Friday 31 December 2021

otępienie, odc. 3

Wielcy inż. z Wysokiej Sorbony napisali! :)

"Kwant: najmniejsza porcja danej wielkości fizycznej. Kwantem promieniowania elektromagnetycznego jest foton".

Kto im dał skrzydła?

radość o poranku

"Małość jest moim żywiołem", powiedział kiedyś red. Urban. Udzieliło mi się to przez lata, a wczoraj wieczorem (potemu radość o poranku, bo jeszcze trwa) rykoszetem od zaprzyjaźnionego forum dostałem link do miejsca, gdzie da się śpikować w czyichś wnioskach np. o habilitację, autoprezentacjach i recenzjach. I trafiłem na jedno nazwisko, które znam z tzw. internetów. Rewolucjonista postrzegania czasu i przestrzeni, z którym to umysłem kalibru xxl ("Weź berecik i przynieś z piwnicy 5kg kartofli") krótko się spierałem (na forum tzw. racjonalistów, o tym też kiedyś warto skrobnąć). Włącznie do usłyszenia, z grubsza, że dużo jest we mnie złej energii. Człek jest czystej wody crackpotem, ale to mu nie przeszkadza - ot, zwichrowana inżynierzyna, co we własny geniusz uwierzyła. 

I nie ma większej radochy niż zobaczenie, że od 2019 nie znaleźli się nawet recenzenci tej rewolucyjnej twórczości (tfu...). Mądrze świat został stworzony, dzięki za to ci ojcze, jak śpiewał kiedyś wokalista. Bywa sprawiedliwość i tzw. szacunek dla prawdy i rzetelności na tym świecie... Albo lepiej: tolerancja też ma granice, których - jako rzekł Generał - przekroczyć nie wolno.

Monday 27 December 2021

Józef Tejchma 1927-2021

Zmarł 13. grudnia. Wg mnie postać jednoznacznie pozytywna, jeden z bardziej ludzkich wydźwięków strony partyjnej w "Byłych" Torańskiej. Człowiek z integrity. Mimo zahaczenia o wysoką władzę i przegrania nierównej walki z wiadomym wyrobem Wajdussiego.

Za czasów mojej pracy w siodle w jednym z biur najwyraźniej pracowała jego krewna; od razu zahaczyłem o nazwisko i podałem swoją (fikcyjną i z sentymentu wziętą) przynależność partyjną. Choć breloczek "SLD" przy kluczach noszę do dziś. To se nevrati, jak mawiają bracia Czesi. Oczywiście idzie o SLD sprzed epoki Włodzimierza Cz., który okazał się niestety dzierżymordą wręcz ordynarnym.

Sunday 26 December 2021

447 - ściepa

Taki pomysł mam, żeby się już nie kłócić. O ile ów "bill" wydaje mi się próbą bezczelnego (choć emocjonalnie uzasadnionego, co jest dobrym tlenowym durniem, czyli oksymoronem) skoku na kasę, nie widzę przeciwwskazań dla okazania wielkopańskiego gestu stronie skaczącej - zgodnie z agitacją tow. Chrystusa czy innych takich. 

Dawno nie słuchałem gości mądrego* M. Roli, np. mądrego G. Brauna czy jeszcze mądrzejszego S. Michalkiewicza czy W. Xero z jego kolegą T. Budzyńskim, czy R. Ziemkiewicza. Bo chyba głównie oni się pałowali do tego tematu. Słowem: nie wiem, jak ma się stan rzeczy. Nie idę z czasem, z postępem, z osiągnięciami. Czasu brak.

Proponuję kampanię uświadamiającą naród lokalny, powiedzmy 15-letni okres dobrowolnego zbioru środków. Choćby w postaci miedziaków do 5 gr, mogą też być monety kolekcjonerskie (np. z Wojtyło, Wyszyńskim, Dmowskim i Wałkiem; bo z tuzami w kwestii dialogu takimi jak Genossen Hlond czy Sapieha chyba nie ma; ale może jest z Tadkiem - skoro na witrażu jest i za rektora?). Umieści się zebrane środki ("sirodki" - tak niektórzy gramotni inaczej mówio) w wielkiej glinianej skarbonce** i wyśle, choćby statkiem. I zażąda gwarancji (do samego końca, mojego lub jej) - że więcej tego typu skoków strona tamta nie będzie podejmować.

I będziemy żyć długo i szczęśliwie. 

* zgryw, istotna część dalszych też. Choć trzeba przyznać, że na tle swojego targetu są jakoś tam mądrzy.

** może być tradycyjna świnka - najwyżej nie przyjmą.

Thursday 23 December 2021

pomiary przepływów!

