Friday 28 December 2018

zapiski leminga, CLIII

smętny koniec roka



"Kto był w Polsce z cyrku się nie śmieje" - bardzo ładnie powiedziane.

Na początek baty na durny momentami łeb red. Tadeusza Jasińskiego z "NIE" - fatalne wrażenie i PiaR robi pisząc w artykule o szkolnictwie (m.in. o rzekomych chętkach pani Zalewskiej wystartować w wyborach do PE), że ani przed ani po r(d?)eformie "nauczyciel się nie napracował". Zapraszamy do tablicy, panie redaktorze, później do dziennika, klasówek, na "radę" i znów do tablicy. Zresztą - nawet jeśli redaktor zna przykłady leserów, niech nie uogólnia; tym bardziej bez ich podania...
 
Przeglapiliśmy multum, ale obyczajówki w NBP bynajmniej, plus Wałek z uroczym wywiadem dla Sputnika/RT, wcale Kryszako-opolskim w wydźwięku. "...wicie, żebyśmy nie wylali Balcerowiycza z kompielom, dużo dla Polski zrobił, dużo, panie!... ...tam, dużo [prych]... ja i tak zrobiem pińć razy wiencej..." I komu na tym zależało? Prawie rok temu (nie zanotowaliśmy, bo i skąd) odszedł człowiek, któregośmy znali z Radia Wawa we wczesnej II poł. lat 90tych. "Ściśle fajne" się to nazywało i jakoś wyjątkowo podchodziło.

Nabyliśmy za całe 18.- peelenów Agory "Czarną księgę PiS". Kilka zabawnych literówek jest, ale czyta się.

Zeszło się bepu Pieronkowi, ponoć liberalna prasa dobrze wspomina bepa za jego antydobrozmienne podejście w ostatnich latach. Bardziej radykalne skrzydło przypomina to i owo "z szafy". Nam, przypominającym niekiedy przesławne "kamulki do nóg" czy optującym za prowerbialnymi przecież dołami z wapnem, podobuje się szczególnie opinia bepa (i to dla GW wyrażona, w 2002) o I. Jarudze-Nowackiej - że to "feministyczny beton, którego nie rozpuści nawet kwas solny"). Gorzej, że źródło znaleźć ciężko - same przytoczenia. Ale skoro plota ma żyć swoim życiem, niech żyje. Tu wraz z ostrzeżeniem, że póki co tylko plota, choć z autentycznością wzmocnioną faktem zacytowania w Wysokich Obcasach. Z sympatyczniejszych skojarzeń - rozmowa red. Michnika z ks. Bonieckim w tokefemie i przepyszny fragment o piwku z Pieronkiem i opieprzu, jaki z tej okazji zebrał od kogoś zarówno antymichnikowego jak i antyalkoholowego. Z drugiej strony - czytamy część tytułu wspominek rzeczonego red. Michnika o zmarłym (niestety, tylko prenumerujący mogą przeczytać całość), że mianowicie "mowa jego była wolna od nienawiści", to coś się w nasz skręca. Ale tradycja nakazuje "o zmarłych albo dobrze, albo wcale." A może to nie nienawiść, tylko proklerykalna webralna walka polityczna. Stosy to też już przeszłość, co cieszy.

Płk PW (nie mylić z PWPW) - sprzed paru lat - odleciany do reszty: jakoby to wpływy WSI miały ludziom robiącym w PRLowskim MSW po raz drugi podciąć emerytury... Ech. I kto w to uwierzy? Chyba tylko on sam, fanboje i fangerle. Ale że kumpel Antosia - Woyciechowski - fizykę na UW kańczał - kto by pomyślał... Choć przecie profesór Da***ski też, że nie wspomnimy o góralach z importu, eksportowanych z krakowskiego ujotu. Z rewelacji wikipedyjnych - Absolwenci FUW - zabawny jest rieżyssior Zanudzi - przecie fizyki nie skończył... Ciekawe, kto takiego babola walnął. Filozofiię na UJ wg tejże wiki też "studiował". No ale skoro nie napisano, że nie ukończył, to może należy wierzyć?


Dosiego, ten-tego.


wuj

Sunday 16 December 2018

zapiski leminga, CLII

poprpolit w kozim rogu...



Piękny artykulik weekendowy o aktorce Hedy Lamarr. Że taka sławna i piękna, ale że się stoczyła. Jak wiele i wielu, urok szołbizu chyba? Nagięcia aż boli - że niby opracowywała wynalazki, tymczasem średnio się to zgadza nawet z wikipedyjną wiedzą. Nie rozsądzamy - chciano napompować te i owe dokonania aktorki, nie podając nawet, czy i jaką szkołę kańczała i z jakimi wynikami. Niechby nawet talent samorodny, ale przytaczanie przy tej okazji uzyskanych przez nią patentów to prosta droga do katastrofy - przynajmniej wg nas, zaszczepionych pogadankami RMSa na ten temat.

Ktoś z wiadomym ukłonem wbija z tyradą nt. złego Alberta E., który nie powołał się na rzekomą pomoc uzyskaną od ponoć inteligentnej żony Milevy M. - ale nikt o tym nie pisze, bo on syjonista, a ona Słowianka!... Prostujemy i - ...jeb! - przestrzegaj netykiety, nie wolno ci pisać do piętnastej trzydzieści ileś... Czekamy na wyjaśnienia, jeśli to za to. Bo było wiele innego, i to w znacznie podlejszym guście. A z zupełnie niewinnych - zdaje się - spraw, pod tym samym artykułem umieściliśmy stwierdzenie, że gazeta dot pl to tabloid. Pełen plotek, niedomówień, reklam, rażących błędów i nachalnej propagandy (niechby w dobrej naszym zdaniem sprawie, ale momentami naprawdę na żenującym poziomie), co przyznają otwarcie nawet betonowi zwolennicy Wyborczej, prenumerujący czy kupujący wersję drukowaną.

A czy dla ew. automatu pilnującego pilnującego porządku na takim forum ważniejsze jest, że ktoś chce utopić Żyda (z powodów czysto etniczno-politycznych, bo A.E. wierzył chyba na poziomie deisty/agnostyka), a ktoś chcący mu to utrudnić "topi" kobietę - chyba trudno dociec. Może ktoś odważy się wypowiedzieć. A że od wpisu nt. Alberta i Milevy zapachniało pewnym typkiem z pewnego forum - to i reakcja była stosowna, ale z wykropkowaniem. I to nie fragmentu wulgaryzmu, ale nicka...

Z lokalnego chlewu: afera KNF się kręci, ale mało kto się przejmuje. Pawłowiczowa zapowiedziała odejście z polityki i posprzątanie po sobie - bardzośmy ciekawi, czy czasu jej starczy, Prezes pono jednym pociągnięciem uwalił pichconą przez własne ugrupowanie uchwałę i trochu koństernacji zasiał. Medialna burza wokół niegdysiejszego prałata i domniemanego Delegata/Libelli, ostatnio równierzż rzekomego pedofila. Ponoć NIE i FiM pisały o tym dawno temu. Wybrzmiewają echa kompromitacji pt. szczyt klimatyczny w Katowicach. Węgiel Wojtek. Dr Tadziu Rydzyk zakłada ponoć partię. LPR-2, ale bez mecenasa?


wuj

Monday 26 November 2018

zapiski leminga, CLI

coś wisi w powietrzu,

a co ma wisieć nie utonie.



Wśród aktywistów antyrosyjskich i proukraińskich chyba rwetes - pod ambasadę zwołują via ewbe. Powstrzymajmy wojnę. Ładnie-pięknie, ale na obrazku wojenny stateczek pod niebiesko-żółtą, że tak powiem, banderą. Po prostu boki zrywać. A może zazdrościć - wojny pewnie i tak nie będzie, a ludziom ego się podpompuje. Tośmy, kumie, ruskiego wszczymali! No tak było, nie zmyślam. I oczywiście odegra się (ograną do bólu i żenującą do czerwoności) rolę starszego wujaszka Ukrainy w dążeniu do państwowości, demokracji, etc.etc. Na fotce przed ambasadą nawet dziecko trzyma obrazek ze złym Putinem. Brawo. Choć jeszcze bardziej brawo PiS, co z Wiciem O. pod rękę niby, a ten przecie o Ukrainie zdanie ma mocno takie sobie... Tymczasem prezydent Poroszenko gruch w popiele nie zasypiał i stan wojenny wprowadził. Ludność dowcipkuje, że punktu o prohibicji swoi mu nie darują. Na fiejzbuku niejaki Isajew (hehe...) o tym i owym informuje, miejscami rozsądnie, i numery kont zapodaje.

Na naszym poletku jakiś chybcikowaty wycof z nowelizacji ustawy o SN. Okoliczności - przekomiczne. Jeszcze szybciej niż oryginały i jeszcze mniej jakiejkolwiek debaty.

Wracając - jakkolwiek zwolennikami wojny nie jesteśmy, sądzimy, że sytuacja, gdy paranoik broni schizofrenika przed tronkowym ordynatorem, może być piękna i poruszająca. Ale czy cokolwiek realnie taka obrona zdziała, poza wzmożeniem wzajemnej adoracji w towarzystwie? My wątpimy. Dlatego stoimy gdzie indziej.


wuj

Monday 19 November 2018

zapiski leminga, CL

gang wilków




Podobno ambasador Wolski w Niemczech pomylił Pisparteitag z tym, w czym uczestniczył. Skutki - jeszcze nie znane. Może zgodnie z żartem o pierdnięciu królowej wyjdzie? Ale kto się zaoferuje... Boziu, i to ma być ten Mesjasz narodów? Ponure skurwysyństwo, a i humor czarny.

Aha, panu od kulturwy coś się wyrwało. Że partia jakoby będzie cierpieć niczym starsi bracia w wierze za rządów wujka Adka z wąsem,  w ząbek czesanego. Odlot odlotów, ale może i zapowiedź odwrotu? My tu w resorcie co prawda nie pamiętamy, czy p. Gliński jest prezydencki, czy nadzwyczajny, ale niebezpiecznie zbliża się do pani P. - też profesórki.

Kiedy to się wreszcie skończy? Ludu, do urn (wyborczych; a spopielenie z wrażenia niech będzie udziałem sił wrażych).

