Saturday 26 July 2014

RR5, cont.

Dżekson, akt II.

Sprzed wyjazdu:

Dzisiej i wczorej w godzinie porannej udało się ruszyć sprawę Jacksona. Trochę usunąć śladów sprejowania na terenie tego nie wymagającym, oraz odświeżyć wygląd progów. Wyjszło ładnie.

(W spółdzielni widzieliśmy ładne krowy, świnie, owce, kury. Krowy dają dużo mleka. Dzieci mają drużynę, boisko, świetlicę. Świetlica jest ładna. I tak w ten deseń nudzi. (...) Otępienia dostali od tego boksu, czy co? *)
Foto na szybko, bo czas wakacyjny goni nieubłaganie,



* E. Niziurski (1925-2013, jak się okazało...), Księga urwisów.

 Foto oczywiście nie zrobiłem, ale gitarka już skończona i zara zakładamy struny i legurujemy. Wyszło 85% tego, co chciałem, może kiedyś poprawię.

No i jest.
 dr włod.

i po urlopie

chlebem w ryj i solą w oko!

Powitać z powrotem! Osiągi wyprawki cyklistycznej: Simplon, Stelvio, Offen, Albula, Oberalp, Furka, Grimsel. Ostatnie kilka dni kiblowania w okolicach Berna, z racji zlewy. Forma po dwóch okrągłych latach uganiania się bicyklem po Wwie — bezcenna... No i spadło 5 kg.

Góra (z Simplon)

Woda i góra (okolice Lugano)

Wiecheć (cyprys)

Woda

Mordor, z którego spadło parę kropel (Tirano)

Góra (Ortles, widok ze Stelvio)
Misio, Albulapass

Szturmżarcie, Realp, czyli przed Furkapass. 
 Instrukcja: syr mocarelę odsączyć i zeżreć, 
otworzyć sos i jogurt, jogurt do menażki, 
sos palcem wyprowadzić do jogurtu, 
po czym zamacząć czipsy w powstałej brei 
i pakować do otworu gębowego. Moc gwarantowana.
Misio, Bern.

Bern, dyszcz. Finansowy zestaw do ćwiczeń w gwizdaniu skal modalnych.

Schiemat idejowy. Obstrukcja: czerwone = ulica, zielone = nocziowka, niebieskie = przełęcz. Obrazek wzięty z maps.google.com z pomocą "Create screenshot" w TheGimpie.

Nu i tyle, czas wracać do roboty.

dr włod

PS. Przy każdym wypadzie na dwa kółka (czyli przy 3/4 ruszeń  się z domu:) nachodzi mnie (bez)myśl, że Polak potrafi. Takich dziur w nawierzchni nie ma nawet na zjeździe z Umbrail do Sta Maria.  

Friday 11 July 2014

wypad

przerwa na wywczas


Jadę na Alpy ze swoim rowerem, w związku z czym nie będzie nic nowego do 25.07. Ani gitar, ani sucharów.

Tuesday 8 July 2014

IbRG

Ibanez eR Gie.

Kolejny remont zakończony sucksesem(*), choć w kosmetycznej warstwie poległem przez jakiegoś śmiesznego lakiernika, co to lakieru bezbarwnego nie był położył na korpus - uzupełnienia obić wyszły, ale szlifować się dawały średnio, a spod złoto-czarnego lakieru zaczynało wyświtywać coś koloru szarej kości słoniowej. Więc akryl i trochę pacykarskiej roboty odstawiłem i tyle.

Most przeszedł standardową kąpiel w płynie do naczyń, wodzie, spirytusie i benzynce, na koniec letki smar, jak kazali na internatach. Śrubki przyrdzewiałe dodatkowo w kwasie, ale cytrynowym. Dodatkowa fucha dla detektywów polegała na wyczuciu, gdzie występuje mocno drażniący brzęk na basowej E. Okazał się występować w siodełku, które potraktowane zostało pilnikiem diamentowym i drobnym ścierpapierem, i pod naporem siły i godności osobistej ustąpił.

Gitarka odzyskała świeżość i nowe życie, w szczególności miło jest posłuchać, jak most wraca, gdzie mu powinność każe.
"Progi w stanie sklepowym" :D

Ro*pie*dol*ny FR (lic., LoPro, TRS)

Śrubki się odrdzewiają. Prawie jak w Coli. ("A wujek musi")


Aż zapomniałem foto zrobić. Zresztą, jaki jest przysłowiowy koń, każdy wie. RG 320, 1999, Korea.


Jak mawiają starożytni górale, another one bites the dust!


dr włod 

(*) pudło! Źle polutowane! Taki ze mnie cyniczny lutownik!

