Saturday 27 September 2014

leguracja efera

What's this guy's name? -- Floyd Rose? Bitch-slap him any time, and actually him and Kahler should have their heads knocked together...

(D. Reaume, a.k.a. davey4557) 


 
I. Strojenie flojda dla niecierpliwych: oddać do majstra. Nie reklamuję siebie. Reklamuję dowolną doświadczoną w tych kwestiach osobę.
II. Strojenie flojda dla cierpliwych: czytać; to nic nowego, opisano to miliony razy, ale zgodnie z tym, co napisał Lem, ludzie nie czytają, jeśli czytają, to nie rozumieją, a jeśli zrozumieją, to zapominają. Więc xujtam, niniejszym popełniamy Jet Anazer eF aR Setap Gajd. Korzystać do Woli i Ochoty (a potem walnąć się w łeb z plaskacza i zadać sobie pytanie, czy parę machnięć kijem w czasie gry jest tego wszystkiego warte... — wg mnie zupełnie nie)
Punkt zerowy w zasadzie się należy, czyli jak zablokować struny w moście i wstawić go na miejsce... No jest sześć śrub z tyłu mostu (albo tuleje, to nie ma wtedy blokady)
  1. Potrzebne sprzęty: gitara z FR, struny, bloczek drewniany (najlepiej klinek, moje mają szerokość od 9 do 15 milimetrów, kupiłem zgrzewkę kilkudziesięciu szt. w obi), śrubowkręt, cierpliwość.
  2. Odkręcamy tylną klapkę. Ukazuje się las. Sprężyn. Jeśli potencjometry i kable, to myślimy chwilę i odkręcamy klapkę właściwą.
  3.  Między blok tremola a korpus, w miejsce, gdzie po zdjęciu sprężyn będzie ścisk, wkładamy bloczek drewniany.
  4. Odkręcamy delikatnie grzebień trzymający sprężyny, tak, żeby ich zdjęcie nie było szczególnie trudne czy bolesne.
  5. Zauważamy, że naciąg strun przycisnął drewniany bloczek do korpusu, poprzez blok tremola.
  6. Zdejmujemy sprężyny i odkręcamy blokady strun na siodełku. Uważamy, żeby inwentarz domowy nie pożarł sprężyn. Mikrostroiki na moście do/od-kręcamy do pozycji środkowej.
  7. Zauważamy, że klucze mogą teraz posłużyć do wystrojenia gitary. Można targnąć się na zapaloną żarówkę nad głową.
  8. Sprawdzamy, czy płytka mostu jest równoległa do korpusu.
  9. Jeśli tak, skaczemy do 10. Jeśli nie, to kombinujemy z klinem (i tu przydaje się trapezowatość, czyli zmienna szerokość!) tak, żeby do tej równoległości doprowadzić, łapiąc np. kciukiem prawej łapy za korpus i pozostałymi palcami dociskając most. Żeby zrozumieć, o co chodzi, pomyślmy o tej ręce jako o dźwigni tremola, zwanej potocznie wajchą.
  10. Jeśli zrozumieliśmy i doprowadziliśmy płytkę mostu do właściwego położenia i zablokowaliśmy most klinem (albo odpowiedź na 8. była z miejsca twierdząca), możemy albo przystąpić do regulacji (a) krzywizny gryfu i (b) akcji. To drugie poprzez kręcenie śrubami, na których huśta się most; należy kręcić przy luźnych strunach, inaczej grozi tym śrubom tzw. piłowanie, niczym nie zawinione.
  11. Jeśli akcja jest zadowalająca, przystępujemy do strojenia. Czyli kręcimy kluczami, jak w zwykłej gitarze, ale z racji na uprzednie poluzowanie gryfu (szczególnie, jeśli w środku roboty ktoś poszedł nastawić kawę albo w miejsce, gdzie król piechotą chadza), warto odstawić rzecz na większy kwadrans, żeby odreagowało.
  12. Odreagowało? Stroi na pustych strunach? Jeśli tak, skaczemy do 13., jeśli nie, to 11. albo nawet 10., jeśli nagle okazuje się, że akcja jest większa niż poprzednio albo krzywizna wymaga korekty.
  13. Pechowa trzynastka! Intonacja, czyli menzura. Największy ból d*py. Nie trzyma oktawy? (a) Zluzować strunę kluczem, nie do końca, ale istotnie, (b) Imbusem poluzować wózek, w drastycznych przypadkach zmienić otwór, w który włazi śrubka, (c) Trzymając z przodu śrubokrętem czy innym kluczem pozwolić mu się przemieścić o ileś-tam (na oko to chłop w szpitalu umarł), (d) Dokręcić wózek, (e) Napiąć strunę, (f) Trzyma oktawę/dwie? Pewnie nie, goto (a). I tak sześć strun! A jeśli słaby gryf i wymagane są tzw. zgniłe kompromisy, wozimy się z tym kilka razy, patrząc ogólnie na kwinty i oktawy między różnymi strunami. Tak, ból, krew, pot i łzy, a przede wszystkim nuda, w dziwacznym mariażu z oczekiwaniem na przewspaniały efekt. Trzyma oktawy wszędzie i za pierwszym razem? Wypełnić kupon totka...
  14. Tak, wszystkim domownikom znudziło się to, co graliśmy w pkcie 13, babcia się powiesiła, a pies puścił pawia (kanarkowi do klatki). Zakładamy sprężyny! (Ew. jeśli chomik je pożarł, czekamy aż zwróci albo zejdzie; tak czy inaczej, odzyskujemy, ew. zamawiamy nowe).
  15. Teraz należy je naciągnąć, dokładnie tak, żeby most pozostał w swojej `industry-standardowej' pozycji, czyli płytka paralelna do korpusu. Jak to zrobić? Ano, po to mamy bloczek drewna i śrubokręt, żeby na tyle podciągnąć grzebień sprężyn do przodu, żeby naciąg sprężyn spowodował `zwolnienie' bloczku. Dokręcamy raz jedną śrubę, raz drugą, powoli i tak, żeby sprężyny były równoległe.
  16. Jeśli bloczek luzuje się i wypadnie, uważamy, żeby nie przy*ebał nam w nogę i sprawdzamy (łapiąc za most, albo już wajchą), czy jest ok. Powinno być, jeśli w punktach 10.-14 wszystko zrobiliśmy dokładnie.
  17. No to git, blokujemy siodełko i korygujemy mikrostroikami. Powinno grać i stroić, tym lepiej, im więcej cierpliwości.
Zi end... Nie biorę żadnej odpowiedzialności za skutki ewentualnych pomyłek czy ogólną frustrację spowodowaną używaniem tego idiotycznego wynalazku, jakim jest ruchomy most. Żadne zwierzęta nie ucierpiały w czasie regulacji któregokolwiek z mostów, które miałem nieprzyjemność regulować. Robiłem to tylko dla pieniędzy i osobistej mściwej satysfakcji, że się da, choć na internatach napisali, że most słaby.
 

