W każdym z przepastnych miejsc po obu stronach wagona po aż 3 haki, po jednej stronie rower + waliza + wózek na bachora, więc nie powiesisz pojazdu, z drugiej jeszcze lepiej: 2 elektryczne kobyły - nijak niemieszczące się na hakach - stojące i zawalające miejsce na 3 prawdziwe rowery.
Konduktorzy nijak nie są skorzy do wyjebywania precz pajaców, którzy na piękne oczy włażą z jeszcze dodatkowymi rowerkami (w tym jednym szrotem poniżej ceny złomu i w dodatku bez powietrza w obu ogumieniach, zresztą sparciałych) i
stawiają je obok 3 wiszących. Od siedzenia na podnoszącym się przy
otwieraniu drzwi czymś-tam (taki PRL-owski wynalazek - uwaga na nogi
przy zamykaniu) dupa cierpnie.
Do tego w pakiecie grubawy Murzyn słuchający chuj wie
czego z rozanieloną miną i pojękujący i ruszający się do taktu; kurwa,
publicznie? Machać głową to i ja lubię do czegoś dobrego, czy markować bicie w struny, ale nie przy ludziach. Choć zez w kierunku telefonu
Murzyna pozwolił stwierdzić, że Murzyn zna francuski, za co należy go cenić! Może z Czadu czy Mali czy inszej kolonii ichniej.
Choć po tym jak międzywagonowe drzwiczki mogły mi skasować telefon, aparat i kompuntr i nie skasowały nic oprócz sprucia plecaka -
jednak jest cudownie... I koleżanka zacna była do rozmowy, to też na plus. Choć nie kolarka, ino tak se pojeździć tu i tam. Wczoraj pod 18% się wepchała, za co - wziąwszy pod uwagę uzębienie napędu - należy się pochwała i szapoba. Podobnie jak 2 lata temu na Stelvio koleżance z Niemiec regulowałem przerzutkę i dokręcałem koło i ochrzciłem Sabiną, tak i tę możnaby jakoś nazwać. Z charakterem taka - Wanda np. czy Katarzyna by pasowało. Wieczne imię Róży. (Różaaa!!! Jaki był tytuł tego filmu, co go widzieliśmy wczoraj... czy przedwczoraj?...)
(17.07.23, TLK "Orzeszkowa", Szklarska-Warszawka - nijak nie nad Niemnem). Podróż za jeden uśmiech, kurwa ich
zapierdolona w dupę mać.
No comments:
Post a Comment