Monday 26 February 2024

rafako razy dwa

Tow. Trzaskowski z byka spadł albo też udzielają mu się barwy walki - za ulicą ciepłego pana Leszka zaoptował. Ciekawe, czy ciemny pisoski lud kupi, skoro wystawiono tam jakiegoś łodziaka. Panowie pozwolą, nasz kandydat... Tobijasz!

Dała jeszcze klawiaturą głos zasłużona w bojach Madzia Śr. - o rolnikach. Rany boskie...

Friday 23 February 2024

informatyka!

Notatka operacyjna z rozmowy z TW X. Wrażliwi niech nie czytają.

X kończył informatykę dawno temu, wie i umie dużo i za to się go ceni. Ja zupełnie nie z tej parafii i okazjonalnie, niejako dla sportu narzekam, że taki pytong nie umie grać w to i owo - np. przeciążanie funkcji czy fakt, że wszystko w klasie świeci publicznie ("to se podkreślnik dodaj"), czy egzotykę niektórych mechanizów, brak części słów kluczowych itp. Podobnie z dziedziczeniem - człek nie wie, co to funkcja wirtualna, i prze w kierunku "to wywołaj funkcję bazową i dopiero później modyfikuj efekty jej działania" - tia... No ale pytong umie przeładowywać/redefiniować funkcje, bo wszystkie są z zasady wirtualne. Chyba nawet po małpie da się dać "dekorator", że właśnie override. A może to w javie było? Tak czy siak - wg standardów, które znam - trochę xujnia z grzybnią.

Przekaz dnia dostałem z grubsza taki, że Kernighan, Ritchie czy Stroustrup to idioci, a C++ i dalsze (C#/java) to choroba umysłowa, a nie obiektowe języki programowania. Bo prawdziwe to Simula i SmallTalk, a pyton to pierwszy nowoczesny i w miarę dobrze zaprojektowany. I na dokładkę, że wyraziłem sąd, że pytong źle realizuje paradygmaty OOP. A ja nie wiem, co to paradygmat (blado sobie wyobrażam), a już tym bardziej nie paradygmat języka, kurwa, ja klepię kod "żeby działało". I niczego takiego nie mówiłem, tylko czasem kurwica mnie strzela, że tu i ówdzie muszę posługiwać się sochą, a do dyspozycji w zasadzie jest też traktor (tylko akurat do orania tego kawałka benzyny nie dowieźli). 

Zapodałem z tyłu głowy przykład z serii "Hello World", czyli rachowanie pola trójkąta z pomocą długości boku i wystającej z niego wysokości (2 argumenty) albo z tzw. wzoru Herona (3 argumenty). I że sprawą elementarnej wygody i samo-dokumentowania jest mieć dla tych obliczeń dwie funkcje, których nazwa brzmi "pole". (A początek sprawy z przeciążaniem chyba był właśnie w klasach - że nawet głupiego konstruktora nie da się przeciążyć.)

Okazało się (wg zelota py), że napisanie w jednym pliku (a więc module; chyba, bo z tą problematyką nie jestem za pan brat, unikam jak ognia po paru spektakularnych strzałach w kolano - hasło: relative imports) definicji np. pole(a, h) i pole(a, b, c) - co człowiekowi chowanemu na językach C++-podobnych jawi się czymś dość naturalnym - po prostu obowiązuje późniejsza z definicji. Bo "pole" to nazwa i def pole(argumenty): przypisuje to, co od nowej linijki po dwukropku do tej nazwy (z wcięciami - to też podobno częsta gehenna, ale tkwienie w 1 edytorze jakoś mnie chroni, dzięki temu Mikrosoftu i vscode).

Tak, w pytongu jest - rzekomo, przytaczam tylko słowa informatyka, samemu nie do końca wierząc - pełna analogia między tymi definicjami a napisaniem x = 1 i za chwilę x = 2. Jasne, że nikt nie spodziewa się, że po drugim przypisaniu prawdą będzie, że x == 1 albo że skądś magicznie można się odwołać do "wcześniejszej" wartości, przynajmniej w 1 wątku. Na moje protesty, że jednak funkcje o różnych liczbach/typach argumentów czy zwracanym (albo nie - to też źle, a ja akurat void cenię) typie to coś innego niż zmienna int, były krzyki i miotanie kurwami, że wszystko jest obiektem. Nie wiem. Nie kończyłem informatyki, z zachowania typa - może i lepiej? Albo ludzie są ok, a typowi lekko peron odjechał. Zresztą, czemu się dziwić - solidaruch.

