Thursday 2 August 2018

foto z wakacji

słitfocie, ale sieka, tj. nie w kolejności; posortunek nastąpi dwa dni po końcu świata.


Łąka, Czechy albo Austria. Ostatni dzień.

Ostatni dzień, burza po kąpieli; przejszła bokiem, więc nie trza było ewakuować wszystkiego pod most.

Kąpielisko.

Grossglockner, kawałek przed Heiligenblut.


Gencjana, przed "drugim wjazdem" po Hochtor. Ładny krzaczek.

Landszaft, na końcu tego drugiego wjazdu. Albo pierwszego, gdyby od płn. strony się wpychać. Pogoda od 2002, 2005, 2016 i 2017 zdecydowanie wyjątkowa.

Spójrz na niebo bystrym okiem, może burza przejdzie bokiem? Za Linzem, ostatni dzień.

Piesek, Alvaschein. Gorąco.


Wełnowce. Dwa białe robio cień czarnemu.

Młody egzemplarz.

Pierwszy i ostatni dzień w Dolomitach w czasie powrotu. Chyba w Stern.

- вы любите вчерашний борщь? - да. - тогда приходите завтра.

Kępink przed Heiligenblut. Poczęstunek. Były też te poziome.

Drugi dzień, za Hebalm. Taaaka chmura.
Francuzi próbują ognie przed 14. lipca.

Bydełko fa. Hallstadt.

Przed wwiezieniem się na Giau. Czyli przed Selva di Cadore. Ładne klotzki.

Zjazd z Penserjoch, ino już blisko Bolzano. Nie wiemy, czy wspinalne, ale aż by się chciało.

Sarenka myje łapki i zjada kolację.

Bajorko.+/- okolice Cles, po Mendelpass i przed Val di Sole.

Zjazd solidny, choć owe procenty mocno lokalne. Wjazd, gdyby ktoś chciał, to z Ampezzo i przez Sauris trza, ino na górkę. Na mapie 1: 500 000 można się letko zgubić, cośmy na własnej skórze sprawdzili, miało być inaczej.

Ma cinque Gavia, czy jakoś tak. Przy czym lokalny patriotyzm produkuje koszulki z cyfrą "300" czy "500"

Jakieś Dolomity. Sauris/Ampezzo?

Przed Forc. de Staulanza.
Ponte di Legno. Po naszemu drzewniany most.
Utopia, czyli żeby się błyszczało. Jakoś wyglądać przecie trzeba.

Pierwsze ileś-tam z 48 zakrętów, tj. wschodnia szosa na Stelvio.

Z fałszywego podjazdu na Berninę, tj. tuż po dobiciu spod Forcola di Livigno.

Morteratsch i masyw Berniny.

Piz Badile i jeszcze coś. Widok z Castasegna chyba, czyli prawie Chiavenna.
Przed Sustenpass; przeżuj to sam.

Fluelapass. Wełnowce odwalają bumelkę.

Po zlewie na p. Spluga. Widać kawałek niebiesiech i napierającą z prawa gmłę, tj. tuman.

Nieco niżej, kawałek za Spluegen. Coraz ładniej.

Wizytacja z kosmosu. Czarne salamandry musi; Via Mala, czyli przełom Hinterrhein.

...i wtedy jeszcze soli się dodaje, mieszają, wędzą i stonka to bierze po dysze za 100g - owce po drodze na Sustenpass, po lekturze artykułu prasowego o koleżankach skądinąd.

Poczęstunek od spółdzielni pracy "LAS".

Gmła. Za przełomem Renu (tj. Vorderrhein), prawie z Ilanz.

Wieczór w Ilanz. Uwaga: Ren lubi porywać piwo.
Bardzo bajkowy landszaft; przed Sustenpass.
Za Sustenpass, po zlewie. Wapienna strona Gadmental. Jeszcze na prawo, ale poza kadrem, który, jak pouczał Koryfeusz Wszechnauk, o wszystkim decyduje - znana albo nie górka Titlis.

Bordello, Meiringen, gdzie lało 2 dni.

Też lokum w Meiringen. Pająk kat, wszystkich brat.

Krajobraz z e-pastuchem i asfaltem. Wjazd (część b. pozioma, ale przed częścią najbardziej humorystyczną) na Grosse Scheidegg; szczyt na drugim planie - Wetterhorn, brany początkowo za Eiger. Ignorantio oris non nocet, ale z łaciny to, *****, słaby byłem.

Grindelwald i otoczenie z Grosse Scheidegg. To ze śnieżno czapo i ściano prawie na ostatnim planie -- Eiger, widziany po raz pierwszy w życiorysie, za trzecio próbo. Miło nam niezmiernie, osobom z centrum sterowania pogodą kłaniamy się w (faux) pas.

Z Aigle na zachód.

Monthey. Rodan i piękna betoniarnia czy coś w podobie.

Lac de Roselend, przełęcz +/- pod miejscem między chmurami.
Spinacze napacykowane na ścianie, Aiguebelle?

Z wjazdu po krzyż żelazny.

J.W. Jedyny raz, że niby świstak wylazł do zdjęcia. Ale... Zdjęcia czego?

Z Col de la Croix de Fer.

Z Galibier na pd
Z Galibier na pn

Z Iseran na pd. Czyli te z niegdysiejszymi śniegami to Charbonnel chyba.

Mały św. Bernard. Kłęby i soczewki zasłaniajo Mt Blanc, i ogólnie burzogennie wygląda toto. Widoczna Aiguille Noire.

- kto zjada grzybki, ma rozum szybki.

Aosta, nad rzeko.
Aosta. Kotek!

Aosta, rano przed św. Bernardem.

Św. Bernard, strona szwajcarska.

i młot.

Żwir.

Jaszcząp chyba.

Mesocco; piesio zaparkowany przed sklepem.

No comments:

Post a Comment