomie. Jeszcze od zapowiadanego (w charakterze straszaka musi) w Niusłiku invocatio dei się w imię ojca i syna odżegnają i aż w Nieistniejącego tu w resorcie uwierzymy... A że ci i owi na jutubie międlić będą, coż. Zarobić na chleb też trza, więc niektórzy sprzyjają kibolstwu. Ilość nie przechodzi w jakość, a petunia non kotlet. Kiedyś zmądrzeją i przeproszą. W pierwszej kolejności siebie samych.

 
wuj


* tow. Szlachcic miał powiedzieć w latach 70tych na zebraniu Biura, że przyjaźn polsko-radziecka powinna być jak mocna, gruzińska herbata, i dodać "i nie przesładzajcie jej, towarzysze". Czy za to poleciał, nie wiemy. Być może wie to tow. Kania. Zbieżność nazwisk z nobliwą redaktorką Dorotą, miejmy nadzieję, przypadkowa. A niejako przy okazji i ze spóźnieniem życzymy tow. Stanisławowi wszystkiego dobrego w związku z okrągłą, 90tą rocznicą urodzin!

**  być może pan Łysiak był kiedyś tow., nie zagłębiamy się w życiorysy, ceniąc sobie dobre imię nieboszczki PZPR, tak czy inaczej mocno zbrukane kilkoma sztandarowymi przechrztami.