Monday 31 October 2022

otępienie, odc++;

Aż ciężko pracować na leżąco, jak człek - przez złowieszczy chichot - trzęsie deklem od komputera, przez sprzężenie brzuchem. Co ja tam dużo nie powiem, Schadenschade! Ognia! Tępić tłuków utytłanych nałkowo!

Wykonane kilka dni po katastrofie zdjęcie góry lodowej, z którą prawdopodobnie zderzył się Titanic

- oooo...kej, szyk niesamowity, ale sens jest. Prościej byłoby napisać, że po katastrofie Titanica, a później, że się z nią zderzył.

Wypadkowa działających sił, to właśnie siła wyporu

- przecinkosis inżyniersis. I w temacie, żeby nie było, że kod śmierdzi: 

W ramach utrwalenia zdobytych wiadomości uczniowie, rozwiązują zadania

Załóż, że wystający ponad powierzchnię wody, kawałek tej góry miał kształt stożka i stanowił

Przyspieszenie kątowe, jest wielkością wektorową 

znasz definicje przemieszczenia kątowego, oraz przyspieszenia kątowego.

Zastanów się nad związkiem, pomiędzy przyspieszeniem kątowym i liniowym

Te trzy, pozornie różne zjawiska (...) 

Warto jednak wiedzieć, że oprócz wymienionych, mogą jeszcze istnieć inne

Wciskając dowolny hamulec (przedni lub tylny) rower zaczyna hamować

- plus most/czapka. Rower zazwyczaj nie wciska hamulca.

 Zastanów się jak zmienia się położenia kątowe ciała, w kolejnych sekundach ruchu

Możemy zatem zapisać wartość przyspieszenia kątowego, jako

 

Inne:

Wartość siły ciężkości, która jest kierowana do dołu

- capt. Obvious. Czy też Obwieś.

(...) należy na podstawie tabeli gęstości ustalić, które ciało przynależy do danego pojemnika

- pisał dzban. Ciała posiadają bezwładność, zyskują przyspieszenie, a czasemi przynależą do pojemników. Brawo, a nawet Popkorn.

Pojemniki są opisane kolejno od lewe jako

- random bełkot.

Stało się tak dlatego, ponieważ (...)

chyba jeszcze nie spotkałem. Dobre, kupuję.

Według niej gęstość: aluminium wynosi dwa tysiące siedemset kilogramów na metr sześcienny, bursztynu wynosi od tysiąca sześćdziesięciu do tysiąca stu kilogramów na metr sześcienny, gliceryny wynosi tysiąc dwieście pięćdziesiąt dziewięć kilogramów na metr sześcienny, lodu wynosi dziewięćset siedemnaście kilogramów na metr sześcienny, mahoniu hiszpańskiego wynosi osiemset pięćdziesiąt kilogramów na metr sześcienny,  spirytusu wynosi siedemset osiemdziesiąt dziewięć kilogramów na metr sześcienny, topoli wynosi od trzystu pięćdziesięciu do pięciuset kilogramów na metr sześcienny, wody wynosi tysiąc kilogramów na metr sześcienny.

- a ja wynoszę wrażenie, że pisał to idiota.

Zastanów się, co należałoby zrobić, by jajko wypłynęło na powierzchnię wody?

Zastanów się i wyjaśnij, dlaczego tak się dzieje?

Aby jajko pływało po powierzchni wody należy ją posolić, zwiększając w ten sposób jej.

- 2 x zbędny pyta-jnik (rymuje się z jajnik, a skoro jajnik, to solidarność, a więc i styropian, czyli to, co wypełnia łby niepiśmiennych). Plus niedokończone zdanie. "gęstość" na końcu należy się jak psu zupa. Albo zwiększyć jej stopień zasolenia! Ha!

Zakładając, że wystający ponad powierzchnię wody fragment góry lodowej, z którą zderzył się Titanic, miał kształt stożka, minimalna objętość całej góry wynosiła

- interpunkcja chyba dobra. Ale "idąc przez most, spadła mi czapka" wiecznie żywe.

uzupełnij wzór pozwalający na wyznaczenie wartości

- cholera. Wzór określa coś tam. Pokazuje/opisuje zależność etc. Ale skąd pozwalanie? A może są takie, które zabraniają, a ja tępy o nich nie słyszałem, choć do szkół chadzałem - jako woźny. Pozwala się wyznaczyć. Pozwalanie na wyznaczenie jest już dziwaczne. Ale może odjeżdżam.

przyspieszenie kątowe jest związane z ilością obrotów wykonywaną przez ciało w ruchu po okręgu

- liczbą, jeśli już. I raczej prędkość, ale niby przyspieszenie też, via pochodna.

Ostateczne rozstrzygnięcie zapada na lekcji ... 

- prowokator? Czy zgrywus? Bo z akcentu sądząc raczej zgrywus... Tj. szmonces zapodał. Cenię.

rozumiesz zasadę śruby prawoskrętnej.

- to jest obrazek skali niezrozumienia elementarnej geometrii czy fizyki przez inżynierstwo. Otóż r.ś.p. jest konwencją. Umową co do zwrotu pewnych "wektorów". Zresztą w nieco bardziej poważnym ujęciu (formy z orientacją itp.) - też jest tam umowa. Np. że wektor normalny do powierzchni wyłazi na zewnątrz. A konwencję się akceptuje i stosuje. Ew. - w tym przypadku - zmienia się zwrot tego i owego (czy rękę) i też stosuje. Byle konsekwentnie.

przeprowadzana na zajęciach polega zgromadzeniu jak największej

- zjedzone "na"

jest skierowana w kierunku

- masło maślane level high.

jeśli siła pchnięcia będzie zbyt mała, piłka pozostanie w spoczynku, ponieważ nie nastąpi zerwanie tarcia statystycznego. 

- sama statystyka sugerowała, że to kiedyś się stanie.

Wartość siły wypadkowej działającej na wiadro jest różna od zera i siła ta nie jest zrównoważona.

- masło maślane. Redundancja i mentalna gnuśność, a może skłonność do wodolejstwa odwodogłownego?

Ponad 150 lat później nagrobek ten, znacznie już zarośnięty krzakami, oglądał jeszcze Cyceron, ale potem ślad po nim zaginął.

- ciężko to przepisać, żeby nie tworzyć wrażenia, że ślad zaginął po C. 

Przykłady takich układów [nieinercjalnych] to m.in. rozpędzający się lub hamujący tramwaj, obracająca się karuzela, a nawet Księżyc krążący wokół Ziemi. W pierwszym z przypadków pojawienie się siły bezwładności związane jest ze zmianą wartości prędkości, w pozostałych - ze zmianą jej kierunku. Tu będziemy się zajmowali siłami pozornymi należącymi do pierwszej z tych kategorii, czyli powstającymi na skutek zmiany wartości wektora przyspieszenia.