Kanałek pod skarpo wiślano, 22.12.21. Musi okoliczny WysRol dochtoraty z hidrodynamiki pisze!


Prawie jak ten nacukrowany napitek.
Wyleciało z głowy, jak się ten barwnik nazywa.
Coś jak fenoloftaleina, ale inaczej.
Nie szukam w szukajce, żeby łba nie zaśmiecać chiemio;
zaśmiecałem od 1989 do 1996/7 chyba.
Ale pamiętam, że z pierhydrolem i czymśtam
umiało to brać udział w reakcji "oscylacyjnej".
Chyba że zbieżność kolorów. Bulwa, przypomniałem sobie - fluoresceina.
Czyli jednak śmietnik pod deklem.

Kotek na tle podniszczonych palet.

Wednesday 22 December 2021

otępienie, odc. 2

Dziś softłer endżinirink. C#. Ktoś zrobił coś takiego:

public class A1 : B {}
.
.
.
public class An : B {}

(tak, puste). B to klasa dostępna w jakiejś części C#, nie pamiętam teraz, która konkretnie i w ogóle o co poszło. (Poza Schadenfreude, że to niedziałający fragment programu, tj. jakoś działający, ale bezobjawowo - poza iście pomidorowym wyświetlaniem komunikatu "wrong parameters" i absolutnym brakiem instrukcji, jak zrobić "non-wrong"). A później nadziedziczył stado klas, po jednej z A1, . . ., An. Myślałem nad celowością takiego zabiegu kilka minut i mi się odechciało. Na pewno oszczędza objętość kodu, jeśli każda z klas A ma krótszą nazwę niż B i n jest odpowiednio duże.

Po paru miesiącach, kiedy ogarnąłem dekoratory/atrybuty. Owo B było pustą klasą dziedziczącą z Attribute. Dalej nie rozumiem, czemu nie można było dziedziczyć wprost, ale ktoś życzliwy podpowiedział, że mogą to być ślady przejścia (może częściowo automatyzowanego) z C++ na C#. Kto wie?

otępienie, odc. 1

Lejdysdżentelmen, dziś cykl Carnota:

[https://eszkola.pl/fizyka/cykl-carnota-4034.html, dostęp 19.12.2021]:


Nie dość, że krzywe 3 i 4 nijak nie chcą wyglądać jak izoterma i adiabata odpowiednio, to jeszcze 4 sugeruje, że p przestaje być funkcją V (a jest i pochodną ma dla V > 0 skończoną). "Izoterma" 3 ma niebezpiecznie małą pochodną w punkcie V3.

Kretyni, kurwa jego w te i nazad.

A jak odgrzebię skaner, dam coś od tuzów inżynierstwa fizykopodobnego z P.W., czyli obrazek z okładki materiałów do tzw. e-fizyki.

Friday 17 December 2021

autoeliminacja

Abstrakcyjnym absolwentom do sztambucha:

Byłeś debilem, podnóżkiem i długopisem, ostatnio stałeś się niczym. Ale z doktoratem z prawa na UJ. A drugi - byłeś cynikiem, notorycznym kłamcą i ex-banksterem, zostałeś niczym, ale z magisterium z historii na UWr. 

Śmieci jesteście, ot i tyle. Absolwenci-widma.

powierzchnia, głupcze!

Z dedykacją dla red. Lisa, który - we wcale trafnym wstępniaku - dopuścił się był drobnego przeoczenia. Otóż ponoć (tj. wg omawianego fragmentu) w Nowej Zelandii covid zebrał był 44 ofiary. A Mazowsze ma tyluż mieszkańców co Nowa Zelandia (czegoś się dowiedziałem, dziękuję, może zapomnę), a zeszło 11 tys. I to ma o czymś świadczyć.

Nie wiem, czy red. Lis ma w domu albo w internetach globus Mazowsza, ew. atłas czy gugelmałps, ale o tym, że powierzchnia Mazowsza jest nieco mniejsza niż Nowej Zelandii wie chyba nawet dr nauk Patryk, z EP. Szczególnie, że jakiś czas sprawami Warszawy się zajmował - taka komisja (od: komizm) była. Fachowo rzecz biorąc - liczba ofiar jest funkcją nie tylko liczebności populacji, ale - w tym ujęciu - także zagęszczenia obszaru ludziną. Ew. wielkości tego obszaru. Nie wiedzieć tak elementarnej rzeczy (albo świadomie ją pomijać) to nie tylko kompromitacja dla piszącego, to także wiatr w żagle szeroko pojętych ruchów antyszczepionkowych. Szczególnie, że akurat ten przykład można było spokojnie wykorzystać do pożeglowania na temat, ale należało po dane grzebnąć do głębi, czego widać red. Lisowi się nie chciało, ew. nie zstąpiło mu to na intelekt. Wzgl. przykład Danii, gdzie rzekomo nie widać efektu zarazy na danych o śmiertelności. Tego nie sprawdzałem, powiedziano mi, po sprawdzeniu. Źródeł nie znam, więc zastrzegam - może to być nieprawda.  

