Sunday 16 October 2022

otępienie, odc.++;

Jazda, bo czas goni:

Ciepło właściwe to wielkość, która określa, jak szybko można substancję podgrzać.

Prawdę mówiąc nie wiem. Ostatecznie od szybkości jest przewodność cieplna.

Ogrzany do wysokiej temperatury metalowy przedmiot wrzucamy do zimnej wody w kalorymetrze i wyznaczamy temperaturę końcową po wyrównaniu się temperatur wody, kalorymetru i metalu.

Jak mniemam, ogrzany nie do przesady, inaczej będzie wrzenie i błąd systematyczny.

Dokładne oszacowanie niepewności pomiarowej wykracza poza program szkolny, ale można przyjąć, że wyznaczyliśmy szukaną wielkość z dokładnością do kilku procent. Jeśli więc wyznaczona wartość ciepła właściwego metalu różni się od wartości tablicowej mniej niż o 10% procent, to możemy uznać, że doświadczenie wykonane zostało poprawnie.

Bzdura piramidalna. Nie wykracza, jest w programie. To raz. Dwa - przyjąć to se może inżynierzyna, nawet wziąć z sufitu owo 10%, czy też z dupy, ew. z obsranego sufitu. Każde doświadczenie, jeśli tylko sposób prowadzi do celu uprzednio zamyślonego, wykonane jest z zasady poprawnie, jeśli tylko umiemy podać źródła i rodzaj błędów, z pominięciem losowych. I zinterpretować wyniki. A że czasem błąd wychodzi duży - ano. Jak to w życiu.

inżynier: kierunek odchyłek

normalny człowiek: znak wkładów do niepewności

Moc grzałki to energia wydzielona w jednostce czasu.

Nie, moc to nie energia. 

Zarówno ciepło pobrane, jak i oddane musi mieć dodatnią wartość, jeśli piszemy je po dwóch stronach znaku równości.

Tak, inżynierowie mają problem ze znakami. Zwłaszcza w sprawach okołocieplnych lubują się w wymyślaniu chorych konwencji, mnożących później równania i dobory znaków tego i owego na przysłowiową potęgę.

I porcja niegramoty dla niewidomych. Sadyzm?

Zaznacz odpowiedź poprawną: Siłą wypadkową działającą na ciało poruszające się po okręgu. Z punktu widzenia nieruchomej osoby stojącej z boku jest: [i jakieś tam a-b-c-d].

Ludzie bywają okrutni; najgorzej, jeśli nieświadomie.

(... ) ruch ciała obserwowany w układzie nieinercjalnym będzie inny, niż gdyby obserwację prowadzono z układu inercjalnego.

Niezłe - ruch ciała będzie inny niż gdyby obserwację prowadzono. Łamigłówka, taka wasza inżynierska mać.

Układy nieinercjalne powszechnie występują w naszym otoczeniu

I kolejne etapy walki inżynierów z jednostkami. Muszą napisać, że [wielkość] = [jednostka tego i owego razy druga w takiej czy siakiej potędze itp., nawet metry na sekundę odejmują od metrów na sekundę po drodze - fajnie]. Chuj, że to nie ma najmniejszego sensu, bo jednostka to nie wielkość, żeby obliczać jej  jednostkę. Ale po kiego grzyba później jeszcze piszą normalnie? Tj. wstawiają jakieś liczby i jednostki i ostatecznie wychodzi dobry wynik? Aha, to jest inż. hab. Wyższyj level. 

Zacukałem się nad próbówką. Nigdy takiej formy nie spotkałem. Trąci gumką myszką, co cicho pod miotłą... Gugiel mnie podsunął jakiś obcyjęzykpolskipeel, gdzie pan Maciej Malinowski pisze m. in. w ten design:

Dlatego na ‘probówkę’ mówiono niekiedy probierka (za niem. probierröhe, probierglas). Znano też słowo epruwetka (z fr. éprouvette).

Kiedy z czasem na dobre formy proba i probować zostały wyparte przez próba, próbować, również probówka otrzymała wariant próbówka. I współcześnie właśnie jego używa się chyba częściej. Ale probówka nie jest, broń Boże, słowem błędnym…

Chyba to się małpa na drzewie, jak mówił klasyk. Bulwa, nawet Nieistniejącego w to wplątał; a może my dzieci bozi z probówki? Hehe...  A może chyba gdzie indziej się uczyliśmy polskiego, czy nasi nauczyciele ś-imi*. Pies, że typ ort-a walnął w niemieckiej wersji. Ba, jedno trafienie z owym błędnie napisanym Probierröhre (brakującego r, nawet będąc ein Bein z niemieckiego, łatwo się domyślić) na cały Intranet światowy. Choć konkurs kiedyś opiewał na dwa.

Więc do treści od p. Macieja podchodziłbym, jak to się brzydko mawia, z całym szacunkiem, ale... Choć tymczasem TW podpowiadają równo, że jednak 2 x ó. Tyle że akurat to Krakusy, a czego się spodziewać od tych trolli, co cały kraj przekonali, że na pole wychodzą.

A z innej beczki dziegciu, czy też lotniczej - rozmówca z pracy ciągle mówi Kondrat, choć pisze Konrad. I jest ze ściany wschodniej. A po wschodniemu przecież Kondratij toto brzmi. Ha. Kolejne kropki połączone, jak mawia Wojciul Xero, wzięty pisarz i rozszyfrowywacz wszechspisków czyhających na Najjaśniejszą. Człowiek tak szczery, że w ani jedno jego słowo nie wierzę. Chyba że mówi, że ma żonę i dzieci - to tylko współczuć mogę. Sobie, że żyję na tak pojebanym świecie.


* ZCDCP, Zawodowstwo, pan Rychu chce zostać dyrektorem koncernu chemicznego :)

No comments:

Post a Comment