Saturday 16 January 2016

nietypowo

bandzior i menda z liną


Niedawno zawitał na metraż instrument z piekła rodem, prawdopodobnie Defilowego chowu, mianowicie banjo mandolinowe. Stąd, nieprawdaż, ten arcyśmieszny, oparty na wyrafinowanej grze słów, tytuł niniejszego wpisu postu. Z wad stwierdzonych: nierówno posklejana obudowa, kąt gryfu humorystyczny, więc akcja tym bardziej, krzywizna gryfu zgoła przeciwna
niż pożądana, progi poryte i ślady intensywnej działalności distalem, nawet na membranie. No a oprócz tego dużo kurzu i szeroko pojętego syfu z DNA, ale to niewielki problem -- umyjemy.

Idzie dobrze -- plastik koloru perła-bursztyn bezpiecznie odwalony, pudło wyrównane, całość z powrotem podklejona i prawie podsztukowana i można zabrać się za czyszczenie instalacji z membrano (skórzano, więc suche -- szczotko druciano na wiertarce). No i progi, totalna cienizna, a mianowicie 1.5mm w podstawie. Właśnie cięcie odchodzi, aż się cęgi rozgrzały, stąd przerwa.

A oprócz tego gotuje się ptaszorowaty gryfiszon do komunalnego majonezu kieleckiego, nie mylić z pogromem.


wuj wszystkich wujów.

No comments:

Post a Comment