Monday 27 June 2016

przerwa w dostawach, II

Zgodnie z wielowiekową tradycją sypania solą w oczy, których kruk-pracuję- -dobrze-iii..-cośtam-cośtam" nie wykole, a takoż przykładania chlebem w czoło, zapowiadamy renament. Udajemy się, jak to wschodni bracia ujmują, куда по дальше i wracamy w sierpniu. Upraszamy życzyć pomyślnych wiatrów, zwłaszcza po fasoli, ratatuji ze słoika, czipsach i mocarelli, choć kursy walut sugerują, że wrócimy w stanie "wiór" - kto zjada ostatki, jest piękny i nieskończenie wiele razy różniczkowalny. Upolować przełęczów obiecujemy dużo, w tym kilka nowych miejsc, tj. takich, których jeszcze nasze ogumienie nie tykało.


w.

zapiski leminga, VII

"fala hate'u*"

Kto kupuje gadaninę, że tuż po referendum ws. wyjścia z UE u Wielkich Brytyjczyków nagle uruchomiono kampanię niechęci, żeby delikatnie rzecz ująć, wobec polskich (tylko?... też paradne, a nawet defiladowe) Gastarbeiterów czy poborców socjalu? Ja się wstrzymam, choć chyba jest promocja. Przypuszczam, że "pi ar" mają co najmniej lower-middle i niżej od początku emigracji z 2004/5 roku (wina Tuska oczywiście**!);  a rodzimych (tfu!) nienawistników wobec przyjezdnych zewsząd namawiam do mocnego namysłu. Wysilcie zwoje... ("Z tej to powiastki morał w tym sposobie: jak ty komu, tak on tobie" - to z jakiejś bajki, ale nie pamiętam, której. Pamiętam tylko winyl i że Kwiatkowska czytała... i nieważne, że akurat przeciwko Angolom nie gardłuje tu wielu). Nawet ktoś odświeżył z tej okazji obrazek z chłopakami z dyw. 303, co byli na schwał i pruli jak się patrzy do pachołków Goeringa, o czym poucza na piśmie zasłużony Arkady Fiedler. Choć po wojnie różnie się z nimi działo. Z nim też - chyba jakiś artykuł w tonie prowiesławia popełnił po Marcu.

Swoją drogą: gdyby ów wybuch był autentyczny i zaczął się rzeczywiście teraz, to (bez popierania kampanii przeciwko komukolwiek), warto sobie na chłodno zadać pytanie, jak  bardzo fałszywe i beznabiałowe musiały być tamtejsze media i  ludzie, że wcześniej siedziały cicho?... To dodatkowy argument za tym, że owa "fala" to jakiś dziennikarski drób.


Była kiedyś taka piosenka Tey'a o polskich emigrantach; "...powracajcie!
Bo przed ambasadą kanadyjską w Warszawie czeka na wizę druga zmiana..."
 Tak czy siak, pani "eksperyment", szykujemy się na przyjęcie 600 tys. uchodźców, choć są swoi.


dr włod.

* spalszczane jest to jako "hejt", dla mnie niczym się pod względem estetycznym nie różni od poliszinglisza i wygląda gorzej niż głupio. Zresztą agresja słowna wyrafinowana nazywana "hejtem" traci. A ile to kunsztu wymaga, a pomysłowości...

** emigrować zaczęli za pierwszego PiSu, było to połączenie skądinąd beznadziejnej ekipy rządzącej z  m o ż l i w o ś c i ą  legalnego wyjazdu za chlebem. Ludzie mieli wybór i skorzystali. Za rządów PO też tak było.

Sunday 26 June 2016

zapiski leminga, VI

27.06.16 poprawka: nic z tego, niczego się [cenzura] nie nauczył i za wyjście obarczył Donka. myślałem, o naiwności, że mądrzejszy cokolwiek niż średni pisi troll, a tu przykra niespodzianka... ale poniższe zostawiam

 

przebłysk


Za GW, musi manipulacja jakaś, bo nie wierzę. Prawie jak rewelacje o Antosiu i powtórka (po 19 latach!) w gazetce uszatej.

