Zuzia Jurczyńska, ktokolwiek kryje się pod tym pseudo, zaczyna odjeżdżać. Zawsze irytował mnie w jej wypiskach jeden element - natręctwo cytowania jakichś grajków czy, co gorsza, melorecytatorów, a nawet łysych czy brudasów. Nie żebym miał coś do cytowania jako takiego, ale kontekst im mniej zabawowy (a Zuzia pisze na tematy społecznie zaangażowane i jest pryncypialna), tym bardziej mnie razi kontrast. Gdyby pisał element na początku szkoły średniej, byłoby wszystko okiej.
Ostatnio wypisała swoje żale nad studentami, których rzekomo uczy (ciekawe, na jakiej to Sorbonie...) i, rzecz jasna, dostało się od pani doktór szkolnictwu. Bo studenci niezaciekawieni, niedouczeni, nie umiejo się skoncentrować itp. Jeszcze śmieszniejsze, że wyszło na to, że jednak Zuzia ma studentów dokładnie z takiej szkoły, o jakiej - nieświadomie zapewne, bo bozia móżdżku poskąpiła - marzy. Bez zbędnego bagażu nieprzydatnej wiedzy, a już matematyka i fizyka - straszne!
Chciałoby się powiedzieć, że masz babo placek, a tak to może Kazika czy Paktofonikę (to chyba melorecytatorzy, a więc wzorujący sie na niggerach w szerokim spodnium). I tępych studentów, bo nie chce być inaczej akurat w tym ustroju i w tej krainie, w której ciągle myśl nie płynie.
A w dzisiej wyjszłym numeru NIE rozpłakuje się nad kolorowymi towarzyszami, co do Łuki se przyjechali za parę tysiaków USD - "biedni migranci". Też bym chciał być biedny, cholera jasna...
No comments:
Post a Comment