Saturday 17 November 2018

zapiski leminga, CIL

taśm moc urocza



Niezła chryja się zrobiła. Przeciek podsłuchem sugestię pogania. Że będą następne... Zastanawia nerwowa reakcja propagandystów władzy występujących na forum gazety na sugestię, że może by przedterminowe wybory rozpisać. Kompletnie nieprzystająca do sondaży itp. - przecież pono partia prawa i sprawiedliwa prowadzi.

My tu w resorcie żadnych rewelacji ani nadziei nie wróżymy, szczególnie że skończyły nam się fusy. A taśmy to broń wielosieczna, przecież klientom nocnikarzy pro-dobrozmiennych wystarczy sugestia, że to służby i układ i pozamiatane... Plus rozczulające (nieliczne) głosy "opozycji" - delegalizacja PiS i zakaz kandydowania kogokolwiek z nich w nowych wyborach. Piękne. Jak echo pomruków radykałów z rozpączkowującej "S" wobec świeżych ex-PZPR-owców na pocz. lat 90tych. Pomrukom tym dzielnie przeciwstawiał się szanowany przez nas red. Michnik; i za to po dziś dzień jest atakowany.

Durny naród. I oczywiście wina w tym Tuska i mieszających we wszystkim Rosjan. A na refleksję, że jednach ktoś temu mieszaniu ulega - nie, na to ludzi nie stać. Zbyt bolesna; więc drzemiemy. Poliż-dżem-seszyn, ot co.


W.N.

Tuesday 13 November 2018

zapiski leminga, CXLVIII

to idzie młodość, młodość, młodość




Z gazety: "Niektórzy ludzie schodzą z marszu i idą do sklepów, sporo osób pisze wódkę i piwo na ulicy Solec - relacjonuje nasz reporter." - A później, jak wszystkie biblioteki były zamknięte, poszliśmy do Kowalskiego do domu i czytaliśmy jego rękopisy.

Na Stadionie Dziesię... wróć.. Narodowym!, wygłaszano jakieś brunatne przemówienia, jakoby barwiące PiS. A bo to od dziś ma ten flircik trwać? Zdarzyły się nawet wypowiedzi winiące zeszłą władzę o taki a nie inny stan marszów - co jest raczej wierutną bzdurą niż celowym kamuflażem. A fakty przecież były takie, że to PiS zaczęło z pomocą fanów kopanej rozgrywać ich przeciwko policji, a policję przeciwko rządowi. Wolska pamięć krótka pamięć.

Z kolei obrońcy spokojnego, spontanicznego marszu rodzin z dziećmi i flagami, do którego - paczpan - przyczepiło się paruset "łysych baranów" z racami, zasłoniętymi buziami itp.) odżegnują się od tbrunatnego bardzo podobnie, co wywiad z "panem profesorem" Wielomskim, sugerującym, że m.in.

Wyciąganie z tego wniosku, że PiS skręcił gdzieś w prawo, w stronę nacjonalizmu jest nieporozumieniem. Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która z nacjonalizmem nie ma nic wspólnego. Wyrasta z tradycji piłsudczykowsko-sanacyjnej, wrogiej zawsze tradycji endeckiej i nacjonalistycznej. Jarosław Kaczyński jest piłsudczykiem do szpiku kości i na pewno nie jest nacjonalistą.
Wywiad podał RT/sputniknews, żeby nie było - ale to raczej koincydencja. Ew. ponury rodzaj haków, wybitnie nadużywany - do wyrzygania.

Uczestnik relacjonuje, że jest dumny, że mógł tam być z dziećmi. I że nie tylko przeszli, że rozjechali walcem całą narrację III RP. Nie do końca wiemy, po jakich substancjach następuje taka aktywacja. Może prorządowe albo insze publikatory dodają coś do farby drukarskiej?

Antyfa, uniesiona moralno wyższościo, walczy o wolność waszą i naszą - moją niby też. Dajcie sobie dzieciaki na wstrzymanie. Może powinno się zsyntetyzować pigułkę dającą poczucie wyższości moralnej bez marszerunku, przemów, organizowania, wicie, wspólnymi siłamy i temi rencyma. Tylko łyknąć i już można być wyżej niż reszta hołoty. Jak to ujął A.M. w Dniu Świra - żeby oddzielić się od barachła.

Piszą coś o obrońcach miejsca pamięci po człeku, co był się spalił rok temu z okładem. Pilnowali, żeby nikt nie zbezcześcił. Leciało - wg relacjonującej osoby - mnóstwo "hejtu". Podziękowali sobie wzajemnie. Tak chyba rodzi się religia/kult. A może po prostu kolejna sprawa windująca ludziom dobre samopoczucie na najbliższy tydzień...

Gorąco wokół KNF; rykoszety wg gazety walą w kogoś z otoczenia tzw. prezydenta.



Ciężko to wszystko spiąć jednym zdaniem. Może oprócz tego, że "białe ze strachu, czerwone ze wstydu", ale tego przecież dumna część nie kupi. Póki myszy jemy, jak to ujęto w starym filmie, co przeszedł bez echa. Ech.

Wednesday 7 November 2018

zapiski leminga, CXLVII

taśmy z Wisły się wyłowiły!



"На встречу с Борманом Штирлиц вышел в будоновке, напевая песню о Москве.

- Вы бы хоть конспирацию-то соблюдали - проворчал Борман.

Штирлиц согласился и надел черные очки."


PS Rocznica przecie! No, wyklęty powstań ludu z ziemi...

Monday 5 November 2018

zapiski leminga, CXLVI

antifa dixit.



Dotarło do naszego resortu zaproszenie na anty-marsz. Pod hasłem "prawa zdobywa się w walce". Cholera - nas nauczyło i życie i lektura, że w walce (zwłaszcza polazłszy tam, gdzie tzw. "łysi" wznoszą łapki w górę i z gardzieli dobywają to i tamto) zdobywa się obelgi i razy. Czy aby "prawa zdobywa się w walce" samo w sobie nie trąci faszyzmem? A jeśli tak, no to co robić? Ręce załamać?

Aha, po Piątku już, niestety. Ładnie się to kończy i w czymś bardzo po ludzku, a nie po Antosiowemu. Podsumowując - choć cokolwiek głupio to brzmi - sami nie wiemy, cośmy przeczytali. Powieść opartą na kwitach? Scenariusz? Czy wyciąg z para/nie-wiarygodnych archiwów z masą nagięć i ocen i połączeń na siłę? Bo kondensując całość do kilkudziesięciu stron jawi nam się to jako cios w typa - ale po cholerę robić z niego drugiego Oleksego (przepraszam za ew. szargnięcie pamięci premiera) - że wzięli i podeszli go wschodni i to najprawdopodobniej w zachodniej skórze, bez kwitowania i zobowiązań, tylko tak na luzie? Czy bez ich ew. podejścia akurat do tej postaci (plus - niechby - i reszty "powiązanych" - z dyżurnych tabelek i grafów z książek red. Piątka) naprawdę polska "prawica" byłaby czymś innym? Ejże... Ale może to różnica perspektywy - takie typ odebrał wychowanie, to i tak majaczy. Bo naszym tu w resorcie zdaniem byłaby tym samym co jest - i Antoś w tym psychiatryku przecie nie był jedynym pacjentem. Wina - naszym tu w resorcie zdaniem - nie jest w całości (ani nawet w istotnej części) do zrzucenia na wschodnich. red. Piątek tchórzy tu nieco, ale jest konsekwentny - w antykomunizmie mianowicie i w ocenie stron konfliktu po wojnie. Więc pewnych epitetów pod adresem polskości jako takiej po prostu z gęby czy spod pióra nie wypuści. Trudno - wypuści kto inny. A może między wierszami trzeba było... Nic to. Za rok-dwa wrócimy. Plus okazało się, że widywaliśmy w latach akademickich syna postaci diabolicznej. Na tym przykładzie widać dobitnie, że diaboliczność nie jest cechą dziedziczną. Niespotykanie spokojny człowiek...


wuj

Saturday 3 November 2018

zapiski leminga, CXLV

w żadnym wypadku nie maszerować.



Ostrzeżenia, coby w imieniny miesiąca nie brać udziału w iwencie wespół z elementem faszyzującym. Przewodnie hasło, że myślenie nie boli i nie szkodzi. O losie - przecież większość stada boli tak niemożebnie, że właśnie szkodzi. Elementarz... No ale co zrobić, skoro się wróciło na nowościowy wypas (ang.: newsfeed). Uciekać? Z pewnością; kwestia tylko kiedy i w jakim stylu. Może tym razem bez huku, tylko przez zaniedbanie/zapomnienie. Ale jak tu zapomnieć o "znajomych"...

Kolejny wyciek z okolic Trampka podaje Gazeta pe el - coś o naszych ciemniejszych braciach padło i ich intelekcie. Bardzo ciekawe. Gdyby to był przyczynek do impiczmentu, należałoby przyklasnąć, a i anty-rasizm mógłby sobie użyć do woli i spuścić ciśnienie, co - zaprawdę powiadamy - słuszne jest i zbawienne.

Ślęczymy nad Piątkowym wyrobem. Wartko, ale gęsto-ciężko - wszędzie ci nieszczęśni "komuniści" i "towarzysze", co Polskę nękają; choć może dzięki temu szerszy target kupi, a my i tak przecierpimy - przecie jeśli miałoby to utopić "wyżła", to w zasadzie niech tam - wszelkie środki dozwolone. Choć kto wierzy w utopienie niezatapialnego, chyba jest naiwny... Redakcję pochwalamy - litrówki i łapsusy nieliczne nad wyraz. Kilka na 220 jak dotąd stron to przecie niezły wynik.


Wednesday 31 October 2018

zapiski leminga, CXLIV

wolne



Ponieważ 11.11 przypada w tym roku złośliwie przy niedzieli, a naród przecież ultra-pracowity, to góra radzi pono, coby 12.11 za dzień wolny był. Tak to. Osobniki z umową o pracę się cieszą. Osobniki na śmieciówkach - my tu w resorcie np. z perspektywą uwalenia ok. 10% miesięcznego urobku - żywią odczucia ambiwalentne. ("Teściowa rozwaliła się nowym Mercem").