Dla Mazowsza i Nowej Zelandii powierzchnie mają się do siebie mniej więcej jak 1:7.5, więc odwrotnie jest dla gęstości zaludnienia, jeśli kupić dane o jednakowych liczbach mieszkańców. I to jest jeden z - podejrzewam - znaczących powodów większej liczby zgonów. Dodatkowo: w samej Warszawie zaludnienie jest prawdopodobnie gęstsze niż w Wellington.

***

A że wolactwo ma w genach tumiwisizm, nie jest dla mnie niczym nowym. Wystarczy pójść do sklepu o kalibrze większym niż osiedlowy warzywniak w budce i popatrzeć, jak ludzina obchodzi się z wózkami. Średnio rzecz biorąc, zero - absolutne - myślenia w kategoriach "czy aby nikomu nie przeszkadzam?". ZERO. Tak było jeszcze w czasach supermarketów za Mieszka, za Hit-a na Bemowie i będzie po wieki wieków jament. Chyba że ktoś przyjdzie skądś i naprawdę weźmie tę hołotę za pysk i ze 123 lata potrzyma. Nie za mojej kadencji. Bo sama hołota wyraźnie nauczyć się nie umie. I wszyscy z zewnątrz - chyba słusznie - zaczynają się po prostu brzydzić.

A czy wypada red. Lisowi, naczelnemu - jak przymilnie zauważa jakiś "Varga" obok - wiodącego tygodnika opinii, pisać takie diagnozy o rodakach? Pewnie w demokracji nie za bardzo. Ani tym bardziej w ramach politpoprawczaka, bo przecie to język wykluczenia, klasizmu, dyskryminacji, antypolonizmu itp. dyrdymałów.

Otóż nie ma niczego zdrowszego bodźca polepszającego losy tego nieszczęsnego kraiku i narodku, niż właśnie wewnętrzny, wsobny antypolonizm. Takie ćwiczenie: co jest z nami nie tak? Najpierw w środku, a później - w sprawach wystających na zewnątrz - pójdzie jak z generała Płatka.

Biedna Agnieszka z Człowieka z marmuru. Wyjątek z tekstu - że na Orlenie się poszła wysikać i tylko dlatego - niesamowity. Oprócz treści wartościowych i poruszających - tania egzaltacja na miarę wzniosłych czasów, w których mamy zaszczyt i powinność żyć.

Zagubiony w stratosferze sieci wpływów i powiązań red. Piątek prześliznął się nad problemem KO (kontakt operacyjny, a co sobie rzesze czytelników pomyślały - nie wiem). "Kontaktami operacyjnymi nazywano informatorów, którzy nie brali pieniędzy". Skrót niesamowity, może Wojtuś odkseruje sobie i poużywa. Otóż zakarbujcie sobie, Piątek, że KO to przede wszystkim istotnie mniejsze "wiązanie" informatora ze służbą niż TW i większa możliwość, że o niczym nie wie, więcej: że jest zarejestrowany bez swojej wiedzy. I nie podpisuje zobowiązania i dalszych kwitów. A czy dostaje coś, co pokwitowania w przypadku TW by wymagało - insza inszość. Po prostu musicie przeczytać parę ksiąg mądrościowych o bezpiece i wywiadzie, i to ze zrozumieniem, co w waszym przypadku wydaje się niekiedy trudne. Na dobry początek: wszystko od płk. Bosaka, do tego "Wywiad a władza" Z. Siemiątkowskiego, może być nawet parę publikacji IPN, jeśli tylko są naukowe i faktograficzne, a nie rozemocjonowane. Bo na razie, Piątek, siejecie dezinformację godną... Właśnie. Może to wy dla wschodnich robicie, hę? Zaswietilis' vy, riedaktor...

Wednesday 15 December 2021

wykopki

Przebiegłem sekcję komentarzy spod materiału (amatorskiego raczej, tj. nie był kręcony przez kogoś związanego z robotami czy władzą) o robocie przy produkcji półwyspu i poprzecznego falochronu. Część wypowiedzi to czysty produkcyjniak - coś, co prze-zgrabnie obśmiano w "Człowieku z marmuru", o co bił się Wielki Reżyser Wajda z tow. Tejchmą, a ten później na Biurze się tłumaczył... Bo władzuchna się bała, że lud zobaczy.

