Saturday 16 October 2021

na granicy

Nie wiem dokładnie, co się stało ani kto do nas usiłuje przyjechać w gości, a może przejechać sobie dalej. Jedni bombardują mnie niezbyt szczęśliwymi minami dziecków (z misiem np.), drudzy napierdalają teoriami o siatkach finansowania: od naganiaczy (aka biur turystycznych) do pograniczników i... aktywistów pomagających przybyłym. Odlot na miarę smoleńskiego. Niemniej bliska mi z jakichś względów (nie humanitarnych) organizacja owszem, pobrała datek ("projekt/grant") w dolarach, ale od całkiem szanowanej fundacji. A czy dziesiątym ogniwem łańcuszka szczęścia jest biuro turystyczne Bantustan Travel Agency, nie wiem. Ale na rozpylaczach tego typu oczadziałych teorii spoczywa dowód, że tak jest. Bo sugerowanie to tylko (pisopodobne) obrzucanie gie - co się przyczepi, i tak będzie śmierdzieć.

Wystąpienia szefów MSW i MON pomińmy, bo to jest poniżej czegokolwiek. Ale że kartę SD znaleźli w lesie... Pyszne. Dzieciaki, kłamać też trza umić.

Źle i głupio Wolska zagrała wobec tow. Aleksandra, zapominając musi, że ma on wcale niezłe plecy. Źle podobno Wolska gra wobec przybyłych. Ale bez odpowiedzi na parę podstawowych pytań średnio widzę swoje przekonanie przez kogokolwiek. Także tzw. opozycję. Jedziem:

1. Skąd się wzięli ci ludzie?

2. Czy wszyscy są naprawdę uchodźcami? Wobec ilu mamy ew. zobowiązania towarzyskie (typu "kapował nam/jankesom na talibów, teraz mu się to i owo pali pod nogami"), a skoro są, to może wypada dotrzymać?

3. Co jeśli niektórzy są pół-turystami/migrantami, którzy zebrali to i owo po familii i wyjechali z nadzieją na lepsze życie? Co z tymi, którzy te pieniążki wzięli?

4. W imię czego i kogo akurat wpuszczać? Jeśli w imię wysokich uczuć, współczucia i humanitaryzmu - super. Wtedy:

4a. Gdzie przechować? 

4b. Za co żywić, leczyć itp.? 

4c. Przez ile czasu? 

4d. Na jakich prawach? 

5. (Uwaga, ponure pytanie) Od jakiej porcji wpuszczonych zacznie to obecnym                mieszkańcom - pal licho, Polski czy nie - przeszkadzać. Za bardzo kosztować, finansowo,    kulturowo etc. Kto twierdzi, że te koszty są z definicji zerowe, najprawdopodobniej się myli albo kłamie. Kto twierdzi, że pytanie jest niewłaściwe ew. problemu nie ma, cierpi chyba na tzw. zanik wyobraźni.

6. Na ile demokratyczne jest wpuszczanie strumienia ludzi do Unii przez Polskę (traktowaną jako kraj tranzytowy)? 

I odpowiedzi/bajania wuja prowadzącego:

1. Nie wiem, bo że z szeroko pojętego Wschodu i Południa - chyba jasne.

2. Przypuszczam, że nie. Ex-sojuszników wypada gdzieś schronić, ale nie byłbym przeciw wyciągnięciu na to (NATO) kasy od Cytadeli Demokracji.

3. Nie wiem. Przemówić do rozumu - że nadzieja to matka głupich? A biznesmenom pogratulować? Za proste. Choć poziom ogłupienia sięga takich poziomów, że niedługo tow. Rydzykowi trza będzie pogratulować - dobrego wyczucia epoki i konsekwentnego osiągania celów.

4. Przechowywać w jakichś opuszczonych PGRach, nauczyć uprawy roli w tej strefie klimatycznej (bez podziału lat na parzyste i nieparzyste**). Organizować zbiórki po kościołach, dać obywatelom możliwość odliczenia 5% podatku w tym roku podatkowym. <przekaz podprogowy="Opodatkować Kościół kat. niezależnie od wszystkiego." />. To wszystko w ramach jakiegoś kontraktu, a przynajmniej wyrażenia woli zdobycia pracy.