Dorwalim wypowiedź K. Winiarskiego z 2017 roku. Motyw przewodni - Antoni; prze-pysz-ne...


wuj

Sunday 28 October 2018

zapiski leminga, CXLIII

rodzina tłitem silna



Cookies fafnaście w opałach - piękna sprawa z cyklu "nie to okno". A gadał Bismarck o polityce i kiełbasie i co? Ciekawe, dokąd ichnie głosły się przetransferują. Głupie komentarze nt. suplementów diety, pod wpływem których miało to nastąpić; taka Pawłowicz np. pisząc co pisze jest - jak to ujęto w starym słuchowisku - najprawdopodobniej trzeźwiutka jak świneczka, więc czemu pan wokalista miałby się czymś dodatkowym traktować?

Thursday 25 October 2018

zapiski leminga, CXLII

barwy walki



Pan obiecujący i weryfikujący (byle nie za wiele i nie za daleko w przeszłość) przesrał z panem innym, którego plakat wisi w bezspośredniej bliskości "Nowogrodzkiej" - co samo w sobie zdaje się być pysznym żartem. Aha - od frontu jednak wisi ten pan, co przesrał. Trudno, co robić. Choć towarzysze ze sputnika twierdzą, że to wielka wygrana i początek zasadniczej kariery onego pana przesranego. "Czyli... inne spojrzenie."

Łaskawie zamuczało pisowskie krówsko. Co można z czymś takim? Lobotomia musi była, może postnatalna aborcja? E, zakaz. Szlag... No to niech żyje. Może jeszcze Wallenrodówną kiedy zostanie - jak już się tych, co u steru tera weźmie i wykurzy. Ciekawe, czy będzie gimnastyka... I czy będzie jeszcze radośniejsza niż u ex-tow. Stanisława. A może spoczną na laurach - przy czym kto wie, czy jemu nie będzie łatwiej - trzaby sprawdzić, jakie tam zasady emerytalne dla prokureterków (Lem) obowiązują.

Zderzenie kolejne z panią Beatą. A druga pani Beata gardłowała wczoraj u red. Moniki i w relacji raz była za "gościnię" programu, ale drugi raz już za "polityka" którejś tam partii - chyba Zbiga. Solidurna Wolska, czy jakoś tak.

Stało się - znajomi /dziś dalecy/ zostali radnymi. Bez partii, lokalnie. Gratulacji od resortu nie bydło, ale z wielu stron owszem. Jedno kandydując nawet miało plakat wyborczy /wirtualny/ - jedna z fotek obrazuje rękę trzymającą przedmiot piszący na tle kartki. Koniec przedmiotu jest obok kratki z numerem na liście i nazwiskiem. I krzyżyk w kratce. A parę postów obok instrukcja, że ważny głos na kandydata oddaje się - zgodnie z pismem niejakiego Hermelinskiego -- waląc właśnie krzyżyk w kratkę. Przy czym ów kandydat lubi śmiać się z "lemingów". A własnych wyborców traktuje... Ech.

A w ramach okołowyborczych popisanek, pan Ludwik "o Trzaskowskim, Jakim i inteligenckości w polityce" - jako wykształciuch koniecznie przeczytamy, jeśli nie padniemy.

Gazeta podaje, że aktor J. Zelnik przestał dawać twarz dobrej zmianie. To teraz złym TW zostanie? A przecie miał z dziennikarzem Wojciechem występować raz czy drugi i skruszonym oficerem Abwehry Tomaszem i księdzem Stasiem. Cóż robić... Bo chyba na docinki o szczurach i tonącym okręcie za wcześnie.


wuj, z nadania Nieistniejącego.

Saturday 20 October 2018

zapiski leminga, CXLI

jaka piękna katastrofa



Jest pysznie. Artykulik o panu Kornelu i otoczeniu wcale fajny. Oprócz tego biznesmen M. F. w Niusłiku - taki z ziemistą cerą, podobnie jak kiedyś Duda. Sputnik straszy ukraińskimi naziolami, Antoni wybuchami. Pono nowa książeczka red. Piątka w drodze. W tym jakieś ciekawe wątki o ucieczce A.M. z internatu. Kto wie, może będzie prima nakup, w ramach czytelnictwa trafiającego pod strzechy (niechby i chwilowo zgolone na 0).

Do tego echa skazania Urbana (Kapela w KP, Hartman w NIE) i przezacnie zapowiadający się artykuł o red. Rolickim w DF - tizer książki onego.

Ponadto jezdemy pod nieustającym wrażeniem słów ministra Joachima - o tym mianowicie, że atakowanie sił policyjnych ochraniających legalną demonstrację (rozchodziło się o elgebete-alfabete - "jak da zezwolenie Żuk z Lublina") jest be. A skorośmy przy ministrze SW - piwko 0% i nadzienie "ruskie" śmy wczorej skonsumowali pod urodzinki gen. Czesława. W mediach zaprzyjaźnionych ani śladu po rocznicy porwania wiadomego kamikadze, ani też samopodpalenia sprzed roku. Kak my bystro zabyvaem, jak to ujęto u Sztirlica.


wuj

Wednesday 10 October 2018

zapiski leminga, CLX

par. 196



No i skazali red. Rema - w sumie z 148 000 peelenów ma wyskakiwać za obrazek jakiegoś ciućmoka w znaku zakazu i z symbolem, który (w połączeniu) obraża uczucia religijne jakichś donosicieli, którzy wypełnili druczek otrzymany od kogoś. Przezabawne, choć smętne. Jak kwitują niektórzy - sędzia nie chce do "zielonej prokuratury"...

Do tego marynowany pan Michalkiewicz wypowiedział się nt. odszkodowania dla ofiary jakiegoś dzieciolubnego xiontza. Tu i ówdzie zawrzało, ale to chyba efekt niespodzianki; kto śledzi od czasu do czasu szeroko pojętą "prawicową" sieć, ten raczej zaskoczony nie jest. Przynajmniej my tu w resorcie.

Wszystko to na kanwie premiery "Kleru". Znaczy - w sobotę kul'tpochod jednak. Zdaniem pana naczelnego w gapolu zatem będę świnią. Ważne, że nigdy nie będę Sakiewiczem.

Piękna okładka polityki - starego Morawieckiego smarują Rosją. Ach, żeby to było takie proste; żeby i u nas ONI mieszali. (I мешали). Toż to prawie jak w Stanach by było - i znów byśmy się tego okrętu uczepili... Patent na samousprawiedliwienie, zamiast uczciwie przyznać, że to polskość w najczystszym wydaniu... Tchórze! A że stary Morawiecki sprawia wrażenie, hm... w każdym razie do skwitowania Seksmisyjnym do odzysku!, to insza inszość.

Widujemy kandydata A.R. na plakatach. Ma nasz krzyżyk. Rozglądamy się za kolejnymi.

wuj

Sunday 7 October 2018

zapiski leminga, CXXXIX

Druga Bawaria.



- Tak sobie prezes rozważał na przedwyborczym spotkaniu, w kwestii Podkarpacia. Naszym zdaniem nieco za leniwie jak na Bawarię tamoj, i pewnie za dużo samogonu i denaturinu wobec piwka. Ale co zrobić? Część komentarzy zadziwiona, że ten typek o budowaniu - tego-tam - skoro tylko... dośpiewajcie se. No i nawiązaniem/inspiracją Niemcami, haha...

Kościół rz-Kat. zdaje się z lekka w ornaty i sutanny popuścił, rzecz jasna w obliczu kinematografii. Iść? Nie iść? Przecież będąc młodym czytelnikiem Dziennika Cotygodniowego chyba wiele nowego dowiedzieć się nie da? Pomyślimy. Po "Weselu" zdecydowanie warto, choć to już ile lat? Cztyrnaście... Jeden z najbardziej gimnastycznych komentarzy sugeruje, że to wina ateizmu - bo kler jest niewierzący, a tylko człowiek odwracający się od "Boga" może robić tak straszne rzeczy. Rany, i pomyśleć, że ciemny lud to kupuje.

Taśmami Rzeczplita stoi. 


Pracujemy ciężko w byznesie pryncypała. Pryncypał pono został ostatnio poinformowany w kwestii tego, że uchodził ostatnio tylko za śniętego cara ze złymi bojarami, a kto wie, czy nie harcownikami - może i z obcego obejścia? Śpikami znaczy, czy dywersantami może. Możebne, że jeden zły wyleci na zbity przód tucznika, co zresztą nota bene mówiąc należy się od dawien dawna. W każdem razie wyrobnicy pańszczyźniani  A ile czasu to zajęło, a ile krwi ludziom napsował... W każdym zrazie kumotry leco. 

Wykłócilim jedną sprawę od Janusza alergo; w sumie ciekawa sprawa, zwłaszcza finał... Nawiążem jeszcze do tego. Lokalne v-ce mistrzostwo w klawiaturowym wyszczekaniu czasem się opłaca. A czy ów Janusz brnął wbrew regulacjom przez cwaność, czy przez niewiedzę - nie wiemy. I chyba się nie dowiemy. Tak czy siak - adios pomidory.

wuj

Thursday 4 October 2018

zapiski leminga, CXXXVIII

resortowe dzieci i wnuki,

wydanie "nasze"



Zagalopował się tzw. historyk Sławomir C., nazwiska nie pamiętam (i nie sondzem, żebym sem przypomniał) jeszcze we wakacje - kolejny cel do uwalenia. Gadają, wicie-rozumicie, że cel - prof. Żukowski, szefujący Światowemu Związkowi Żołnierzy AK - śmiał źle się wypowiadać o "wyklętych". A nawet jeśli nie źle, to niezgodnie, rozumicie, z linią oficjalnej potyliki histerycznej, wytyczonej, wiecie, na plewum. Zaś medial-iwent się zrobił, kiedy pozew poszedł i to od nawróconego mec. Giertycha. Pomijając działalność tzw. historyka Sławomira (głównie publicystyczną, życiorysogrzebną, narodowomitotwórczą, rozwadniającą podgolone łby i - zwłaszcza jeśli temat zahacza o Kuklińskich czy wyklętych - gimnastyczną), otóż pomijając powyższe wystąpimy tu w resorcie w roli adwokata pajaca (bo na zaszczytne miano diabła w naszej opinii ów pan nie zasłużył). Otóż załamujące jest wypominanie tzw. historykowi Sławomirowi dziadka z UB i twierdzenie, że wobec tego tzw. historyk Sławomir jest niewiarygodny. Oznacza to, że niczego anty-PiS się nie nauczył i nie zrozumiał... Szlag by to - "opozycjoniści z morskiej pianki", jak to ujął historyk-nauczyciel w starym filmie... "Nic nie jesteście warci, panowie oficerowie" - drugi klasyk. Pisiejemy.