Boże Nieistniejący - ludzie ekscytują się koparkami i machinami - wypisz wymaluj jak 7-latek i tato przy kolejce piko* - i przy tym mają patriotyczne uniesienie "dobrą zmianą". Do kurwy nędzy... - i ja na coś takiego płacę! Gdyby jarali się byli jakąś czystszą niż węglowe elektrownią, nawet pod wezwaniem Maryśki czy Dżizasa, pies z nimi! Czy lepszą szkołą. 

A może to najęci tępi propagandyści? Albo sprytni (-e napisane klikacze), ale dla tępego targetu? Bo jeśli nie, to cóż, cześć i chwała i czopki z głów współczesnym piorcom mózgownic. Gdyby nasi (po PKWN, ew. świeżo po wojnie) mieli takie mózgopralki, to komunizm byśmy zanieśli w świat tak, że tow. Stalin i Mao skręciliby się z zazdrości. A tak - o kant... Immanuel. Nie mylić z Immelmannem. Czas wywieszać białą flagę.

* Przepiękny portret tego jest w którymś z odc. Gangu Olsena. Polecam.

Monday 13 December 2021

na karuzeli życia

Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień, 13-go nawet w grudniu jest wiosna, Zuzanna lubi ją tylko jesienią, przesyła nam świeżą Partię.

Generałom i pułkownikom - ukłony. Solidaruchom - plecy wasze, pałki nasze. Nie chcem, ale muszem. Mnietek, podaj cybulę.

Friday 10 December 2021

konkurs w Rosji :)

Ogłosili takie coś: «Сообщения уже поступают»: команда Навального предложила 3 млн за данные об его отравлении. (Komunikaty już się pojawiają: drużyna Nawalnego zaproponowała 3 mln za dane o jego otruciu). Kurwa, dzieciaki... Serio, aż tak źle z tą waszą wersją? Losie słodki, jakieś grube te białe nici (po ichniemu właśnie są białe, jeśli chcemy powiedzieć, że grube). Człowiekowi A. N. nie zazdroszczę pobytu na koloniach (zwłaszcza po seansie z obrazem niesamowitym pt. Biezpriedieł), choć wiedział, co go czeka. Cze-Ka. Znów przypadek... Rozważam przystąpienie, lekkie pióro mam, ale nie wyjaśnili jeszcze, czy te 3 mln to w zieleninie, czy w rublu. Jak kto zna ichni język, propozycja jest: obejrzeć debatę A. N. z W. W. P. (Poznerem) - to o Nawalnym więcej pokazuje niż zachodnie zachwyty.

Tak się zostaje zwolennikiem dyktatury - kiedy walczący o demokrację są aż tak dojmująco beznadziejnie beznadziejni. A może w Rosji właśnie powstaje coś na kształt naszej niegdysiejszej Solidurności? (Towarzyszu generale, proponuję... operacyjnie.. od jutra... - OD WCZORAJ, KAMOLA! TA SPRAWA JEST NA WCZORAJ!)

Szukałem czegujś o zasłużonym oficerze T. T. po lekturze omówionej poprzednio, miałem pecha, że napatoczyło się allegro (gdzie nabywam książki specyficzne i rzadko widzę aktualności, a poza tym - raczej sprzęt rowerowy). No i okazuje się, że w obozie wiadomej psychozy wszystko świetnie. Nawet nieodżałowany Wojciul-Xero też o tym, że w ramach pandemii nic nie jest takie, jak się wydaje. Zdarta płyta, stan umysłu wiadomy, a jednak - setki, tysiące ocen, średnie typu 4.97+, wszystko o spiskach władzy. Jakiś trzeźwy komentarz - że to raczej powieść niż to, co się wydaje. No ale reklama dźwignią handlu, a polega właśnie na wywoływaniu w biomasie tego wydawania (się, a później kasy). Nie żebym Wojciulowi-Xero żałował, poczciwy chłopina - dobrze mu z oczu patrzy, jak śpi. A czy słowo prawdy w życiu powiedział - cholera wie. Ja mu nie wierzę. 

Wracając... - a mówili, że Polacy nie czytają. Ot, wredny antypolonizm! Ja tam powodzeniem tego nurtu literatury kształcącej ciemny lud jestem wyraźnie podbudowany. A że w kierunku jeszcze ciemniejszym - eee, xuj z tym. W 2023 zagłosuję chyba na PiS - w ramach dokładania Polakom. Bo na nic lepszego nie zasługują. Jak mnie mocno wkurwicie, to na Końpederację. ("Na złość babci...")