- prędkości, do kury!

operator koparki!

mój, taki pojebany. Żeby się zalogować i sprawdzić, czy transferu na robociznę czy gołe baby starcza, trza przejść przez toto:

przyjąć sms-a, spisać. Więcej - po dostępie do stanu gigabajtów na smarkfonie, żeby ocenić takoż dla "mydelniczki", spisują z nru ledykimacji PSL i jeszcze daty ważności do spożycia d.o. 

Oj, towarzysze, grabicie sobie...

otępienie, odc++;

Dziś odcinek specjalny. Twórczość osoby, której piśmienniczo-fizyczno-matematyczne uszkodzenie jest rekordowe. Oczywiście dwie instancje recenzji nie spracowały, bo i po co? O pierwszej nie wspominam - ta znajduje się między nożycami: albo pracowała i puszczała takie brudy, albo nie pracowała. I tak źle, i tak niedobrze. "Za wszystko biorę pełną odpowiedzialność" - rzekła, chyba jedyny raz w życiu myśląc - podczas de facto ucieczki od tej odpowiedzialności. Bo skoro szefostwo indolentne w pociąganiu, no to czemu się miała krępować. Gąsioroska, jak ty mie zaimponowałaś w tej chwily...

Jazda!

Niech pole będzie skierowane tak, że wektor natężenia pola zapiszemy jako

cząstka zyska pewne przyspieszenie

(...) zależy od ładunku wstrzelanej cząstki

Na podstawie powyższych równań wyznaczmy równanie ruchu toru cząstki

Cząstka naładowana ujemnie będzie zawsze poruszała się w kierunku płaszczyzny dodatniej, natomiast cząstka naładowana dodatnio będzie zawsze poruszała się w kierunku płaszczyzny ujemnej

Chuj prawda; kontekst: ruch cząstki w jednorodnym polu elektrostatycznym. Tak jak przy rzucie ukośnym w jednorodnym polu grawitacyjnym NIE ZAWSZE obiekt porusza się DO Ziemi.

jest to pole, w którym natężenie pola jest jednakowe w


Jakim ruchem będzie się poruszał ładunek, jeżeli wstrzelimy go pod pewnym kątem do linii sił pola?

Wolt (ang. Votl)

Pole elektryczne to pole oddziałujące na naładowane ciała, w szczególności na naładowane cząstki.

- bryliant!

Co zatem się stanie, jeśli w jednorodnym polu wstrzelimy naładowaną cząstkę równolegle do linii sił pola

Niech linie pola będą skierowane tak, że wektor natężenia pola możemy zapisać jako jako

a zwrot jej wektora prędkości początkowej jest zgody ze zwrotem linii

czyli kierunek przyspieszenia cząstki będzie przeciwny do kierunku prędkości początkowej

zachowanie cząstki obdarzonej ładunkiem w polu elektrycznym przypomina zachowanie ciał obdarzonych masą 

Przypadek 1 i 4 można porównać do zrzucenia piłki z pewnej wysokości.

Warto zwrócić uwagę na to, że naładowana cząstka w polu elektrycznym może być przyspieszana. Wykorzystuje się to w akceleratorach cząstek, służących do rozpędzania cząstek do dużych prędkości,

Iloczyn wektorowy, to mnożenie dwóch WEKTORÓW, a ładunek

I jeszcze łapsus: jedna z niepoprawnych odpowiedzi w teście sufluje dzielenie skalara przez wektor. Komunikat dla niemoty, która jednak to wybierze: ta wielkośc nie jest wektorem. Jacy delikatni...

Po czasie t położenie cząstki, wzdłuż osi Y zmieni się o

Prędkość elektronu w funkcji casu to

Wiemy, że cząstka będzie zwalniać i po czasie t zmieni kierunek.

Czym są ruchy jednostajnie przyspieszony i jednostajnie opóźniony?

Sunday 23 October 2022

otępienie, odc.++;

Prawo Archimedesa głosi, że na każde ciało zanurzone w cieczy lub gazie działa siła wyporu, skierowana ku górze i równa ciężarowi cieczy lub gazu wypartemu przez to ciało.

Siła raczej nie może być skierowana ku górze i równa jakiemukolwiek ciężarowi, to by przeczyło ogólnie przyjętej konwencji co do tego, co góra, a co dół. No i to "wypartemu". Zresztą cholera wie, czy należy się "wypartej", czy "wypartego".  Inżyniery-tłuki! Karabiny-czołgi! Zamieni się na "płyn" i będzie normalnie.

Saturday 22 October 2022

od rzeczy!

Zachęciła mnie do nabycia drogo kupna onego periodyku przystojna i pełna refleksji fizis obiektywnego nocnikarza Jasia Pospieszalskiego na okładce. Głębia wejrzenia zza szkieł w gustownej oprawce, jak i niepokalana osoba i rzetelność redaktora, zdecydowanie zachęca, że o intelekcie nie wspomnę.

I nie zawiodłem się. Mądry Jasiu popełnił w tym numerze dwa tekściki. Najbardziej wzruszyło mnie pochylenie się tego osobnika nad losem kobiet w Iranie (słuszne - bo przerąbane mają) i pointa - że może jednak powinny zwrócić się do świata chrześcijańskiego, który upodmiotowił kobietę. Idiota albo prowokator. (...żartobliwie, ironicznie, ze stosunkiem jakimś takim żartobliwym do tematu i do samego siebie, że on w ten sposób śpiewa...) Drugi wyrób tego wybitnego mózgu i pióra traktuje o zmienianiu płci. Właściwie bez komentarza. Nie wiem, nie znam się, ale takie zainteresowanie tematem u prawaków sugeruje, że Zygmuś powinien tu zabrać głos.

Wsławił się też red. Krawelis, czy jakoś tak. Najlepiej ćwiczyłem mięśnie brzucha widząc "suwenira" w roli "suwerena". A przewód logiczny w artykuliku o pandemii, działaniach i zaniechaniach rządu i roli mediów każe z przykrością stwierdzić, że redaktorowi brakuje piątego panelu, bo na klepki nadziei nie ma.

Wartościowy jest - intencjonalny albo freudowski - lapsus niejakiego Goćka. A może prowokacja. Że niby lewica nie może się pogodzić ze światem i jego podłymi regułami, więc usiłuje wymyślać inne. Bardzo pryncypialna krytyka zarówno przeciwników lewicy, jak i dzieła stworzenia. Bardzo ładna praca, dałbym tej waszej i tej jego złoty medal. A szczerość w naszym klubie to norma.

Prócz tego jakaś pani, co czuła się błogosławiona. Zabawne, bo jest w angielskim coś tego typu, ale nie oznacza dosłownego błogosławieństwa, prędzej podniosły nastrój, poczucie wyróżnienia, może uniesienia i ogólnego optymizmu życiowego, czyli wracamy do Rejsu. Tym zabawniejsze, że przecież pisze o sobie, więc z niczyjego tekstu raczej nie rżnęła? A może? A może zmarło jej się, funkcjonariusze sekty panującej podnieśli jej szarżę w zastępach niebieskich i napisała, żeby zawiadomić?

