Wednesday 24 May 2023

czaty i inne graty

TL;DR

Długo się wahałem i zabierałem. Wysłuchałem tych i owych, w debatach i marzycielskich bredniach (tu zwłaszcza zagubiony Leksiu Fridman) o świadomych maszynach etc.

Jako projekt pewnie jest znaczącym osiągnięciem - długo musiałbym się uczyć, żeby targnąć się na takie coś, a czasu nie cofnę. Jestem stanowczym przeciwnikiem wprowadzania ej-aj do zastosowań w codziennym życiu, ponieważ widzę potencjalne negatywne strony dla ludzkości i człowieczeństwa ludzi. Odrobinę paradoksalne, biorąc pod uwagę skalę własnego odczłowieczenia i niechęci do ludzkości, z sympatią do ludzi pojedynczych.

Ale pretensji o oddalanie się od pędzącego świata, pozostawanie w tyle czy dziadzienie nie mam. Wpychający mnie do elit (niechby i dawnych) mechanizm równania w dół większości dookoła jest niezasłużony i mogę mu się przyglądać z dystansem. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Liczyłem na coś innego jeszcze 20 lat temu - poszło inaczej.

Krytykom takiego spojrzenia doradzam wnikliwe przyjrzenie się fałszywej analogii - odwołują się mianowicie do dawnych przeciwników postępu czysto technicznego i praktycznego, w produkcji, transporcie itp. Być może kiedyś robotnicy protestowali przeciwko wprowadzaniu maszyn. Nie wiem, jak z rolnikami - czy przerażała ich perspektywa wyręczenia w fizycznej robocie przez kombajn ze snopowiązałką. Pewnie ktoś bardzo wolał napęd konny zamiast parowego itp. Rezygnacja (np. wymuszona) z wysiłku fizycznego mogła spowodować, że ktoś np. zaczął obrastać w tłuszcz, ew. jeśli to odpowiednio szybko zauważył, mógł zająć się wysiłkiem dla samego wysiłku. Tu sprawa jest o tyle groźniejsza, że dużej porcji ludziny grozi gratisowe zwolnienie z dwóch stanów umysłu: "wiem"  i "myślę". Przy czym jako niedouk i posiadacz jako tako półsprawnej mózgownicy - drugie cenię o wiele bardziej niż pierwsze. AI to prosta droga do całkowitego przyzwolenia na intelektualne lenistwo. Ale nie oczekuję, że w tej kwestii ktoś zadba akurat o mój komfort (tj. chętnie otaczałbym się ludźmi, od których można się czegoś nauczyć, ale bez sięgania po elektryczną pomoc; i chciałbym, żeby nie byli oni w coraz bardziej kurczącej się mniejszości - a wszak demokracja, dobro najwyższe, deklaruje, że decyduje większość).

Tak więc śrubokręt w druty czatom i innym pożytecznym pożeraczom danych z papki zwanej internetem. Jest to ćwierćinteligentne echo nas samych i jako takie grozi fatalną wsobnością. Wolę niedoskonałą i nielubianą przez siebie ludzkość niż maszyny, które miałyby wpływać na tak dużo, z tak dużą porcją hype'u i ultra-naiwnych podążaczy. Nie wspomnę o biznesach robionych z pomocą maszyn i nabijających kabzę "zaradnym". Ale kijem rzeki nie zawrócę. Ino od tych kompuntrów trzymię się na odległość kija od szczotki do porcelanowego krateru. Co innego kodowanie w pracy czy hobbystyczne. Przecież i tak korzystam z dorobku wielu, choćby via osławiony SO czy gugiel. Jeśli mi "produktywność" spadnie poniżej ileś tam, w obliczu presji do korzystania z czatów itp. - zmienię pracę. Są granice poniżenia, których przekroczyć nie wolno.

Chuj w dupę fanbojom i entuzjastom. Całe szczęście, że za 10-15 lat zejdę śmiertelnie i nie będę musiał oglądać tego burdelu, tj. bałaganu.

No comments:

Post a Comment