`kuuurwa, to ten Floyd jest taki skąplikowany?...'


 wypozdrowienia dla niegramotnych gimbo-koni z forum! czemu? bo nie doczytali dotąd! hahaha...
 
 
 wuj starahejta.

Friday 26 September 2014

pierdoly z warstatu

a w polskim filmie to jest, proszę pana, tak:... nuda...

Udało się wyregulować niedźwięczną basówkę i powtykać parę sztab zbieranego na jezdniach miasta stołecznego, nieprawdaż, ołowiu.

Poza tem po godzinie odmaczania w wodzie(*) (dziękuję forum za pomysł:) wyjszły progi ze straconego gryfa i udało się sklonować klon za dawcę mając porypany gryf z Mensfelda, który został mi przysłany przez bardzo uczciwego sprzedawcę z miasta S. Takoż udało się w dzień bez zaćwiczeń muzycznych pociąć progi.

No i V-ka MEGowa do zmoncenia gotowa. Tylko siodełko dokupić i będzie grało.


Poza tem, z cyklu `Oddech wymarłych światów' udało mnie się dotrzeć via gogle do szematu z EP'96 otrzymanego niegdyś od kolegi Darka z klasy. Klon/projekt na podstawie jakoby woksów/marszali, 40W na 2 x EL-34. Kto wie... A w miejscu, gdzie nie było mnie 16 lat udało się póki co dostać papir 2500.

---
(*) Żart.


edit :: w ramach restu: rowerkiem dom-sklep-dom, dom-GP-orzechy-dom, dom-Kabaty-dom. Zakupiono siodełka, stringi, wydzierżawić dwa drzewka i zebrać ćwierć plecaka włoskich, nabić 21 dżambo w strato (co za pomysł...) i podszorować mebel Julia z kompletu dla młodych małżeństw.

Sunday 21 September 2014

navstevnici

gość w dom!

Z radościo zawiadamiamy, iż zajechały na warsztat półki jesionowe 80 x 25 x 2.5 cm kubicznego w liczbie 6 i wieku 20+. Miały być półkami sznurkowymi, ale skończą wiadomo jak; są nieco cienkawe, to prawda, ale coś się sklecić da, z pomocą kol. Piotra od CMS guitars, plany oczywiście dalekoperspektywiczne i nie wiadomo, co będzie z tego strugglane.

Takoż podklepał zdezelowany Regent 15 (3 x ECC-83, 2 x EL-84), który aktualnie znajduje się w stanie rozbiórki w celu odzyskania szczęśliwych trafów, lampionów, ciuretbordów, a w sieci szukają się schematy, prawdopodobnie coś z tubedepot się ściągnie, licząc na łut i lut szczęścia w/s napięć i obciążeń.

WTEM!, czyli 

***Z ostatniej chwili***

Pojawiły się także: Dżiazbejs składakowy (coś w podobie tamtego dawnego Strata, ale nie aż tak słaby, choć korpus jest załamująco lekki, zastanawiam się nad wstawieniem tam kawałka ołowiu, bo leci na główkę gorzej niż SG! Pikapy SD, klucze Gotoh i struny Rotosound przywodzą na myśl nieładne powiedzenie, że pasuje toto do drewna niczym świni siodło) oraz gryf do strata do przeprogowania (дежа-вю?) ze standardowych strato-progów na Jumbo.

