Jasiu?... to właśnie jest szczęście*.
W rozliczeniu za niezliczone końsultancje basowe oraz trzy tomiszcza hasło-wiedzy dla krzyżówkożerców warsztat przyjął w skromne progi dwa koła z kultowej kolarki Jaguar. Obręcze do szytek o przekroju "nerka/fasolka", szprychy psu z gardła wyjęte, tj. przyrdzewiałe jaksięmaszWiktor, a Piastowie, łożyska i zębatki w stanie idealnym. Pięć biegów na choince, choć dość grube te tryby są, aż głowa boli... No. A do tego właśnie szczęście pod postacią właściwie mianowicie teoretycznie dynksu produkcji radzieckiej: taki wiatraczek trącany wie-heisst-er'em montowanym do szprychy, a w okienku obudowy wiatraczka przekręcają się cyferki... Setki metrów na czerwonym bębenku, zupełnie jak na gazomierzu. Tak więc za chwilę bierzemy wiertarkę i "a w garażu mechanicy cofają liczniki"... Słowem: vintage co się zowie, a zarazem jakże słuszny odpór dla wszelkiej digitalizacji dyktowanej nam przez drugi obszar.
Szanse i motywacja do wskrzeszenia kolarki-kurierki kuzyno-szwagra Grzesia wzrastają. Ludu pracujący miast i WSI, do roboty!
(*) Nawiązania do "Ucz się Jasiu" u Barei są chyba dwa. Jedno w scence zrzucania śniegu w "Brunecie" ("Widzisz te wajchie?" "Ta" "No to ciung, ta.."), a drugie właśnie w "Zmiennikach", gdzie boy hotelowy, praktykant, jest na nauce u starego wyjadacza, konwersującego z pro...fesjonalistką. Kuban Marcjanna, vulgo Peluszka. Procziem pan, tu nie mieszka ziadna pieluszka... Udało mi się pozbawić go lewego obuwia... Przekleństwo pamięci! Choć trza zajrzeć do odcinka, kiedy Kobuszewski poszedł robić włam i handlował antyki za żarcie z dzieciakiem piętro wyżej (czy niżej? -- pamięć już nie ta).
No comments:
Post a Comment