Monday 10 August 2015

and now for something...

zjeb od rower Doroty.

A, taki se, przegląd techniczny, odbrudzenie, podsmarowanie, wymiana wycioranych klotzków hamulcowych. A w tzw. wynagrodę nie dość, że wziątko, to jeszcze słoik zacnego dżemiku (rabarbar + cytryna + rozmaryn) z Tarnu, gdzie cyfra honorna -- tak gadają. A ja do dziś plus minus pamiętam ruchy na Nationalistes, mon cul! -- bodaj pierwszej mojej rozgrzebanej i dogrywanej przez chyba dwie sesje naprawdę trudnej, westowej 6c. Stare, dobre czasy (czerwiec/lipiec 2009).

I, niejako na boku, z cyklu `wspaniałości z przeszłości' na małe kilka dni wrócił składakowy Jackson do szlifu i regulacji (a przy okazji zyskał belkę za siodełko, której sposób montażu gra wg mnie kapitalnie z kształtem główki i rozchodzącymi się strunami!) oraz Epiphone -- poza szlifem za wysokich progów także roboty drzewne, lakiernicze i uzupełnienia rozmaite.

A z własnych nabytków -- Nokia 5110. Powrót do przeszłości, ale wkurza brak zbiorowego kasowania smsów.

Żegnam się zasłyszanym na jakże antypolskim i bezideowym forumie hasełkiem "Dąb du*a dębowa"...


wuj włod.

No comments:

Post a Comment