Monday 7 July 2014

Skuaja

Kremówki

Skojarzenia to przekleństwo, a po ostatniej fali rzeczy do obsługi wjechał dodatkowo jeszcze kremowy Squier Strat. Szlif, przystawki ugotować w wosku, uzupełnić obicie, wymienić klucze (bo oryginalne miały motylki z plastiku i jednemu misiu oczko się odlepiło...), a z zauważonych przeze mnie jeszcze nieco wyrównać kieszeń gryfu.

Umie grać Panterę (ale różową, a nie tych rednecków) i wstępik do Beavisa i Buttheada. Na wincyj nie bydło czasu.

Prawie jak instrument wiadomego Maestro, tylko bez rączki tych nalepek z karym konikiem.

szarpie druty zespół z huty!

włod.

Tuesday 1 July 2014

RR5

...a w studio jest ze mną komentator społeczno-polityczny,

pan Henryk Anatol Rzeżucha...

Jako że pora późno-wczesna, w tytule jest coś, co nie jest związane z malowaniem rogów Fendksona RR5.
W kejsie, wespół zespół z Deanem.
Całkiem udaczna koń-strukcja, choć wspomnienie z przeszłości nieco rażą markery "sharkfin" z jakiegoś kiczowatego kolorowanego plastiku. Jednak perła jest perła, jak powiedziałby J.W. Progi świeże, więc się przepoleruje nieco dla glantzu ogólnego.
Rikłest prosty - sprzedano sztukę w stanie dziwacznym jak widać, bo z rogami maźniętymi szprajem na szaro, nie do końca wiadomo w sumie po co. Po zeszlifowaniu ukazał nam się las... ...krzyży.

Po zeszlifie, w pace z folii pikkard i druciki z elektronicznością.

To białe co przeziera to już naprawdę nie wiem co takiego...
Wbrew podejrzeniom nie są to ślady klejenia, a jeśli nawet, to ktoś musiał włożyć wiele wysiłku w maskowanie pęknięcia wewnątrz komory. Czyli w sumie nie do końca wiadomo, co autor miał na myśli, jesli ją miał.

Schnie teraz "strzała" na haku.

Na zapleczu.

dr włod is in da haus, рэп это кал!

z wizyta w dziekanacie...



,,Nie wiem, jak inni dziekani, ja panu nie zaliczę” (*)

Dean Cadillac się pojawił, niezwykła mieszanka LP, Explorera i z główki sądząc Z, X czy innego Razorbacka. Jako że udało się wykryć więcej niż jeden wysoki próg, a całość i tak wymagała odświeżenia, odbył się symboliczny szlif i intronizacja progów, oczywiście wraz z koronacją. Ustawę przepchnęli nasi kolesie z ZChN ze Stefkiem N. na czele.

Ostatnie poprawki; wychyla się, to zniwelujemy.
Sztuka na warsztacie ma dwa gibsonowskie humbuckery, pif-PAF i jeszcze coś. Nie znam się na Gibsonach, na odległość kija od szczotki do kibla przedłużonego na potrzeby bordelingu bym nie podszedł.

Jak postrzegam tę gitarkę, czyli plusy dodatnie i minusy ujemne:

+ fajowaty kształt

+ brzmienie

- niedociągnięcia w wykończeniu, zarówno fornir klonowy na wierzchu jak i okolice stopki noszą ślady ścinania drewna i ścierania papierem gradacji nieprzesadnej...

Przyglądać się jest niebezpiecznie
Tu tyż. Prawie nie widać.
- idiotycznie umieszczony przedni straplock, na stopce. Rozumiem jeszcze dyskryminację w sięganiu do pozycji wysokich, np. jak kto ma łapę drwala (pozdrowienia dla Czarnuli mojej), ale konieczność mocowania się jeszcze z tym guzikiem i paskiem to przegięcie bagiety, jak mawia Adi.

- główka z rogatywką, struny D i G zahaczają o klucz A i B odpowiednio.

- gryf nawiązujący kształtem do Gibsona. Nie do utrzymania dla ludzików rozpuszczonych przez sportowe modele.

Chyba nawet fajna gitarka w cenie duże-set, jak komu nie przeszkadza szpadlowaty gryf.

No i tyle. A za chwileczkę i za momencik Fender RR5, zwany Jacksonem.


włodo

-----
(*) tekst przypisywany (o ile wiem) płk. Kucejce na Studium Wojskowym UW w latach 70tych. Inny tekst do studentów palących "na świeżym powietrzu": Szeregowi, tu jest studium wojskowe, tu jestem ja, i tu nie ma żadnego świeżego powietrza!

XXF Xnxxnx

Z korespondencji półprywatnej :)


 >  > Dear nat,
 >  > Unfortunately your registration at XXX Xxxxxx did not meet our membership
 > requirements. Therefore your registration was deleted.
 >  > Sorry,
 > XXX Xxxxxx
 >

 Najśmieszniejsze, że przy rejestracji żadnych `requirements' nie było. Ot, e-życie. e-xxbie, a nie e-pieści.