Wynurzenia Warzechy czy jeszcze kogoś o wojnie i przedziurawionej rurze - ujdą. Pogwarki dwóch panów "g" i kreska lokalnego Pikassa (Krzysztopa? Krysztopa? - jak to kiedyś ujęto, albo pseudonimy, albo nazwiska wprost z czworaków. Ja mam odniemieckie, losowałbym, że od Neudorf, ale nie wiem.)

I jeszcze Polityka... Biedna, w ramach rozstrzygnięcia konkursu o nagrody naukowe daje jeszcze dumną ramkę: 296 uczestników konkursu, 153 kobiety, 143 mężczyzn. W finale 9:8, laureaci 5:1. Niebinarni to lubią. Po ludzku mogę współczuć kobietom, że są traktowane w ten sposób, a idea "równouprawnienia" tak ośmieszana. Ale może mać-riarchat kiedyś będzie, a ciotkom się pomniki wystawi; czy tabelka jest zasługą autorki, czy efektem odgórnej presji redakcji - nie wiem i wiedzieć nie chcę. 

Z opisów działalności laureatów ujęła mnie najbardziej jakaś pani badająca kondycję demokracji. Jeśli, czytając notkę o jej pracy, rozumiem wszystko (nie będąc specjalistą - socjologiem czy politologiem), to coś jest nie w porządku. Bawi też nagroda z nauk ścisłych przyznana inżynierowi (pardon, inżynierce), coś o druku 3D. Może i coś nauce z tego skapnie, na razie widzę wyłącznie zastosowania i urządzenia, co niczego złego nie oznacza - oprócz chyba poronionej klasyfikacji. A notka o pani laureatce z "nauk" humanistycznych po prostu boli w mózg. No ale jak kasa jest, to czemu by nie? Przecież nie chodzi o to, żeby ubić pianę, tylko ją bić.

Z siebie się śmiejecie.

Oręż.

Takiego sms-a dostałem, że Oręż dziękuje mi za zgodę na kontakt telefoniczny i zadzwoni do mnie ktoś-tam. I że jeśli chcę zrezygnować, mam "wrócić do formularza" na taką czy siaką stronę i coś odhaczyć. ... aha, odwołanie na http://www.oręż.pl, więc może brak "s" coś sugeruje. Bo jednak Oręż ma owo "s". Ale ja zacofany jestem, celu "s" na wielu stronach nie doceniam.

Żadnej zgody nie dawałem, na stronach Oręża niczego nie szukałem, bo nic tam nie zgubiłem. O jakichś "zgodach" nic nie wiem. Może ktoś wyciął mi kawał, ale niby kto i po co?

A jeśli próba wyłudzenia tego i owego - niestety, szanowny złodzieju, nie tą razą. Obyś wpadł pod samochód prowadzony przez pijanego księdza i konał przez pół dnia. A ksiądz obszedł się upomnieniem od biskupa!

A jeśli jednak oferta? Byłaby to podstawa do wykrojenia kwadransa i przeprowadzenia zajęć z politgramoty i kindersztuby dla speców od tej działki w Orężu. Oczywiście do przekazania albo nie przez biednego dzwoniącego. Nb. po artykule w "NIE" ("Nabici w pomarańczę"? Jakoś tak) - na kontakt z Orężem akurat nie mam najmniejszej ochoty; swojego operatora batożę, jeśli się podkłada. Płacę, więc wymagam. Tu koni nie żal.

Wkurwia nie tyle próba zrobienia kogoś w wała. Wkurwia to, że została podjęta, a znaczy - średnio - jakoś działa. Jak ten "chłyt" w starym skeczu o chińskiej knajpce.

***

Skurczesyny - rzeczywiście próbowali dzwonić. Objechałem babsztyla jak burą sucz, a i sprawę wyżej nadałem. A robot na ich stronie też lepszy ej-aj. Obsobaczyłem go tak, że po "Hello World" popamięta i oranżada z komunii mu się odbije*. I ankietę wypełniłem. 

(I do siebie do domu na Górczewską!)

Poczucie sprawczości i wykorzeniania zła i głupoty w tym ginącym świecie jest nie do przecenienia. Choć, jak pouczał zaangażowany pisarz Lem, jeśli ma ginąć, niech nie wie.

Friday 21 October 2022

WPF!

Dyskusja botów. Tow. Budda lubi to.

it your process name is calc.exe.So it will be
GetProcessesByName("calc.exe");

Thank Your Reply@Ra**ikant Ha*ald*r
Sir I tried This step Many Times But Not Get Output,
Please Give Another Ideas Or Working Sollution

Thank For Your Reply@L**mi,,ar Sa&oo
I Tried Your Tips But Still Not Working The Task & What Mean by ("calc")
I tried This Way

private void RadRibbonButton_Click(object sender, System.Windows.RoutedEventArgs e)
{
    Process[] _proceses = null;
    _proceses = Process.GetProcessesByName("Heat Transfer");
    foreach (Process proces in _proceses)
    {
        proces.Kill();
    }
}

Please Clearly Give Tips

Thank for your Reply @Ra***kant H**aldar
System.Windows.Forms.Application.Restart();
System.Windows.Application.Current.Shutdown();
I tried This Step But Not Working, Give Clear solution sir,..

Thursday 20 October 2022

klasa robotnicza i urzędnicza

Na osiedlu X mieści się biuro, w którym rzeźbię i zarabiam na chleb z masłem i czosnkiem. Tak się składa, że mieści się na parterze, a nad parterem - tak się składa - jest balkon. Z tego balkonu, tak się składa, łuszczy się jakaś treść, co podobnież wynika z wad tego i owego, w tym przesiąknięcia waty szklanej itp. spraw. Administracja (może zmotywowana mieszkańcami/najemcami tamoj na górze) zdecydowała się coś tam zdjąć, skuć, odnowić - brawo! Tak się jednak składa, że do robót trza prądu, co panowie robotnicy ogarnęli w sposób prosty - wpinając się wtyczką do gniazdka na 100% biurowego, gdzieś przy wyprowadzeniu do klimy czy jak tam. Tydzień robili, hałasowali, ile elektryczności zżarło przy tym - nie wiem. Sądząc po kuciu, wierceniu i szlifowaniu - niemało. Pokapowałem się dopiero przedwczoraj, a po moim bezinteresownym donosie szefostwo natychmiast zgłosiło sprawę administracji. Ta odreagowała prawidłowo - powiedziała, że panów robotników opieprzyła, szefostwo oczywiście przeprosiła. Tymczasem wczoraj znów zastałem wtyczkę w gniazdku i radosne korzystanie z wysokowatowego sprzętu. Po paru minutach majdrowania przy bezpiecznikach i teście (z lampką biurową!) udało się odłączyć panom pajęczarzom źródło elestryki. Dziś jest cicho, bo prądu nie ma. Klątw ze strony przedstawicieli przodującej klasy nie stwierdzono. Usiłowali stukaniem w okno chyba czegoś dociekać, ale ich pech, że było to okno szefostwa. Uznałem, że wg Nikto ne je doma rozmawiać nie będę. Wszakże Generał pouczał: są granice, których przekroczyć nie wolno.