Oto, primo, udało mię się także obejrzeć redaktorów Żakowskiego i Lisa, którzy w jednym wideło w tokfm namawiają Prezesa do kroku, który parafrazowałbym jako wykidnięcie  gabinetu pod hasłem "eksperyment" i żeby samemu za premiera zostawszy wzion był Naczelnik jakieś lejce i może wtedy Nasza Szkapa jakoś lepiej pociągnie... Pomijając polityczną antypatię do działalności Naczelnika przez ostatnie ćwierćwiecze, podoba mi się to - zwłaszcza, gdyby wziął był otwarcie przyznał ciemnemu ludowi, że to wszystko taka popelina była, i że właściwie za to i owo przeprasza, a teraz będzie na poważnie. I zamiast sterować z tylnego fotela robiłby rzeczy, za które ponosiłby odpowiedzialność. Pomarzyć, co?

Natomiast poniższe (choćby jako hak) brzmi sensownie, choć gwarancji, że za tydzień nie będzie odwołane raczej nie ma (a ciemny lud w tydzień zapomina na 100%). Na wszelki wypadek, w charakterze kwitka, niech wisi... Panie i Panowie Szlachta, Prezes panującej nam niemiłosiernie formacji, o bredgzicie. (Taki taniec, jakby kto nie wiedział)
- To, co się stało może być podstawą do przyjmowania różnych postaw. Jedna z nich to taka, która mówi "nic nie zmieniać, idźmy dalej". Taka podstawa prowadzi do pogłębiania kryzysu - mówił Kaczyński.

- Ale można tez dać pozytywną odpowiedź: dokonać reformy Unii, która może być ofertą dla Wielkiej Brytanii - dodał prezes PiS.

Jak Kaczyński widzi reformę UE?

- Potrzebne jest doprecyzowanie przepisów Unii. Sprawa podziału kompetencji między Unią a państwami narodowymi musi być sprecyzowana. Zasada pomocniczości często nie jest przestrzegana - wyliczał.

- Trzeba przyjąć nowy, bardziej konsensualny sposób podejmowania decyzji, m.in. poszerzyć zakres decyzji, które muszą być podejmowane jednomyślnie - podkreślał.

Kaczyński uważa, że zmiany w Unii powinny doprowadzić do "odbiurokratyzowanie" i "obniżenie nadregulacji". - To tylko takie pierwsze myśli, ale konkluzja jest oczywista: potrzebny jest nowy traktat unijny - tłumaczył Kaczyński. "Polska nie chce wychodzić z UE"

Kaczyński podkreślał, że "pomysłu wyjścia z Unii Europejskiej w Polsce nie ma".*

- Niczego bym sobie tak nie życzył jak tego, żeby Polacy masowo zaczęli wracać do Polski. Ale Polska musi się zmienić. Ta ogromna niesprawiedliwość w sądach, nadużycia władzy. Za 2 tys. zł pensji nikt do Polski nie wróci - dodał.

- Mieliśmy dobre stosunki z Wielką Brytania, ale czy one były tak radykalnie lepsze od tych z innymi państwami? Trudno mi powiedzieć. Nie jesteśmy zwolennikami sytuacji, że wiążemy się z jakimś silniejszym od nas państwem. Chcemy dobrych stosunków z Niemcami, ale pewne sprzeczności są oczywiste - mówił Kaczyński.

* cieszę się, także na myśl o minach i gimnastyce tzw. pisowców. Rozciąganie organizmu robi dobrze na zdrowie, drodzy współobytatele. Cieszę się także na słowa o niesprawiedliwości w sądach i nadużyciach władzy. Samokrytyka ubogaca, a wywalenie brodacza z futrzastą gitarą na zbitą twarz z pewnością pomogłoby umęczonemu Państwu i Szanownemu Wymiarowi.

