Thursday 12 January 2017

zapiski leminga, 39

Ma-de-ra, ekstazy, emołszyns, ooło.



Obyczajówka. Skandal wybuchł, pono ku radości głosłów platformianych, z rajdu Ricarda z koleżanką z ław głoselskich -- kanikułę na czas puczu wybrali letnią, a nie zimową, jak ten, co to nazwiska nie pomnę. Nb. Gregorio Screttino też na nartkach się taczał, tak przynajmniej twierdzi nasz TW Poliszynel Zdzisław. Może i tak, nam tu w resorcie nic do tego, czy i kto gdzie jeździ na wakacje. A kto też fotkę zrobił w areoplanie i za usłużnego zrobił -- e, nawet śmy ciekawi nie są. Śpicy, jak widać, z ochotniczego naboru. Małość, panie dzieju.

Drugi skandal albo dmuchana sprawa to faktury i zarobki pana Kijowskiego za robotę dla KODu. Zabawne: Rzepa coś pisze, człowiek zaprzecza, w KODzie jest ktoś, kto te papiery widział. No, to na nasz tępy łeb jest albo-albo: człowiek coś niejasnego sknocił i będzie się tłumaczyć, organizacja straci na wizerunku albo wszystko jest na czysto, ino kret się zalęgł, a Rzepa drukuje jego lewiznę. Okaże się. Ale póki co chwyt jest całkiem niezły, np. my tutaj, wicie, rozumicie, wpływy do resortowego budżetu mamy istotnie mniejsze niż jakże skromna dyszka miesięcznie, więc jest nam tu cokolwiek nieswojo, bo jakoś ciężko uwierzyć w ową "informatyczność" roboty* wokół KODu -- przy całej sympatii dla zjawiska. Zresztą, gdyby imidżowi zjawiska zaszkodziła postawa osoby je firmującej (z kilkoma wpadkami, co jest, nomen omen, wliczone w koszta), a nie daj Nieistniejący, gdyby się okazało, że istnieje formalny punkt zaczepienia -- można zawsze na miejscu organizacji zastosować chwyt jak z pijanym spadochroniarzem z niezapomnianego obrazu kinematograficznego pt. "Ciało", cyt. (za przeproszeniem) "WYPIERDOLIĆ!!! PRZETRZEŹWIEJE W LOCIE!!!", koniec cyt. -- i jeśli pan Kijowski zamiaruje zostać się politykiem, no to start ma fatalny, bo na taką mocno niechodliwą kwotę. Gdyby, przykładem niektórych, coś cegiełko-stoczniowego albo skocznego na grubsze miliony skręcił, można by spokojnie uznać, że jest uczciwy.

Dokonaliśmy symbolicznego załamania rąk nad pismactwem panów felietonistów Marcina i Zbigniewa na łamach pisma pana Tomasza. I pomyśleć, że pan Zbigniew kiedyś (1996? 1997? na Wspólnej w każdym zrazie) nam wręczał osobiście pierwszy piecuch, nie Henryk bynajmniej... Chyba Laboga LR-1... I nie bez kozery śmy nie wiedzieli, kto zacz, jako że z polsroka ino stare Piersi, Bigcyca i kilka innych rzeczyśmy kojarzyli, ale przecież nie jakiś tam Perfekt czy inszy Blady Pank i Dudkę Sufleta... Trzeba się szanować! A panowie Marcin i Zbigniew za jednym pociągnięciem pióra (sznura? jak w górnopłuku...) spuścili obu bohaterów, Ricarda i Matteo, na drzewo. Czy nie przedwcześnie aby?... A przepraszać w razie czego gotowi? Hę?

Oprócz powyższego zawiadamiamy, iż nabyliśmy z funduszu dokształcania kadr resortu zacną książkę T.A. Kisielewskiego pt. "Zabić księdza". Broń nas panie piekieł, zabijać żadnego nie chemy, choć nie każdemu przesadnie dobrze życzymy, ino tak nas naszło poczytać o takim jednym, co gadał głośno, a później go zakatowano. Bardzo polecamy oną lekturę jako absolutnie nieemocjonalny i prawie apolityczny opis takiego a nie innego scenariusza wydarzeń. Ma sens, w przeciwieństwie do wiadomych legend. Brniemy przez "Cze.Kiszczak" ex-tow. Kowalskiego. Ma gadanę chłopina, a tow. Czesław, tuszymy, że zza chmurki dobrotliwie się z gorliwego skryby podśmiewa... Rzecz jasna chmurki na ateistycznym czyśćcu.


wuj wszystkich wujów.


* tj. jeśli pięciu rzetelnych programistów usłyszy o tym, co zrobiono i nie parsknie niekontrolowanym skurczem przepony i radosnym grymasem na japie, będzie wg nas w porządku.

No comments:

Post a Comment