Wednesday 4 October 2017

zapiski leminga, LXXXV

popijawa*?



Kraj. Onet podaje, że światły nasz minister ON powołał niejakiego gen. Motackiego na dowódcę Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu, przy czym miał ów generał pobierać nauki u wschodnich przyjaciół w zakresie rozpoznania wojskowego. My tu w resorcie temat ministra Antoniego zdajemy się już odpuszczać, jako że zasadnym staje się pytanie, co jeszcze takiego rzeczony zechce wymyśleć, coby zadziwić krytyków i zmusić przyjazne media do kolejnych gimnastycznych praktyk, wymachów i telemarków, jak zauważył ktoś przytpomnie na zaprzyjaźnionym forumie. Na wszelki wypadek podpowiadamy, że zapewne: (a) w dni dyżurne wykpiwał się od wycierania tablicy, (b) uszczuplał zapasy radziańskiego rozwalacza wątroby, bez którego wszak nie ma szans zaistnieć "ruska dusza", (c) nie zmieniał butów przed zajęciami, (d) nie miało to nic wspólnego ze szkoleniami w GRU, (e) -- po uważaniu, byle w klimacie Stirlitza i pomarańczy było.

Przy czym zaznaczamy z pozycji pryncypialnego leminga i postkomucha, że szkoleń gdziekolwiek nie uważamy za żaden grzech. A że klientela obiektywnych historyków pokroju Cenckiewicza (- pan Sławomir Cętkiewicz... - niech pan nie mówi jak Wałęsa!) jak najbardziej uważa -- ba, przecie po to radosna twórczość onych jest. Podobnie jak twórczość rzeczonego Maciarenki, co to w odczycie dla ludu zauważył był trafnie, że ludzie z WSW/WSI znali co do najdrobniejszych detali bitwę pod Lenino, a jakiejś innej, słusznej i bardzo musi polskiej -- na pewno nie. Finezja "zgniłego hipopotama" (sformułowanie w kavych'kach wzięte z "Czterech" -- książeczki zareklamowanej przez któregoś z słuchaczy oficera Wrońskiego; właśnie czytamy na przemian z Bosakiem, nie Krzysztofem bynajmniej).

Warszawa. Jakaś pani uczestnicząca w kontr-miesięcznicy dostała kwitek z komisariatu w stylu "za niemanie świateł", ale akurat za zamachnięcie się na władzę kiełbikiem; taka ryba, ale w postaci biełoj rozy. Nie wiadomo, śmiać się, czy płakać. Cze-Ka-ć...

Tow. Leszek posypał głowę popiołem i w imieniu eZeLDe uznał, że za dużo przodującej nam sekcie ustępowali. Rychło w czas. Przeprosicie jeszcze za Magdę i będziem kwita. Za Kuklińskiego nie musicie -- handelek z Jankesami był, i tyle.


Pozdrowienia z najweselszego baraku w obozie,


wuj wszystkich wujów


* w mediach niepokornych lansowano kiedyś zacną historyjkę, że w SKW wśród ludzi z WSI w zerową miesięcznicę była właśnie zakrapiana impreza. Zabawne, bez względu na to, czy owa historyjka jest prawdziwa.

No comments:

Post a Comment