Wywiad środowiskowy postara się ustalić, czy administracja istotnie panów robotników opieprzyła, czy tylko tak powiedziała. Dane operacyjne po kanalu Dżona (ogród zoologiczny, narożna ławka, wybieg koło żyrafy) niedługo.

W ramach zemsty pan robotnik podlał żywopłot. Tak się złożyło - widać klasa u. nie dba nawet o higienę i komfort. Rewolucję by zrobiły, to by było dbane. A może tak by się złożyło, że jednak nie?

Finał: panowie przytachali generatorek dieslowski, który trochę popierdział i posmrodził, więc mam za swoje.

- I NA CO TO JEST DOWÓD?!
- ŻE SZLACHTA ZNÓW ROZPIJA CHŁOPÓW!!!

Ciąg dalszy, żeby nie było... Wczoraj panowie przodującej klasy pacykowali jakiś zewnętrzny sufit pod naprawianym balkonem czy czymś tam, zostawili robotę wraz z folią i ustawioną drabiną. Folię w pewnym momencie wydął wiatr i drabina uległa przewrotce, zrywając po drodze wszystko. Wzdrygnąłem się odrobinę, ale robiłem swoje dalej - co mnie to obchodzi? Rano przyłażą z pytaniem i pretensją w oczach: czy ta folia i drabina tak bardzo przeszkadzały. Żeż kurwaichzapierdolonawdupęmać. Nie dość, że zastawili (czym innym niż drabiną i folią) wyjście na zewnątrz, to jeszcze podejrzewają z automatu innych o wrogie działania. Zastanawia, że nawet z łatką złodziei jeszcze usiłują pyskować. A ja trzynastu lat nie mam, żeby robić im takie akurat kawały. Jestem zbyt leniwy.

Swoją drogą, co za zepsucie obyczajów! Za starego reżimu wysłałoby się odpowiednią trójkę do ich macierzystego zakładu i portret by się zdjęło, prawie jak u tego Mateusza Birkuta, co był kumplem uznanego reżysera Vaydussiego i facetem Jandy. Oglądałem na dewede. Dużo czytam, zapamiętuję...

Wednesday 19 October 2022

otępienie, odc.++;

(...) kartę pływacką tzw. „żółty czepek” otrzyma osoba, która między innymi, zanurkuje (...)

Ten wynik jest niezadawalający, bo ... 

Zastanów się od czego zależy ciśnienie wywierane na podłoże.

Na ciecze w rurce od jej wylotów działa ciśnienie atmosferyczne.

Pamiętaj, że ciśnienie hydrostatyczne panujące w obu ramionach naczynia na tym samym poziomie jest takie same.

gęstość nafty 800 kg/cm3.

Misprint, ale wesoły, mógł powstać późno, więc wyjątkowo nie czepiam się Mistrzyni Dydaktyki Fizyki Bez Fizyki świata i okolic, Wanny Gąsiorskiej.

Czy wiesz, że U-rurka analizowana w tym ćwiczeniu to nic innego, jak uproszczony "monometr rtęciowy", czyli przyrząd wykorzystywany do pomiaru ciśnienia atmosferycznego.

Zdanie oznajmujące od "Czy". No tak. Nie wiem, czy to rozumiem?

W przypadku pierwszej (licząc od lewej) rurki warunek równowagi hydrostatycznej on postać:

Ta, bulwa...

private void OnPostać(object sender, EventArgs e)
{
    (Obywatel)sender.State = Posiedzieć;
}

urodziny!

Obchodzą dziś gen. Czesław Kiszczak oraz sekretarz gen. KC KPZR Leonid Iljicz Breżniew! Z uwagą wczytujemy się we wspomnienia - rzeczowe i wstrzymane tow. Czesława oraz entuzjastyczno-duszewne drogiego Leonida Iljicza.

Cześć Ich pamięci!

Tuesday 18 October 2022

otępienie, odc.++;

Ciśnienie hydrostatyczne jest ciśnieniem izotropowym, rozchodzącym się równomiernie we wszystkich kierunkach.

Blyad', zrozumiałbym jeszcze przytablicowy skrót myślowy, na którym kładący od razu się łapie - że fala akustyczna się rozchodzi, tj. zmiany ciśnienia. Rzeczywiście ludzie traktują ciśnienie jak wektor, a nawet utożsamiają z efektami ciśnienia, np. wypływem. Co ja mogę poradzić? (skoro tylko przesłuchiwać umie...)

Siły mają jednakowe wartości i kierunki, ale przeciwne zwroty.

Ja naprawdę kurwa nie wiem, po chuj te kierunki... Przeciwne zwroty implikują jednakowe kierunki. Boże Nieistniejący. Kurs algebry na początku liceum i byłoby jasne, a nie te jakieś tam czary i królik z pampelusza.

Oprócz tego inżynierstwo puściło bąka w postaci braku czwórki we wzorku na powierzchnię kuli. Zostawili πR2, gdzie ono R to promień, nie średnica. Z ciśnienia hydrostatycznego oszacowali masę powietrza w atmosferze, gęstość średnia wyszła 10x mniejsza od tej na poziomie morza. Ciekawe; ale wzorem barometrycznym z sufitu wziętą stałą temperaturą tego nie daje się poprawić. Oczywiście komentarza do wyniku nie było, bo i po co.

naczynie o kształcę prostokąta

koniec słupa cieczy dolanej w prawym ramieniu znajduje się wyżej, od dolnego końca słupa cieczy

Monday 17 October 2022

TACC!

Przeoglądałem już 9/10 serialu "ТАСС уполномочен заявить" i bardzo mię się podobuje. Może z jednym szczegółem, że Kikabidze ma podkładany głos, bo - jak można się przekonać z wywiadów - do dziś nie umie gadać po wschodniemu bez silnego kaukaskiego akcentu, co ma przecież swój urok, zarówno w "Mimino", jak i przez skojarzenia z wiadomym Gruzinem. No a Jankes z gruzińskim akcentem byłby zabawny. Choć stan Georgia przecież mają. Żarcik.