Thursday 9 December 2021

korektura

Czytam dziełko płk. Turowskiego (Moskwa ...). Niestety, redachcja/kurechta dała ciała po całości. Tu się jedzie zagranicę, robi się coś popołudniu, miejscami rażąco pierdoli się komuś położenie przecinków wzgl. ich braku, nawet masła maślane występują. Coś w rodzaju "od razu bez zwłoki". A czytając o worach w zakonie (kursywa moja) biegnę myślą do dawno nieoglądanego* CiałaTy jesteś jednak mega-worem! Cholerra, ile kosztowało tam dać kursywę czy cudzysłów? A tak - wygląda, że w jakimś zakonie jest wór. Pewnie tak, ale nie o to się chyba rozchodziło, nie to autor miał na myśli; choć biorąc pod uwagę, gdzie działał kiedyś - ha! Pshypadeq?!). No i okazjonalne naprawdę dziwne tłumaczenia na polski tego i owego, co transkrypcją pararosyjską tam wtrącono. Choć konia z rzędem temu, kto przekonująco przetłumaczy rad starat'sya. Tym dziwniejsze, że płk Turowski to rusycysta. Ale płk. Bosaka przetrzymaliśmy, to i to tyż, czemu nie. A i rewelacje oficera P. W. (z epizodem w PWPW, nie mylić z innym P. W., kumplem Antoszki -  tym, co mówić nie bardzo umi) pamiętamy - coś w rodzaju, że korekta mu "język zamorduje". Choć nijak nie wydaje się, żeby Turowski usiłował pisać stylem jakkolwiek zbliżonym np. do resortowej polszczyzny Bosaka. O Wrońskim nie wiem, bo w Weryfikacji aż tak się to w oczy nie rzucało, a Mordu założycielskiego (ks. Gałuszka :) jeszcze nie czytałem, a jak przeczytam, to pewnie z niesmakiem, podobnym jak P. W. historyjkę o "generale Cz." - to chyba przybredził w Czasie nielegałów.

Reszta byków z pamięci: A nóż... (coś tam się zdarzy - jak w żarcie, a nóż-widelec). Coś jest nie potrzebne, (+ jeszcze jeden taki błąd), coś stało by się (choć kto wie, może można). Niemniej użyte w miejscu zdecydowanie wskazującym na nie mniej, podobnie mieszane nieraz i nie raz. Tłumaczeniowe potknięcie - nu ty dajosz. Wcale nie musi oznaczać nie żartuj, wg mojego rozeznania (nejtiw, od 2. roku życia szprycham w tym lenguidżu) oznacza raczej podziw. I tak to wyrażenie rozumiem w kontekście - ktoś komuś serię wygarnął, a kumpel właśnie, że dajosz. Gdzie tu widać żart - nie rozumiem. Mient przetłumaczony jako męt. Dziwaczne - skoro to tyle, co glina/gliniarz. Rzekomo od polskiej mendy, co wszakże znajduje odzwierciedlenie w utworku Apteki. Czy przekształcenia w ZSRR były Gorbaczowskie, czy Gorbaczowowskie, sam nie wiem. Ciążę ku drugiej wersji, a jeśli ktoś jest przeciw, to pytanie: jak utworzyć taki przymiotnik od nazwiska Gorbacz? Jakaś niekonsekwencja w odmianie Alei vs Alej (Jerozolimskich). I chyba raz przetrwała Aleja Jerozolimska, ale może mi się to mieszać z rzyciorysem Antoszki Miczurina. Jakieś eksplozje ładunków wybuchowych przy okazji puczu Janajewa, a.k.a. gekaczepe. No tak, cholera, ładunki wybuchowe eksplodują, ale to jest stary poczciwy akwen wodny. W ramach wisienki na torcie czy na torfie czy inszego kwiatka do kożucha na mleku, nad którym nie płaczemy, kiedy płoną lasy: gross zamiast gros. (Lepsze niż onegdaj clue w miejsce clou. "I have no clou what clue means." - "Nie mam gwoździa, co znaczy wskazówka". Hyhy... Wskazówka-zegar-kukułka-lot-szpital, przynajmniej próbowałem.) Gerard Ford jako prezydent USA. blin zamiast blinów, także zamiast tak że. Po prostu wszystkie członki opadają.