Podniecamy się też taśmami z pogaduchami pana premiera in spe, co go tera per Pinokio nazywają. A paru chojraków na Słowacji zrobiło lansik automobilamy markowemy, człowieka skasowawszy w kraksie. "Zmieścisz się śmiało" i ułańska fantazja. Może ćwiartkę ktoś wyłapie w procesie pokazowym i narodne media będą wyć o pomstę? Albo "Ognia" odkopią...

A, i BOR-owiki znów nabroiły, znów w Oświęcimiu. Na szczęście bez ofiar śmiertelnych.


wuj

Monday 24 September 2018

z wizyto na szosie


[NIEOGLĄDAJŻESIĘSTARADOJASNEJCHOLERYNANIEGO,
IDŹ JAKGDYBYNIGDYNICTUPONAS
PAPARAZZOTAKIOWAKIŻEBYGOPOSRAŁO
DZIADA...]

Nie, proszę pana, my tylko do kolejki; salceson rzucili.

Saturday 22 September 2018

zapiski leminga, CXXXVII

Ford Trump, North Stream 2


Cienko, oj, cieniusieńko. Co za grzywacz, nie uwłaczając. Zresztą otoczenie też. Dodatkowo jeszcze diler łanłejtikietów ("SasinTravel"), uskutecznił wazelinoanusowłaz, nazywając pana Leszka (tego od "małpy w czerwonym") ojcem polskiej demokracji. Powiadamy niczym Ryszard Ochódzki na Hochwanderowe "Bardzo porządna dziewczyna".


wujek Dobra Rada

Wednesday 19 September 2018

zapiski leminga, CXXXVI

na stojąco, ale z długopisem



Pełniący część obowiązków Prezydenta RP, inne jawnie lekceważący odbył był wizytację w USA i podpisał piapierki; pech chciał, że Trampek nie zatroszczył się o siodełko dla petenta; ale może chociaż za wizę typa nie skasowali. Dołożymy się w przyszłości z budżetu do obecności wojsk soj-US-znika. Ciekawe, jakim prestiżem u armii wspierającej eksport wolności i demokracji będzie cieszyło się stacjonowanie w naszym pięknym, mlekiem i miodem pachnącym kraju. Czy też płynącym — bo skoro wzajemnie będziem dbać o bezpieczeństwo, czyt. także Polska o amerykańskie, to przypomina się bajka kończąca się słowem "płyniemy".

Ze spraw ostatnio wyklutych, a przeoczonych wcześniej przez nasz: KRS zaczyna mieć problemiki natury międzynarodowej, czy też pomruki. A oprócz tego sprzyjające orzeczenia będziem honorować, a niesprzyjające lekceważyć... Czy leci z nami psychiatra? Czy polskość to naprawdę stan braku umysłu? A może tak jak w latach 80tych bylim pono poligonem pieriestrojki, tak tera jezdemy poligonem samoobalenia się demokracji, bo przecież decyduje większość, a rozkład intelektu i głębi refleksji po populacji jest przecież jaki jest, więc czemu by na tym nie zagrać i nie zarządzić stadem — i baranom czy owcom, zwierzęciom sympatycznym, ubliżać nie będziem na tem miejscu.

[Z ostatniej chwili: jeden przydudas mówi, że zdjęcie miało podkreślić dynamikę, drugi, że już samo dopuszczenie do biurka to zaszczyt. I oni i ich wyznawcy Radzia się czepiali za stwierdzenia o, pardą, robieniu Amerykanom laski i "takiej murzyńskości"? Panowie, tu naprawdę lepiej przemilczeć albo skłamać, że to nieoficjalne zdjęcie, zdradliwie wycieknięte, ew. scenka z wzajemnego wpisywania się do sztambuchów... Bieda. Zresztą nie chodzi o osobę akurat Andrzeja Dudy, mógł przecież się uwalić zero-siedem i składać wieńce, też nie byłoby sympatycznie... Choć biorąc pod uwagę to, co premier zrobił w sprawie wieńców na trzeźwo. Ech. Ciekawe, jaką szpilę sp...k wbije?]

Zapuścilim się wczorej w bagienko pt. dakowski pe el. Piękna sprawa, ładne cacko, cudowny odlot. Może nie jak Braun, ale blisko. No i z racji linków do komitetów doradczo-inspirujących końferencje zwoleńskie, trochu przy okazji wyjszło, że zasiadali w radzie naukowej — jako prawnicy — niejaki Mariusz Muszyński i niejaki Lech Morawski. Ale może to przypadkowa zbieżność. Za to kilka nazwisk z alma-mater było niespodziankami, może prócz jednego, bo Józek przecież od zawsze był odleciany. Dziwi za to postać recenzenta naszej rozprawy sprzed lat. No ale to z krakoskiego ujotu.


wuj

Tuesday 18 September 2018

zapiski leminga, CXXXV

— Towarzyszu Birkut,

trwa ostra walka polityczna!

— ........N I C  N A  W Ł A S N Ą  R Ę K Ę!...



V-ce od kulturwy, co błękitnokrwistych wsparł był drobną sumką, odczytał list od Prezesa od Porciąt i Białoczerwonej Peleryny. Czyli, jak się okazało, zapoznanego krytyka-melomana. Bez trybu, ale z kulą. To przy okazji kulturnego iwentu, czyli końkursu rzępoleń Frycka na przyrządach histerycznych. Jak twierdzą złośliwi — nadawcę podał pan G. dopiero pod koniec, bo gdyby zaczął od tego, raczej by wiele nie odczytał. (...od kultury i sztuki! Bo jak widze takie sztukie, to ciężko mie zachować kulture... — jak to Leszek podłapał od kogoś z pociągu, zanim podłapał coś innego od kogoś innego). Bo człowiekowi co z żelaza nie może dziś podskoczyć człowiek z gliny — jakoś tak to szło w Opolu w 1981. Ale to insze czasy były, inna prawda czasu, prawda ekranu, prawda.

A skorośmy już przy autorze ePiStoły — dał się Prezesso poznać ostatnio także jako wybitny humorysta, stwierdzając z okazji Parteitagu na prowincji, że kontroluje dziś władzę zarówno opozycja, jak i CBA. Naszym zdaniem pyszne; aż się łezka w oku kręci i przypomina się Fedorowiczowe Wymyślać? Dowcipy? W tym systemie? Przecież żebym ze skóry wylazł, to konkurencji nie przeskoczę. Choć prawda, że jego (Prezesa, ludzkiego pana naszego) konkurencja po tamtej stronie jest marna. Bo kto mu podskoczy? Makowski i Pietrzak? A poczucia Humera pragniemy jak Kania* dżdżu.


wuj

* czy szło o tow. Stanisława czy nobliwą red. Dorotę, w doniesieniach agencyjnych nie podano.

Thursday 13 September 2018

zapiski leminga, CXXXIV

wieści z najweselszego baraku w obozie



Jakaś Afa dostała pośmiernie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Jak wskazuje jakaś -pedia, nie ona jedna, ale czemu towarzystwo wielu towarzyszy, utrwalaczy ustroju i naukowców zatrancać tą Afą? Brrr. Na fotce Afa wydmuchuje dym i wygląd ma nieco znoszony, buntownik przecie. Za przykład — jako niepalący — dalibymy takiego Staśka Anioła z Pułtuska; ten jarał stylowo, jak na dozorcę i beneficjenta ąsjęreżimu przystało.

Z tej samej półki — naiwni podróżnicy naskrobali liścik do tego śmiesznego pana od "kwadransa". A może kwit po prostu chcieli mieć pod piłatowy gest — żeby w żadnym wypadku nie mówiono, żeśmy nic nie zrobili. A skorośmy już zrobili, to umyjmy czem prędzej rączka rączkę i czekajmy na bluzgi. Swoją drogą, ciekawe, czy u kogoś rzeczony tyra na drugim etacie. Dywersja kulturalna. Albo mało kulturalna.

Jakiś pan Duda nagadał o UE per "wyimaginowana wspólnota". Tia. Tylko fundusze realne, co? A przy okazji: objawił się nowy wodnik brezenta. Zaczął od braku żyletek i nadmiaru wazeliny, bo co miał biedaczyna zrobić. Nazwisko ma człek słuszne, przychody za ostatnie lata tym bardziej. Za polsatniułs, głos ma p.o. Prezydenta RP:
— Jest człowiekiem, który dopełnia skład ministrów w kancelarii. Pan minister pochodzi z bardzo małej miejscowości na Kujawach, a więc jest "chłopakiem z wioski". I to mnie bardzo cieszy, że także tacy ludzie zajmują wysokie pozycje w Kancelarii. Można mówić, że w gronie kierownictwa kancelarii jesteśmy w stanie mówić o problemach całej Polski
Tako rzecze brezent, miastowy i po ujocie wyższym. Wyprawka czy też pakiet startowy jest dla "chłopaka z wioski".

Kontynuując: papa onej Dudy posadkę w Narodowym Centrum Badań i Niedorozwoju dostać miała. Papa zgarnie poniżająco niską sumkę — wg NW jakieś cztery tauzeny. Zapewne ludziki z parakomisji Antka-awiatora pozbierać się nie mogą z nagłego treningu przepony i rozdziawiania gąb.