Panie prezesie, jeśli jest to pierwszy krok  (a ten postawić najtrudniej!) do zmian w ugrupowaniu, do odnowy, wprowaczenie hasła "Partia ta sama, ale nie taka sama", odszczekania wszystkiego, co brudne, w szczególności dzielenia obywateli na sorty -- kto wie, może będziecie Państwo mieli mój głos (symboliczny) i za ćwierć wieku będę Pana szanować prawie tak, jak dziś np. gen. Moczara - na zasadzie "jest książka, gdzie napisali, że to git gość i w ogóle do rany przyłóż, a już do flaszki..." Jako że nie tylko suma dokonań się liczy, ale kierunek zmian także. Masz Pan szansę zacząć się przekierowywać.



Serdecznie pozdrawiam,


Włodzimierz Natorf, III

Sunday 19 June 2016

z powrotem

Strato, morda!

Wrócił Squire w kolorach godnych samego Maestro, kremówka niczym nie wyjęta rzec by się chciało za panem Karolem. Serwis zakrawał na i istotnie okazał się był być ostatnim szlifem. I nieostatnim odczyszczeniem, bo cosik zapyziałe nieco wszystko było, aż głowa boli. Cze-Ka go, tuszę, drugie życie z 2.5mm gold evo i blokowanymi kluczami, będzie nie do zarąbania. Tak więc, tak długo, czyli so long.

Dodatkowo wiewiórki doniosły, że nieodżałowany red. Maj z serialu "Życie na gorąco" robił w Departamencie I, pod przykrywko tropienia sławetnej organizacji "W" i dr. Gebharda. Zrywać plakaty, czy boki? Oto jest pytanie.

— Mój świat! Mój świat!!!... Mój świaaaat!!!!!!!!.......
— Oszalał...

Była taka niezapomniana scena w wykonaniu Wlk. Elektryka*...


dr włod,


* Kto nie widział, niech żałuje. Było to za prezydentury Wałka, któraś z prezenterek tiwi (kołacze mi się, że p. Loska, ale nie dam sobie żadnej końcówki uciąć) zapowiadała "Podróże Pana Kleksa". I wiadomo, gadka-szmatka, kto cacy, no i kto be — że wzmiankowany prof. Ambroży K. będzie mianowicie walczył z Wielkim Elektrykiem. A w oryginale przecie Elektronik był. Całe skojarzenie, rzecz jasna, ze względu na osobę Henryka Bisty, który tamoj i takoż jako mafioso w jednym z odcinków przygód red. Maja chałturzył; ale chyba najgłębiej mnie się wryły w pamięć role dyra w "Ostatnim dzwonku" ("....że tutaj jest szkoła... szko-ła" — z gestem uspokajającym i podkreślającym...) i eksperta-filatelisty w "Dekalogu X" ("...nerka...").

Thursday 16 June 2016

zapiski leminga, V

cytat z takiego jednego...

...nazwiska nie pamnientam... i nie sondzem, żebym se przypomniał*...

Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi (...) urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. (...) musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że po wygranej (...) żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającemu rządowi.

Ja mam takie nieśmiałe, retoryczne pytanie: czy takich praktyk — w dodatku czynionych przez polityków, a nie szmaciarzy, więc oględnie i w przysłowiowych białych rękawiczkach — ugrupowanie naszego pupila przypadkiem nie potępiało w kampanii? I ogłaszam konkurs, w którym nagrodą jest domyślność Uczestników — jaka organizacja jest w miejscu wielokropka? Podpowiedź na obrazku, zajumanym z czyjegoś avatarka z ge-wu:
Choć wolę wersję z kodowego spacerku, "wstyd". I tak to... Jak mawiał pan Stefan co pisał dziennik, "a publika łyka i łyka", i mówi, że deszcz pada. 


dr włod.