No to teraz przyjebuję (jak w "Ciele": Wiesz, jaka jest różnica między złodziejami i niezłodziejami, Goldi? Bo to oni zajebują, a nie im zajebują... Czujesz tę jebaną różnicę? - bo zapłaciłem za e-booka trochę, może należało ściągnąć skądś i okraść Autora, a opłatę przelać korektorowi, podpisanemu jako P. W. (skaranie z tymi P. W. - ale niech to, lepszy jest ten tu korektor w literki niż jeden z tamtych P. W. powyżej w gadanę). I niech sobie chłopina kupi słownik. Jak to w Bajtku leciało...? Oglądałem ostatni raz ten numer pewnie w latach 80. I był list od czytelnika, mocno niegramotny. Pamiętam tyle, że kończył się zdaniem Na poczcie bym wpłacił sumę pieniężną. Na co redakcja coś odpowiedziała i zakończyła PS Przeczytaj dzieła zebrane Jodłowskiego i Taszyckiego. Po co to dziś hodować we łbie? Nie wiem. To prawie jak Nirvana - nie da się odsłyszeć. Ani odzobaczyć Kurta Kombajna, któremu jednakowoż za pociągnięcie za trigier jesteśmy w resorcie wdzięczni. ("Proponuję przesunięcie kolegi śpiewaka do sekcji gimnastycznej. (...) I (...) co też ważne - przestanie śpiewać!".)

Abstrachując od litrówek [badum-tss] - czyta się, i za to wielki odwrócony krzyżyk i pozdrowienia i CzeKa-my w resorcie na rozwijanie się akcji i reakcji.

Zakończone. Zwinięcie akcji - kapitalne, może też przez zaskoczenie, że trochę za szybkie - urwane jakby, panie dzieju, niedosyt: tyle naplątane, oczekujemy rozplątania, może momentów jeszcze nieco. A tu nic, koniec fil'ma. Za te epilog - mistrzostwo świata, może przez to, że idealnie pasuje do moich przemyśleń. I językowo prawie czyste. Zakupuję ze środków operacyjnych pozostałe dzieła tegoż Autora. Jeśli czyta - śmiało niech się kontaktuje, mogę korektę po korekcie zrobić za friko, tj. za cenę przeczytania za darmo. Bo w wydawnictwie o wdzięcznej nazwie Melanż widocznie co najmniej jeden korektor imprezuje, a kasę pewnie bierze. 

I to jest sprawiedliwość, ja się pytam, panie redachtórze?

 

________

* nieoglądane. Zawahałem się... Zajrzałem w g***le, dostałem stronę o**tu, gdzie na wszystkie odpowiedzi z uzasadnieniem (niewielki ułamek, bo - demokratycznie - ustalono chyba, że po prostu razem) żadna nie trafiła w to, jaką częścią mowy jest one "oglądane" - wszyscy eksperci, że przymiotnik. A to przecie imiesłów.

lodówka, a może grzałka.

Wieść gminna niesie, że po wystawieniu paneli do robienia elektryczności, przynajmniej w niektórych regionach, otrzymuje się za dużo energii w porównaniu do typowego zapotrzebowania. I że nadmiar energii można "składować" w postaci wodoru - pchnąć prąd w elektrolizę wody, część oczywiście idzie Nieistniejącemu w okno, tj. w ciepło, ale zostajemy z paliwem. W porównaniu do wbijania tego w kondensator czy koło zamachowe zaletę ma to taką, że jest względnie trwałym magazynem.

Do tej pory nic podejrzanego, bo nie powinno nikogo dziwić, że energia wymagana do rozkładu wody przez elektrolizę jest większa od energii spalania wodoru w tlenie. Chociażby z tego powodu, że przez elektrolizę dostajemy rozdzielone substraty tej reakcji, bo elektrody muszą być rozdzielone, żeby nie było zwarcia. Jeśli chcemy dostać stechiometryczną mieszaninę wodoru z tlenem, musimy je zbierać znad obu elektrod do jednego naczynia. Co spowoduje pewnie jakiś efekt cieplny, chyba ogrzanie, bo wzrost entropii. Innych przyczyn (pewnie istnieją) nie znam, poza oczywistą "elektryczną" - woda (z jakimkolwiek "wspomagaczem", poprawiającym przewodność, w przypadku wody destylowanej chyba nędzną) ma niezerowy opór.

Ale, ale... przecież wodór jest lżejszy od powietrza. Wyślijmy go wobec tego w górę w (np. nieściśliwym) pojemniku, utrzymując go na sznurku, doczepionym do prądnicy. Stąd jakiś ekstra wkład energii. Więcej: na górze możemy wodór spalić (czy przez eksplozję po wymieszaniu z tlenem, czy w ogniwie - do wyboru) - kolejny bonus. Jeszcze więcej? Produktem tej reakcji jest woda (najprawdopodobniej w stanie skupienia ciekłym, więc można jej zrobić zjeżdżalnię, żeby jeszcze jakąś turbinę zakręciła. A może wszystkie trzy bonusy w obiegu prawie ciągłym, hę? I czy wraz z wysokością (w rozsądnych granicach - powiedzmy, żeby formułka "emgieha" z dobro dokładnościo działała) ilość energii uzyskanej z tego obiegu nie rośnie bez ograniczeń?