Finale: propozycja rozwiązania pytongicznego podobna jest - na mój gust - do ćwiczenia pt. "Gruzin łapie się prawą ręką za prawe ucho dookoła głowy". Dać funkcję 4 argumentów, zgodnie z osiadłą ze szkoły symboliką, 

pole(a,h,b,c)

i jeśli h jest niepuste, to zwrócić ah/2., jeśli puste, zwrócić cokolwiek, co powinien dawać wzór Herona. Którego to wzoru nie pamiętam za cholerę... (Ale chyba mógłbym sklecić. Bo mam jakie-takie umiejętności, które cenię o siódme piekło wyżej niż wiedzę, o której pierdolą 3x3 niedzielni krytycy czy co gorsza projektanci szkolnictwa.)

Szkoda, że nie spytałem o niemożliwość zmieniania wartości takiego sobie x wewnątrz funkcji - pewnie człeczyna jeszcze bardziej by się zaperzył (ew. nakazał opakowanie owego x w klasę, wtedy się da - to wiem, sprawdziłem i złoradstwowałem z tego parę minut). Dobry w tym zaperzaniu się jest, herbatnik, zwłaszcza jak zaczyna wrzeszczeć i seksłorkerkami rzucać przez telefon, a zaproszenia czy wezwania/prowokacji nie było.

I na co ja tu wychodzę? Na trolla mimo woli? Co gorsza, współpraca się kroi. Wschodni by napisali "świeci", ale to w innym kontekście. Tematu więcej z TW X proponujemy Służbie nie poruszać, konkakt operacyjny przerwać, szykan oszczędzić. W razie dalszych fików rozważyć opcję szpitalną w celu przemienienia.

red. H. dalej w obłokach

Błazeństwa Kaczyńskiego i jedzo ludzi mają jednak drugie dno. Bo tak naprawdę gdzieś tam w głębi serca taki Kaczyński zazdrości demokratom ich wartości i niewinności.

OK; jest prof. Krysia, jest dr Dupa i Grzybek, może być i prof. Hartman. Zamiast - zapożyczając od zacnego spikiera B. Stanisławskiego - pytać: "głupota, czy sabotaż?", przywołam z pamięci to i owo, z zapoznanej próbki literackiej prof. Infelda jr.:

- Tato, co trzeba robić, żeby zostać profesorem?
- Nic, ale bardzo długo.

(Cena Nobla)

Nieszczęsny red. Michnik: śmierć Nawalnego to cios w demokrację na całym świecie. Nawalny był znakiem, że możliwa jest inna, demokratyczna i uczciwa Rosja. DżizuzMarja... Serio?

Do tego niesamowity wyrzyg w panią minister B. Nowacką i jej koleżankę K. Lubnauer (druga podobno po matematyce, pierwsza po informatyce?*), a rykoszetem - jakże - przeciwko szkole i uczycielom. Jako, nomen omen, klasie. Oczywiście w wykonaniu niezastąpionego na tym polu (czy ugorze) pana Tadzia Jasińskiego. Żeby choć kwantyfikatorów tu i ówdzie dorzucił, nie przeczył sobie i nie roił o jakimś nabywaniu wiedzy w warunkach bez konkurencji, stresu itp. - byłoby nieco bardziej rzeczowo. Istnieje dość głośna banda ludzi jako tako sprawnych w byznesach i w gębie, którzy się dorobili (pół biedy) czy dostali władzę (półtorej biedy), i stało się to ze szczątkowym (jak zapewne istotna część z nich sądzi) udziałem szkoły i bez udziału uczelni. Nie jestem za tym, żeby ich potępiać czy od razu stawiać pod ścianą. Jestem przeciwko przyjmowaniu ich wersji - może to się nazywać self-made kimś-tam, co od razu pokazuje, że nie kijem robieni - z której automatycznie i w miarę bezmyślnie wyprowadzają wniosek, że po co komu szkoła. Otóż po coś. I komuś. Tylko że żeby wytłumaczyć w detalach, komu i po co i dlaczego, trzeba tłumaczyć nieco dłużej niż zajmuje wypowiedzenie owego "a po co?". I na ten przekaz coraz mniej zareaguje czymkolwiek zbliżonym do refleksji. Że a nuż-widelec...

Wednesday 21 February 2024

kolekszions dżenerik

Cancel culture w kodowaniu. Z prawej strony są zastrzeżenia do drzewowego RemoveChild, z lewej - do std::vector i push_back. Hue-hue.

