Thursday 24 June 2021

wena!

Na motywach bardzo zacnego malunku M. Frej ("Czekając na barbera") urodził mi się we łbie pomysł, którego nie zrealizuję, bo nie mam warsztatu. Dygresja: wyobraźnię i widzenie oczyma braku duszy mojej tak, ale przelać na płaszczyznę (albo co innego...) — nijak! Po latach zniechęcania (i ze strony szkoły, i po drugiej stronie tablicy, gdzie czasem trzeba coś namalować), nieudanych (nielicznych) prób rysowania, szkicowania, kopiowania, włącznie z kulminacją w postaci rewelacji o tow. Malewiczu i kwadracie, jestem zrażony. Od biedy umiem naszkicować okrąg, pewnie niezłą elipsę. Trójkąt nierównoramienny i nieprostokątny — wyższa szkoła jazdy. Jest to chyba jakieś uszkodzenie, ale badać nie zamierzam. I zawsze bardziej będę cenił przysłowiowego, kiczowatego "jelenia na łące na tle lasu" (krzyży, hehe) niż tzw. "abstrakcję", która przecież najczęściej jest fatalną mieszanką niemocy, umowy/konwencji i żałosno-fałszywego snobizmu odbiorców. Przed sobą samymi i nawzajem udających, że (jak w "Nie lubię poniedziałku") głębokie, surowe...

Ale xuj-tam z (biednymi skądinąd) artystami i (licznymi biednymi, z innych powodów) bywalcami galerii. Do rzeczy, bo objawiło mi się... Inspiracja, panie! Scena ma nawiązywać do kolarstwa i do gry w kapsle i do tego słynnego (tak słynnego, że nawet kojarzę!) malunku, że z chmur palec tow. Boga się wysuwa i właśnie nie pamiętam... stwarza coś, czy Adamowi iskrę w palec dla jajec daje? "Hey, God's a funny guy." "God doth have a sense of humor." No i o — żeby zamiarował pstryknąć któregoś z jadących kolarzy, jako kapsel. Pozostaje drażliwa kwestia, w którą część ciała albo sprzętu i czy aby palucha rzeczonego w łańcuch nie zapakuje. Bo by się aniołowie zesrali, jak w tym znanym filmie. Oczywiście kolarze powinni jechać po szosie, która — z perspektywy, np. w drugiej odsłonie — okazuje się być krawężnikiem (takim PRL-owskim, porypanym nieco), a tym proto-bogiem niech będzie jakiś dzieciak, który właśnie w kapsle już zagrywa, a saletry z cukrem w piaskownicy jeszcze nie jara, ani "bączków" z kapsli (po syropie albo wódce — zależy co rodzice pijali) nie odpala. Oczywiście tu i ówdzie na krawężniku jest stosowny znak kredo. Tu "piekiełko", tam "czekoladka" — przeznaczenia tej ostatniej nie pamiętam. "Piekiełko" chyba wstrzymywało gracza na kolejkę. I tytuł: "Wyścig przedpokoju".


No comments:

Post a Comment