Friday 26 July 2019

M$. drugie starcie.

Wrażenia z pracy w Win10.


Potrzebuję skompilować "projekt" w VS, obok jakiegoś API. Okapi. Bywa; klik. 373 błędy -- nie może biedak utworzyć jakiegoś katalogu i pokopiować do niego stosownych dll-i. Trudno, choć, dalipan, nie ogarniamy, po kiego grzyba mu to. Czytamy s.o. -- dobrzy ludzie sugerują np. zmieniać prawa dostępu, uruchamiać VS jako root etc. Próbujemy tego i tamtego -- w zasadzie prawa VS są (?) właściwe, boć to cały czas przecie jako "admin" tamoj figurujem. No to prawa dostępu -- klik w docelowy katalog, Properties i - jak byk przysłowiowy bez płachty - stoi, że read-only! No to odhaczamy, potwierdzamy "Continue", pokazują nam zielony pasek po(d)stępu z gradientem, że tyle to a tyle tysięcy plików się już przeprocesowało. Bo samego katalogu bez zawartości jednak przerobić nie chciał -- opcja martwa, taka na szaro oznaczona. No i xuj -- dalej 373 błędy, dokładnie te same. To może nie ten katalog, tylko rodzic -- w ten sposób dochodzimy do ProgramFiles (x86); jest taki. Miętosi to (z paskiem zielonym postępu) przez grube parę minut (i7 i ssd i zaporowa ilość RAMu), więc szybko -- nie twierdzę, że wolno). Strach myśleć, czy i ile to oznacza "kompromisu" dla szeroko pojętego (nie)bezpieczeństwa; ale nieistotne -- potrzebuję mieć to i tamto na zaraz, mogę się odłączyć od sieci, a przynajmniej taką mam nadzieję i jakieś zaufanie. Znów gówno. Przeładować VS. Nic. Ubić jakiś proces -- nie ma. Restart kompa. Nic. Co śmieszniejsze -- restart nie jest restartem -- antycypując użytkowniczą niemoc zapamiętuje od razu stan desktopu i uruchamia np. przeglądarkę i owo nieszczęsne VS. Ok, przeżyję, choć nie lubię takich klimatów. Problem wraca. Ostatecznie sprawdzam, czy odhaczenie "read-only" cokolwiek zmienia. Bingo 1: niczego, kurwa jego pierdolona w dupę mać! Ale: mizia dysk, pokazuje progressbar i umyka człowiekowi trochę czasu i nadziei. Odkrywamy w VS możliwość "run as administrator". Bingo 2 -- skompilowało się i wykonało na czysto, status zero. Otake Polske!...

Kurwa, nie wiem, z kim (ew. czyim) oni się w tym pojebanym redmądzie na łby pozamieniali, ale zaprawdę powiadam, trudne jest życie linuxowca. Zbędnych i czepialskich pytań w rodzaju "po chuj komu progresbary itp. skoro nic się nie zmienia przy takim cehamodzie, i z czyimi, do kurwy nędzy, uprawnieniami chodziło wcześniej VS, skoro jestem zalogowany jako admin" -- oszczędzę. Developers, developers, developers, developers... Mam uczyć się składać klocki zamiast je pisać. Słusznie, bo nie umiem, a napisano pierdyliardy. Lepiej niż ja bym to zrobił, wiem. Ale czemu składanie jest tak cholernie trudne na tak wczesnym etapie jak pierwsza kompilacja (po ściągnięciu przykładu użycia API, odpakowaniu, umieszczeniu tu i tam i wstępnej konfiguracji w VS) -- nie rozumiem.

Po klęskach z Win98, po przesiadce na przełomie 2000/2001, nie zaznawszy XP nawet na sekundę -- koszmaru ciąg dalszy.


wuj, dziś wyjątkowo gniewny

Wednesday 24 July 2019

Alpy 2019, foto

Widok z pierwszej nory.

Chyba za Zell am See i zrąbek Kitzsteinhorna, ale cholera wie.

Z Gerlospass

"Koza nostra, udój mój"

Wieczór w Kematen.

Takoż

JW

JW

JW

Na Timmelsjoch/Rombo

JW

JW

Zjazd z Timmelsjoch, nocleg nad przepaścio

Chmury, chyba Prato

Tirano albo Tresenda. Zbiera się.

"Chmury mamuty"

Sturm und Drang

Alien

Lago di Como. Rzut oka w kier. Bregaglia, tj. NE

Monte Viso z płaskacizny przed Saluzzo.

Kotek!

Drugi kotek!

Kotka!

Początek przygody - Mte Viso zza Piasco, w drodze na Agnello

Zjazd z Agnel do Francji

Mte Viso z Agnello

Pod Agnello. Tradycyjne dla twórczości renesansowych rzeźbiarzy włoskich formy utrwalone w asfalcie.

Droga z Agnello z powrotem

ja tylko przechodzę...

Lombarde, spiesz się w dół, bo zmokniesz

Bonette

Bonette i okolice

Niebieski kwiatek

Bonette i okolice

Misio!

Kawałek za Col Bayard

Tamże,

Z "żelaznego krzyża" (Col de la Croix de Fer)

Stado. Z Col du Glandon

Piesio!

Piesio, ale chyba zmęczony

chyba z Madeleine

Misio!

Nieustraszeni strażnicy kurnika

Jarzyny

Kurka wodna?! Maszynohurt?!

Jezioro, łabędzie

Monte Rosa


Centralne ogrzewanie plus


Szczurek albo krecik

Menaggio - z "plaży"

dol. Innu, ostatki Szwajcarii