Swojo szoso - nieźle ci działaczowie/aktywiści pograniczni zostali w tej kwestii wypoddaszeni*. Tj. po zmianie łachudrów u steru durszlaka pt. Polska chyba niewiele się zmieniło oprócz rzecz jasna "narracji" wysrywanej przez poprawne miedjahołdzingi. Może teraz warto tę "Zmieloną Granicę" zaangażowanej tow. Hollandówny obeźrzeć - dla Szadenfrojdy.

- Bo ty się w nic nie angażujesz!
- Dosyć się już naroznosiłaś tych gazetek, niech się inni narażają...
- Inni... Są tacy, co chcieliby tylko przeżyć!
- A żebyś wiedziała, że chcę przeżyć.

- brat Erysia Giettinga rozmawia z dziewczyno swojo (Bacha jej było na nazwisko) o sprawach zasadniczych. Cyt. z pamięci. Więc mogą być przekłamania? A można, jak najbardziej... Jeszcze jak!...


*oryg. był chyba u Lema chyba w Dziennikach Gwiazdowych, że coś było gęsto od prawdy odpoddaszone. Czyli odstrychnięte chyba.

Monday 19 February 2024

Legenda o św. Aleksym

Rzekomo wg mediów zakończył życie podskakiwacz i PR-owiec Nawalny. O zmarłych prawnikach albo dobrze, albo wcale; jeśli chodzi o "dobrze", niech się wykaże emo-Kryśka, np. po wywołaniu ducha Estonienki czy konsultingu ze Skrzypaczem, choć dalibógnieistniejący, nie pomnę, czy ten typek przeżył, czy nie do końca. Aha, przeżył Oleś G. i Włodziu Rezun, mianujący się czemuś Suworowem. Olesia wspomniałem, bo wczorej w resortowym kinie puścili nam zacną produkcję Bogusia Rymanoskiego, "Śpik". I tak Oleś gadał, że charoszyje dokumienty, mołodcy, szto dobyli, a Włodziu, że Zacharskij eto wasz pol'skij Dżiejmz Bond. No bo to o gen. Marianie film był. (No bo ten chłop wiózł pianino...)

Yeah, right. Z internetów: "Алексей Навальный убит. Его убил Путин."

No to już wszystko jasne, ja przynajmniej nie mam żadnych wątpliwości, bo w internetach piszo prawdę...

Jakaś paniusia mediowa z Francji nadająca u nie pamiętam kogo zrobiła skok w dal z przewrotem przez warkocz i połączyła tę śmierć ze zdobyciem przez Rosjan Awdiejewki (Awdiejew jest Aliosza, przypadek?!) i wywiadem Włodzimierza Włodzimierzowicza Takieru Karlsonu*. Normalnie święta triada... Sieć powiązań normalnie - może red. Czwartek się do tematu przypnie?

Nawet rzeczona Kryśka u Dimy Gordona występ zaliczyła - książeczkę trza piarować nie tylko w Polszy, durakov ne seyut...

Rzekomo odkorowana Lalka Czaki zagardłowała przeciwko Włodkowi ("zgnieść i wdeptać w ziemię), na co rzekomo wyjątkowo przytomnie - biorąc pod uwagę stan braku umysłu - zareagował wąsacz Stasiu z jepeenu czy z okolic więźniów politycznych ostatnio.

Żeby się nie okazało, że o tego wyskoczkę będą walczyć... A na Ukrainie od po-majdania ile luda poszło do bozi? Ja pierdolę; kolejne wzmożenie pseudopięknoduchów i demokratów tego świata... Może i najgorszy ustrój, może i lepszego nie ma, jak podobno gadał tow. Czerczil, ale z tak ogłupiałymi masami jest to bez sensu. Lepsza jest tur z dyktą. Tylko narysować nie umiem. Rozwiązuje się jako "dyktatura". Hehe...

A co z Gazą? LNG od Sojusznika bierzem!

Wczorej w cukierni widziałem na własne oczy ciasto ciemne w polewie i na etykiecie dworskiej figurowała nazwa tradycyjna. No i o - chwdpp. Ludy Afryki i południa USA wypiekające ten wyrób od stuleci przepraszamy za culture appropriation. Ale przynajmniej ducha produktu zostawiliśmy w nazwie. Prosimy za to nasz nie kasować ani nie kanselować.

A tera obrazek. O tym jak ga23ta nie umi przestrzegać przez się promowanych nowotworów... (Już odbębniam różaniec poprawności: wojna w Ukrainie, pojechałem do Litwy, studiuję w politechnice, tankuję paliwo w stacji bęzynowej, Orban rządzi w Węgrach). A córka z zięciem pojadą nówką Audicą na Chorwację.

Pacany!


