Sunday 10 September 2017

zapiski leminga, LXXVII

WSIeci powiązań

lobbystyczno-ajenturalnych!

Jesteśmy tu w resorcie świeżo po lekturze wyrobu pana red. Piątka. Przyznajemy się otwarcie do przekartkowania kilku wyjątkowo skomplikowanych wątków międzynarodowych; doczytamy w czasie posiedzenia na porcelanowym kraterze. Natomiast wątek krajowy, gdyby dotyczył był kogoś z przeciwników obecnej opcji, winien by był mieć siłę rażenia przysłowiowej bąby "H". Znając zaś moralność Kalego (przepraszam zainteresowanego) obecnej opcji i mentalność jej zwolenników, być może będzie miał siłę rażenia kapiszona. Powiemy tak: jest kilkadziesiąt razy bardziej podejrzanie niż w przypadku (szytej grubymi nićmi) "sprawy Oleksego"; więc wotum nieufności, a przynajmniej dymisja takiego ministra w normalnym państwie byłyby formalnością. Ale co w normalnym państwie, to nie u nas, niestety. Jeszcze. Co do związków międzynarodowych, nie chcąc bynajmniej bronić pana ministra Macierewicza, podejrzewamy jednak, że miał miejsce scenariusz wilka w owczej skórze, jeśli (co skądinąd prześmieszne) uważać Jankesów za owce, a Wschodnich za wilki. A że, jak widać, pan minister to dusza człowiek (nie: dusheshchypatiel'nyj), to zaufał tym i owym. A o sprawach rodzinnych (tatkę panu M. sprzątnęli pono Wschodni) tu nie należy zapominać, więc wariant kolaboracji świadomej nie wchodzi naszym zdaniem w grę. Jednak skrajnie odjechany antykomunizm i od tego wypączkowana ruso- i spec- fobia wydają się być autentyczne. No, a skoro odjechanego łatwiej jest rozmaitym szemranym osobnikom złowić, to jest jak jest. Dodatkowy argument przeciw radykalizmom.

Tak czy siak, jeśli nieświadomy agent wpływu okaże się trafem w, jak to mawiał nieodżałowany gen. Zambik, sedno tarczy, sobie pogratulujemy prawidłowej diagnozy już sprzed półtora roka temu nazad, a obcym, z pozycji ostrożnie nacjonalistycznych chłodno możemy powiedzieć, że w zasadzie dobra robota, dziękujemy za materiał do dalszych studiów, ale zajmijcie się swoją wątrobą, swoją wschodnią flanką i przestańcie łobuzować. Nadmieniamy na zakończenie tego trudnego tematu, że zapialibyśmy ze szczęścia wespół z szyfrantem i stójkowym przy nieprzesłodzonej czarnej herbacie*, gdyby jeszcze parę nici zaprowadziło naszych łapsów z kontry do ciepłej ziemi, czyli do grodu Ko-piernika. "Ile problemów to by teraz rozwiązało...", jak mawiał klasyk (na chorobowym). ...A Stoczni za ten brak cegiełek to nikt, k...a, nie przeprasza. Za wrak i jego brak (ładnie się rymuje) nie, nawet te, co sprowadzić obiecały, ale po 5M pln te czy owe lepkie, długie łapy się wyciągają. Długie w przeciwieństwie do krótkich.

A jak się zachowają u nasz służbiści? Ponoć w abewu już się zaniepokoili. Jest to zresztą jedna z okoliczności, w których konkurencja między różnymi gatunkami łapsów jest zjawiskiem pozytywnym, szczególnie, że wietrzymy, że szefujący esce wu raczej łatwo przewietrzyć się nie da.

Słowem: ciekawie się dzieje. I ciekawie będzie przeczytać o tym we wspomnieniach syntezatora mowy i malinowego dudynia.

***

Unieśliśmy kropidło i poświęciliśmy z funduszu operacyjnego kwotę 6.90 pln na egzemplarz wydania periodyku "DoRzeczy". Skusiła nas okładka z Wałkiem i reklamówka tekstu obiektywnego historyka Cętkiewicza. Czemu nie, pomyślał Stirlitz, i jak stał, nabył rzeczonego świerszczyka drogą kupna, uprzednio wyłożywszy go wraz z zawartością koszyka na ladę.

Tekst red. Ziemkiewicza jest całkiem niezły, nawet nie drażni samonawiązanie do radosnej twórczości sprzed ponad dekady. Bo ostrze tym razem zwrócone w stronę nocnikarstwa niepokornego i tiwi. Ciekawe; zaczątek myślenia, czy żal cztery litery ściska z powodu braku polukratywnionego stołka czy też koryta? Panie Redaktorze drogi, to, co dzieje się teraz, hurtem z całokształtem dawnej działalności środowisk lagorepublikańskich, gapolowskich i radiomaryjnych, stanowi niezły argument za tezą, że należało temat "Michnikowszczyzny" zostawić w zwisie na przysłowiowym kołku. Skoro dwukrotnie po dwóch latach rządów (2005-7 i teraz) i po dwóch kadencjach na ławce rezerwowych elita propagandy tzw. prawicy nie opanowała niczego (przepraszam za odpowiedzialność zbiorową, ale to moja ocena, nie wyrok) ponad jątrzenie, animowanie nadęć, mitomanię i "politykę historyczną" o retoryce rodem z drugiej połowy lat czterdziestych i finezji przysłowiowego cepa, to czego oczekiwać? Postarajcie się tak pisać, żeby Urbanowi usechł dział "z czarnej dupy się wyrwało", wtedy przestaną was nowzględnie normalni ludzie bić po łbie i wyśmiewać. I zacznie się debata. Póki co wy jesteście oszołomy i gupki, a my ubecy i zdrajcy, ale to nie jest debatą; choć nakłady i tanie pisanie gwarantuje.

