Friday 17 August 2018

"kompromitacjom" do sztambucha

czyli w obronie Jakuba P.



Ustrzelono jakiś czas temu pana Jebenizera, przyłapawszy chyba na nieładnej zagrywce, a może po prostu mania krytykowania mu się na łeb rzuciła. Swoją drogą zadziwiające, że jeden typ mógł tak dużo wiedzieć o tak wielu dziełach, osobach i autorach, tyle przeczytawszy. A może jakoś to automatyzował. Niech mu lekko będzie, ale nawiązując do stylu i stanu... Śmy się wzięli i wkurzyli na  komentarz pod gazecianowyborczym "quizem" ("rozwiąż quiz"). Zapytano tam mianowicie o hefalumpy od Puchatka, na co ktoś oburzył się pisząc, m.in.,
W kanonicznym tłumaczeniu Ewy Tuwim to były Ho-honie. Hefalumpy występują chyba tylko w disneyowskiej abominacji filmowej.
Niestety, komentator nie odrobił lekcji. Po pierwsze, "heffalump" występuje w oryginale. Mianowicie w snach, u Disneya sportretowanych cokolwiek halucynogennie, co można, jeśli się tak uważa, nazwać abominacją. Dalej jest tylko gorzej: nie dość, że nie Ewa, tylko Irena, i raczej "słonie", to jeszcze w owym "kanonicznym" tłumaczeniu znajdujemy następujący kwiatek. Do kożucha. Na mleku. I miodzie płynącym. W krainie.
Kłapouchy, poczciwy, bury osioł, stał nad brzegiem strumienia i patrzył na swoje odbicie w wodzie.
— Imponujące — mówił. — To jest właśnie to słowo. Imponujące.
Otóż niestety — dla pani Ireny i "kanoniczności" — w oryginale jest "pathetic". Dodajmy, że B. Zakhoder ujął to jako "душераздерающее зрелище". Czytaliśmy owo dzieło wyłącznie po angielsku i rosyjsku. Polski kwiatek znamy tylko z czasu studiów, gdzie ktoś akurat ów wyimek zacytował. Czy są inne kwiatki, nie wiemy i (wychodząc niniejszym z nurtu jebenizerowskiego) nie będziemy sprawdzać. Ale to "imponujące" niech się czkawką w mętnej wodzie odbija...

— Rrrozumiemy się, profesorze?...


wuj

No comments:

Post a Comment