* nb. przez jedną stronę facet jest spostponowany do trampkisty i blagiera jedynie, a przez drugą wynoszony na p(i)edestał jako czołowy dziennikarz, jeden z niewielu etc.

Wednesday 14 February 2024

walę w tynki

Dzisiej obchodzimy szerokim łukiem ckliwy wynik transoceanicznego importu, czyli jankeskiego Kulturkampfu. Od jutra kiczowate serduszka, czerwone lizaki i tanie pluszaki na promocji i zaczyna się chyba sezon na jajca, palmy, zające i kurczaki. Zarobić przecie trza.

Monday 12 February 2024

serial na odwyrtkę

Uznałem, że za dużo oglądam różnych megaprodukcji wschodniaków o wojnie i zrobiłem resta na produkcję, z której znany jest Ronnie Reagan naszych czasów (z zachowaniem proporcji), czyli aktor Włodzio na stanowisku. Wcale udaczne! A, no i prezia jednego gra chyba człek znany z któregoś ze Smierszy - zapoznany partyzant i atomista w jednym. I nawet jeden z innej "serii", taki grubawy typ z NKWD, co go piękna pielęgniarka wodą oblała. Śmiechu było co niemiara*. I nawet lekarz - przełożony pielęgniarki - też tam gra.

Gdyby nie fatalny zbieg okoliczności od lutego 2 lata temu nazad prawie, możnaby poprzestać na dopatrywaniu się tzw. przesłań uniwersalnych, jakości szpil i aluzji do współczesności (ze szczególnym uwzględnieniem demokracji i tłumu), dystansu. I wypada mieć nadzieję, że mniej tam mają nadętych, którzy za ten dystans gotowi byliby się obrażać, niż gdzieniegdzie. A czy mam na myśli Polskę, nie wiem, nie pamiętam.

A ze względu na fatalny zbieg - naprawdę trudno powiedzieć cokolwiek ponad to, że nie wolno hurtem oceniać ludzi za to, co wyrabia ich władza. Może w ramach owego "ponad" niech będzie tyle, że powinno to równo tyczyć wszystkich, żeby zbyt łatwo nie podpadać pod oskarżenie o podwójne standardy.

Czy konie mnie słyszą?!


PS Zajebistość tego jest nie do przecenienia. Ba, w 10. odcinku pojawia się rodak, znaczy z Gruzji typ - Misiu S. musi za pierwowzór posłużył. Nu takoj uważiajmij czieliawiek, aaa? Bal'szoj kul'tur-mul'tur chacziapur. I minister SZ jest Siergiej Wiktorowicz, hehehe!



* Jeszcze wincyj niż przy oglądaniu kodu pisanego przez inżynierów chemików.

Jak inżynier chemik prowadzi import z excela z życzeniem, żeby komórki nie były puste? Ano - importuje i wywraca całość na pierwszej pustej komórce. Bo, kurwa, do zabetonowanego łba nie przyjdzie pacanowi, że jednak humanitarniej jest zebrać błędy sztuka po sztuce i wywalić juzerowi, razem z lokalizacją onych. A ja wciągam arkusz 800 x 63, bo akurat tak, i dostaję komunikat "niedozwolone puste komórki". Żeby kurwa adres chociaż z tych komórek był zdarł... To nie. I tak, kurwa, do zajebania!

O jednym z produktów tego inżyniera powiedziano ostatnio per "dziecko". Ja cały czas jestem za prawem do aborcji. A dla niektórych byłbym za obowiązkową sterylizacją.

Thursday 8 February 2024

"jak w wodę" i Карлсон, который живет без крыши.

Wschodni majo takie powiedzenie - kak w wodu smotrieł, czyli dosłownie jak w wodę patrzył, czyli przewidział, a może ma to jakiś związek z jasnowidzeniem. Oto rzekomo gen. Skrzypczak opowiedział się za wydawaniem Ukrainie nieobecnych na miejscu ludzi - w celu jednoznacznie militarnym.

Przewidywałem parę miesięcy temu tzw. konsternację w sytuacji, gdyby komuś jakkolwiek nieantywojennie nastawionemu zadać to pytanie. Bo jednak odpowiedź wprost "za" brzmi w czymś strasznie, w efekcie dawca tak uważający opowiada się za tym, że komuś nagle wzrośnie prawdopodobieństwo zejścia czy dostania się do niewoli. I de facto odmawia niepisanego prawa do nawiania przed tzw. obowiązkiem obrony tzw. ojczyzny. Ale nikomu tego pytania nie zadałem, ino teoretyzowałem, w duchu ca. about, że byłby to dobry sposób zmuszenia kogoś do tzw. refleksji nad sprawą. A tu proszę. Można? Można.

