Sunday 14 July 2024

Śpik pisze, korekta śpi.

[dodane po obejrzeniu profilu M.F. na tłyterze: "temat nie wykorzystania zasobów kadrowych..." - czyli nie umie pisać]

 

Na letni wywczas wzionem se na próbę trzy ebooki z produkcją niejakiego Falińskiego, czyli kto wie, czy nie "Marcina" z "Wydziału Q" u Severskiego. Z owym M. F. słyszałem wywiad u któregoś z samozwańczych wywiadowców, czyli pewnie w Didaskaliach albo okolicach. To tam chyba jakiś geniusz utworzył na poczekaniu liczbę pojedynczą od "aktywa". I spytał Kwacha "jakie pokusy czyhają na prezydenta będąc na urzędzie?", czy jakoś w ten design.

No więc tak, pisanie pana oficera Marcina bardzo zacne, trzyma w napięciu, wesołe miejscami, miejscami grube nici, ale kij tam. Miejscami niezręczne, miejscami przeładowane opisami sztuki/stylów, na których ni w ząb się zielonym pojęciem nie wykazuję. A już podczas porównywania Cessny i Morza Karaibskiego do "Antka" i Kaspijskiego zwłaszcza żeśmy się obśmieli, bo tasiemiec Severskiego czytalim-śmy. Ten o wirówkach w Iranie, że niby...

Pan oficer Marcin wykazuje co prawda niezdrową fascynację elementem soldateski przedwojennej, AK i okolic, a także powojennej opozycji wobec świeżo instalowanej władzy ludowej, ale z wiekiem z całą pewnością mu to przejdzie. Zresztą wątek Czakucki-syn nie jest przecież namalowany czarno-biało i brawo za to. Podejście do polityków polskich także jest rozsądne, ba, gen. Jaruzelski raz tu wychodzi na całkiem biało.

Takżetak, tentego, co ja chciałem... Właśnie, w korektę/redakcję ponapierdalać, bo dali dupy po całości. Tego się nie powinno robić, nie w takim stężeniu, bo co wam pan Marcin zawinił? Douczcie się, do kurwy nędzy, bo kiepsko to wygląda. Wykaz ansów, niestety zapomniałem, co gdzie, więc jest odpowiedzialność zbiorowa i krzyżowa. "Operacja Re(a?)tea", "Operacja Singe", "Ostatni azyl". Chętnie sięgnę po "Operację Rafael", ale  jeszcze chętniej wyleję kubeł zapowiedzianych pomyj. Mogę robić dla "Czarnej owcy" jako korektor, skoro tamci aż tak spierdolili. Skala spierdolenia jawi mi się jako koncertowa.

Jedziem!

"... i prosto do Rumuni?" - tak, słowo "Rumuni" jest poprawne, tj. istnieje. I co z tego?

"... zastrzelił w Bagdadzie Marię Konarską, która okazała się podwójną agentkę..." - ą.

"... na kierunku Cisna - Miszkole - Eger, ..." - zapewne chodzi o Mis(z)kolc.

"... Wileńszczyznie ..." - ź jak cholera i jak psu micha.

"W słabym balasku płomieni ..." - za moich czasów dziecinnych balasek był kawałkiem kupy. 

"... posłuchać koncertu szopenowskiego" - jakoś "chopinowskiego" bardziej pasuje, ale jak kto lubi.

"Przy stoliku Polaków panował cisza." - panowała.

"Okej, to zapytam inaczej." - mam wątpliwości, czy oficer "Dwójki" (a`propos balaska i kupy) używał zwrotu "Okej" w środku lat 40-tych XX-w.

"job wasza mat'" - waszu, stanowczo.

"Jak miałem sześć lat, przeczytałem swoją pierwszą książkę w życiu. To była Wyspa Robinsona Arkadego Fiedlera. Jak zapoznawałem się na Miłobędzkiej z dokumentacją naszej sprawy, to zacząłem sobie przypominać miejsca akcji tej książki?" - po chuj pytajnik?

"Samolot zbliżali się do ..." - zbliżał.

"Gruba wieża okazała się wewnętrznym patiem ..." - mierzi mnie odmiana patio, ale nie znam się zapewne.

"Dzień wcześniej, w czasie spotkania z oficerami CIA ustaliła, że ..." - klasyczna przecinkoza.

"... robię się głodniejszy." - bardziej głodny.

"Co do innych zainteresowanych, jak rozumiem Rosjan, to macie nieaktualne informacje ..." - także przecinkoza.