Akcja typowa - złe Jankesy przygotowujo przewrót w fikcyjnym państewku "Nagonia", gdzie jest postępowy rząd lokalsów i dobrzy radzieccy doradcy i eksperci, a Jankesy mają swoją marionetkę w zanadrzu, a marionetka ma soldateskę. Rozpoczyna się kapitalna gra KGB z CIA, ginie kilkoro ludzi, ale na pewno zwycięży słuszna sprawa! Tikhonov-ex-Stirlitz w swojej roli jak zwykle genialny, a i w scenariuszu - kilku drobnych sformułowaniach - widać wyraźne przepicia do tamtego dzieła. No ba, skoro autor scenariusza ten sam? Motyw na wstępie przedni, pewnie na jakimś "Uralu" odegrany plus elektronika. 

Z zauważonych jeszcze aktorów ze "Smiersza" - major Czieriepachin! - w 2-3 scenach. Brawo.

Sunday 16 October 2022

otępienie, odc.++;

Jazda, bo czas goni:

Ciepło właściwe to wielkość, która określa, jak szybko można substancję podgrzać.

Prawdę mówiąc nie wiem. Ostatecznie od szybkości jest przewodność cieplna.

Ogrzany do wysokiej temperatury metalowy przedmiot wrzucamy do zimnej wody w kalorymetrze i wyznaczamy temperaturę końcową po wyrównaniu się temperatur wody, kalorymetru i metalu.

Jak mniemam, ogrzany nie do przesady, inaczej będzie wrzenie i błąd systematyczny.

Dokładne oszacowanie niepewności pomiarowej wykracza poza program szkolny, ale można przyjąć, że wyznaczyliśmy szukaną wielkość z dokładnością do kilku procent. Jeśli więc wyznaczona wartość ciepła właściwego metalu różni się od wartości tablicowej mniej niż o 10% procent, to możemy uznać, że doświadczenie wykonane zostało poprawnie.

Bzdura piramidalna. Nie wykracza, jest w programie. To raz. Dwa - przyjąć to se może inżynierzyna, nawet wziąć z sufitu owo 10%, czy też z dupy, ew. z obsranego sufitu. Każde doświadczenie, jeśli tylko sposób prowadzi do celu uprzednio zamyślonego, wykonane jest z zasady poprawnie, jeśli tylko umiemy podać źródła i rodzaj błędów, z pominięciem losowych. I zinterpretować wyniki. A że czasem błąd wychodzi duży - ano. Jak to w życiu.

inżynier: kierunek odchyłek

normalny człowiek: znak wkładów do niepewności

Moc grzałki to energia wydzielona w jednostce czasu.

Nie, moc to nie energia. 

Zarówno ciepło pobrane, jak i oddane musi mieć dodatnią wartość, jeśli piszemy je po dwóch stronach znaku równości.

Tak, inżynierowie mają problem ze znakami. Zwłaszcza w sprawach okołocieplnych lubują się w wymyślaniu chorych konwencji, mnożących później równania i dobory znaków tego i owego na przysłowiową potęgę.

I porcja niegramoty dla niewidomych. Sadyzm?

Zaznacz odpowiedź poprawną: Siłą wypadkową działającą na ciało poruszające się po okręgu. Z punktu widzenia nieruchomej osoby stojącej z boku jest: [i jakieś tam a-b-c-d].

Ludzie bywają okrutni; najgorzej, jeśli nieświadomie.

(... ) ruch ciała obserwowany w układzie nieinercjalnym będzie inny, niż gdyby obserwację prowadzono z układu inercjalnego.

Niezłe - ruch ciała będzie inny niż gdyby obserwację prowadzono. Łamigłówka, taka wasza inżynierska mać.

Układy nieinercjalne powszechnie występują w naszym otoczeniu

I kolejne etapy walki inżynierów z jednostkami. Muszą napisać, że [wielkość] = [jednostka tego i owego razy druga w takiej czy siakiej potędze itp., nawet metry na sekundę odejmują od metrów na sekundę po drodze - fajnie]. Chuj, że to nie ma najmniejszego sensu, bo jednostka to nie wielkość, żeby obliczać jej  jednostkę. Ale po kiego grzyba później jeszcze piszą normalnie? Tj. wstawiają jakieś liczby i jednostki i ostatecznie wychodzi dobry wynik? Aha, to jest inż. hab. Wyższyj level. 

Zacukałem się nad próbówką. Nigdy takiej formy nie spotkałem. Trąci gumką myszką, co cicho pod miotłą... Gugiel mnie podsunął jakiś obcyjęzykpolskipeel, gdzie pan Maciej Malinowski pisze m. in. w ten design:

Dlatego na ‘probówkę’ mówiono niekiedy probierka (za niem. probierröhe, probierglas). Znano też słowo epruwetka (z fr. éprouvette).

Kiedy z czasem na dobre formy proba i probować zostały wyparte przez próba, próbować, również probówka otrzymała wariant próbówka. I współcześnie właśnie jego używa się chyba częściej. Ale probówka nie jest, broń Boże, słowem błędnym…

Chyba to się małpa na drzewie, jak mówił klasyk. Bulwa, nawet Nieistniejącego w to wplątał; a może my dzieci bozi z probówki? Hehe...  A może chyba gdzie indziej się uczyliśmy polskiego, czy nasi nauczyciele ś-imi*. Pies, że typ ort-a walnął w niemieckiej wersji. Ba, jedno trafienie z owym błędnie napisanym Probierröhre (brakującego r, nawet będąc ein Bein z niemieckiego, łatwo się domyślić) na cały Intranet światowy. Choć konkurs kiedyś opiewał na dwa.

Więc do treści od p. Macieja podchodziłbym, jak to się brzydko mawia, z całym szacunkiem, ale... Choć tymczasem TW podpowiadają równo, że jednak 2 x ó. Tyle że akurat to Krakusy, a czego się spodziewać od tych trolli, co cały kraj przekonali, że na pole wychodzą.

A z innej beczki dziegciu, czy też lotniczej - rozmówca z pracy ciągle mówi Kondrat, choć pisze Konrad. I jest ze ściany wschodniej. A po wschodniemu przecież Kondratij toto brzmi. Ha. Kolejne kropki połączone, jak mawia Wojciul Xero, wzięty pisarz i rozszyfrowywacz wszechspisków czyhających na Najjaśniejszą. Człowiek tak szczery, że w ani jedno jego słowo nie wierzę. Chyba że mówi, że ma żonę i dzieci - to tylko współczuć mogę. Sobie, że żyję na tak pojebanym świecie.


* ZCDCP, Zawodowstwo, pan Rychu chce zostać dyrektorem koncernu chemicznego :)

who made who...

Now, this is either an effect of some agreement between the two parties, or a somewhat different process; figure it out - I don't want to get sued. Or perhaps humans write questions and answer them in at least two places, with minor differences. Looks very funny, esp. in the second case - why would the other party care about its great WTF-world today?

This is what seems to be original on SO

And this is the vesion at the Big Company.
Even the usernames got changed, unless this is a coincidence.



Saturday 15 October 2022

nagroda!