4b. Żywić za pieniądze, których mamy dużo. Głodni i bezdomni nie będą protestować, ale może podarują komuś samochód. Pytanie, co z protestami lokalsów w podobnej kwestii... - osobno.

4c. 2-3 lata? A jak ktoś nie znajdzie roboty, to z powrotem, z jakimś regresem od odpowiedniej ambasady. Lekko każdy nie ma. 

Nb. co z pojęciem "pierwszego bezpiecznego kraju"? O ile wiadomo, na Białorusi ich nie prześladowano. Więcej - jakim prawem będą przenikać na Zachód z Polski?

5. Nie wiem. Chyba nie przeszkadzałoby mi 10% "innych" - z inną: skórą, mową, kuchnią, kulturą (czy - z mojej perspektywy - brakiem), mentalnością, religią itp. Przy 40-50% zacząłbym się czuć jeszcze bardziej nieswojo niż zwykle się czuję, bo do polskości pojętej jak w oficjalnej wykładni jakoś wstyd mi się przyznawać.

6. Zrozumiałbym, gdyby pozytywnie nastawione i świadome społeczeństwo powiedziało (w referendum, i to naprawdę kosmiczną większością głosów): wpuśćmy, pomóżmy, ubierzmy, nakarmmy, wykształćmy, niech żyją razem z nami, uczą się i pracują. [Salwa śmiechu albo brak to prywatna sprawa, nie śmieję się, a w taki scenariusz po prostu nie wierzę - na ponuro]. Ale - o ile mi wiadomo - jeszcze się to nigdzie nie stało. Na miejscu wpuszczających owych przybyszów "aktywistów" miałbym delikatny konflikt sumienia - że funduję komuś niespodziewanych i średnio chcianych gości. Przy czym nie zmienia tej oceny fakt, że być może 100 osób byłoby chcianych, a dziesiątki tysięcy - mniej, miliony - jeszcze mniej. I widzę istotną różnicę między czynieniem tego współobywatelom i społeczeństwom innych* państw. Pierwsze jest do przedyskutowania i rozwiązania na tzw. miejscu.

Dalej: oskarżanie funkcjonariuszy SG o nieludzkie traktowanie m. in. dzieci to jedno; a uporczywe milczenie nt. tego, jak zostały potraktowane przez swoich rodziców - drugie. A że owi rodzice - in turn - potraktowani zostali tak se przez tow. Aleksandra Ryhorewicza, który też z kimś na Wschodzie i Południu dogadać się musiał - trzecie. I owo "jedno" nijak nie rozwiązuje sporu. Raczej próbuje go szybko zażegnać, emocjonalnie zaszantażować i w ten sposób postawić na swoim. Jakby tu ująć - może wobec przybyszów fajnie, ale wobec innych nieco nieelegancko.

Podsumowując - wątpię, czy dziejące się na granicy polsko-białoruskiej sprawy dzieją się bez milczącego przyzwolenia Europy Zachodniej. A kto na tym straci wizerunkowo - ano proste: Wolska i Białoruś. Jest mi to coraz bardziej bosko obojętne.

A radykalne rozwiązanie problemu niezamieszkiwalności strefy okołorównikowej (który prędzej czy później nastąpi) to trwałe jej odludnienie i może uprzemysłowienie, ew. zrobienie tam pozyskiwania energii - jak kto w termodynamice niekumaty, niech se ją nazwie odnawialną i czystą. A ludność rozdzieli się po istniejących państwach, w jakiejś malejącej funkcji aktualnej gęstości zaludnienia. Tak: na pierwszy ogień ze znanych krajów pewnie Kanada, Australia i Rosja. Hihi. Przynajmniej ci ostatni by przestali naftę walić tak masowo.

wuj

 "inne" może sugerować, że Polska to państwo, co jest zamierzonym efektem humorystycznym.

** Taki kawał pozujący na autentyk: FAO postanowiło pochylić się nad głodującą Afryką i skierowało tam speców od rolnictwa, którzy nauczyli miejscowych jak podwoić roczne plony. Po paru latach przyjeżdża komisja; zobaczyć, jak skonsumowano rzecz. A tu wszyscy do góry brzuchami, zbijają bąki. Lokalny spokesman: proste - massa nam pokazać, jak podwoić plon, więc my siać i zbierać tylko co drugi rok.

No comments:

Post a Comment