Wednesday 17 June 2015

Kelly recycled

...Z ostatniej chwili...


Zeszrocona hinduska siekiera dostała po progach nie dość, że malunek fachowy (acz wstępny, RAL 3020, o ile pomnę), jak i dwie nowe dziury na śrubki do gryfu, a z "kostki" udało się wykonać przezacny profil typu fałszywy NTB. Odbyło się to w iście koszmarnym warunie, jako że gitarka w czarnym pokrowcu wybyła na kolarską wycieczkę do lasu kabackiego i na łączce była szargana pilnikiem i ścier-papierem, wśród narzekań na temperaturę, kleszcze, drętwiejące od zasiedzenia siedzenie strugającego wariata i insze atrakcje. Zwłaszcza zestrugiwanie nadmiarów z gryfu było nużące i chyba jeszcze nie jest dokończone -- zupełnie jak w tym radiu, hardrokstejszyn.

Wynik? Ano, patrzeć!

"Doinwestowany, money money money!"
Planuje się wrzucić tam złoty osprzęt; ma być na bogato i zgodnie z kolorkiem progów. Jakie przystawki, jeszcze nie wiadomo, choć po posłuchaniu SH-6 mam pewne podejrzenia... Ale o tym sza, bo jeszcze kelner nagr-.....-odzony będzie za życzliwość w/s sh-eściorniczek.


Więc gęba w wiadro, nie bulgotać.

brejk

Дежа-вью?


Z okazji konieczności odebrania urlopu pan majster wybywa po raz ósmy na zielone łąki tudzież smolnofioletowe asfalty Alp, na wierzchowym koźlęciu z piekła rodem (Duże Naczynia Do Gotowania Fisher, model Marlin '2002. Alu, brzmi nieco metalicznie).

Spodziewana trasa: Bolzano - Timmelsjoch - Oetztal - Nauders - Reschenpass - Sta Maria - Passo Stelvio - Bormio - Paso di Gavia - Bormio - Paso di Foscagno - Pas d'Eira - Forcola di Livigno - Paso di Bernina - St Moritz - Spluegenpass - Paso St. Bernardino - Biasca - Nufenenpass - dol. Rodanu - Col du Gd. St. Bernard - Aosta - Col du Pic. St. Bernard - Val d'Isere - Col de l'Iseran - Modane - Col du Galibier - Briancon - Col d'Izoard - Col Agnel - Col du Vars - Nice.

Nice. Brzmi jak dość hardy plan jak na 24 dni, ale skoro w 2005 zrobiłem 2500km w okrągły miesiąc, to powinno wyjść bez dyshonorów i inszych wycofów. Życzę sobie tytanowych kolan, "podawania nóg" i pancernej pogody.

Apdejtów z GPSa, kuchni, krzaków, strumyka i licznika nie będzie, bo nie biorę ze sobą internetów. Bierę natomiast aparat na zęby i obiecuję fotki landszaftów i innych świstaków.

Pan dużo pisze, profesorze... ja niestety odwykłem... (*)


dr włod.


(*) obrazek zajumany z alternatywy4.net - jeśli macie coś naprzeciwko, zgłaszać.