Patrzę na ten "Smiersz" z 2019 i patrzę, z wypiekami w postaci szarlotki na ryju. I jak tylko sprawy zawędrowały w okolice Gielenżyka i Małej Ziemi, uznałem, że nie ma bata, musi się pojawić Breżniew! I rzeczywiście. Ale przedtem piękna Kira zginęła z ręki zdrajcy i były łzawe momenty, jak to w tym serialu wincy. Co śmieszne - Siemionow już z Wołkowem kotów nie drze, bo aktor grający Wołkowa tylko podkłada głos pod głównego bohatera, o ile mnie słuch nie myli, a zazwyczaj nie myli. Nazwiska jeszcze nie pamiętam.

W nagrodę za dobre zgadnięcie przyznaję sobie na dzisiejszy wieczór 1.5h szybkiego kodowania. Przeklęte ruszanie oknami, które jakiś młot zaplanował tak, żeby były nieruchome. Ale minimalizacje itp. pierdoły - animowane!

Wykonać!

Tuesday 11 October 2022

niegramota!

Kolejni próbują się reklamować. Zapytaliśmy, jaka jest różnica między ******* ************* a innymi bankami? - sami kurwa nie wiecie, czy zapytaliście? Matoły. Inicjały banku kojarzą mi się z bullshitem i gumofilcem, co zakrawa na klasizm. Tak to reklama robi przeciwnika zamiast klienta. A i tak przy natrętności i kiepszczakowatości reklam midja ex-pierda jest to niewiele. Jak tu logarytmom wyjaśnić, że sprzęt już jest, a nowego nie trza? Ot, zagwozdka.

suchar!

- Jakie odczucie u szanującego się metala powoduje szeroko rozumiana muzyka taneczna?

- Dyskomfort.

I rebus. Obok siebie liść klonu i dębu. Rozw.: "klon dębu". Hue-hue.

Pomysłowość prawie taka, jak u twórców RibbonApplicationMenu, które niby Label ma, ale wypełnienie onej treścio nichuja nie daje tam, gdzie by się wypełniający spodziewał. I zostaje się z tym durnym niebieskim czymś-tam i strzałką. Bardzo intuicyjne. Ale matołectwo Mikroskopu zawsze cieszy; choć zawiechy Wingrozy 11 u mamełe jednak przeszkadzajo. Może zaradzim jakoś.

Friday 7 October 2022

metal religijny

Od paru(nastu?) lat noszę się z zamiarem wyrzygania z siebie niechęci do współczesnego metalowego fanboyismu. Czyli kultu domniemanej kompetencji/wirtuozerii przedwcześnie zmarłych. Burton to najlepszy basista na świecie, Schuldiner gitarzysta, Samuelson - bębniarz. Tępa idolatria i stadny instynkt w najczystszym wydaniu - coś, przeciwko czemu (jak się zdaje) metal był od zawsze. A może nie?

Otóż zły to kierunek, towarzysze. Mnie wystarczyło doświadczenie z izolowaną ścieżką basu do Majstra Od Tapet, żeby w Burtona zwątpić ostatecznie, choć numery z kaczką i przesterem były fajne, no i Orion tyż. Najtrafniej określił go następca - the Jimi Hendrix of bass - trafnie, bo onego J. H. jakoś nigdy nie poważałem, a ludzi twierdzących, że to najlepszy gitarzysta w dziejach, lekko obśmiewam. Kawałki chwytliwe i efekciarskie, ale warsztatowo rzecz biorąc były setki lepszych. Z kolei Death to kupa syfu (może "Zombie Ritual" ma zabawowy wschodni motyw) i dwa bardzo rozsądne albumy ("Human" i "Individual Thought Patterns"), z odleciano-ezoteryczno-popiardującymi tekstami, ale muzyka wg mojego degustibusa broni się. Karniak za straszliwie okaleczonego "Painkillera" - don't mess with the classics. Podobnie jak Slayer z "Born To Be Wild" ("Dissident Aggressor", gdzie wysokie rejestry Robcia podrobili sobie gitarą jest do zniesienia; ostatecznie Robcio głosik ma, nie ma to tamto!).

A skoro Statler i Waldorf się włączyli, weźmy takie zjawisko jak "The Big Four". Jedyną grupą, która jako tako trzymała się tam jako grający thrash, był Slayer. Metallica pewnie do "Justice" włącznie, z wyłączeniem czysto popowego "Escape" - ach, ten refrenik... Megadeth - jakkolwiek muzycznie poważam ich najbardziej - praktycznie nigdy nie był czystym thrashem - może na "Peace Sells" są jakieś akcenty, może jakiś pojedynczy riff w "Five Magics" czy "Lucretii". A nad Anthrax, który poszedł śladami Murzynów i zaczął melorecytować, litościwie spuszczamy żelazną kurtynę milczenia. Jak można - mając obok choćby Annihilatora, Exodus, Overkill czy Kreatora - mówić o tych trojgu z "czwórki" per thrash - po prostu nie rozumiem. Chyba że spisek wysoko postawionych działaczy szołbizu.

Podobnie Sepultura - po wydaniu fenomenalnego wg mnie "Arise" panowie utyli, zaczęli uprawiać psucie gatunku z jakimiś łebkami z okolic hc. Jako 15-letni wówczas czytelnik świerszczyka pt. Metal Hammer literalnie przebierałem nogami w oczekiwaniu na "Chaos AD" i... dupa blada. Co za gówno otóż! Po "Roots" z jakąś twarzą typu Fiat Multipla na okładce w ogóle nie śledziłem, co z nimi. Podobno się porozstawali, no i dobrze. Szanować się trzeba. Na poprzednich trochę razi nawalanie trytonami a`la Slayer i odgrzewanie kotleta z "The Call Of Kthulu". Na pewno na "Beneath..." i chyba na "Schizophrenii". Niby słuchalna rzecz, ale z fatalnym miksem czy postprodukcją czy czymś-tam - tj. czymś, co w warstwie czysto brzmieniowej sprawia, że na tle "Bestial Devastation", "Beneath The Remains" i "Arise" jest to - znów: w moim odbiorze - album niestety gówniany.

Ortodoksja w tej muzyce to podstawa poważnego spojrzenia. Metal jest jak tradycja i scholastyka. Słuchanie i słyszenie tego samego. Tekścik "Metalchurch" polecam. Reszta to poza na innnowacje, niekonwencjonalność itp., niebezpiecznie ciążąca w kierunku tow. Malewicza i jego "kwadratu". Kwadrat może maznąć każdy. Podobnie jak każdy może zestroić 15-strunowe wiosło do stanu "makaron" i wydawać z niego pierdy. No i chwała mu, ale nie na tym metal polega. Ba, każdy może popełnić "uzasadnienie" dla analogu kwadratu - patrz niesławny film z Metallicą.

Lo and behold. Stara huta zadymiła. Habemus ferrum.