Pytanie, żeby nie zwariować: jak w miarę prosto pokazać, że obiegu nie da się zamknąć? Albo: jeśli da się zamknąć, to jaki jest tego skutek dla ziemskiej atmosfery? A morał? Gówno wiem o sile wyporu i o termodynamice z uwzględnieniem grawitacji. No nic, pomyślimy.

Ważne, że zidentyfikowałem problem i inżynierem z okolic Rz. (odkrywców nowej fizyki tam chyba mają) się nie stanę. Ale luja!

Monday 6 December 2021

wodór!

"Wodór ma, więc prawie 126 razy większą gęstość energetyczną na 1 kg." - obstawiam, że inżynier. Choć "Wodór podczas uniku w żaden sposób nie zanieczyszcza środowiska." może świadczyć, że wyżyny Sztucznego Ćwierćefektu się tu wspięły (i wyżynami sięgnęły zenitu, chyba tak było w ZCDCP). Podczas uniku?... Cholera - co ma spalanie do uniku, oprócz tego, że w kopanej czasem ktoś czegoś unika, a być może jest na spalonym? "(...) podczas lotów kosmicznych Apollo, na pokładzie zastosowano technologię (...)", "W (...) wodór był używany, jako jeden z głównych składników (...)". "Napełnianie zbiorników zajmuje 5 minut i zapewnia pełną pojemność samochodu."

dżizuskurwajapierdolekurwa. Na dodatek nie podpisało się, pismactwo. Źródło: <https://ien.com.pl/tl_files/pliki/CPE/FAQ_final_PL.pdf>

Jakiś instytut of power engineering. Nawet na stronie domowej jest "Welcome in institute...", co świadczy, że poliszinglisz opanowali. Niemniej średni rzut oka po wykazie stopni świadczy, że z przypuszczeniem "inż." mój hakowaty nos i oko trafiły w przysłowiowe - jak u nieodżałowanego gen. MO Zambika - sedno tarczy. Wyczuję puste łby na wiorstę. Dalsza lektura wyrzygów na wiki pokazuje, że ciepło spalania i wartość opałowa różnią się liczbowo, ale definicje mają niebezpiecznie bliskie. Fajne te wzory opałowe - prawie tak podstawowa nauka jak fizyka jądrowa!

Решил Петька ученым стать и диссертацию написать. Долго думал о чем и наконец выбрал тему: "Ношение воды в решете". Но на всякий случай решил с Фурмановым посоветоваться. А Фурманов ему и говорит, что название диссертации ненаучное и предлагает переименовать ее в "методика транспортировки жидкой окиси водорода в сосуде с перфорированной донной поверхностью". Ну, Петька так и сделал - защитился.
Через полгода Василий Иванович тоже решил защитится, придумал тему, проконсультировался с Фурмановым, защитил диссертацию на тему: "Влияние звуковых колебаний различной частоты на половую систему некоторых видов парнокопытных" Петька подходит к нему и говорит:
- Слушай, Василь Иваныч, а как твоя диссертация до Фурманова называлась?
- "А на xy|\~| козлу баян?"


Zaczęły ciec jakieś archiwa znanego zespołu, odsłon od xuja. Basista brzdęka na jakimś skrzypkopodobnym wyrobie. Nazwy nie pamiętam, ale na pamięć znam tylko dwa ich kawery z zasłużonego dra Hackenbusha - z "Kosy" i "O jak ten wiater jebie w ryj" ściągali i kompletnie zmienili tekst, zresztą na angielski. A oprócz tego rebus mnie zaświtał: że niby Książę Ciemności przy kuchni działa - pędzi bimber, później wbija do niego jajca i cukier sypie. Rozwiązanie: advocaat diabła! Ha. Ma się łeb na karku nie od parady. Równości np.

- Василь Иваныч, вы за кого - Битльз или Ролинг Стоунз?

- А Леннон за кого?

nowy bohater!

Z frontu wojny ideolo: Yakow Kedmi. Mówi po rosyjsku, ale przyjechał bodaj ze słonecznego Izraela. Właśnie wysłuchałem, że 

  • wyssaliśmy antysemityzm z mlekiem matki,
  • KPP wykończono, bo było tam dużo Żydów i wykańczano ich przy okazji wykańczania komunistów, bo Żydów było dużo wśród komunistów, a Polska była państwem faszystowskim. Pewnie tak. Ale o roli Stalina w wykończeniu KPP - ... - a było coś? Nie powiedzieli... czyli dla bol'shinstva nie było. 
  • AK zabiła więcej żołnierzy ACz niż Niemców,
  • AK była antysemicka.