* J. Kryszak jako Wałek w naszym prasłowiańskim Oppeln, koniec lat 90tych chyba.

Wednesday 15 June 2016

zapiski leminga, IV

w obronie psów...

Zawezwali korespondenci do podpisywania czegoś. A nuż ws. pomordowanych w Orlando...? A gdzie tam; pono w Państwie Środka jakiś psi festiwal ktoś zrobił - mięsne sztuki na sprzedaż, pod nóż i na stół. Ha, trudno... A czy rozsyłający zaszli w głowę, czy Hindusi stają w obronie naszych krówsk? Chyba nie, a jeśli coś żem przegapił, to wybitnie nieskutecznie, jako że krówska jak i świnie idą na rzeź jak każe tradycja i obyczaj, niebagatelny wpływ mające na tzw. menu. Najbardziej szkoda mi owiec, bo w skali przyjazności mord są u mnie zdecydowanie najwyżej. Krowy są drugie, a świnie cenię za intelekt. Zwłaszcza niektóre w polityce.

Jak dobrze być wegetarianinem, okazyjnie czyniącym spustoszenie wśród komarów, much i gzów — okazjonalnie zabijam bez opamiętania (i bez spożycia!). Kto nie rozumie, weźmie rower, podjedzie w górę parędziesiąt metry w upale 35 st C, może zrozumie. Bicie kilkudziesięciu muchom "brawo" bywa w takich chwilach jedynym sposobem na dokonanie aktu sprawiedliwości dziejowej ze stanowiska organizmu wyższego, a i wiedzącego, co to sprawiedliwość. (A warto pamiętać, co żrą i na czym mnożą się muchy...)

A skoro jużeśmy przy temacie kynologicznym: pojawiły się kolejne zapowiedzi gmerania przy emeryturach dla bezpieczniaków. Tak, robotę robili miejscami podłą, jak każda tajna policja polityczna, ale z jakiej okazji GWARANTOWANE ówcześnie przez państwo świadczenia mają nagle zostać cofnięte? Co mają myśleć dzisiejsi funkcjonariusze w tzw. "służbach"? Wiadomo, co myślą, bo są wykształceni i inteligentni (choć co do zaciągu Antosia sprzed dekady mam pewne wątpliwości), więc potrafią abstrahować od USTROJU i myśleć w kategoriach PAŃSTWA, które po raz kolejny udowadnia, że jest niesłowne... To po co w takim razie służyć? Czemu? Komu? Zaprawdę powiadam wam, z rdzawą ręką w pełnym nocniku się obudzimy, kiedy takie hece spowodują, że coraz chętniej niektórzy* stabilności perspektyw finansowych poszukiwać będą za granicą, w sposób niejawny. Kto wie, może za 2-3 dekady będzie już po sprawie (zwanej III RP) i tych czy owych kretów nowa władza (przez obecną "wyoutsource'owana" do kogoś z chętnych na wynajem** tego wszystkiego...) określi jako bohaterów. I kto będzie protestować? Ano, rozsądni ludzie, w tym wielu w Woju i okolicach, którzy rozumieją, co to państwo, co to ciągłość i że nie wolno stosować odpowiedzialności zbiorowej;  i zapewne raz czy dwa byli poza domem dalej niż najbliższe wzgórze czy granica powiatu.

Państwo robi różne rzeczy, ale ma istnieć i działać; i najlepiej nie pchać się w "moralną klasyfikację" uczynków państwa - to pewny krok do działalności typu "rozstrzelajmy jeszcze tego", a przecież efektem jest jeden człowiek na Ziemi i karabin...

dr włod.


* Określa się ich mianem zdrajców.
** W zasadzie cała nadzieja w tym, że takiego bajzlu nikt wynająć nie będzie chciał. I to dobre, ale sprzątajmy.

tele...

...castor, a raczej podróba.