Wednesday 5 October 2022

a failure - 22.04

Installation of l-ubuntu 22.04 is like free-solo on a way too difficult route - my dream is to get high (lol) enough, so that I don't survive the fall, since surviving means probably life in a wheelchair. The new version is totally fucked up, for some reason it does boot more or less correctly on some old machines (Panasonic CF-C1 in my case, more or less = the state it is in depends on the disk used, every time I had to choose "safe graphics"). It makes noise, torturing the dvd-drive for more than half an hour, fails to init some Snap thing, and allows for installation. But on a newer Inspiron - in the best case of "Safe graphics" - it just shows a black screen with a cursor. After some trial & error, Ctrl-Alt-Fn etc. I figured out that actually the right mouse key works. Wow. None of the commands works, whining about inability to create some child process or so... Shit!

I followed some Dell BIOS-related hints and couldn't even boot from the dvd. The BIOS settings somehow updated themselves, adding boot options etc. Another SHIT.

Why bother? Well, there is some failure with upgrades recently. This turned out to be true for a non-LTS version, but I forgot that, in fact, since cat /etc/release doesn't work, I don't have any quick way to check which version I'm using... I thought all were 20.04. But moving to the newer version became necessary when I got some of partitions on 20.04 resized and - surprise - the machine doesn't boot anymore. But it shows a nice BLUE SCREEN with lubuntu logo and some dots, changing colour almost forever. By the way: before I messed with partition sizes, the machine used to boot or fail mostly randomly, sometimes being good at first try, sometimes requiring a few resets. I recall that it took like 2 or 3 reinstalls, since - in my more or less deterministic view - seeing "you need to load a kernel first" means that installation has screwed something up while setting up the bootloader. Anyway, it's just some ill humour of the machine, probably because of gpt partitions (that are required by the BIOS, I can't boot the thing using old fashioned partition table!) or some other issues of the BIOS itself.

Two times I managed to install 22.04 on older computers. And got some ~/snap directory. It seems that removing it is not recommended. At least firefox forgets its settings. Why another "I know what directory structure is better for you" feature. I typically lose some time on removing those horrible "Templates", "Desktop" etc. and their binds to file managers or window manager environment. Just because I like my workplace to be as unlike Windoze as possible. Then I read about the idea of "snap" and got terrified. What the heck... Why include that in an LTS version? Another super-feature: FF cannot save images and perhaps other things.

I have to move away from Windows-like Linux. Never mention gnu... No donation to Canonical this time, sorry guys and girls. Your distro has the memory and attitude of a jellyfish. And it smells of Redmond too much. 

Returning to 20.04. Or perhaps to Slackware. It's just easier... I wonder if they still support Lilo.

Fuuuuck!!! (inspired by the best heavy metal drummer, L. U.)

PS I got ff to work. Saving files is totally fucked up when I want to change the target filename - the focus is stolen by some search box that I didn't ask for. Even if I want to change one character in the name, at first try it says that such and such file exists. Second try - everything's fine if I judge it by FF's messages. But the file is not in ~/Downloads. Jeeeesuh Mother-faking Krist. Why?!... By the way - I tried out Gnome after 20 years of break. It's unusable, just some different world. But the night screen seems to be a cool feature. It's warm, but it's cool. Yeah, chill Beavis; dumbass!

Monday 3 October 2022

Jerzy Urban, 1933-2022

Spieszmy się kochać uszy, tak szybko odchodzą.

Odszedł człowiek niesamowicie cięty i kapitalnie piszący, za co wielu go ceniło, choć prawdopodobnie wielu sprawił swoim pisaniem i występami - zwłaszcza w latach 80tych - co najmniej ból. Jeden z wielkich felietonistów politycznych, rozumiejący polskość jak mało kto. Pomiatający nią - a raczej jej idiotycznymi aspektami - w sposób artystyczny, co bardzo lubiłem.

Jerzego Urbana miałem okazję - jako dzieciak - spotkać raz-dwa w życiu, w ramach jakichś przyjęć u dziadków. Wyraziste wspomnienie wywołało u mnie spalenie przez niego cygara, które z kuzynem zlokalizowaliśmy w sekreterze, pozującej na antyk. Aluminiowa puszka, napis "Romeo y Julietta" i egzotyczny zapach. Chyba nie zamierzaliśmy próbować, bo by się wydało. Zresztą skutki byłyby zapewne dość opłakane. A tu stoi taki grubawy z uszami (plus minus kojarzyło się, że to Urban), no i pali właśnie to cygaro, bo obok puste opakowanie. Ale urazy nie chowaliśmy.

Nie wiem, czy skończyła się epoka jeśli chodzi o styl w dziennikarstwie czy felietonie. Wielu nieźle go naśladowało.

Raz zdarzyło mi się dostać na łamy, zupełnie przypadkiem, po przesłaniu życzeń urodzinowych - jakoś wokół chwilowej korespondencji, bo dwa razy komunikowaliśmy się. Wprawdzie pomylono pokolenia, ale niech tam...

Upraszam "dziennik cotygodniowy" o nierozpadanie się.

Saturday 1 October 2022

czy listonosz doniesie?


"...i do siebie do domu na Górczewską!"

Szanowna Redakcjo,

Z zażenowaniem, ale i z pewną dozą Schadenfreude przeczytałem w NIE (39/20222) kolejną porcję wypocin niejakiego p. Majerana. (Tu dygresja: jego listy i "Z czarnej dupy się wyrwało" to jedyne miejsca, które omijam szerokim łukiem. Jedno prześciga się w drugim jeśli chodzi o formę, przy czym paradoksem jest, że mam się za antyklerykała, a w przypadku p. Majerana to, że z większością jego poglądów i sądów prezentowanych w owych wypocinach - jako postkomuch z przekonań - zgadzam się. Ale forma jest wg mojego gustu okropna; obawiam się, że stworzenie generatora takich listów nie zajęłoby dużo czasoduporoboczogodzin nawet kiepskiego programisty, jakich dziś wielu; ba - jestem jednym z nich. Powtarzalność i przewidywalność zabija...)

Co mnie oburzyło dziś? Ano - polaczkowato-szlachetkowate pozowanie na arbitra elegancji (asan, waćpan), a jednocześnie wypominanie komuś "wycierania sobie gęby", jakiegoś "osiągania satysfakcji" i rzekomego pomiatania profesorem Hartmanem (za chwilę promowanym do "Profesora", ba - z samym sobą obok do "Pana Majerana" - grube nici, oj grube). Felietony prof. Hartmana cenię, według mnie absolutnie nie zasłużył na tak spektakularny pocałunek śmierci. "Mocodawców z (bez)Prawa i (nie)Sprawiedliwości" wypada tylko z zażenowaniem przemilczeć.

