Sunday 4 October 2015

pl-aster

Aster i Jacek.


"Widziały panie... cuś takiego?!" -- zagaił swego czasu nieodżałowanej pamięci Stanisław Anioł, bodaj do przechodzących pań, nauczycielki i Balcerkowej... W tem duchu właśnie gwizdłem zobaczywszy Defila, kształtem luźno, nieostro i z daleka nawiązującego do Le Spola. Rocznik 1989, zachowany w stanie aż nieprzyzwoicie dobrym. Jak zwykle bardzo pomysłowy wielokolorowy i nie do końca symetryczny gryf (klon-buk-coś-buk-klon), klucze w stanie bdb+, siodełko takie, że jak podpalić, to kamforą zaciągnie jak za starych czasów, mostek i strunociąg, zresztą korpus też, leciutko zawiane, ale pod ścierom i pastom nabioro połysku niczym wiadomo co i komu. Na pikapach od d**y strony widnieje inskrypcja "III/89". Czyli trzy miesiące przed.

A plaster czemu? A, bo żem się w palec dłutkiem zajechał, kiedym żyletki z gryfu usuwał. Nowe progi jeszcze są żyletkami, ale za dni parę humor wydatnie im się stępi pod wpływem diamentu (bez popiołu, i Feniksa zresztą też, bo właśnie ze 25 wojtków będzie jak go Julek na cokole zmienił).

No i tyle. A Jacek Performer przybył w celu dopasowania blokady i sprawdzenia, czy przypadkiem gwintu jasnego w siodełku nie trafił świetlisty szlag... A Tesla z rozłączoną cewką wraz z gryfowym singlem w przeciwfazie na klinie gadają po prostu bajkowo. Zresztą sama jako hambakier na 3/4 OD2 też bardzo zacnie sieje zło. Pozostał już tylko zablokowany efer, słowem: zmora...

Zdrowie majstra!

No comments:

Post a Comment