Nie żadna tam wintydżowa machina do szklanki jak Yaro i Viciu; sygnowany przez jakiegoś bosego kmiecia wystającego ze sknoconych slipów, 2 x EMG, progi Jumbo w liczbie 22. Podstrunnica z jebanu, ostrza nieco wystawają... Zrobiona rzecz w Mechiku. Do zrobienia jest delikatny szlif i wypoziomowanie siodełka, bo siedzi po stronie basów niżej niż po stronie wiolinów. Co w zasadzie jest logiczne, basy wszak są niżej, huehue.


dr włod.



zapiski leminga, III

Wywołanie...


Dawno, dawno temu, drogie dziatki i dziadki, za siedmioma ulycamy i dwoma rzutami beretem, któren wewtedy nie mniał, wiycie, żadenego ale to pode-tekstu, na gruzach getta stała sobie szkoła. Stoi zresztą do dziś. Był koniec pierwszej połowy lat 90tych XX w., co niektórym może wydać się trudne do wystawienia, coś jak "stąd do minus wieczności" albo "panie, mnie to w planach wtedy nie było..."; w szkole pobierała nauki klasa, gdzie kilku typów (w tym niżej podcyfrowany) uwielbiało przerzucać się tekstami z zeszłotygodniowych czy -weekendowych kabaretów i programów satyrycznych, przy czym zdecydowany prym wiodła twórczość Panów Manna, Materny, Szczęśniaka i Wasowskiego, zarówno w postaci "Za Chwilę Dalszego Ciągu Programu" (dalej ZCDCP) jak i późniejszego "Komicznego Odcinka Cyklicznego", a niektórzy (dwóch, przy niezerowej irytacji reszty...) popadli w fanatyzm WAWowej audycji "Ściśle fajne", którą niestety zakończono; jak fama niesła — przez zbytnie dokładanie "magistrowi wszytkich Polaków" i jego "małżowinie, miss Jolandzie." Pana Henryka nagrywało się na magnet, nie zapominając włączyć o porze stosownej — "niedziela dwunasta trzydziści i riplej osiemnasta dwudzieścia", dziś ma się trochu na mp3 i czeka się, a nuż ktoś coś jeszcze przegra i będzie można zanurzyć się w błogie wspomnienia lat przeżytych w czasach normalności. Stare to były bowiem czasy, w czymś prostsze i wolne od dzisiejszego zapierdolu, aż łza się kręci, a Internet do szkoły owej pukał pono przez ścianę z wystającym kablem, a pod kablem na ścianie miał widnieć plajster z napisem FUW.
    Ale do rzeczy, bo dygresje na starość człowieka dopadają, nawet w nafcie unurzane ciężko schodzą... Otóż w ZCDCP była scenka*, którą odtwarzaliśmy czy przypominaliśmy doprawdy w nieskończoność, za każdym razem pokładając się ze śmiechu, a być może z meta-śmiechu, że to ciągle pamiętamy. Chodzi o odcinek dziś obecny na YT pod nazwą "ABC dla przedsiębiorczych"; otóż jednym z tematów był "seans spirytystyczny", wyraźnie nawiązujący do postaci niejakiego Kaszpirowskiego; najśmiejszniejsze były wywołania duchów Mme Curie i Napoleona ("Mario, Kurio...", "właśnie wynalazłam rad... po angielsku szczur" i "wodzu... Napoleonu!!!... czekamy!...")