"...miała przed sobą drugie poważne zadanie w służbie sowieckiej ojczyzny." - jak dla mnie "ojczyźnie", ale chuj z tym. I dalej:

"Warszawa była jej pierwszą placówką po zakończeniu kursu wywiadowczego zorganizowanego w ośrodku szkoleniowym KGB - Komiteta gosudarstwiennoj biezapastnosti pod Moskwą". Otóż transkrypcja z polskiego na wschodni wybitnie chujowa i nawet przy chujowości niekonsekwentna, bo skoru już silimy się na wymianę o-a w ostatnim słowie, to po chuja trzymać "o" poprzednio i nieszczęsne "t"? Czemu "komiteta", a nie "kamitieta"?. Na dodatek brak myślnika... Chujowieńko.

"Zszedł za nią kierowca dźwigający dwie duże walizki, który sprawnie włożył je do bagażnika i zatrzasnął klapę." - super, ale to "który" jest totalnie z dupy. Idealnie byłoby "... walizki, które sprawnie włożył do ..."

"Służę uprzejmie, szanownemu panu" - przecinkoza na poziomie inżynierów z PW. Niedobrze... podobnie w "Zapraszam, szanowną panią, proszę o bilecik".

"Lokomotywa z boczną tabliczką, z napisem na czerwonym tle CSD - Ceskoslovenske statni drahy wyraźnie zwolniła" - brak myślnika. Przecinek nieco zbędny.

"Mimo wielu lat pracy w Izraelu, szczególnie od 1948 roku, ..." - piękne.

"Koordynowali działania w tym zakresie polskich dyplomatów" - szyk o kant de.

"Nad północnym Atlantykiem i Nową Funlandią ..." - Fundlandią, do kurwy nędzy! 

"... narożny budynek przy Wilson Bulvard ..." - to nie tak się pisze. I później napisane jest odpowiednio, ale dopiero na Seszelach.

"Obok seks shopu ..." - żenienie języków jest idiotyczne. sex-shopu, albo po całości, po naszemu i swojsko: seks szop. Albo płeć sklep. Prawie jak płać.

"Obok wejścia do klubu nocnego, stało trzech ..." - małpa z porażeniem mózgowym by zauważyła, że przecinek jest tu od czapy.

"Odpytywali, jak się dostałem do Sojediniennych Sztatow" - znów ktoś udaje, że zna rosyjską wymowę i/lub poprawną/sensowną transkrypcję... A tu kiszka ze smalcem.

"- Sieriożka, podaj mi insulinę z lodówki. Muszą ją zaraz wziąć.

        Sokołow poszedł do i podał jej szklaną ampułkę." - tj. do kuchni pewno?

nagłówek: "Mołdawia, Bukareszt (Rumunia) - wiosna 2014" - super, można się dowiedzieć, że Bukareszt jest w Rumunii!

"... wina ze szczepu pino noir" - kurwa, nie pijam, ale wiem, że jednak "pinot"! No a jeśli silić się na gwałt spolszczenia, to chyba "pino nuar"? Choć wyglądałoby 100x gorzej od "Linuksa" odmienianego bez "x". Plus prawdopodobnie przecinkoza w opisie dzielnicy 2 zdania wcześniej.

"Calae Vicroriei" - jak się znam na łacinie i rumuńskim, jednak Victoriei. I później istotnie tak jest, mimo kilku powtórek wersji błędnej.

"...pasażu angielskiego zwanego Pasajul Englez" - hm. Who made who... Idiotyczne.

"...skąś znała tę sylwetkę..." - kurwa, "skąś" jest do maszynowego wyłapania!

"... usiadł w fotelu w hotelowym lobby Novotelu" - tak czy owak, Zdzisław Nowak :D

"Lima Charlie. On site?" "Load and clear" - curva, ale kyrk. Tj. winno być "Loud" jak psu micha, ale może to jakiś wyrafinowany humor, a ja nie doceniam.

"...budynku przykrytym spadzistym dachem z brązowych dachówek" - dekarza trzaby spytać.

"Obliczył, że pokonując trasę ..., zajmuje mu to dwie godziny" - klasyka "idąc przez most, spadła mi czapka".

"Burdenko spojrzał na granitowy, lekko różowy pomnik rosyjskiego i radzieckiego kawalerzysty, generała Grigorija Kotowskiego. Mierziło go to nawiązywanie i podtrzymywanie radzieckiej historii w Mołdawii" - kurwa, nagle rusycyzm jak z Lizbony do Władywostoku. "Nawiazywat'" to narzucać. A polskie "nawiązywanie" jest tu ni pri cziom... Kiepściuteńko, panie antykomuchowaty oficerze, ale nie od dziś wiadomo, że gorszą od komunizmu chorobą jest antykomunizm.