Z leksykonu humoru resortowego, biorąc pod uwagę ostatnie hece okołosądowe. Oto z okazji poszturchiwań przez patriotów elementu zakłócającego pokojową demonstrancję listopadową w 2017 pojawił się taki kwiatek:
Celem bijących, kopiących, wyzywających nie było pobicie, lecz okazanie niezadowolenia, a umiejscowienie obrażeń pokazuje, że przemoc nie była wymierzona w newralgiczne punkty ciała.
Trudno zaprzeczyć, że poczucie Humera zaprezentowano tu prawdziwie bezpieczniackie. Prawie jak ten Witz o nowej uliczce Pyjasa w Warszawie — nikt nikogo nie uderzył, a biedaczyna naprawdę musiał w stanie wskazującym spaść ze schodów. Kto nie zrozumiał, niech się uda i dokona wizji lokalnej. I niech się gniewa na typków, którzy te nazwy nadają. Co panu Pyjasowi i tak już nic nie zmieni, ale może ktoś inny się zastanowi, zanim drugi raz tak zszarga czyjąś pamięc. Całe szczęście, że ksiądz Popiełuszko ma już ulicę słusznego kalibru. Stołeczna się nazywa. I skwer chyba też, ale to księdza Jerzego — dla niepoznaki...

Ale nie traćmy ducha. Może kiedyś dotrze się do prawdy ostatecznej, by nie rzec najwyższej. Będzie można jeszcze raz walnąć w konfidenta Lesława, a uniesienia moralne zaprezentuje redaktor Bronisław.

Addendum: Pani se*nator spod białego konia tablicę odsłoniła. Zwycięscom. Cud, że nie obrońcom Mte Cassino... Bo dawniej uszata redakcja urządziła taką zabawę. W 2005 czy w 2001, nie pamiętamy. Prehistoria. W dodatku redakcja gazetypeel sama napisała o błędach orograficznych. Skoro Monte, to i oro. Milczenie jest złotem. Zwłaszcza rzymskie o greckich górach.

* tu udarienije

Dodatek specjalny

dla wiecznie spieszących się cyklistów

w mieście stołecznym

powyżej 100 tys. mieszkańców


Skorośmy przy konfidentach... — a tak, spotkało nasz bycie obiektem donosu. Tylko nie wskutek czyjegoś złamania, zaszantażowania, ew. innego pozyskania, ale przez obywatelską gorliwość. Jak twierdzi w artykule "ORMO czuwa" red. Rozenek, a Policja nie potwierdza ani nie zaprzecza (zbywa milczeniem) — zarówno strażacy miejscy jak i policjanci za donosicielami ("ormowcami", "sygnalistami", etc.) mocno nie przepadają. Czy ów, który doniósł na nasz (za wykroczenie pt. zebra plus buspas bez zsiadu z pojazdu), dając do 30 zgłoszeń dziennie jest rekordzistą czy średniakiem — nie wiemy. Ale mnóstwo jest z nimi kłopotu, zwłaszcza jak skurwysyn jeden (może z drugim) odczekuje z zakablowaniem jakieś 10 tygodni. Po co albo dlaczego, spytają naiwnie. Ano, żeby było blisko upływu terminu "mandatowego" — 3 miesiące. W zasadzie po tym terminie należy się sprawa w sądzie i wyskok z jakichś pięciu stówek. Słowem: maski włóż, plecak oklej. A jak wezwanie się otrzyma, to i dbać o zdrowie takiego kapusty należy — przecież jeśli typek się poślizgnie na mydle albo przypadkiem wywieje go przez okno, albo upuści aparat na osobę trzecią albo zwierzę domowe — będziemy za pierwszych podejrzanych...


wuj

Saturday 8 September 2018

zapiski leminga, CXXXIII

garść ulotek. nie zbierać! nie czytać!



(1) pan Andrzej D. pojechał z gospodarsko wizyto na prowincję i musi nie podpowiedział mu wywiad środowiskowy, że jakieś przedsiębiorstwo upadło. Chłopina wybrnął z odpowiedzi na pytanie od ludu mniej więcej jak dawniej poczciwy Bronek, co to zmianę pracy i kredyt komuś na własnym wiecu wyborczym był doradził.

(2) Podobno klientowi któregoś z siecio-operatorów zaproponowano ("dziękujemy, że z nami jesteś") ileś tam kilobajtów transferu. Podobno ten człowiek nie ma niczego zaczynającego się na smart-, ani nie zamierza bić się z problemem instalacji Androida na swoim pececie (ani sprawdzać, czy to możliwe...) więc "aplikacji" pobrać ani zainstalować nie mógł. Operator na nieśmiałą sugestię odpalenia onych bajtów — ot tak po prostu, bez pośrednictwa niczego smart — odpowiedział, że nie. No to nie, i stąd przecież ten jakże zabawny donos. Życzliwego informatora — pana Władka z Wieruszowa — pozdrawiamy, operatorowi zwracamy nieśmiałą uwagę, że propaguje wykluczenie cyfrowe. Choć w oczach samego zainteresowanego — raczej się ośmieszył. Pan Władek przecież jest zawsze wczorajszy. Wiewiórki z Anina ćwierkają, że woził się wczoraj na kularce z klamkami-manetkami pierwszy raz w życiu. Z tej ciekawości wyniknęło dziecięce wgapianie się "na przerzutki" i kolizja z lokalną krową. Kularka nie ucierpiała.

(3) Transformacja ustrojowa w Polszy idzie pełną parą w gwizdek parowozu histerii. Peron rządzących odjeżdża coraz szybciej.

(4) W gazetopeelowym dziale prachtykantów nie lepiej: "Hercules — największy polski samolot wojskowy". A gówno przyczepiło się do okrętu i mówi "płyniemy".

(5) Wczoraj padało. I nie chodzi o wrażenia gorliwych zwolenników waaadzy przy — dośpiewajcie se.

(6) Pointa ws. wojny plakatowej w "NIE" arcymistrzowska. Jedna z osób dopisujących się trafiła w nasze tu w resorcie wymóżdżone sedno. Ale wątpimy, czy zrozumienie w ludzie się poprawi. "Na 500+ idą pieniądze rządowe. To rząd dał". I co z tym robić? Cofać czas i uczyć?


wuj wszystkich wujów

Wednesday 5 September 2018

zapiski leminga, CXXXII

echo "liścia"


...nie milkne. Już nie wiemy, czy policzkująca smaruje panią "Inkę", czy na odwrót. Rozbraja egzaltacja red. Gądka z GW nad postacią i postawą "Inki". Naszym tu w resorcie zdaniem twierdzenie, że pamięć po "sanitariuszce" oddziału leśnych bandytów jest świętością, oznacza, że GaPoCo i im podobni mogą sobie zapisać sukces w modelowaniu świadomości. A że stało się także  udziałem red. Gądka i jeszcze trafiło na łamy gazety peel, dziwimy się... Bo przecież nawet IPN (Poland first to figth — tak, to się dzieje naprawdę!) przyznał, że tzw. "Łupaszka" to bandzior.

Chyba, że sprawa ma drugie dno i red. Gądek myśli o "Ince" i bandzie "Łupaszki" z grubsza to, co chyba wypada myśleć mając odrobinę oleju w głowie i pojęcia o państwie i czasach powojennych. I usiłuje pokazać, jak tanio traktuje owe "świętości" nieszczęsna GaPoCo — ale tym razem swoje i swoich czytelników, jeśli je kupili. A na boku: czy ichnim czytelnikom robi to jakąś różnicę? Przekaz poszedł. I dementi — że bynajmniej nie o przepicie do "Inki" się rozchodzi — ze strony redakcji GaPoCo, jak rozumiemy, nie było.

Tematy do debaty są jak widać zaiste godne wielkiego narodu powstałego z kolan. Jak jeszcze, za radą dziadzi Kornela, napiszemy konstytucję dla Europy, będziem miodem i mlekiem płynąć, a na widok kontusza z kołtunem klękać będą narody! Podobnie jak kulać się będą ze śmiechu na widok pieszych husarzy — tu przytyk do felietonu pana Zbigniewa... Nobody's perfect. Ludzki człowiek — za diskiempolem się wziął i ujął! My z tego gatunku słuchamy wyłącznie elity, tj. Dżipago.

Addendum: furia smarowania GP(C) Rosją. "Gazeta Ruska". Otóż, szanowna współopozycjo, polska, polska jak najbardziej i per se i explicite i apropo i wizawi i komilfo. Ups, milf (milf I'd like to f..k, rekursywnie, panie tego). Uprasza się nie tłoczyć sztucznej mgły; należy przejrzeć się w lustrze. Takim wypukłym, w którym widać nie tylko przeglądającego "się"... całą resztę też. Tacy śmy są. I trzeba to powoli zmieniać.

wuj

Tuesday 4 September 2018

kotek




zapiski leminga, CXXXI



/1/ Odszedł z Kancelarii Prezydenta brat-Łapa. Firmę, gadają, założy. Taką od po-piar-dywania. Domysłów wśród ludu co niemiara — od rezygnacji z pobudek moralno-osobistych (haha...) po nadspiskowe wersje, że za dobry w naginaniu i należy go skierować na wysunięty odcinek inżynierii społecznej i niech tam jakieś miliony przytula za procenty w szabelkach, etc.

/2/ Odstrychnięty wywiad z tatką premiera. Kołowanie, start i odlot, w końskich "Kubotach" na ślepiach. Coś strasznego.

/3/ Pani expremierzyca w szkole w Pcimiu otwierała rok szkolny i zagłuszano jej odgłos paszczą. A złośliwi ostatnio kojarzą Pcim tylko z panem Stanisławem.

/4/ Panu Antosiu grunt się pali pod nogami i to w Toruniu. Geotermia, znakiem tego, działa. Temat zagrzany, choć kto wie, czy ostateczne utopienie Antosia nie jest kolejnym ruchem "ocieplającym wizerunek." Aha — przy okazji — śmy pierwsze (w życiu, nie żeby w kolejności) 2-3 odcinki "Ucha prezesa" zobaczyli. Fajne; lepiej późno niż wcale.

Jeden z kompletnie odlecianych komentarzy sugeruje, że to Rosja rozegrała pana Antosia, a w podtekście Polaków. Na nasz geopolityczny hakowaty nos tego typu wypowiedź trąci ukraińskim Macierewiczem, czyli Wiatrowyczem. Albo inspiracją rosyjską. Albo polską, żeby wyszło, że to rosyjska. Np. usiłująca skłócić Ukrainę z Polską, oczywiście występującą w roli protekcjonalnej, czy też starszego wujka... Tak czy siak — paranoja, narcyzm i insze androny. Będzie się miała czym pożywić "prawa" część przekaziorów, to pewne. "Iksiński OSTRO u Roli". Ta. Żyrinowskiego.