     Na tym tle zdaje się uzasadniona podejrzliwość, o co też chodzi Przyczajonemu w Kampanii Wrześniowo-Październikowej, Pierwszemu Lustratorowi III RP, Specowi od lotnictwa, helu i aerodynamiki, Ministrowi Obrony Narodowej (albo jakiemuś dziwacznemu urzędnikowi), który wystosował jakoby (podaję za GW) instrukcję dot. odezwy do zmarłych (z imienia tych ważniejszych, co oczywiste) w katastrofie smoleńskiej. Że na apelach przywoływać mają m.in. Prezydenta i Małżonkę... Nie wiem też, co myśleć o tym, że jednak są opisywani jako zmarli w katastrofie, a nie polegli w zamachu — może jednak nasi animatorzy zaczynają się rakiem wycofywać, licząc na rybkoakwaryjną pamięć tych, którzy na nich NIE głosowali? A przeciwopowodziowego, Антошка! Co więcej, jeśli ta opcja chce reanimować Lepszego Brata w roli umacniacza niepodległości i suwerenności, zwolennikom takiej ikony i zapewne zarazem eurosceptykom podrzucam wredne hasełko: "Traktat Lizboński". I jesteście, przykro mi, a właściwie nie, ugotowani na zimno. A może wasi politrucy... Przy czym proszę mnie tu nie posądzać o potępianie straty części niepodległości na rzecz uczestnictwa w takim klubie; to sprawa najnaturalniejsza pod słońcem. WNATOwstąpienie przecież powodowało podobne objawy, pomijając sprawy prestiżowe dla Wojska, jak np. jedzenie żaby pt. "bohater Ryszard Kukliński". I w Układzie Warszawskim też, w zeszłej epoce, choć to była już tzw. musztarda po obiedzie, skoro o stopniu suwerenności przyszłej PRL zdecydowano bez rządu polskiego, co moim zdaniem stanowczo nam "się należało", tj. narodowi nie, ale rządowi owszem... A ile na ten rząd spadło gromów od narodu za to, co wyrabiał w czasie wojny, nie wiem... Ostatnio chyba spada nieco za mało, eufemistycznie rzecz ujmując.
      Jeszcze jedno... Znalazłem zdjęcia, gdzie ci i owi składają kwiaty pod pewnym pomnikiem. I jak przysłowiowy byk stoi napisane, że całość jest w hołdzie "polskim oficerom zamordowanym przez hitlerowskich najeźdźców". I jakoś wszyscy ze składających mają cosik kwaśnawe miny, bo, jak by to ująć, obie strony wiedzą, że ta druga strona wie, że tamta wie, że ona wie, że wszyscy wiedzą, że tam jest napisana nieprawda, a prawdy napisać nie wolno... Bo jest to "prawda oficjalna"; choć ponoć w LWP można było spokojnie "politycznemu" zadać pytanie o to — żeby dowiedzieć się, że "sprawa wymaga dalszych badań", ale żadnego besztania ani nic w podobie nie było — to stan na koniec lat 70., nie wiem, jak było wcześniej. Być może ostrzej, a przed prowiesławiem — strach myśleć. Wiecie, że podobnie będzie pod "pomnikami smoleńskimi", jeśli będzie tam coś o poległych w zamachu? WSZYSCY BĘDĄ WIEDZIEĆ, choć niektórzy będą wypierać, stosownie poinstruowani przez tych, KTÓRZY NA PEWNO WIEDZĄ... Trochę na zasadzie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, bo poprzedni akapit oczywiście tyczy, hm... okolic Smoleńska. Chyba, że ktoś odważny nazwie zamachowca po imieniu i nazwisku, co jest mocno przewrotne i nawet krzywdzące (z czysto ludzkiego punktu widzenia, nie politycznego). Politycznie wszystko zostało rozegrane zgodnie z regułami sztuki, ale nie dopatrywałbym się tu świadomego sprzyjania Rosjanom**. Raczej postępowania tak, jak oni chcą, co przecież karalne nie jest ani nie świadczy o złej woli wobec państwa; najwyżej o walce o elektorat metodami więcej niż nisko-pogardliwymi. A czy tenże animator-awiator ma problemy ze spojrzeniem w lustro? Myślę, że już nie, biorąc pod uwagę ile czasu robi to, co robi. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić.