Tu kolejny problem - Uniwersytet i ulica we Lwowie raz jest "Iwana Franko", raz "Iwana Franki". A czy jest to następca Jana Kazimierza i kim ów Iwan był - jeszcze nie wiem, niebawem się dowiem... 

"Przecież jego rodzince mieszkają obok nas." - n zbędne.

"... specjalnej ,,A'' Służby Biezpopastosti Ukrainy..." - kupuję ten fajny wyraz na B. Później jest znacznie znośniej i podobniej do "Biezopasnosti".

"Cisza w efirii" - kurwa!... W "efirie", jeśli ma być eter (radiowy, zresztą chemiczny też) po rosyjsku... Żadna efiria i w niej cisza... No elementarz, myly państfo...

kilka braków odstępu między wyrazem a nowym wyrazem kursywą - to może być sprawa konwersji na e-book, nie korekty, np. działającej przed drukiem.

"... Calea Victoriei, gdize mieścił się niewielki hotel Majestick" - taka gra słów, że stick? Każdy stick ma dwa endy. "Thelepone Palace" - łoddafak?

"Niewielki czarny wąsik dopełniał jego wyraźnie orientalnego wyglądu" - naprawdę podejrzanie wygląda.

"Major wyglądał, jakby liczył wszystkie mijane, wąskie stalowe kolumny podtrzymujące dach" - ech ,te przecinki.

"Jechali przez dwa dni. Pociąg przemierzał zalesione góry Anatolii. Minął Izmik, aż w końcu dotarł do portu w Mersin. Byli zmęczeni podróżą ze Stambułu." - piękne zdania proste i nawet jedno złożone. Tylko ten Izmik kłuje w oczy, bo Izmir bardziej się kojarzy. No ale może jest - trza by na mapie sprawdzić. Nie chce mi się, nie tego oczekuje ode mnie Centrala.

"Teraz dodatkowo miał on na głowie operację specjalną, którą realizował Wartanian, a w której miał mu okazać wszelką pomoc." - to "a" jest od czapy. I nie do końca wiadomo, kto komu ma okazać pomoc, o której przynajmniej jasno widać, że ma być wszelka. "... traktował ją w szczególny sposób, bo to według jego planu została uruchomiona." - może to coś wyjaśnia. Zresztą nie ma to większego znaczenia...

"... butelkę zimnego wina typu pinotblanc z różową naklejką i czarnymi napisami." - czyli jednak pinot, ale tu bez odstępu.

"Wartaniani" - nie wiadomo, z jakiej paki.

"Do zobaczenie, może ..." - może kolejny błąd przeoczymy?

"... tajne wystąpienie Chruszczowa z posiedzenia plenum KPZR, w trakcie którego opisał on przypadki kultu jednostki i zbrodnicze działania Stalina." - te "przypadki kultu jednostki" wybitnie niefortunne. Jeśli już z głowy pisać, to coś o wpływie kultu jednostki Stalina na ruch komunistyczny itp... Naprawdę nie trzeba tomu "Nowych dróg" przeczytać, żeby taką nowomowę - plus minus zgodną z faktami - wygenerować. A co dopiero będąc bywszym oficerem wywiadu. 

"Wstępne rozpoznanie wypadło jednak negatywnie, a zespół specjalny - spojrzał na Kleinera - odwołany." brakuje czasownika, np. "został". Albo miała być forma bezosobowa, tj. "odwołano".

"W okręgu Caramandel znaleziono diament Prezydent Vargas." - nieporadne. Znaleziono diament, który następnie nazwano tak czy siak. I chyba jednak President, skoro Vargas w oryginale?

"W kopercie był opis znaku, po którym rozpozna Klossego chodziło o najświeższy numer gazety ..." - brak średnika ew. myślnika albo kropki i nowego zdania po "Klossego".

"Po odbyciu w Berlinie specjalnego szkolenia, pozwalającego na pracy w niemieckiej służbie konsularnej, ..." - miało być "na pracę"?

"..., ale to był nie kto inny jak Witek Nowacki, którego znał jeszcze z Tanganiki, a potem jego wieloletni kumpel z lizbońskiego sierocińca." - nieporadne i niezręczne. Usunięcie "a potem" dodałoby wiele.