Jakoś nie mogę się pozbierać. Szacunku do dokonań czysto wojennych AK nie mam i mieć nie mogę, w porównaniu z AL/GL. Bo AK stała z bronią u nogi i bawiła się w podziemne państwo - super, a "Londyn" zajmował się głównie samo-kompromitacją. Z niezerową ceną płaconą przez żołnierzy AK i nie tylko. Np. za sprokurowanie powstania ich dowództwo powinno było pójść pod ścianę, gdzie przyznałoby się im order z kuli na potylicę, jak to ujmował klasyk. Czysta zbrodnia wojenna, ba - na własnym narodzie, nie bójmy się mocnych słów.

Sugerowałbym (gdyby mnie ktoś spytał i zaprosił na salony) panu Yashy douczenie się, że w czasie wojny były jeszcze niesławne NSZ i to tam była ta patologia, którą chciał podnieść i pobiadolić nad nią wg plemiennego klucza. Wypowiadane jest to wszystko głosem typowym dla rozpamiętywania o krzywdach, a pan Yasha performerem jest dobrym. No albo autentycznie taki - jak to u nich (Rosjan) nazywają - duszewnyj. A ile komentarzy przychylnych - część nawet w duchu, że to jednak bardziej Rosjanin, niż Żyd - niektórzy Rosjanie pod tym względem zdają się być niereformowalni; ale przynajmniej mówią prawdę. Dla mnie jego wymowa sugeruje, że może niekoniecznie, ale to tylko takie śmiechy na granicy rozniecania rozni. I mówi tak emocjonalnie, że aż go ludzie słuchają i cicho w studiu (u Sołowiowa, też ciekawy przypadek) jak afgańskim makiem zasiał. Zupełnie inaczej, niż kiedy w tym samym studiu rozjeżdżają jakichś łebków z Ukrainy czy plują się z jednym łebkiem (łysym i ważnym - Gordonem niejakim) zdalnie. Na poziomie takim, że u nasz PiS i Konfederacja mogłyby się niejednego nauczyć. Nasza piaskownica otdychaet. (Dosłownie: odpoczywa; w wolnym tłumaczeniu chyba tyle, co może się schować.)

Pan Yasha trafnie wypowiedział się natomiast o armii Andersa (że dała się Sojuzowi uzbroić i poszła sobie do Iranu - stąd prosty i skuteczny skok do tego, że wtedy przecież Iran Polaków przyjął "jak swoich", a dziś Polacy na granicy z Białorusią pokazują zgięty łokieć...) i o tym, że o AL dziś się nie wspomina. A z tymi liczbami zabitych - ciekawe... Chyba że wkalkulował tam z automatu dokonania bandziorów.

W studiu był też jakiś człowiek, który z zatroskaną miną kręcił głową i zdawałoby się, że nie zgadzał się z pewnymi wypowiedziami pana Yashy. Dobrze temu człowieku z oczu patrzyło, chyba miał czeską blachę w klapie, ale nie jestem pewien. Podobny był do jednego z lekarzy w Nemocnici na kraji mesta. I tylko cierpliwie kręcił tą głową i jakoś go w tym rozumiem.

Niemniej, liczba przemilczeń kwantyfikatorów i podejrzeń o nieuprawnione uogólnienia każe spytać - czemu pan Yasha - pożyteczny Rosji Żyd, choć cenimy go nie tylko za to - chce ze mnie ulepić antysemitę? Nie dam się, tak mi dopomóż drzewka prababci i jej siostry i piękne wspomnienia tych, których uratowały. Ale kosztuje mnie to extra wysiłek, a czemu ja jego zaszkodziłem? А шо я с этого буду так-и иметь? Bo co Rosja z tego ma - mniej więcej rozumiem.

Wednesday 1 December 2021

allergo IT

Szukałem gitary. Akurat wpisawszy "Ibanez MTM", bo tak. A tu "Przekierowano z Ibanez MTM" i samodzielnie wyszukuje "MM". W xuja se lecą. Dodatkowo: oceń sprzedawcę - jakieś gwiazdki, jakieś pole do wpisania wrażeń itp., a guzików pod spodem brak, więc co z tego, że mogę dodać parę słów od siebie, skoro opinii nie wyślę. I nie, nie dzieje się to na 20-letnim Netscape.

śmieci

Brawa dla stołecznej KO. "Najmniej niesprawiedliwe rozwiązanie" - takich zalotów do patologii (i nie tylko!) jak długo żyję nie widziałem. Kurwa wasza wszystkich pierdolona w tę i nazad.