Friday 1 April 2016

hohner

bez głowy,

Czyli B2, z 1989, z układem Steinbergera. Bezgłówkowy, z twarzy podobny zupełnie do nikogo, ale co tam. Interwencja też nieco za późno, bo oto pierwszy raz żłoby w progach (Jumbo na szczęście) były tak głębokie, że wierzchy ściągalymy tymy rencamy trzymiącemy pilnik do wyrównywania boków progów i nawet końcowego profilowania gryfów, więc dość grubo drący; dopiero później papierkiem na strejtedżu, który być może po naszemu winno się nazywać prostakiem. Progi nieco się obniżyły, ale że jest zerowy, to wielkiego problemu nie ma. Struny z odzysku, przeszły kurację w płynie do naczyń, kwasku cytrynowym, wodzie i spirytusie i wszystko bangla póki co. Przystawki też, choć musi dorabiane, bo frezy poszerzone i układ jak dżazbasie jest, a miejsca raczej pod hambakiery były.


No i o.

No comments:

Post a Comment