Tuesday 21 April 2015

KYPBA

po długim przemilczaniu...


Zajętość praco zawodowo jak też gitarowo sięgnęła zenitu, aż nie ma czasu pisać, ino trolowanie i czepianie się słówek jakoś się tam trzymie. Z osiągnięć wyjazdowych udało się poprowadzić dość tanie 6b+ z OSa i przepłynąć ok. 2km na Telendos i z powrotem. Więcej ni wuja, niedotrenowane muskuły i brzuch za duży, psia kostka.

Z inszych nowości: okazyjnie nabylimy kolejny polski staroć, przysposobilimy tymi rencamy i palcyma do progowania i zażółcenia gęśli, a z racji poprzednich przejść dojdzie do zapacykowania gryfu z tyłu. Na dodatek drogo kupna zdobylimy komplecik frezików, które zezwolą na  zrobienie zacnego bindowania. Co do korpusu, rada zakładowa nie podjęła jeszcze diecezji ostatecznej, uchylając rąbka tajemnicy możemy powiedzić na razie tyle, że w związku z wiosną planujem jakieś więcej żywe kolory. Psi szczekajo, karawan jedzi dalij, jak mawiał nieodżałowanej pamięci tow. Wiesław.

Oprócz tego wróciła na gościnne występy V-ka Mayonesa, celem podszlifowania progów i poderżnięcia wnęki na F**y*a oraz prac lutowniczo-ekranujących. Zapewne 2 x rozłącznik cewek i odwracacz fazy, dwa przełończniki.

W przysłowiowym międzyczasie MEG RR dostał nowe Dżambo, bez zdzierania lakieru z podstrunnicy, ale za to ze zmatowieniem -- mniej będzie trzymić za skórę.

Z ostatniej chwili, być może wróci też do kosmetyki powierzchownej wiadomy szary Dżekson (sprzedawca-składakowiec ma się dobrze, ostatnio żeni jakiś kolejny podejrzany wyrób, tak jakby nie wiedział, że można wiedzieć, że J. Prof. z lakierowanymi gryfami bolt-on nie bywało. Bida, nawet oszukiwać nie potrafio, a to Pol'sza właśnie).

Przekazuję znak przedpokoju,


dr włod

No comments:

Post a Comment