Bonus: dziwactwa piśmiennicze z art. J. Gądka:

Co prawda, z dotychczasowych opinii nie wynikało, że (...)

Na "międzynarodową" opinię przyjdzie czekać rok albo i dwa — gotowa będzie więc, ale dopiero w kolejnej kadencji.

(...) taką zasługę oddają mu politycy PiS.

Teraz Prokuratura Krajowa nie dopraszała przedstawiciela Podkomisji Smoleńskiej do uczestniczenia w oględzinach wraku.

A zresztą patomorfolog podkomisji, ppłk Szczepan Cierniak, zrezygnował z zasiadania w niej tuż przed ogłoszeniem przez Macierewicza kategorycznego wniosku — a nie tezy — że Tu-154M eksplodował w powietrzu. Pod wybuchami się nie podpisał. [kto?]

wuj

Monday 3 September 2018

zapiski leminga, CXXX

Q: Czym się różni mafia od nielegalnej demonstracji?

A: Mafię trudniej rozgonić sikawką i złomotać pałami.


"S" — cokolwiek nieświeża i absolutnie niesentymentalna panna (as if...) pod przewodem nazwiśnika rezydenta zapewniła sobie cokolwiek zażółcone firanki, czyli zniżki na to i owo na stacjach orlę/lotus. Aż się przypomniał plakat AWS**, z pięknym hasłem "Poszliśmy po władzę aby oddać ją ludziom" i jakże okropny dopisek "swoim". Coś dodać? Coś ująć?

Dodatkowo w lotusie, jak się okazuje, zniżki mają księża. Cholera, a "czwórka" jak spała, tak śpi!
— Szefie, jest robota?

— Nie ma. Jeszcze nie ma.

— A kryzys jest!... Ciekawe...***
Skoro już przy pannach: znana kulturwna profesór od praw przeprosiła kogoś, kogo wcześniej zjebała. Ludzki pan. Mógł zabić.

Trwa wojenka na plakaty. Opozycja wystartowała mocno naiwnie, dając pole do riposty władzy. Władza skorzystała, też nie rozstrzygająco; ciekawe, czy opozycja się odwinie. Bo my tu w resorcie pomysł na odwinięcie się mamy, zresztą dość oczywisty.

Addendum: ponoć obiektywny historyk Cenckiewicz napisał jakąś pocieszną gimnastykę w obronie Antosia. Chyba w "odRzeczy" albo w tygodniku rybackim; tak czy siak: 6,90 w kieszeń, kierunek kiosk, nacierać!!! Óórrrr-aaaa!!!!!!!...

wuj.

* "teraz to raczej Trabant...", jakby to ujął por. Borewicz.

** stare hasło z muru: "AWS kleru pies!".

*** Tey, Opole '81

Sunday 26 August 2018

zapiski leminga, CXXIX

odkrycie.



/raz/ Złożyło się tak, że w jutubie podpowiedziało nam automatum jakoweś kanał osobnika podcyfrowującego się jako "Towarzysz Michal". Jak dotąd nie wiemy jeszcze, czy jest to przekaz treści poważnie przez kogoś pomyślanych, czy tzw. jaja. Są agromenta za obojgiem stron... Tak czy siak, wzmiankowany na merytoryczne pytania raczej nie odpowiada. Akcent ma ichniejszy, ale polszczyzna bez zarzutu, gestykulacja ok. pięć pięter wyżej niż wczesny premier Buzek, ew. trochę papieżem zalatuje, ale jedną ręką tak macha do słuchających mas.

/półtora/ Skoro już o tym człowieku... Otwarcie (ale czy poważnie, czy żartem, nie wiemy) gardłuje on za uwolnieniem wiadomego Piskorskiego. Nie trafiliśmy na jego wypowiedź o mniej znanej postaci, a mianowicie red. Swiridowie. Za to wielkie poruszenie i głosy w obronie nie przebrzmiały po ekstradycji wydaleniu pani Kozłowskiej. I to, drogie dzieci, nazywa się stronniczość do bólu, podwójne standardy i traktowanie własnych obywateli jak nieodpowiedzialnych durniów. Oczywiście, część z nich to durnie i może ulec ew. "wpływom". Część nie dostrzega analogii, stosując np. kalki "Ruski - obcy, Ukrainiec - swój". Albo "Rosja wróg, a my dla Ukrainy taki starszy wujcio - kiwnie palcem, dobrą radę da, poprze aspiracje takie czy inne". Przy czym: to ostatnie nazywa się w fachowym języku lobbing... A oskarżenie o "agenturę wpływu" i wywalenie z kraju (a i ze strefy Schengen!) ze statusem "non grata" to i żenada i ostateczność. Przy tej i owej okazji przetacza się też fala "patriotycznych" wypowiedzi, raz przeciwko Rosji, raz przeciwko Ukrainie, raz za rządem, raz przeciwko. "Nastukałem się w klawiaturę, więc w kwestiach patriotyzmu proszę przez resztę tygodnia nie wymagać ode mnie już niczego więcej.", parafrazując komika Fedorowicza, którego śmy zresztą ostatnio widzieli, truchtającego.

addendum: W artykule red. Jasińskiego o sprawie Kozłowskiej (i kilku innych osobach) ("Wyjebana", NIE 34/2018) wkradł się arcychochlik, można przeczytać bowiem o "kawkowskim Józefie K." Jak to szło? "Dla Helmuta cola, a dla Franza kawka." (W wersji spalonej: "dla Helmuta pepsi", ew. "dla Franza kawa"). Tak czy siak, błąd. Dżejms Błąd.

/dwa/ Wyprawił się namiestnik naczelnika na antypody. Miał pływaki jakieś kupić, ale nie wypaliło. Ludzie domniemania snują, że to specjalnie typka chciano skompromitować. Śmiechu co niemiara, także przez pomyłkę Zelandia-Irlandia; no i memów wysyp zacny.

/trzy/ Pani odstrychnięta, św. Kaja od aborcji dawszy głos nt. klerownej pedofilii, że inspirowana przez lewicę. Czyli ponownie rozwiawszy wątpliwości (jeśli kto jeszcze takowe żywił).

/cztery/ Delegatu rumunesti Patricul pojechał był do Zofii. Coś w sprawie metra miał chlapnąć, zapomniawszy - jak twierdzą inżyniery - że u nich wapień, u nasz piaski, więc skala trudności w wywiercaniu insza. Ale czego się nie robi w ramach kompanii. Nawet mówi się po angielsku - pono z trudnościami, ale liczy się zamiar.

/pięć/ Skandal w ratuszu - prawaczki wykryły panią sprzed 1989 z MSW na etacie urzędniczym. Oburzeniom moralnym i wzlotom patriotycznych uniesień nie było końca. Jak sam red. Ziemkiewicz przyznał - gdyby nie cofnięcie zgody na przemarsz patriotycznie uniesionych - prawdopodobnie nie byłoby sprawy.

/sześć/ Premier mocno wygłupił się w Sandomierzu, choć nie aż tak bardzo, jak dawniej. A może wcale nie wygłupił, tylk łgał w żywe oczy, a lud kupował. Nie wiemy.

/siedem/ Pani, której rodzice byli za leśnych, zachciało się 15 mln peelenów. Długo zeszło na decyzję, ale niech tam - załóżmy, że przyszła koniunktura polityczna. Roszczenia są nie dość, że za to, kim byli jej rodzice (bo jak to inaczej nazwać), to jeszcze za jakieś poniewieranie przez zakonnice w domu dziecka. Bezczelność i chciwość taka, że aż nieostrożna. Ale przywołując złotoustego Mateusza, "Polski wtedy nie było"*, więc kto ma niby jej zapłacić? Ot, psychuszka. Bo zapłacić, to jednak przyznać, że było. A nie zapłacić...Może chociaż Watykan ruszy sumienie?

* gwoli ścisłości - powiedział to o 1968. Ale może wcale nie miał na myśli lat, które każdy szanujący się i innych lewicowiec uznaje za okres skandalicznych błędów i wypaczeń. Taki "Towarzysz Michal" zdaje się nie uznawać, sądząc po komentarzach.

/osiem/ Głos trzech falsetów przetoczył się przez łamy GW. Redaktorzy Woś, Sroczyński i średnio douczony, ale piśmienny anonim, a.k.a. Stepujący Kapral, ofiara tekstowego outsourcingu Gazety, musi najwyraźniej cienko przędącej. Szczęście, że wyszło tak głupio, że chyba w ramach ratunku dodano tekst red. Bendyka z Polityki, całkiem trafny. Przykro patrzeć, ale naprawdę (oby póki co) opozycja silnie ciąży ku odwiecznemu konfliktowi JPF vs PFJ. A czy cudowny Robert zechce to pogodzić - nie bardzo widzimy, po wypowiedzi kogoś tam z wierchuszki PO. Ciągle w duchu, że PO tu największa po tej stronie barykady. Ech.

Słowem: źle się dzieje w państwie kołtuńskim.


wuj

Friday 17 August 2018

"kompromitacjom" do sztambucha

czyli w obronie Jakuba P.



