Friday 13 November 2015

flej...

...M



Po raz najpierwszy, wiecie, zawitał w nasze skromne progi wyrób przodujących rzemieślników z gorącego Wybrzeża, jednakże pod niekielecką marką. A więc, rozumiecie, zgodnie z zamówieniem towarzyszy ze Zjednoczenia UB-zpieczeniowców wykonaliśmy szereg godnych najwyższych pochwał czynów na odcinku wysuniętym przez egzekutywę (ciężka, ogromna i pot z niej spływa). Jak chodzi o stan gryfu, wyrównaliśmy, rozumiecie, progi (w tym dobiliśmy jeden, gumową pałką) oraz daliśmy, wbrew sojusznikom, rozumiecie, koronę oraz połysk prawie jak w jajcach myśliwskiego wyżła tow. Leonida Iljicza, z którym w czynie partyjnym w Białowieży śmy ustrzelili, wiecie, jelenia, pod którego później był toast tow. Kostikowa. W dalszym akcepcie, jak chodzi o okablowanie, w konkursie czterech stoczni zwyciężył projekt młodego elektryka z naszego klubu dyskusyjnego w świetlicy, a to: z pomocą przełończnika, rozumiecie, PN-7/88-345/666, instrument zyskał 21 biegów, z których 43 mają dobre, wiecie, grzmienie. Przylutowaliśmy to, rozumiecie, cynicznie. Oprócz tego stawiliśmy czoła trudnościom obiektywnym, wynikłym z tego, że chińscy projektanci mostu walnęli pod robotę grzdyla czy dwa ryżówki na myszach, przez co most jest, rozumiecie, nieco poroniony. Niemniej, po pokazaniu czerwonej książeczki wrócił z podkulonym ogonem do łona i gra jak mu chińścy rewanżyści na dżonce(*) zagrają, niczym słoń na trąbie w składzie porcelany. Chińskiej. Ale czego wymagać od mostu z przetopu żyletek...


Dobra. Nie jest śmiesznie, jest letko općahowo, cosik od obchodów rocznicy paździerzowej ewolucji. Zdarza się.



A w skrócie: Flame Strato, HSH (Merlin Strat/Mayo single stock/Mensfeld stock), przeł. 5-poz., i podwójny 3-poz. on-off-on, który na raz wybiera z humbuckerów cewki raz skrajne, raz wewnętrzne, raz obie. Czyli trzy możliwości na przystawkę, ale skorelowane. Na puszpulu odwracacz fazy pikapa gryfowego. Klucze blokowane (chyba Schaller, logo co prawda brak, ale chyba...), rolkowe siodełko z radiusem (!) i rolkowe dociski strun. Most "floating", tj. prawie Floyd. Strunki 9-46, sprężyn 3. Gra aż się uszy trzęsą, choć szatana wyciągnąć się raczej nie daje. Rock, to rock. Mądrześ to wuju wykoncypował. Czy jak tam to Pan Heniek ujął ku pokrzepieniu.

Jeszcze foto, na otarcie łez po ogniskowej wersji "Doktora Frankensztejna" zasłużonych siepaczy z Korozji:

Nie chce mi się odwracać o 90 stopni, w których wrze woda.




dr włod.

I na koniec żart z epoki.

- Jak jest po węgiersku kryzys?
- Edzigerek!

(*) Tak, dżonka to taka łódka. Niemniej, na dzisiejsze czasy, i rak ryba. Głosu nie ma.

No comments:

Post a Comment