Swego czasu (przy czym NIE czytywałem u dziadka w poł. lat 90tych i do dziś od maja 2015 - pomiędzy turami wyborów prezydenckich), po 2-3 przejechaniach wzrokiem po pisaninie onego Majerana, uznałem, że to jakaś wewnętrzna skryba tygodnika - idziemy z duchem czasów, a czytelnicy niczego sensownego nie piszą, więc się wspomagamy. Jeśli tak - zwolnijcie tego kogoś, jest gorszy od stażystów gazety.pl, choć pisze lepiej jeśli chodzi o polszczyznę. Jeśli nie - bardzo przepraszam, być może to realny maniak (ale dlaczego widzę efekty manii w postaci logorrhei co tydzień u Was?). Choć skojarzenia biegnące w kierunku klasyka - "Jego totalność dr Marcinkowski" - dają zabawny efekt.

Panie Bartłomieju, czy jak tam panu na imię - od takiej (samo/od)twórczości jest szuflada. W dzisiejszych wzniosłych i zaawansowanych technologicznie czasach - często przybiera formę bloga, czy czegokolwiek, co pomaga takim, co to do lustra mówić nie umieją, ew. tak ich to nudzi, że muszą gadać do innych. Spróbuj pan na żywo z ludźmi - "feedback" to wspaniała sprawa.

List p. Marka z Krakowa, obsobaczony p. Majeranem, odgrzebałem i przeczytałem. Nie wiem, co autor miał na myśli, ale faktu, że obie strony konfliktu (tj. Zachód z Ukrainą - raz, Rosja - dwa) łżą na potęgę - ukryć się nie da. Nie zanotowałem prof. Hartmana wśród ofiar propagandy żadnej ze stron.

Sam nie mam wątpliwości, że Zachód wojuje z Rosją tym razem rękami Ukraińców. Jakoś nie mam problemu z negatywną oceną Putina i s-ki za rozpoczęcie wojny. Wszyscy przegrają. Ale zanim to się stanie, nie chcę demokracji wywalczonej przez oszołomów i maniaków, np. p. Majerana - bo to nie tak się robi. Pan Majeran jest jak zwierciadło, w którym odbija się nieudolność polskiej opozycji po 2015. Trudno - bywa. Ale tak się obnosić?

Najchętniej widziałbym p. Bartłomieja wywalonego z łamów jako klasę. Ewentualnie - jako folklor pt. "wioskowy głupek grający w pomidora" - ale w stężeniu nie większym niż 1 list na miesiąc-dwa.

Dziękuję za przebrnięcie. Drukować nie trzeba, ale nie pogniewałbym się - indeks Hirscha mi skoczy.


PS W tym numerze przeczytałem, że Antoś OOB od Brezenta zarobił. Jaja jak berety. Może jeszcze Wacławowi i inż. Biedzie? Imienia nie pamiętam...

kolejna głupota

"Politycy" nie umio się zdecydować, czy Rosjan wpuszczać. W tym wiejących przed łapanką. Wygląda jednak na to, że rzeczywiście ktoś nie wytrzymuje i nie myśli politycznie. A przez to przyznaje co najmniej jedno z dwojga: Zachód prowadzi wojnę z Rosją (do znudzenia: bardzo źle, że Rosja ją zaczęła!) i los walczących Ukraińców niewiele go obchodzi, i drugie - może rzeczywiście rusofobia? Jedno i drugie daje broń kremlowskiej propagandzie. Zresztą ukraińskiej też, choć jej rzekomo należy przyzwalać na więcej, jak w każdym przypadku tej strony, której przylepiamy łatkę wyższości moralnej. Moimi faworytami są niezmiennie zaangażowany dziennikarz Gordon i rosyjski Sołowiej (nie mylić z Sołowiowem!), który co tydzień z uporem godnym lepszej sprawy daje jakieś pseudo-przecieki o raku i rychłym zejściu WWP. A publika łyka i łyka. Jakkolwiek do końca II.22 uznawałem WWP za dobrego prezydenta dla Rosji i Rosjan, to teraz i tak średnio jestem ciekaw następcy. Zresztą podobnie jak w Polsce - kiedy nam Prezesa biednego nie stanie. Bo w sumie biedny człowiek - niewspółczesny, zapiekły, singiel, z kotem. Ja też. Ale ja nie mam kota i z zapiekłości zdaję sobie sprawę. A na współczesność mam wyjebane. Ha! Rozegrane... Najlepszą wg mnie dla perspektyw demokracji w Rosji (co samo w sobie brzmi czasem jak żart, bo Rosja składa się nie tylko z Poznera, Venediktova, paru redakcji i inteligencji prozachodniej) jest ucieczka Putina, a przynajmniej bardzo wiarygodna plotka tego rodzaju. I jego dostatnie - co tam, w przepychu bizantyjskim - życie na dobrze zakonspirowanej emeryturze. Jeśli przy takim obrocie spraw nie byliby go w stanie jakąś tam rozsądną większością znienawidzić - choćby ze zwykłej zawiści i wściekłości, to perspektyw dla demokracji tam nie widzę. Zresztą w Polsce - od 2015, a i wcześniej bywały akcenty różne - też nie bardzo. 

Dlaczego demokracja upada? Bo większość do niej nie dojrzała.

Do wojny na Ukrainie wracając... Ludzie zbierają pod sklepami kasę. Diabli wiedzą, na co. Ja tam wolę "aktywistom" japko czy ciasteczka w łapę dać. Przynajmniej bossowie się na tym nie upasą ("upa" absolutnie w ramach koincydencji - nie mam antyukraińskiego nastawienia z tego klucza, mam współczucie dla ludzi, których państwo upadło [znów...] niżej niż Polska). Zbieranie na broń jawi mi się jako ciekawy kontrapunkt dla zachodnich dostaw uzbrojenia. Swoją szosą - nie kojarzę, czy głośno mówi się o bezinteresowności tych dostaw, czy o warunkach ich późniejszego spłacania. I nie pyta się o to, ile pokoleń będzie tą koniecznością dotkniętych.

Ciekawa wymowa art. Hartmana w NIE. Zasadniczo-pobieżnie popieram, ale jeden akcencik rozbawił mnie do łez i zerwania boków - ano, że wśród uciekinierów przed łapanką mogą być szpiedzy. No, powiało grozą - oczywiście wśród Ukraińców nie ma ani jednego. A jeśli owszem, to nie wypada wspominać, bo "co ludzie powiedzą". Zresztą, gdyby być do szczętu "przewidującym", zapewne jest niejeden rosyjski. Oni takich okazji raczej nie przepuszczają. Ale z taką "kontrą" jak u nas - bać się nie mają czego. Macierewicze, Brauny, Sumlińscy i Piątki robią kapitalną zasłonę dymną.

W tym klamocie pozostając - dotarłem na portalu do widzialnej wersji "Szpiega", o generale Marianie. Ech. Jak to ujął klasyk, "o czym tu mówić?". Właśnie. Nasza kontra... Zasiąść trza do "Tass upolnomochen zayavit'" - ze Stirlitzem, tj. Tikhonovem w roli. Nie wiem, czy głównej. Sprawdzę i doniosę.