Ustrzelono jakiś czas temu pana Jebenizera, przyłapawszy chyba na nieładnej zagrywce, a może po prostu mania krytykowania mu się na łeb rzuciła. Swoją drogą zadziwiające, że jeden typ mógł tak dużo wiedzieć o tak wielu dziełach, osobach i autorach, tyle przeczytawszy. A może jakoś to automatyzował. Niech mu lekko będzie, ale nawiązując do stylu i stanu... Śmy się wzięli i wkurzyli na  komentarz pod gazecianowyborczym "quizem" ("rozwiąż quiz"). Zapytano tam mianowicie o hefalumpy od Puchatka, na co ktoś oburzył się pisząc, m.in.,
W kanonicznym tłumaczeniu Ewy Tuwim to były Ho-honie. Hefalumpy występują chyba tylko w disneyowskiej abominacji filmowej.
Niestety, komentator nie odrobił lekcji. Po pierwsze, "heffalump" występuje w oryginale. Mianowicie w snach, u Disneya sportretowanych cokolwiek halucynogennie, co można, jeśli się tak uważa, nazwać abominacją. Dalej jest tylko gorzej: nie dość, że nie Ewa, tylko Irena, i raczej "słonie", to jeszcze w owym "kanonicznym" tłumaczeniu znajdujemy następujący kwiatek. Do kożucha. Na mleku. I miodzie płynącym. W krainie.
Kłapouchy, poczciwy, bury osioł, stał nad brzegiem strumienia i patrzył na swoje odbicie w wodzie.
— Imponujące — mówił. — To jest właśnie to słowo. Imponujące.
Otóż niestety — dla pani Ireny i "kanoniczności" — w oryginale jest "pathetic". Dodajmy, że B. Zakhoder ujął to jako "душераздерающее зрелище". Czytaliśmy owo dzieło wyłącznie po angielsku i rosyjsku. Polski kwiatek znamy tylko z czasu studiów, gdzie ktoś akurat ów wyimek zacytował. Czy są inne kwiatki, nie wiemy i (wychodząc niniejszym z nurtu jebenizerowskiego) nie będziemy sprawdzać. Ale to "imponujące" niech się czkawką w mętnej wodzie odbija...

— Rrrozumiemy się, profesorze?...


wuj

Wednesday 15 August 2018

zapiski leminga, CXXVIII

reklama outdoorowa

naszego kraju!



Doszły nas tu w resorcie przez szklankę u ściany słuchy, że szacowna Polska Fundacja Narodowa — znana z kampanii plakatowych — dała skok do przodu i skręciła wypowiedzi pana Majka, który się rękawicom nie kłaniał, a i z wymiarem sprawiedliwości to i owo wspólnego miał. To na okoliczność powstania warszawskiego. I jeszcze jakiegoś aktora inszego, co o cudzie nad Wisło się był wysłowił. Jak mniemamy, ludzie ci w warunkach hameryckiego wyzysku do emerytur czy rent (choć czy są rencistami, czy rentierami resort nie ustalił) dorobić muszą, więc zajmują się sławieniem naszej przebolesnej historii Chrystysa narodów. Ustaliliśmy, że drugi przypadek to równia pochyła w branży reklamowej. Nie dają już kawy i łyski do zareklamowania, a typ uznał, że jeszcze nie musi zniżać się do polecania margaryn czy środków na przeczyszczenie. No to może być historia Polski jako interludium. 

Abepe Depo wyględził się nt. praw, Konstytucji i ewangelii. Ech, a "czwórka" gdzie? Śpi? W każdym razie zawartość piątkowej części "Z czarnej dupy się wyrwało" już znamy...

Z zadziwieniem śmy się dowiedzieli ze źródeł otwartych, że soj-US-znik wypożyczył MON na defiladę wczorajszą cztery sztuki myśliwca. Gadają, że Raptor, a czy to jest F-22, nie chce nam się śledzić, ale obrys nieco podobny. Nie widzieliśmy i nie słyszeliśmy Blekhołków, co jest niechybnym dowodem na to, że (a) przelatywały, (b) ciężko są wykrywalne. Uradowaliśmy się także widokiem bagnetu pod skrzydłem F-16. Jak twierdzą źródła, należy się cieszyć z tego gestu. My, jakkolwiek w historii, magistrze-wite, niekształceniśmy są formalnie, to pamiętamy jednak, że poucza ona o pustości gestów. Zwłaszcza czynionych wobec maluczkich na zasadzie "nie mamy przyjaciół, mamy interesy". Ale do tego trzeba przestać roić.


wuj

Sunday 12 August 2018

zapiski leminga, CXXVII

honorable mention



To nam red. J.R. sprawił niespodziankę! Istotnie, złożyliśmy na jego (via sekretariat Redakcji) ręce życzenia z okazji 85. urodzin. Ba, wspomniano nasz wraz z tytułem naukowym — w korespondencji uprzedniej to wyjszło i należy nam się pała ze skromności za autotytułomanię, palimy głupa ze wstydu. Ale musi ktoś z redakcji wyszpiegował, że istnieje syn omawianego w notce W.N., a także dr W.N. A że trzech W. w linii było (w tym dwóch imienników i otczestwienników wiadomego wewepe...) — no to się sprawa była rypła. A czy to nam cofnięto rocznik do roku po śmierci Koryfeusza Wszechnauk, czy dziadu naszemu syna z zimy stulecia przypisano — nie wiadomo. Wyjaśniamy operacyjnie, przez dojścia. Tak czy siak, śmy się wzruszyli, stojąc akurat na pl. TW Wilsona (ze stalowo ramo do pomalunku na ul. Klaudyny — normalnie to się na ten koniec świata zapuszczamy z rzadka). I zaskoczono nasz. Bo jakkolwiek red. R. zawdzięczamy cotygodniową porcję egzotycznej gimnastyki (załamywanie łapek nad losami kraju [patos] oraz skurcze przepony, gdy R. akurat zapoda jakiś więcej śmieszny Witz), to wzruszeń zwykle się nie spodziewamy.

No i tak to. Najpewniej druk to w "NIE" nasz ostatni, bo jeszcze ze dwa razy wyszło via fajzbuk, gdy się komentarz nasz ukazał na papierze. A czy sobie to dopiszem w bazie opi/osf do wykazu, czas pokaże. Gdyby rehabilitacje nam za to dały, czemu nie? Nie takie numery robią dziś ludzie z doktoratami. Zwłaszcza z krakoskiego UJ-tu czy z UKSW-ordu.


wuj

Saturday 11 August 2018

zapiski leminga, CXXVI

najnowsze i starsze donosy z dumnego kraju Azji Zachodniej:


- Gazeta Wyborcza pomstuje na pana dublera M. Muszyńskiego pisząc o nim per "prawnicze zero" i "agent". Co do kwalifikacji pana Mariusza, nie wypowiadamy się. Ale dziwi nas popadanie szanowanego przez nas organu w tony nieco macierewiczowskie. Pan Mariusz robił w UOP/AW, więc być może był oficerem, a nawet jeśli "tylko" ajentem, to za szkodliwe dla państowości polskiej (w zakresie III RP, bo na zaszczyt i honor służby w PRLowskich służbach ów jegomość zdaje się jest za młody) uważamy kalanie pana Mariusza dawnymi zajęciami, których się rzekomo był imał. Jeśli cokolwiek go kala, to uczestnictwo w wiadomej szopce, której przewodniczy szanowna pani magister.

- Kościołu rzym.kat. (a konkretnie jego zarządowi pt. Episkopat) pono nie podobuje się próba zamajstrowania przy ordynacji przed wyborami do PE; to to miejsce, gdzie w szczególności zarabiają krocie ci, którzy onej UE nie znoszą - bynajmniej w kampaniach rozmaitych tak twierdzą, a komuś i w coś wierzyć trzeba, więc czemu nie na chwilkę naszym potylikom spod kruchty i różańca urwanym. Urwał się z choinki i do tej pory nie powrócił.

- Ktoś dobiera się do pana Kazimierza - słynnego onegdaj kierowcy pana Antosia, głownie ze stłuczek. Ludziska dziwio się, że prokuratura się interesuje, że hydra hydrze łba nie wydrze, itp., o końflikcie między ZetZero a wzmiankowanym fantastą (czy szkodnikiem) musi zapominając. Krótka pamięć u narodu niestety jest.

- We Warsiawie zaczęło banglać za oknem. lordrreńawarsowi.

- Oglądamy cykl "Za kulisami PRL". Fajne herbatniki się wywiadują u dobrze poinformowanego red. Walenciaka! Opowiastka (nieżyjącego już) oficera Garstki o posiedzeniu u gen. Płatka - cud miód...

- Plotki o stanie zdrowia tego typa, co to mu kulę posłali, ale celu chybili były w przed-przed-ostatnim Uszatenzeitung. A'propos: red. Rem 85 wiosen skończył; a jak o linię dba.

- Towarzysze redaktorzy ze "Sputnika" donieśli, że potomkowie maruderów i bandziorów (a.k.a. "Wyklętych". Ba, dzięki panu prezydentowi Bronisławowi mamy nawet oflagowaną przestrzeń publiczną, na tydzień przed Mieżdunarodnym Żenskim Dniom) dopominają się u państwowego garnuszka o zadośćuczynienie. Rekordzistce przypisano 35 emelen peelen. Najweselej wypadł niejaki Kuraś - oczywiście w kontekście tego, czy i ew. jak ścigać dzieci czy rodzinę za czyjś postępek. Dajcie temu myśl, prawaki. A, pardon; myśleć to trza umić.

Jednym słowem - szpital ma się świetnie, ale 2/3 nie wie, że jest w szpitalu, a 1/3 na etatach obsługi już bokami robi. Czekamy na przemienienie. Ino skąd? Arka nie przybędzie?... R.I.P. Piotr Szulkin...

Monday 6 August 2018

zapiski leminga, CXXV

o więźniu politycznym z, przecinkami



Gratka — na stronie GW za darmo można przeczytać artykuł Od neopogańskiego Niklotu, przez Samoobronę do proklemlowskiej Russia Today (tytuł nb. też z bykiem ęterpunkowym) autorstwa red. A. Zadwornego. Rzecz o niejakim Piskorskim, u nasz. Ale nie martwi nas, że towarzysze ze Sputnika więcej jednak piszą o red. Swiridowie. A towarzysze z ABW winni jako lekturę obowiązkową przerobić całość dorobku płk. Bosaka — może wtedy zrozumią, że tu i tam dziennikarstwo z wywiadem ma, delikatnie rzecz ujmując, punkty styczne. Jedne od drugich tego i owego się dowiadują, co, kto, gdzie i za ile na kogo naszeptał... (Choć wykształciuchostwo nam tu podszeptuje z tyłu głowy, że styczna może być przestrzeń, ew. punkt styczności między krzywymi... Ale skądeś się te punkty styczne urodziły w naszym zasobie złownictwa. Może czas wyplenić, gwoli czystości. Albo przypomnieć sobie, kto zasiał, psia kość.)

