Sunday 25 February 2018

zapiski leminga, CXIV

nauka kłamania, cz. wtóra.



Ledwie światłe redachtory z GaPol-a nagadały coś o widło-nagraniach z hangaru na Okieńciu, że ktoś tutce sławetnej cosik przy skrzydle gmerał - i powiało zrozumiało grozo - a za chwilę drugą wersję miał dorzucić ex-minister ON, niezastąpiony pan Antoni, co to zasugerował, że jednak w czasie remontu w Samarze jakąś bębę podłożono. Słowem - cyrk na kółkach, inżenier w driebiezgi, a gałoszy cełyje. Dzieciaki - kłamać naprawdę trza umić. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy wobec nagrań z kokpitu nikt jak dotąd nie odpowiedział na jedno pytanie - czemu w ogóle w tej sytuacji zdecydowano lądować. Może dlatego [nie odpowiedział], że odpowiedź prawdziwa kończy ten nieszczęsny spektakl. No bo co - gdyby polecieli na lotnisko zapasowe, to też by wybuchło? Cholera, tyle już wersji zrobiliście i jeszcze wam lud wierzy? Aż zazdrość bierze - może by komu uczciwemu uwierzyli... Dąbrowską polecam, ku pamięci:

Przebrnęliśmy przez zacne nagranko około-Popiełuszkowskie. Najśmieszniejszy był kawałek z początku, kiedy ktoś wykonuje Naszą klasę i ucięto go z początku na "w Szwecji w porno-klubie" - widocznie pan redaktor Sumliński nie zdecydował się na dopuszczenie wersji pełnej. Choć nam się tu w resorcie wydaje, że on w polskim klubie występuje i zaiste jest to pornografia, a raczej fonia. A czy "nieźle mu tu płacą za to, co i tak wszak lubi" - nie wiemy. Powiedzenie, że żadna praca nie hańbi znamy nadto dobrze. Oczywiście niczego wiążącego na temat zasadniczego tematu raczej nie powiedziano, oprócz tego, że skoro wiadomi generałowie już nie żyją, to można o nich wprost mówić, że sprawcy. Zabawne, nawet bardzo. Prawie tak zabawne, że fragmenty książeczek pana redaktora czytuje na spotkaniach skruszony aktor Zelnik. Z tegośmy się w resorcie śmieli najwięcej. Ot, "mecenas daje złoto, mecenas wymaga". "A słyszę, że mówią, że robią to, co chcą" - jakoś tak to szło... Zwłaszcza ci z teczką na życiorysie. Chory kraj, ot i tyle. Wolimy już wynurzenia płk. Wrońskiego i gen. Pożogi.

Gazeta po raz kolejny z wątkiem okołożydowskim - co jako niejednokrotnie piętnowani w sieci za "filosemityzm" witamy z radością. Dowiadujemy się oto, że "Marzec" ma być wg życzenia co poniektórych wyniesiony do rangi zbrodni przeciw ludzkości. Przepięknie. Nawet donosy zapowiadają - może towarzyszy Moczara i Kliszkę i ich szefa w rogowych okularkach poznamy? Najbardziej rozbrajają słowa o tym, że Żydom (tym w 1968 wypędzonym z Polski, z czym - tj. faktem wypędzenia wskutek nagonki - nie dyskutujemy) w latach 60tych i pod koniec jakoby dobrze się żyło i że to był ich kraj... Co do drugiego - być może, a pierwsze, hm. Zasadniczo-pobieżnie... przecież marne to były czasy. A że znamy relacje z domów, w których żyło się całkiem nieźle - ha... Niedomówienie. Choć z drugiej strony - pech! - znamy też relacje z domów, w których żyło się nieźle, ale po (możliwym - z racji wiadomych, a jak nie, to sugerujemy sobie dośpiewać) wyjeździe na Zachód - nagle okazywało się, że to polskie "nieźle" było zgoła niczym. Więc przecież nie ma tego złego, do cholery jasnej... - jeśli ktoś mówi, że wielu Polaków marzyło o takiej emigracji, to nie musi być w tym nienawiści; zazdrość w takich wspomnieniach może być w 100% autentyczna!

Nie wiemy, czy i co i komu dziś - po pół wieku - da się zdziałać w kwestiach prawnych i majątkowych, jeśli istotnie ktoś zamierza sobie nagle przypominać o swojej własności (czy dziadków) sprzed lat n-dziesięciu. Tak sugerują niektórzy, zdaje się najbardziej alergicznie nastawieni i straszący roszczeniami niemal zawodowo. Zakładamy, że gdyby roszczenia się istotnie pojawiły, prawnicy zechcą przy okazji na tym jakiś biznes zrobić, bo takie ich prawo do intepretacji prawa (ew. braku jego pewnych przyklepań w księgach wieczystych - tu kamyczek do ogródka państwa ludowego, szlag by to trafił...) Zapowiadamy jedynie, że będziemy się odnosić do wysuwających roszczenia dokładnie tak, jak miało to miejsce w sprawach tzw. "dzikiej reprywatyzacji" - bez względu na rasę, pochodzenie i wyznanie, jako że człowiek to człowiek. Nb. dokładnie tak samo, jak do rdzennie polskich, wielkopańskich roszczeń do majątków sprzed wojny, a kto wie, czy nie sprzed rozbiorów. I co? Wiadro! Polityczna poprawność niejedno ma ostrze... Zresztą udawanie, że Izrael ma w sprawach analogicznych ręce czyste niczym własna flaga minus gwiazda - naiwnym jest do bólu. Tj. wzruszanie Polaków 12 tys. wygnanych po Marcu Żydów działa, ale zmusza do zadania pytania o to, ile sztuk pogłowia ludziny autochtonicznej przed 1947 zginęło z rąk zasiedlających - tam.

Byłażby to więc bitwa na narracje i polit-hist-prop-agity? Biorąc pod uwagę kolejny nagłówek, że zdaniem "celebrowanego" już nocnikarza ichniego, Bergmana (co, jak się powiedziało, marny w trudnej sztuce kłamstwa się był okazał) - ponoć mamy "konflikt Polski z całym narodem żydowskim". I co o tym sądzić? Myślimy, że to samo, co o enuncjacjach pisarza Pająka i ojca doktora dyrektora.

Słowem: durnie są wśród nas. I wśród was też. Oto słowo starohuckie. Blogu niech bedo dzięki. Idździe w przedpokoju, a będzie wam odebrane.

No comments:

Post a Comment