Бабушка, 1930-2015 |
Jako że 13.08 właśnie zbrakło babci, a z okazji pochówków także się jada, przepis następny. Oryginał opiewa na kurczaka, nie bakłażany, i brakuje w mojej wersji cebuli. A co tam. Ważne, że ludność żre aż się uszy trzęsą, a smak jest ten sam.
Panie y Panowie, ledwie żywią y już nie bronią. Bakłażany w orzechach, coś na kształt sacywi, z uproszczeniami; tekst zapodany pierwszy raz na mlodedrwale.pl, skąd jeszcze trochę wytworów (własnego) letkiego pióra skopiuję w najbliższym czasie.
potrzebujemy
- kilka bakłażanów (ja wziąłem 3 = 6 połówek),
- czosnek (3-4 ząbki)
- orzechy włoskie (dużo, 10, może małe naście) świeżo łuskane, jeśli ktoś kupuje łuskane w sklepie, niech idzie do diabła. albo lepiej do nieba, psiakrew!
- sól
- kolendrę, ca. 1 płaska łyżeczka ziarenek.
- opcjonalnie jogurt(*)
do dzieła: przecinamy bakłażany wzdłuż na pół, kładziemy połówki na kratce i palimy na pełnym ogniu przez czas odpowiedni (kwadrans? 20 minut?), ma się rozejść przyjemny zapach palonego bakłażana, ma z nich kapać lekko brunatna ciecz, a skórki mają się nadjarać. odwracamy o \pi względem osi podłużnej, i jeszcze z 10 minut niech siedzą.
w przysłowiowym międzyczasie młócimy kolendrę z solą, wsypujemy pokrojony czosnek i bijemy na w miarę jednorodną pastę. wysypujemy toto na talerz i później ubijamy orzechy. jest to trudne i wyczerpujące dla ręki prowadzącej trzonek moździerza.
po paru minutach od wyłączenia piekarnika wyjmujemy miąższ bakłażanów. powinno się to odbyć przez jedno cięcie przy skórce i wyciągnięcie zdecydowanym ruchem wszystkiego. skórka raczej nie powinna pęknąć.
mieszamy wyjęty miąższ z masą czosnkową i orzechami i ubijamy na jednorodną masę, która w rezultacie przypominać ma psie wymiociny. no i, co łatwo przewidzieć, wypełniamy nadpalone skórki; jeśli masy jest za mało, pozostałe skórki mogą posłużyć szczytnemu celowi, jakim jest dokarmianie domowych szczurów, jak widać po pozostawionym przez nie ogonku na ostatnim zdjęciu.
danie należy przechować w lodówce albo nie przez kilka godzin po zrobieniu, jest zauważalnie różne w smaku po stosownym `przegryzieniu'.
spalone połówki
młocka 1. — kolendra i sól
młocka 2. — orzechy
wypatroszone połówki
flaki i masa czosnkowa, wraz z nożem (rocznik 39, znaki zakazane zostały wyretuszowane — dostałem od babci, która pochodzi z przedwojennego Zabrza :).
flaki, czosnek i orzechy po ubiciu; zgodnie z zapowiedzią wyglądają nieszczególnie.
gotowe danie na blaszce. w lewym górnym rogu widoczna działalność szczurów domowych :)
kuchnia życzy smacznego!
(*) jeśli popełniamy wersję z jogurtem, nie bawimy się w nadzienia itp., tylko kroimy połówki bakłażanów w paski, dzwonki czy co tam komu przyjdzie do łba, a masę orzechową z czosnkiem rozprowadzamy w jogurcie, a potem wrzucamy pokrojone bakłażany. parę godzin gryzienia w lodówce i oto nasz sos cytrynowy jest gotowy do spożycia...
No comments:
Post a Comment