Tak czy siak, następują najprawdopodobniej buble przecinkarskie z artykułu:

Ten 39-letni politolog, już w czasie studiów na Uniwersytecie Szczecińskim w latach 90., lubił odwiedzać Rosję, gdzie szukał politycznych przyjaciół.

Służby specjalne, interesowały się nim już dwadzieścia lat temu.

Ten ostatni [tj. M. Piskorski - W.N.] już jako asystent w Instytucie Politologii Uniwersytetu Szczecińskiego, tłumaczył się dyrektorowi instytutu z zarzutów o propagowanie treści faszystowskich na zajęciach ze studentami.

Ostatecznie jednak wrócił do Samoobrony, a potem, na jakiś czas zerwał z polityką.
I jeszcze jedno, ale niekoniecznie bubel, raczej możliwość zadania pytania:
(...) spaleniem flagi amerykańskiej w 70. rocznicę zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę. Albo zawieszeniem tabliczki z "nazwą ulicy": Ofiar NATO. Piskorski w ciągu dwudziestu lat odszedł bardzo daleko od swoich młodzieńczych fascynacji. Jego partia 1 maja maszerowała z czerwonymi flagami z napisem "Zmiana".
Czy kropka po "siedemdziesiątą" i brak kropki po "pierwszego" to zapis poprawny, czy jednak niekonsekwencja?

Cenimy dobre dziennikarstwo, i póki co za zero zł prenumeraty nie wybieramy. Pozostajemy wiernymi czytalnikami gazetypeel, m.in. Załańczamy pozdrowienia dla forumowiczów. Choć tłoczenie antyputinowszczyzny do łbów bywa tam tak siermiężne, że miejscami dogania poziom wzmiankowanego Sputnika w sprawach jankesów, postsarmatów i ich dawnych niewolników...


znajdź dla mnie radę, wuju!


PS Żałujemy, że nie PiSuje już "zygosz". Bodaj jedyny, który podpadał pod Laskowikowe wampir, nie poeta — opisujące Schubertha w roli naczelnika mleczarzy w "Doroznosicielach". Gdyby nie wiadomych zbrodnicze plany, prezydent żyłby i Tupolev byłby cały. Tak to mniej więcej niekiedy brzmiało, przyprawiało o zły chichot, załamywanie rąk, wymioty mózgu i zapalenie opon żołądka, ale miało jednak swoją klasę. Unikalność i unikatowość. I oczywiście skłaniało do zastanowienia, kto zacz... Wyznawca? Kretyn? (A drugie pierwszego nie wyklucza) Pajac? Prowokator? No i do zjebania. Jak to ujęła redaktorka W.-Ł. w ostatnim Uszatenzeitung, "apeluję do prawdziwych obrońców demokracji o trochę mniej szczerości".

Saturday 4 August 2018

zapiski leminga, CXXIV

ubieranie pomników



Taka nowa świecka tradycja w narodzie. Postawio, ktoś przyjdzie, weźmie i odzieje, musi żeby figurom za przeproszeniem z brązu więcej zimno nie bydło. Nas tu w resorcie martwi jedynie ostatni casus, gdzie pomnik opiewał na dwoje ludzi, a pan -- z twarzy podobny zupełnie do nikogo -- wykonuje wymach gimnastyczny model "Monachium 1933", ale lewo ręko. Tego zapewne młodzież z popranymi mózgowiami już płazem tym gadom od dłuta nie popuści. Jeśli kogo drażni ta lateralizacja, weźmie focię z kadrem i dokona odwrócenia; albo jak nie umie, patrzy w laptopa czy tabletę w lustrze. Toż Złotousty Koryfeusz Wszechnauk (nie mylić z dr. Jarosławem Kaczyńskim) pouczał, że o wszystkim decydują kadry.

"I co ja robię tu-ó-ó..."

Serwis plotkarski okołogazetowy rozwodzi się nad ślubem typa, co małym ekranem o 19:30 zawiaduje. Brzydki komentarz, każący się zastanowić, czy pisząca osoba miała polską klawiaturę, czy nie: "kobieta zbladzila".

I pamiętać, współobywatele: to, czy banda kretynów, dorobkiewiczów pajaców i świąto**bliwców u steru krypy pt. Polska będzie sterować po raz drugi, w dużej mierze zależy od niedzielnych leniwców. Jeśli w niedzielę, za rok z niewielkim hakiem... Tj. jeśli w ogóle.

CZY KONIE MNIE SŁYSZĄ?!

przekazuję znak przedpokoju,

wuj wszystkich wujów

Thursday 2 August 2018

foto z wakacji

słitfocie, ale sieka, tj. nie w kolejności; posortunek nastąpi dwa dni po końcu świata.


Łąka, Czechy albo Austria. Ostatni dzień.

Ostatni dzień, burza po kąpieli; przejszła bokiem, więc nie trza było ewakuować wszystkiego pod most.

Kąpielisko.

Grossglockner, kawałek przed Heiligenblut.


Gencjana, przed "drugim wjazdem" po Hochtor. Ładny krzaczek.

Landszaft, na końcu tego drugiego wjazdu. Albo pierwszego, gdyby od płn. strony się wpychać. Pogoda od 2002, 2005, 2016 i 2017 zdecydowanie wyjątkowa.

Spójrz na niebo bystrym okiem, może burza przejdzie bokiem? Za Linzem, ostatni dzień.

Piesek, Alvaschein. Gorąco.


Wełnowce. Dwa białe robio cień czarnemu.

Młody egzemplarz.

Pierwszy i ostatni dzień w Dolomitach w czasie powrotu. Chyba w Stern.

- вы любите вчерашний борщь? - да. - тогда приходите завтра.

Kępink przed Heiligenblut. Poczęstunek. Były też te poziome.

Drugi dzień, za Hebalm. Taaaka chmura.
Francuzi próbują ognie przed 14. lipca.

Bydełko fa. Hallstadt.

Przed wwiezieniem się na Giau. Czyli przed Selva di Cadore. Ładne klotzki.

Zjazd z Penserjoch, ino już blisko Bolzano. Nie wiemy, czy wspinalne, ale aż by się chciało.

Sarenka myje łapki i zjada kolację.

Bajorko.+/- okolice Cles, po Mendelpass i przed Val di Sole.

Zjazd solidny, choć owe procenty mocno lokalne. Wjazd, gdyby ktoś chciał, to z Ampezzo i przez Sauris trza, ino na górkę. Na mapie 1: 500 000 można się letko zgubić, cośmy na własnej skórze sprawdzili, miało być inaczej.

Ma cinque Gavia, czy jakoś tak. Przy czym lokalny patriotyzm produkuje koszulki z cyfrą "300" czy "500"

Jakieś Dolomity. Sauris/Ampezzo?

Przed Forc. de Staulanza.
Ponte di Legno. Po naszemu drzewniany most.
Utopia, czyli żeby się błyszczało. Jakoś wyglądać przecie trzeba.

Pierwsze ileś-tam z 48 zakrętów, tj. wschodnia szosa na Stelvio.

Z fałszywego podjazdu na Berninę, tj. tuż po dobiciu spod Forcola di Livigno.

Morteratsch i masyw Berniny.

Piz Badile i jeszcze coś. Widok z Castasegna chyba, czyli prawie Chiavenna.
Przed Sustenpass; przeżuj to sam.

Fluelapass. Wełnowce odwalają bumelkę.

Po zlewie na p. Spluga. Widać kawałek niebiesiech i napierającą z prawa gmłę, tj. tuman.

Nieco niżej, kawałek za Spluegen. Coraz ładniej.

Wizytacja z kosmosu. Czarne salamandry musi; Via Mala, czyli przełom Hinterrhein.

...i wtedy jeszcze soli się dodaje, mieszają, wędzą i stonka to bierze po dysze za 100g - owce po drodze na Sustenpass, po lekturze artykułu prasowego o koleżankach skądinąd.

Poczęstunek od spółdzielni pracy "LAS".

Gmła. Za przełomem Renu (tj. Vorderrhein), prawie z Ilanz.

Wieczór w Ilanz. Uwaga: Ren lubi porywać piwo.
Bardzo bajkowy landszaft; przed Sustenpass.
Za Sustenpass, po zlewie. Wapienna strona Gadmental. Jeszcze na prawo, ale poza kadrem, który, jak pouczał Koryfeusz Wszechnauk, o wszystkim decyduje - znana albo nie górka Titlis.

Bordello, Meiringen, gdzie lało 2 dni.

Też lokum w Meiringen. Pająk kat, wszystkich brat.

Krajobraz z e-pastuchem i asfaltem. Wjazd (część b. pozioma, ale przed częścią najbardziej humorystyczną) na Grosse Scheidegg; szczyt na drugim planie - Wetterhorn, brany początkowo za Eiger. Ignorantio oris non nocet, ale z łaciny to, *****, słaby byłem.

Grindelwald i otoczenie z Grosse Scheidegg. To ze śnieżno czapo i ściano prawie na ostatnim planie -- Eiger, widziany po raz pierwszy w życiorysie, za trzecio próbo. Miło nam niezmiernie, osobom z centrum sterowania pogodą kłaniamy się w (faux) pas.

Z Aigle na zachód.

Monthey. Rodan i piękna betoniarnia czy coś w podobie.

Lac de Roselend, przełęcz +/- pod miejscem między chmurami.
Spinacze napacykowane na ścianie, Aiguebelle?

Z wjazdu po krzyż żelazny.

J.W. Jedyny raz, że niby świstak wylazł do zdjęcia. Ale... Zdjęcia czego?

Z Col de la Croix de Fer.

Z Galibier na pd
Z Galibier na pn

Z Iseran na pd. Czyli te z niegdysiejszymi śniegami to Charbonnel chyba.

Mały św. Bernard. Kłęby i soczewki zasłaniajo Mt Blanc, i ogólnie burzogennie wygląda toto. Widoczna Aiguille Noire.

- kto zjada grzybki, ma rozum szybki.

Aosta, nad rzeko.
Aosta. Kotek!

Aosta, rano przed św. Bernardem.

Św. Bernard, strona szwajcarska.

i młot.

Żwir.

Jaszcząp chyba.

Mesocco; piesio zaparkowany przed sklepem.