***

Pod rozwagę, drogie dziatki i dziadki, zwłaszcza te, co dziś murem za Partią i betonem za polskością pokątnie skrawaną, na chybcika, nocą i na kolanie - pod dzisiejsze niespokojne czasy. W zasadzie po lekturze tych  i owych z przełomu lat 40. i 50. ub. w. w sumie mogę was zrozumieć, ale niestety, wygląda na to, że wasi polityczni tatowie zagrali z wami w, z przeproszeniem, miętkiego nekrofilcowatego xuja - grając trupami i tańcząc na trumnach i grobach. Nie wiem, czy mieści się to w kategoriach "rzeczy do wybaczenia". Chyba trudniej to wybaczyć niż błędy w (profesjonalnym) śledztwie. 

Mam nadzieję, że wszyscy czegoś się nauczylim-śmy i za kilka pokoleń będzie normalnie.


dr włod.

* pakiet tych scenek na 100% zawiera
- wynajęcie mieszkania przy ukrytej kamerze;
- rozmowa z bezrobotnymi;
- odcinek z Mannem w roli nauczyciela podrywu;
- nowy hit Rol. St., grany przez Pana Rycha;
- w tymże odcinku: dzień bez papierosa;

** których jako zbiorowość staram się rozumieć, a władzy od dawien dawna im współczuję.  A że dziś za przeciwników są, bo interesy różne - trudno...

Monday 13 June 2016

zapiski leminga, II

o, roku ów...

Błądzenie jest rzeczą ludzką. Błądziłem po Korczyńskich, Kociołkach i reszcie tej hałastry, aż tu nagle Ciasto z Płatkiem róży, nie luksemburskiej bynajmniej. No i jakiś Departament "D", czytamy, a wśród linków na dole artykułu we wiki coś, co powinno się móc pozwać autorów o naruszenie integralności przepony i mięśni brzucha..... Oto:

Dziennik, | Aktualizacja:

Oficer SB z Radomia jest podejrzany o "działania dezintegracyjne" wobec pielgrzymki do Częstochowy w 1978 r. Według IPN Jan T. kierował działaniami SB, która rozrzucała na trasie pielgrzymki m.in. butelki po alkoholu, prezerwatywy. Grozi mu do 10 lat więzienia.

 

 Miserable bloody Romans! No sense of humour!... 

zapiski leminga, I

kompromitacja GW — nie zasłyszana*.


— gazety, z którą ogólnie sympatyzuję, a już z red. Michnikiem (bez znajomości osobistej, tylko opisowej, wystąpieniowej i książkowej, więc jednostronnie) to bardzo. Tu i ówdzie szepnę dobre słówko, tam ataki pajaców sprawiczałych odeprę, słowem — mieszanina walki z wiatrakami, rozdawania sucharów i zadawania wrednych pytań — nic tak nie raduje jak pokazywanie grubych nitek polit-hist-agit-propu szydełkowanych pracowicie przez RDZę i jej poprzednie wcielenia czy wświnienia. Wykazuję pobłażliwe zrozumienie dla potrzeby budowania legendy narodowej, ale kłamać też trzeba umieć, żeby okłamywani preparowane treści przyswajali, a nie doznawali słusznego oburzenia w duchu "dla kogo te bzdety?".

Ogólnie cieszę się, że coś w rodzaju Gazety Wyborczy istnieje; zarzuty zaś o nadawanie tonu i pogardliwe traktowanie innych... Hm. Za komentarz niech wystarczy to, co robią ci inni nadając ton, czy usiłując. Jeśli z tego wynika, że w tym kraju należy trzymać resztę za twarz przy próbie nadawania tonu i że w ogóle wymagamy nadawania tonu — to źle z nami, i stanowczo niech robi to zły Michnik i podła Wyborcza, bo reszta... Wiadomo. Co więcej, zadałem sobie trud przejścia przez Ziemkiewiczowską "Michnikowszczyznę", ale za stary jestem, żeby na takie tricki się nabierać, i za dobrze pamiętam, kto zaczynał się rozkręcać przy korycie, kiedy rzecz wyszła.

