Sunday 30 May 2021

dekolt i warkocz

Zachwycać się mamy aktywistką, co do pisowni nazwiska której jest jakaś zasada, ale ciężko ją uzgodnić zasadą rządzącą pisownią nazwiska jej kolegi, co został wyciągnięty z samolotu przez podłe macki reżimu Oleksanda Ł. Na kanwie wizyty Anżeja Dupy u innego dyktatora, przychylamy się do opinii tow. red. AWŁ, że Oleksander na tle tego drugiego to łagodny staruszek, a jego pech polega na tym, że Białoruś nie jest w NATO. A może jest to szczęście tego innego.

Ale wracając do pani aktywistki - zachwycała warkoczem, głębokim dekoltem i wyraźnym brakiem stanika, przez co musi części komentariatu zebrało się na krotochwilne wypiski. Zachodzę w głowę - ile hipokryzji trzeba w sobie mieć, żeby taki - po filmowemu mówiąc - iwent zorganizować (chyba że wierzymy, że kamery i mikrofony znalazły się tam przypadkiem - "z tragarzami"...), udawać, że to ciało widoczne jest niby mimochodem, a później biadolić, że seksistowskie uwagi w komentarzach i że to żenujące... Kurwa wasza mać - samiście ją w takim stroju na tę akcję wystawili, to teraz przynajmniej nie udawajcie świętego oburzenia. Tłuki. Fałszywe tłuki. Chcecie seksizmu? G a r k o t ł u k i ! ! !  Z pierwszej ręki mam "potwierdzenie", tj. tezę, że oczywiście należało tak pokazać sprawę, bo bez wystawienia odrobiny ciała nie ma właśnie onego iwentu, ale że jednocześnie oczywiście komentarze takie są wredne. To taką pierwszą rękę i takie podejście to ja serdecznie pierdolę, na łbyście poupadali, towarzysze...

Odcinając się od seksizmu jako takiego (a jeśli uprawiam, to raczej ten wywyższający panie), uważam wszakże, że w dobie odsunięcia pruderii i staromodnej poprawności politycznej nastał czas, wicie-rozumicie, nowej poprawności, gdzie mogę dzięki środkom technik informacyjnych powiedzieć, że gust mój i popęd bardzo cieszyły się z obrazka - pani aktywistka postrzegana jest przez mój gust jako piękna i atrakcyjna. Przecież, do kury, nie podglądam jej ani nie wykradam zdjęć; media mi pod nos podłożyły! A że to, co robi, postrzegam jako politycznie niedojrzałe, w czymś żałosne (zwłaszcza wobec przypomnienia o bardzo podobnej akcji w wykonaniu "niebieskich", lata temu w Wiedniu) i ogólnie redukowalne li tylko do iwentu właśnie? No - postrzegam, i co? Wiadro. Zresztą nie zdziwiłbym się, gdyby aktywistka robiła dla Wschodnich. Ale w żadnym wypadku niczego nie sugeruję. Sugeruję jedynie, że jej ciało zostało wykorzystane. Czy jej zapłacono - nie wiem... I czy akurat na to konkretnie była pozycja w rachunku.

Z feminatywnych zdobyczy Resetu Obywatelskiego - "gościnią programu jest prokurator Imię Nazwisko". Z siebie się śmiejecie ;) Choć o nosicielce "de er" przed nazwiskiem powiedzieć per "doktora" - to już naprawdę z grubej rury przywalone...

Odprysków z metoo ciąg dalszy - ponoć panie od posikiwania szampanem różnych typów na podium, symbolicznego całowania czy machania pomponikami itp. czują się urażone, wykorzystywane i uprzedmiotowione. A może w ich imieniu ktoś uważa, że poczuć się tak powinny. Tak czy siak - widziały gały, co brały... Zaczynam być zwolennikiem - przenośnej, czyli portable - reedukacji w obozie dla tych nędznych aktywistów. Co nie znaczy, że akurat wydaję z siebie wilcze wycie na wyścigach i wypatruję, kiedy to z czirliderki spódniczką wiatr poswawoli, jak pisał Wieszcz.

- We are Judean People's Front!

- I thought we are the Popular Front...

- We're People's Front Of Judea!...

- Yeah, splitters!!!

- You can't have babies!!!

- DON'T YOU OPPRESS ME!

 

PS Na deser - redaktor Lis w NW - sugeruje m.in., że nie jestem porządnym człowiekiem, bo nie jestem dziś po części Białorusinem, a w 2005 nie byłem po części Ukraińcem. Ludzie, oszaleliście. I ten bełkot o Polsce jako latarni morskiej dla wszystkich walczących o wolność. Boże Nieistniejący, widzisz i nie grzmisz; ta latarnia dawno ma przepaloną żarówkę, mury murszeją, a i wybrzeże nie jest z najmocniejszych. Ale pohukiwanie i machanie szabelką w cenie. "Moralność, głupcze" - w polityce?! Odlecieliście, Lis! Wracajcie, ojczyzna w potrzebie... Takieście dobre wywiady kiedyś robili! Z Generałem na przykład. Ech. Gdzież są niegdysiejsze śniegi...

Na drugi deser - bo okładka mnie skusiła: prezes i taki misiu w czekistówce, całość w kolorycie nieco przykrzepłej krwi; taka brązowa wiśnia jakby - niezastąpiony red. Piątek odgrzewa jakiegoś kotleta sprzed kilku lat, co więcej - z książki Kaczyńskiego! Ponoć prezes in spe miał się spotykać po 1989 z I. sekretarzem ambasady Wschodnich. Kuźwa - wielkie mi co... A ilu luminarzy intelektualno-doradczej dobudówki do Solidurności spotykało się z dyplomatami szeroko pojętego Zachodu? Może fajny jest w tym wątek styropianowca Milczanowskiego, ale od 1995/6 jego wiarygodność jest dla mnie - niedomówienie...

- A Z WAS TO DUPY, NIE PROWOKATORZY!...

- N-nno, no bo on tak fajnie opowiadał...

No comments:

Post a Comment