Zabawny tekścik o hamerykańskim wynglu. Że odżywa, bo Trampek skreślił jakieś Obamowe deklaracje klimatyczne i emisyjne i ludzie się cieszą, bo robotę przywrócono. I że nie dość, że Chińczyk z daleka, to jeszcze UE ten wyngiel kupuje. Jakoś ani słowa się autorowi nie wymkło nt. wyngla naszego, co go nikt nie chce, nawet mimo obietnic wyborczych tych i onych. Milczenie jest złotem... "Wojna bydzie. Psed wojnom tyz był."

Rysunki i pismo na "karykaturach" — trauma, nie wiedzieliśmy, że można tak źle rysować, co samo w sobie stanowi dla nas odkrycie, jako że gust w kwestiach pacykarskich mamy mocno tępy i niewyrobiony. Cezary Krzystopa nazywa się ów mistrz pyndzla. Dział "humorystyczny" — pomyłka, już sławetny Sucharburger jest śmieszniejszy. Uwaga o iluś tam procentach niepotrzebnych wezwań Straży Pożarnej — w kontekście danej przez nierząd d..y przy okazji nawałnic — piękny manewr. W sumie nie wiadomo, czy to omijanie tego i owego, czy śmiech komuś prosto w oczy. I jeśli śmiech, to w czyje?

Tow. Wolski nawet miejscami trafnie. Blogerka "Kataryna" coś niecoś bredzi o "ubekach", sedno omijając z daleka, być może ze względu na to, że przecież tak bezpieczniej i wygodniej. Panu** Łysiaku gratulujemy, niedługo osiągnie poziom wierszyków "zygosza" na forum GW. Jak to szło? "Gdyby nie onych zdradzieckie plany, to prezydent by żył, a tupolev byłby cały"? Jak to ujęto w skeczu "Doroznosiciele", "wampir, nie poeta".

Na koniec wisienka na torcie. Mefiuł Tyrmand. Narzekania, że obecna konstytucja pisana była przez postkomunistów dla postkomunistów i z ogranicznikami na wypadek ponownego wyboru Wałka. Kto wie, choć my wątpimy i wietrzymy bzdet, nie do końca wszakże rozumiejąc, czy to Wałek czy owi postkomuniści dla pana Mefiuł stanowią większy zbiornik obrzydlistwa. Na wszelki wypadek przypominamy, że Wałkowe poparcie w 2000 osiągnęło rekordowy poziom 1.1% i wątpimy, czy w 1996/7 był jeszcze jakimkolwiek zagrożeniem dla owej mitycznej postkomuny z czarnej Wołgi. Sądzimy, że jako prezydent i w debatach z Kwachem wziął się chłopek-roztropek skompromitował fachowo i ludzie to widzieli, zrozumieli i spokojnie odstawili typa na półkę. Królestwo za powrót do tamtych czasów. Pod koniec uwaga redachtora o opozycji w konteście omawianych zmian w rządzie, na co pan Mefiuł replikuje "chrzanić opozycję". Szkoda, że nie zadano tego pytanka przy okazji owych planów konstytucyjnych. A może i dobrze — jeszcze by otwartym tekstem padło "chrzanić" i byłby punkt zaczepienia.

Artykuł Ł. Warzechy o karze śmierci — do omówienia osobno.

***
Sukienkowe purpuraty w sprawach polsko-niemieckich naskrobały coś nawet na poziomie. Jeszcze od zapowiadanego (w charakterze straszaka musi) w Niusłiku invocatio dei się w imię ojca i syna odżegnają i aż w Nieistniejącego tu w resorcie uwierzymy... A że ci i owi na jutubie międlić będą, coż. Zarobić na chleb też trza, więc niektórzy sprzyjają kibolstwu. Ilość nie przechodzi w jakość, a petunia non kotlet. Kiedyś zmądrzeją i przeproszą. W pierwszej kolejności siebie samych.

 
wuj


* tow. Szlachcic miał powiedzieć w latach 70tych na zebraniu Biura, że przyjaźn polsko-radziecka powinna być jak mocna, gruzińska herbata, i dodać "i nie przesładzajcie jej, towarzysze". Czy za to poleciał, nie wiemy. Być może wie to tow. Kania. Zbieżność nazwisk z nobliwą redaktorką Dorotą, miejmy nadzieję, przypadkowa. A niejako przy okazji i ze spóźnieniem życzymy tow. Stanisławowi wszystkiego dobrego w związku z okrągłą, 90tą rocznicą urodzin!

**  być może pan Łysiak był kiedyś tow., nie zagłębiamy się w życiorysy, ceniąc sobie dobre imię nieboszczki PZPR, tak czy inaczej mocno zbrukane kilkoma sztandarowymi przechrztami.

No comments:

Post a Comment