ze stołu chirurgicznego...
Trzęście się słabeusze, trzęście się w strachu,
jestem waszą linijką na lądzie, w morzu i powietrzu.
- Dawid Mustajne, Rdzewiej w pokoju.
No i pan majster dostał nauczkę. Bo: progi wyrównał i dokonał koronacji (jeśli się komuś kojarzy z Grzesiem vulgo Szwagier, to dobrze -- "monarchizm, a więc katolicki personalizm"! :), polerkę odstawił aż miło, drewko odzyskało barwy walki (chodzenie bo bagnach wciąga, zwłaszcza po moczarach, a kto z Mieciem wojuje...), wymiedziował komory niczym xiontz dach, przylutował co trzeba niczym pielęgniarz w skeczu o psychiatryku (KMN bodaj), skomplikowana elektryka (pozdrowienia dla Pana Prezydenta) ruszyła od strzału i bez kopaniny z tzw. zwierzęciem pociągowym znad Wisły, podać jego odgłos, siodło temu koniu zostało obniżone elegancko, stroimy minę wstępnie, i oczywiście menzury wyregulować się za tzw. złamanego wuja nie da, bo wózki biją już o tył płyty mostu i gówno wychodzi, a nie druga oktawa, aż uszy się skręcają. Więc z powrotem rozkręcić, dziury w gryfie zalakować z braku epoksydu (czy na odwyrtkę), i tako wkładku w kieszeń zapodać, potem znów wiertarka i skręcić.
No comments:
Post a Comment