Sunday 3 August 2014

Squadak...

...seems to me all I'm getting these days is everybody else's bad workmanship...(*)

Zjawił się dziś składak-strat, w stanie wskazującym na potrzebę odrobiny tzw. miłości, ale raczej w klimacie sado-macho, ciężka ręka i ostre narzędzia. Tę smętną historię należy zacząć od początku. Był sobie korpus, z olchy. Tani. Plus pickguard typu rudo-brązowy tortoise, nawet mógłbym mieć coś takiego na kleconym pi-dżej-basie. Pickupy mało stratowe, HSH, 2 x h. G&B + s. Tesla. Czymkolwiek by owo G&B nie było. Gryf na wiorstę śmierdzący "niemiecką kontrolą jakości", z pięknym logo Fendera, ale bez numeru seryjnego, więc raczej w obiegu się nie pojawi i złej sprawie służyć nie będzie. Logo wygląda całkiem profesjonalnie (ale tu i ówdzie za głęboko poszedł szlif i nie jest "całe"), tak czy inaczej, kiepścizna i gajowizna nieziemska, grzech i obciach prawie tak ciężkiego kalibru jak relic. 

Skargi były na brzęki i "fałszowanie". Po prowizorycznym założeniu strun okazało się, że gryf (ze śladami po starych dziurach) jest nie do tego korpusu i wyregulowanie menzury staje się możliwe (!), ale dopiero po usunięciu sprężynek zza wózków. Brawo... Progi podejrzane, ale jak bardzo, okazało się dopiero po wstępnym szlifie: progi n-1 i n+1 z ponadmilimetrową częścią zgoloną, n-ty nieruszony, w tym momencie, pamiętając o tym, ze to "nowa" gitarka, zdecydowałem się (i uzgodniłem z dziadkiem właściciela :), że jednak wymiana. Wycynowałem te stare, porządnie wyszlifowałem podstrunnicę i wbiłem nowe. Właśnie zasycha wkładka z pyłu z akrylem, a od stopki czeka jeszcze zdjęcie ok. 5 mm wzdłuż. Wszystko, żeby mostek miał wózki jak bozia przykazała, tzn. ze sprężynkami.



Stay tuned,

 dr włod is in da haus

(*) Dave Reaume, a.k.a. davey4557.

Apdejt:

Zrobione progi, został jeszcze jeden detal...
 

No comments:

Post a Comment