Do niczego nikogo nie namawiam, ale taki generał miałby u mnie tzw. kreskę. Tyrady Maryśki Zacharowej o Ukraińcach jako razchodnom matierialie nabierają coraz więcej sensu. A pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu słuchało się jej jako folkloru i jedynie przeciwwagi... Zresztą - czy tylko na Ukraińcach się skończy?

A poza tym mediofunkcjonariusz usański Carlson do samej paszczęki lwa i jaskini zła pojechał, na interwiu z Włodkiem (tym niewłaściwym). Wzmożenie i umoralnienie straszliwe podobno. Brzydko jest być zazdrosnym, panie Janku! 

PS Wywiad odsłuchany. So-so. Nie mylić z Soso. Głównie tyrady i monologi WWP. Takier obuczony historii po uszy na najbliższą pięciolatkę. Wywiadowany raz nawet sięgnął po sformułowanie "xer ero znaet". Nie-ład-nie...

Minęło tyle czasu, ile potrzeba... - Takier u Leksia Fridmana się objawił, bardzo zacna pogadanka. W jednym miejscu strzelił wg mnie jawną gafę - że jakoby nazizm jako taki jest związany wyłącznie z narodem niemieckim. Otóż bzdura. Leksio trochę sprostował, ale na moje potrzeby niewystarczająco. To w absolutnym oderwaniu od tego, czy WWP miał czy ma podkładkę pod denazyfikację Ukrainy - nie wiem i się nie dowiem, czy zjawisko było tam bardziej rozbestwione niż chociażby u nasz nad Wisło.

Morał z mądrości Takiera - warto rozmawiać. (Honory dla Jasia Pospieszalskiego - obiektywnego dziennikarza jakże wszakże.)

Tuesday 6 February 2024

Radek i Donek stroszą pióra

Jaszczompy, job ich bulwa nać. Jak przyjdzie co do czego, wpierdol zbiorą wszyscy (nie)zainteresowani, tylko nie ta "elita". A że stanie się to ku uciesze i uldze zapewne słusznie znudzonych i podrażnionych. Bo jednak dałniaki wkurwiają, jeśli są wśród normalnych i nagle zaczynają rzucać się, pluć żarciem, srać dookoła i na dodatek domagać się oddawania honorów i docenienia starań. A Polska to jeden z post-państwowych dałniaków. Czas do Berezy pomieszanej z Gostyninem zasiąść; tam szabelką machać, unosić się nad krzywdami i wybielać przeszłość będzie można do woli. Radek z Krychą ręka w rękę.

Jeszcze wyjdzie na to, że substancja, którą ci ludzie palą to pikuś w porównaniu do Psowego "budzia" z tuby... "Flip i Flap" już ułaskawieni Dudyszczem, rzekomo prezes na muniu i fizycznie niedomaga. Jakże mi smutno, a właściwie nie.

Wypierdalać!

PS Do tego jeszcze tow. Stoltenberg nominowany do przedpokojowego Bubla. Ja pierdolę. Jak dostanie, to się Tereska, Barak, Hieniek i nasz Lechu ucieszą.

Czas oglądać serial z Włodkiem, bo jeszcze najadą i rutub będzie ino. watch?v=PWgaBAnb_qc jest całkiem niezłe jako zapowiedź - chyba z gatunku, że "źle się zestarzało".

Friday 2 February 2024

zły gust

Siedzę z X w kawodajni, bez okno na widoku pojazd mój sterany. Składak, w którym jako tako cenne są może kierownik (torowy), tylne koło i ładna sztyca koloru chyba mosiądzu czy podejrzanie jasnej miedzi. Znoszone siodło, napęd szkoda gadać, podobnie hamulce, korby i pedałka sekendhend, starte (ale łożyska końserwowane leguralnie trzy razy dziennie bujać...), owijka takoż. Rama z nieco wygiętą górną rurką, Columbus coś tam. Nie wiem, czy ktoś by pińset za całość dał - sprawdzę wiosną, puszczając na części. Suport absolutnie stary, tj. po 11 kulek po każdej stronie, wygrzebane z "wianków"... Dziadowstwo jednym słowem.

I nagle do składaka jakiś typ z aparatem się czai. Po kiego? Fan złomów?

A z X pogadalim o sprawach aktualnych i przeszłych (bo o przyszłych strach), przekazałem metodo BPM kwant strawy piśmiennej tudzież dwa, klasistowsko rzecz ujmując, słoiki. Na modłę kuchni lubianej przez tow. Stalina.

No i o.