A wracając do naszych baranów, 12.06.16, jakoby urodziny królowej Wielkich Brytyjczyków. Szumny nagłówek: Wałęsa wrzuca na FB zdjęcie z królową Elżbietą. "I co Jarek? Zazdrościsz?" A dziś Mocne! Wałęsa na FB z królową Elżbietą. I TAKA aluzja. Jak to ujął klasyk, "w twarz mi ktoś napluł", w dodatku podwójnie, bowiem jako przeciwnik lustracji a'la "polska prawica" miałem wolę ująć się za Wałkiem w czasie, gdy czynownicy z IPN wybebeszyli zapiski gen. Kiszczaka** i dorabiali Wałkowi gębę konfidenta — więc za darmochę traciłem czas i zdrowie nad klawiaturą i jakże bohatersko jebałem pisowskie szczekaczki, ale — przyznaję — wybiórczo w Wałkowym życiorysie, bo kwitek na SB mało mnie interesuje w związku z tym, co robił w latach 80tych. Trochę na zasadzie, że sposobów na podpisanie chłopaki z bezpieczeństwa mieli może mało, ale za to skuteczne, a kto z dzisiejszych rozliczeniowców byłby wtedy takim kozakiem, żeby nie podpisać... Dla mnie wystarczająca jest postawa Wałka przy Okrągłym Meblu i kapitalne przegadanie Miodowicza, proszę bardzo, łącznie z "S" mamy legendę. Mając jednak w pamięci jego prezydenturę — w tym złotą wannę, obiadek nad jeziorkiem, szemrane postaci jak Mieciu i Cybula, różne "falandyzacje", wojny i wojenki na górze, tonę bufonady — a jednocześnie ulgę, że w drugiej turze w 1990 wygrał jednak on, a nie ten drugi — w życiu nie broniłbym jego roli w III RP; choć uważałem, że po zawrotnym wyniku w 2000 — bodaj mniej niż 2% w wyborach, w których Kwachu zawojował ponad 50% — czegoś się na politycznej emeryturze nauczył i coś zrozumiał. Być może milczenia. A tu — hovno. Poziom posłanki-sałatki...

Droga Gazeto, jeśli sprawa ma "drugie dno" i ma być próbą wpłynięcia na część tłukowatą wiadomych osiemnastu z groszem procenta, toście się spóźnili jakąś dekadę — tłukom Wałek został dawno i skutecznie zohydzony... A pod rozwagę: jakim niby obiektem zazdrości posła Kaczyńskiego ma być fotka Wałka z Jubilatką, skoro poseł Kaczyński — jak gadają wiewiórki — za granicą był aż raz, w Odessie mianowicie, z rodziną. I jakimż to (oprócz tego, że zapewne nieprzemyślanym i mimowolnym, ale zawsze...) prezentem dla Jubilatki ma być takie coś?! Myślcie... i jak wymyślicie cokolwiek, wytłumaczcie mnie, ciemnemu.


wuj włod
--
* Do zasłyszanych podchodzę z tzw. rezerwą. Dziwnym trafem, ludzie, których znam i/lub cenię jakoś do red. Michnika większych zastrzeżeń nie mają.

** Najciekawsze dla mnie były notatki z okoliczności towarzyszących odsunięcia Gomułki od władzy. I post factum wszyscy krytycy i jego i Jaruzelskiego powinni chwilę dobrze o nich pomyśleć, że w ramach pół- (albo nie-?) -legalnych procedur osobnicy tacy, jak Korczyński czy Moczar zostali odstawieni na bocznicę. Nie wiem, czy gdyby zostali, pozwoliliby na powstanie KOR, SKS, Solidarności i strajki. A jeśli już, to stan wojenny wyglądałby... Resztę pozostawiam domyślności. Zresztą, kto wie, czy było to istotnie wybebeszenie, czy po prostu podrzutka.