Wednesday 27 August 2014

indophone, II

Indophone, cz. 2

Po ptokach, powiedział lotnik opylając las. Tym sucharkiem poczynamy kolejny przynudnawy wywód, jednakowoż z małą poprawką, mianowicie "po progach". Wyszły komfortowo i bez większych uszczerbków w podstrunnicy.

Co więcej, nowe pięknie siadły po koszmarnej operacji pozbawiania części ostrza, coby tradycji (nie ma takiego imienia Tradycja) stało się za przeproszeniem zadość, i żeby gryf wyglądał (jeśli nie uwzględniać tego bolesnego faktu, jiż jest to, za przeproszeniem, bolt-on) jak z Gipsona.

Dało się również w miarę zacnie powyrównywać kieszeń gryfu, która fabrycznie była legutko zasmarkana lakierem i nieco wyboista.


*** Za chwilę dalszy ciąg programu. ***

 [minęło tyle czasu, ile potrzeba -- zupełnie jak w scence z Tytusem i orzechami]

Uwaga, poniższe przedstawia podstrunnicę wykończoną może w tercji, może w połowie. 






[minęło tyle czasu, ile potrzeba]

Gotowe



dr włod

No comments:

Post a Comment