Sunday 26 August 2018

zapiski leminga, CXXIX

odkrycie.



/raz/ Złożyło się tak, że w jutubie podpowiedziało nam automatum jakoweś kanał osobnika podcyfrowującego się jako "Towarzysz Michal". Jak dotąd nie wiemy jeszcze, czy jest to przekaz treści poważnie przez kogoś pomyślanych, czy tzw. jaja. Są agromenta za obojgiem stron... Tak czy siak, wzmiankowany na merytoryczne pytania raczej nie odpowiada. Akcent ma ichniejszy, ale polszczyzna bez zarzutu, gestykulacja ok. pięć pięter wyżej niż wczesny premier Buzek, ew. trochę papieżem zalatuje, ale jedną ręką tak macha do słuchających mas.

/półtora/ Skoro już o tym człowieku... Otwarcie (ale czy poważnie, czy żartem, nie wiemy) gardłuje on za uwolnieniem wiadomego Piskorskiego. Nie trafiliśmy na jego wypowiedź o mniej znanej postaci, a mianowicie red. Swiridowie. Za to wielkie poruszenie i głosy w obronie nie przebrzmiały po ekstradycji wydaleniu pani Kozłowskiej. I to, drogie dzieci, nazywa się stronniczość do bólu, podwójne standardy i traktowanie własnych obywateli jak nieodpowiedzialnych durniów. Oczywiście, część z nich to durnie i może ulec ew. "wpływom". Część nie dostrzega analogii, stosując np. kalki "Ruski - obcy, Ukrainiec - swój". Albo "Rosja wróg, a my dla Ukrainy taki starszy wujcio - kiwnie palcem, dobrą radę da, poprze aspiracje takie czy inne". Przy czym: to ostatnie nazywa się w fachowym języku lobbing... A oskarżenie o "agenturę wpływu" i wywalenie z kraju (a i ze strefy Schengen!) ze statusem "non grata" to i żenada i ostateczność. Przy tej i owej okazji przetacza się też fala "patriotycznych" wypowiedzi, raz przeciwko Rosji, raz przeciwko Ukrainie, raz za rządem, raz przeciwko. "Nastukałem się w klawiaturę, więc w kwestiach patriotyzmu proszę przez resztę tygodnia nie wymagać ode mnie już niczego więcej.", parafrazując komika Fedorowicza, którego śmy zresztą ostatnio widzieli, truchtającego.

addendum: W artykule red. Jasińskiego o sprawie Kozłowskiej (i kilku innych osobach) ("Wyjebana", NIE 34/2018) wkradł się arcychochlik, można przeczytać bowiem o "kawkowskim Józefie K." Jak to szło? "Dla Helmuta cola, a dla Franza kawka." (W wersji spalonej: "dla Helmuta pepsi", ew. "dla Franza kawa"). Tak czy siak, błąd. Dżejms Błąd.

/dwa/ Wyprawił się namiestnik naczelnika na antypody. Miał pływaki jakieś kupić, ale nie wypaliło. Ludzie domniemania snują, że to specjalnie typka chciano skompromitować. Śmiechu co niemiara, także przez pomyłkę Zelandia-Irlandia; no i memów wysyp zacny.

/trzy/ Pani odstrychnięta, św. Kaja od aborcji dawszy głos nt. klerownej pedofilii, że inspirowana przez lewicę. Czyli ponownie rozwiawszy wątpliwości (jeśli kto jeszcze takowe żywił).

/cztery/ Delegatu rumunesti Patricul pojechał był do Zofii. Coś w sprawie metra miał chlapnąć, zapomniawszy - jak twierdzą inżyniery - że u nich wapień, u nasz piaski, więc skala trudności w wywiercaniu insza. Ale czego się nie robi w ramach kompanii. Nawet mówi się po angielsku - pono z trudnościami, ale liczy się zamiar.

/pięć/ Skandal w ratuszu - prawaczki wykryły panią sprzed 1989 z MSW na etacie urzędniczym. Oburzeniom moralnym i wzlotom patriotycznych uniesień nie było końca. Jak sam red. Ziemkiewicz przyznał - gdyby nie cofnięcie zgody na przemarsz patriotycznie uniesionych - prawdopodobnie nie byłoby sprawy.

/sześć/ Premier mocno wygłupił się w Sandomierzu, choć nie aż tak bardzo, jak dawniej. A może wcale nie wygłupił, tylk łgał w żywe oczy, a lud kupował. Nie wiemy.

/siedem/ Pani, której rodzice byli za leśnych, zachciało się 15 mln peelenów. Długo zeszło na decyzję, ale niech tam - załóżmy, że przyszła koniunktura polityczna. Roszczenia są nie dość, że za to, kim byli jej rodzice (bo jak to inaczej nazwać), to jeszcze za jakieś poniewieranie przez zakonnice w domu dziecka. Bezczelność i chciwość taka, że aż nieostrożna. Ale przywołując złotoustego Mateusza, "Polski wtedy nie było"*, więc kto ma niby jej zapłacić? Ot, psychuszka. Bo zapłacić, to jednak przyznać, że było. A nie zapłacić...Może chociaż Watykan ruszy sumienie?

* gwoli ścisłości - powiedział to o 1968. Ale może wcale nie miał na myśli lat, które każdy szanujący się i innych lewicowiec uznaje za okres skandalicznych błędów i wypaczeń. Taki "Towarzysz Michal" zdaje się nie uznawać, sądząc po komentarzach.

/osiem/ Głos trzech falsetów przetoczył się przez łamy GW. Redaktorzy Woś, Sroczyński i średnio douczony, ale piśmienny anonim, a.k.a. Stepujący Kapral, ofiara tekstowego outsourcingu Gazety, musi najwyraźniej cienko przędącej. Szczęście, że wyszło tak głupio, że chyba w ramach ratunku dodano tekst red. Bendyka z Polityki, całkiem trafny. Przykro patrzeć, ale naprawdę (oby póki co) opozycja silnie ciąży ku odwiecznemu konfliktowi JPF vs PFJ. A czy cudowny Robert zechce to pogodzić - nie bardzo widzimy, po wypowiedzi kogoś tam z wierchuszki PO. Ciągle w duchu, że PO tu największa po tej stronie barykady. Ech.

Słowem: źle się dzieje w państwie kołtuńskim.


wuj

No comments:

Post a Comment