Monday 3 October 2022

Jerzy Urban, 1933-2022

Spieszmy się kochać uszy, tak szybko odchodzą.

Odszedł człowiek niesamowicie cięty i kapitalnie piszący, za co wielu go ceniło, choć prawdopodobnie wielu sprawił swoim pisaniem i występami - zwłaszcza w latach 80tych - co najmniej ból. Jeden z wielkich felietonistów politycznych, rozumiejący polskość jak mało kto. Pomiatający nią - a raczej jej idiotycznymi aspektami - w sposób artystyczny, co bardzo lubiłem.

Jerzego Urbana miałem okazję - jako dzieciak - spotkać raz-dwa w życiu, w ramach jakichś przyjęć u dziadków. Wyraziste wspomnienie wywołało u mnie spalenie przez niego cygara, które z kuzynem zlokalizowaliśmy w sekreterze, pozującej na antyk. Aluminiowa puszka, napis "Romeo y Julietta" i egzotyczny zapach. Chyba nie zamierzaliśmy próbować, bo by się wydało. Zresztą skutki byłyby zapewne dość opłakane. A tu stoi taki grubawy z uszami (plus minus kojarzyło się, że to Urban), no i pali właśnie to cygaro, bo obok puste opakowanie. Ale urazy nie chowaliśmy.

Nie wiem, czy skończyła się epoka jeśli chodzi o styl w dziennikarstwie czy felietonie. Wielu nieźle go naśladowało.

Raz zdarzyło mi się dostać na łamy, zupełnie przypadkiem, po przesłaniu życzeń urodzinowych - jakoś wokół chwilowej korespondencji, bo dwa razy komunikowaliśmy się. Wprawdzie pomylono pokolenia, ale niech tam...

Upraszam "dziennik cotygodniowy" o nierozpadanie się.

No comments:

Post a Comment