Sunday 4 December 2016

zapiski leminga, 35

trzynastego...



...nawet w grudniu jest wiosna. Gadają, że "opozycja" chce wyprowadzenia ludu na ulicę pod hasłami wypowiedzenia posłuszeństwa (nie)rządowi. W zasadzie przyklasnąłbym, ale włączenie do odezwy ludzi z wojska i policji to pierwszy sygnał do szastnięcia krwią - wiedny czy bezwiedny, ale sygnał, po stokroć głupi i krótkowzroczny. Oby obyło się bez rozlewu, jeśli mamy szanować życie czy zdrowie, bez względu na sorty. Pod rozwagę dla niemiłosiernie nam panującej waaaadzy - sugerowałbym zlać odezwy i pozwolić na wyszumienie się ludności; a
że artykułowanych tam racji czy haseł waaaaadza nie zrozumie - nie mam
wątpliwości - wszak to już fizjologiczna niemoszność, biorąd pod uwagę wypowiedzi niektórych, tych, i onych.

A gdyby miało się źle stać, będę zwalczać obrońców organizatorów przyszłego (tfu, odpukać) stanu "W" w przyszłości, jak długo będę żyć - tak samo, jak dziś zwalcza się mnie, gdy bronię tych czy owych generałów przed oceną późniejszych "moralnych zwycięzców". A może im wybaczę, po wielkochamsku i z gestem? Riebiata, davajtie zhyt' druzhno, jak mawiali w radzieckiej kreskówce.

Śniło mi się, że PiS rządził trzy kadencje i po trzeciej masowo emigrował. Nowa władza powołała oddziały likwidacyjne, które pod przykrywką imprez turystycznych udawały się w co ciekawsze zakątki świata i zdejmowały wierchuszkę i nomenklaturę, dźgając mizerykordią, rąbiąc siekierą i strzelając w czoło... Podobno załapałem się na jeden z tych wyjazdów jako kurier cyklista, który w doraźnej akcji przewiózł nieco żelastwa na przyczepce przez kilka przełęczy w Alpach, bo poza Europę paprochy wyjechać nie zdążyły, i z tej okazji przyznano mi dodatek emerytalny; przerzuty koordynował zaś sam generał Marian, który po całej sprawie zdecydował się powrócić do Macierzy i przyznał do jednego mikrofonu z Wałkiem i Milczkiem, że sprawa Łysego była dęta. Łysy podziękował zza grobowej deski twierdząc, że tym bardziej będzie ostry jak brzytwa... Aha, Zbigowi, Jędrkowi, Mariuszowi i Jarkowi walnięto cokolwiek niehonorowo w potylicę, bo egzekutorzy nie życzyli sobie widzieć ich fizjonomii - za wrażliwi, młodziacy... Potem wypowiedzono onym palcem Wytykanym dokumentum koniokradem wśród pospólstwa zwane, wykopsano radiokołchoźniki z grodu Ko-piernika i żylimy długo i szczęśliwie. Ba, za dwa pokolenia zyskaliśmy nawet mir wśród sąsiadów, a zawirowania z pierwszej połowy wieku XXI wspominano w żartach, ale także i z pewną dozą nieśmiałości i niekiedy nutką nostalgii, źle skrywanej. Ale redaktor Adam także i w tym przypadku prosił o brak jaskiniowego antypisizmu. Później obudziłem się zlany zimnym potem. A może przedtem.  Nieważne, a tymczasem zakładam Pieluchę antydeportacyjną, bo sram ze strachu przed gniewem Króla Najjaśniejszej, syna Nieistniejącego, acz Weszmogącego. Hytrós Krull, zighalj, wielkopolskokatolycko!


wuj

No comments:

Post a Comment