Tuesday 12 June 2018

zapiski leminga, CXXII

danina solidurnościowa

 
Dołożyliśmy, wicie, z piniendzy resortowych szyźdździwindzisiąt do kabzy "Fratrii" , ale było warto, bo — jak zaznaczaliśmy niejednokrotnie — śmiać się lubimy, a przy periodykach czytanych systematyczNIE można się nad losem umęczonej Ojczyzny zamyśleć a i zeszlochać się z płaczu, łzo rzewno.

Oto red. Skwieciński robi szpagat i jaskółkę jednocześnie wraz z elementami pokazu dla kapitana z "Rejsu". Wszystko w sprawie "załatwionego polityka" — niejakiego Stanisława P., z partii rządzącej:

"Wielu spojrzy na to inaczej. Odpowiedzą, że ponieważ Pięta jest zaangażowanym katolikiem, to angażując się w romans,* dowiódł swojej hipokryzji, a zatem jego publiczne napiętnowanie jest słuszne. Nie zgadzam się z tym zupełnie, i to z kilku powodów. Po pierwsze, jeśli już rozpatrywać rzecz z punktu widzenia, który powinien być bliski tym, których podobno tak razi odejście od zasad chrześcijaństwa, to przecież Pięta wyrwał się z miłosnych splotów, czyli - używając języka tych krytyków - podniósł się z upadku. Postawił ostatecznie rodzinę i dobro dziecka nad erotyczną przygodą. Uderzanie w niego w tym momencie nie jest więc piętnowaniem grzechu, tylko karaniem go za zerwanie z tym grzechem."

Efektowna gimnastyka, ale dla głupków, a dla autora niepotrzebna i kontuzjogenna. A może pochodząca od kontuzji, co autora stawiałoby w kłopotliwej sytuacji, z gatunku "takiego moralizatora to nawet bym kopnąć nie chciał"**. Kawa na ławę: nie trzeba być chrześcijaninem, żeby piętnować zachowania niezgodne z głoszonymi przez piętnowanego wszem i wobec wartościami chrześcijańskimi (per "wucety" się na to wołało na pocz. lat 90tych). Więc upraszamy redaktorzynę nie wmuszać krytykom dziecka w brzuch pod postacią "krytykuję X za nieprzestrzeganie głoszonych przezeń wartości W, więc są mi one bliskie". Wracamy do punktu wyjścia: hipokryzja. W wykonaniu redaktorzyny zapewne nie pierwsza i nie ostatnia (albo po prostu głupota prawie jak z powiedzonka dr. Strosmayera). A w wykonaniu pana posła pięknie plamiąca partię rządzącą; więc czemu by nie wyciągnąć? Jeszcze jedno: jeśli ktoś kupuje od partii rządzącej i okolicznych rozgłośni chrześcijaństwo — tym gorzej, zarówno dla kupującego, jak i dla chrześcijaństwa. A czy koleżanka pana posła była ze służb — to zostawmy Sulimie z Wojciulewa, łun nam to zawsze wszystko wyjaśnia na sto dwa, chłop na schwał, co grzeje tematy i mówi, że nikomu nie można wierzyć nawet spod piątego dna, a jemu jakoś jednak ludzie wierzą i te kserówki z klasyków taśmociągiem pisane kupujo. Ot, durny naród, więc można zagospodarowywać durnotę i zarabiać albo wyzyskiwać lud bezpośrednio. Albo być wyzyskiwanym czy zagospodarowywanym. A rzecz przecie i tak w świadomości... Choć czy tym wyzyskiem aby nie piłuje się gałęzi, na której się rozsiadło? W spółkach Skarbu Państwa czy inszych niezatapialnych zapewne nie, ale w sektorze prywatnym...

Dla nas tu w resorcie najśmieszniejsze w casusie pana posła jest to, że opublikowano już lata temu pogaduchy trzech bardów z jakiejś knajpy, gdzie nawzajem się ostrzegali przed prowokatorkami, i nie tylko. Wiele zabawnych kwestii poruszyli, a i śmieli się nad wyraz rubasznie i tak donośnie, że aż przesterem siało. Nagranie wypuściło DoRzeczy. Wniosek dla tych od wędkarstwa jest prosty: czytajcie/słuchajcie, czym epatują kumple po piórze.

W numerze wystąpił również prof. Legutko w ramach programu wazelina+. Nawet fotkę sobie strzelili — widać, że profesor zaciera ręce. I z twarzy widać, że taki jakiś swojski jest. A red. Karnowski więcej uśmiechnięty — może dlatego, że profesor mówi po linii**:

"Wiele państw przekonuje się bowiem, że brak suwerenności staje się faktem. Na szczęście w Polsce wciąż mamy prawdziwą alternatywę, ona jest w sensie politycznym dzięki Prawu i Sprawiedliwości oraz dzięki powstałym oddolnie ośrodkom medialnym, m.in. takim, jak tygodnik Sieci czy portal wpolityce.pl"

Dodatkowo coś o Towarzystwach UBezpieczeń Wzajemnych, to i owo o tym raczył powiedzieć niejaki Jarosław Bierecki. Jest, wicie, zbieżność jednostajna, jest w normie, jest słaba, ale jest też przypadkowa. Może SKOKi się wzajemnie poUBezpieczają?

Zawiódł nas za to artykulik Rokity — mysleliśmy, sądząc z "Władców marionetek", że dużo wyższych lotów mózgownica. Albo wie, czego wymaga mecenas dający złoto i ino gra tego, kogośmy się dopatrzyli.

Czekamy na chwilę coby, prawda, wchłonąć wyatramenciny (wytuszyny? wykrwiny? potem przecie nie piszo łune, bogate tera przecie) tuzów takich jak red. Gadowski, red. Reszczyński i — o losie — Zybertowicz, co profesorem jest. Tak przynajmniej podpowiadajet nam nasza resortowaja mabiena... Plus jakieś biadolenie nad odpływającą Irlandią i coś o F. Timmermansie. Spodziewamy się czegoś co najmniej tak spektakularnego jak przytoczone w Przeglądzie słowa pani p.o. prezesa TK, że jakoby nie rozumie tego "całego trójpodziału władz" i stwierdzenia, że czego się KE czepia, że u nas wsio w porządku. A p.o. Prezydenta kompinuje coś w sprawie referendum. Ech, "juś to widzie"...

Przeczytaliśmy wspominki gen. Pawłowa ("Byłem rezydentem KGB w Polsce"). Teraz "Replika" króla Edwarda i jak ino wrócim z wywczasu, to ostatni nieprzeczytany płk Bosak. Spotkaliśmy oprócz tego jednego z jego podwładnych, oficera XY w miejscu Z o godzinie n minut m. ("Zbiórka kwadrans po nieparzystej", jak to ujęto w takim jednym filmie. "Ciało" chyba mu było na imię.)


wuj wszystkich wujów


* interp. oryg.

** Jak to kiedyś wspominał gen. Kiszczak (w pogadance z red. Walenciakiem, program o "Grupie Wisła") -- ktoś w Moskwie wygłosił w ramach toastu "same ciepełka" o gen. Jaruzelskim, wiec i Kiszczak, w ramach rewanżu, na temat Gorbaczowa kilka ciepełek powiedział. Ponoć nikt nie zareagował, bo za tym gensekiem akurat specsłużby nie przepadały, być może wietrząc tzw. zmierzch.

*** to z Barei, a'propos śledzenia niewiernych małżonków w "Co mi zrobisz..."

No comments:

Post a Comment