Drzewo! Deska drzewniana, w środku sęk!


Ритуал сожжения трупов!

Thursday 11 September 2014

rest

chwila oddechu

Tak, ostatni czas obfitował w remonty różnorakie; łączyłbym to ze sraczką (taki korpo termin chyba) skorelowaną z początkiem roku szkolnego -- dzieckom od gitarek życzę przynajmniej trzech szóstek! A tera wszystko powyjeżdżało i gra ku chwale księcia ciemności (bo rokendrol to diabelska sprawka!), więc zabrałem się za drobne poprawki w swoich dwóch półbasach, czyli przezacnym MEGu; przede wszystkim delikatny szlif progów wysokich, które brzęczą niemiłosiernie, gdy próbuje się nadążać za Marcinem od Frydmanów, w piosnce o świętym wagonie Warsu, rozchodzi się o partię wschodnio-hiszpańską. Co tu ukrywać, dzwoni jaksiemaszWiktor...

A poza tem rewolucja, czyli wyjonem pikap, w sensie hambuckier, i okazało się, jiż mimo podwójnego jedynie przewodu bynajmiej straszącego w komorze, włam do pipaka jest możebny i da się zrobić w nim triki wszelakie typu H/S, fazy itepe. Póki co na sztywno zlutowany single ten bliżej mostu, brzmi jak marzenie (emeryta. Kto pamięta "marzenie emeryta"? Nikt...?)
 

No dobra, żegnam się tradycyjnym jarocińskim Nasz-fes-tiwal-wy-pier-dalać!!!


włod



Apdejt: licznik cyknie dziś 2000 odwiedzin i 50 postów. Bardzo dziękuję, jednocześnie okazując zdziwienie, od Zygmunta ukłony i różne wyrazy...

 

Friday 5 September 2014

indophone, III

- a wie pan, prezesie, dlaczego prześladował mnie taki pech?...

— no, ciekaw jestem dlaczego...

— bo działałem sam! w pojedynkę!

— aha...

— a teraz nie. teraz działamy wspólnie proszę pana, w jednej takiej grupie kolegów z naszego instytutu! popieramy się...

— aha, solidarnie?..

— nie! o nie! ...wzajemnie! no to...   napijmy się!

Tą cytatą z wiekopomnej pogaduchy doc. Furmana i prezesa (spółdzielni, żeby nikt se nie pomyślał, że Dżej Kay coś miał z tym wspólnego) zapoczątkowuję radosne obwieś-szczenie, czyli finalizację emocji, które towarzyszą nam od pierwszego losowania teletulei. Panie Maciejewski, z panem to... sto pociech.

Dobra, pierwsze kody za płody, a gryf został wyrównany, progi nabłyszczone, a boki podstrunnicy podlakierowane, odszlifowane i wypolerowane. Stanu fabrycznego nie ma, ale jest wg mnie bardzo dobry, a pańskie oko jak wiadomo koniem się tuczy. (Wersja brutalniejsza z LO: fortuna kałem się tuczy.)

Foto jutro, bo tera słońce nie dociera.

No i nie zdążyłem, psia mać. Póki co dopiszę, że mostek Kim-Sung-Il bez Kima (wersja wraparound skoligacona z TOMem) jest chałowy, bo trza mu piłować wózki, jako że fabrycznie nie pasują do żadnego radiusa — patrząc z boku tak, aby struny G3 i B2 się pokryły, widzimy E1 NAD NIMI... W sumie porażka na miarę Defilady, skoro już o ukochanym przywódcy (bez Kim) była mowa. Podobnie jest dla e6 widzianej nad pokrywającymi się A5 i D4, ale mniej drastycznie się to odczuwa przy grze (set 9-42). Kilka ruchów piłką tu i tam, wyszlifować i gra prawie jak trza; prawie, bo intonacji nie da się ustawić właściwie — fałszuje jawnie i można to minimalizować manipulując śrubskami opierającymi rzecz o śruby w trzpieniach, ale wózków wyciągnąć się nie da.

W dzień wydania:


 
 

Epi-gone

czyli SG sobie pojechało.

 

Oczywiście uprzednio zacnie się skleiwszy, wypolerowawszy, dostawszy rzetelne radzieckie siodło kościane, wyszlifowawszy se progi i nałożywszy nowe sznurki jako również wylegurowawszy most imporant.

Oto foto: (ew. jak to współczesna młodzież pod opieką Ministerstwa Ociemnienia Publicznego pisze, "o to")


Całkiem zacna gitarka, jeśli ma się szeroki pas — leci na główkę niemiłosiernie. W kategoriach `używki do 1000' całkiem całkiem, biorąc pod uwagę wykończenie — pierwszy raz macałem heban.


Żegnam się tradycyjnym darz bór!

mgr inż. włod.