Wednesday 20 August 2014

kuria, akt II.

- Gdybym był niedyskretny, zapytałbym, skąd pan ma na dziesięciomarkowe cygara...

- Ba! A gdybym ja był niedyskretny...

- Na szczęście obaj jesteśmy dyskretni...



No i kolejna klapa od ciecia X z miasta Y, czyli zła stara huta dobrała się do podejrzanie miętkiego lakieru na główce Jacksona. Warstw jest kilka. Oryginalna czarna, biała, czarna, biała i końcowa czarna. Używając języka recenzentów, zapytuję: czy leci z nami pilot? Znaczy się, po kiego grzyba takie coś i tyle razy? Pewnie X kupił gryf z wydrapanym logo i dorobił, ale poczemu kolory na przemian, za Nieistniejącego nie ogarniam.


Zdjęcia nie dla wrażliwych:


Siodełko musi z loterii, rozmiarówka nie ta, a śruba wyjechana niczym pracownik na urlop.

Pięknie!

Używka. To lepsza gitara znaczy się, był obszerny artykuł na forumie.

CWJ, pono od niemiłościwie panujących nam czerwonoksiążeczkowców

Ten wózek jeszcze raz no...

Wielość warstw lakieru zastanawia.

I, żeby nie było, otwory pod śruby są poprawiane.
Praca u podstaw, czyli ostrogą w bok, a parszywe bydlę wierzga i toczy pianę z pyska...
Szukamy pieczęci typowych i nie znajdujemy.

I czemu dwa komplety dziur pod pickguard?
Apdejt: główka prawie gotowa z warstwą nitro, progi wypolerowane, podstrunnica za-koń-ser-wowana.
Misio Dżekson :) Ma ten błysk, do zakochania po prostu.

No comments:

Post a Comment