Przepłaciłem za książkę. Niby prawie 700 stron resortowej gadki, wcale niezłej, miejscami wybitnej, miejscami banalnej, miejscami nieco łzawo-sentymentalnej. I dobrze, taki gatunek. Ale poskładanej i zredagowanej na tak żenującym poziomie, że szkoda gadać. Aż wyprodukuję coś z cyklu bigdejta, czyli parę histogramów - może coś ciekawego da się zasugerować, bo jeden pomysł mam.
Zaproponowałem autorowi egzemplarz z uwagami, ale wątpię, czy skorzysta.
Operacja "Holub", płk. P. Wroński. Rzekomo filolog polski z wykształcenia i to na UW, a nie na politechnice. Tak się nie powinno robić. Powinno się robić lepiej, zwłaszcza jeśli dużo się trąbi o Polsce, patriotyzmie itp. andronach.
Styd i sram na wsiu Jewropu, jak głosił wierszyk radziecki (...podwieła nas prostota, dz'esiat' liet lizali żopu, okazałas' wnow' nie ta) Nijak nie widzę tu w wynarodowieńczych działaniach pola dla kogokolwiek obcego - "Polak potrafi" wiecznie żywe.
No comments:
Post a Comment