"Centrala pisze, że ten Wiesentahl" - kilka razy poprawnie, a co najmniej raz tak. Klapa.

"... obrać owoc ze skóry i w całości włożyć go do lodówki lub zamrażalki." - nowy spszent agede musi pod strzechy trafił!

"... Marcusa Schwarcmachera ..." - nie znam się, ale owo "c" wybitnie nieprawdopodobne, skoro zachowano "Sch" na początku nazwiska. Tj. jeśli "c", to "Szwarcmacher".

"Trzykondygnacyjny, z wysokim podpiwniczeniem dom, otoczny drzewami..." - szyk strony dupy od plus litrówka.

"Forreign Office" - Foreign, kurwa no...

"Czułem się dzisiaj, jakbym za bandziorami z UPA albo z Werwolfu podążał. Dawno takich emocji nie czułam..." - ekspresowa zmiana płci.

Czyjaś-tam córka jest raz Isabelle, raz Izabelle. Jakaś mieścina raz Mansur, raz Mansour.

"Miał ponad sześciesiąt parę lat." - że what?

"Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie obrazu, kiedy wychwycił w czasie jazdy do Karbali." - chyba "który"?

"Ja już nie pracuję na Szucha, ale rzecz jasna, zaczekam." - przecinkoza.

"Ale widzisz, oni oboje się nie cierpią." - o jakimś Sznajderze i jego zastępcy (też facecie).

"... popatrzył na znane mu z licznych wędrówek i wspinaczek skalne wychodnie..." - to o ostańcach/skałach Jury.

"...żeby uważał na drodze na samochody z rejestracjami z literami MD, bo z tego miasta podobno pochodzą najgorsi kierowcy w Austrii." - to "z tego miasta" brzmi idiotycznie, bo rozszyfrowania nie ma. To tak, jakby komuś napisać, żeby w Polsce uważał na blachy "WPI" i "WOT", bo z tych miast pochodzą itd. I skąd światowy człowiek ma wiedzieć o Piasecznie i Otwocku? No znikąd, bo potemu jest światowy!

"monumentalny pomnik" - aż się prosi o masło maślane, ale niech tam.

"Guten appetit" - mówi kelner z rzeczownikiem z małej. Ale za chwilę bohater zażera "frutti di marre".

"Overseas Brasi Logistica" - tam nie było Brasil?

"...w mieszkaniu w piwnicy przy North and Road na West Kensington" - intuicja podpowiada, że "End", nie "and". Zresztą co to znaczy "piwnica przy North-coś-Road"? Prawie nic... Dopiero później słusznie wspomniano, że jest to mieszkanie w suterenie. I przecinkoza w pakiecie: "Wygodne fotele, kanapa, (...) telewizor (...), lodówka, a co najważniejsze, wysokociśnieniowy ekspres (...)." 

Winieccy raz stają się Winnickimi.

"Nie milką komentarze ..." - moje też nie Ewedlują.

"Teraz, kręcąc się po swoich ulubionych zakamarkach, zastanawiał się, czy standardowe sprawdzenia wystarczą?" - zbędny pytajnik.

"... folder ze zdęciami" - też bym zaryzykował, że tępa maszyna winna to wykryć poprzez przeszukanie słownika.

"Smierszcz" - zamiast Smiersz, smakowite!

"... po rozmowie nim." - chyba "z nim", dobrze pasuje do kontekstu.

"Nagle, całkiem blisko usłyszeli huk wyładowania atmosferycznego." - przecinkoza. I naukowość. Po prostu piorun i grzmot. Pierdut.

"założył na nos swoje granatowe mont blanki" - kurwa, lokowanie produktu z polonizacją nazwy i dekapitalizacją brendu?

"Zbliżali się do portu, w którym na cumach bujały się białe, nowoczesne jachty, ale i te tradycyjne, drewniane, niebieskie, brązowe, pomarańczowe czy biało-granatowe jednostki." - zdanie godne wyliczanki Freda z "Chłopaki nie płaczą", jakie to zwierzęta żyją w Polsce. I ten kontrast jachty-jednostki... Ech. I od razu dalej, wyraźnie był gorszy dzień:

"Zmiana szybkości wyrwała Caroline, siedzącą na ławce na najwyższym pokładzie, z chwilowego odrętwienia, w które wpadła, spokojnie wdychając morską bryzę. Spojrzała na Marcina, który jak jej się wydawało, intensywnie o czymś rozmyślał i ..." - przecinkoza x 2 co najmniej.

"... nic nie zrobimy, to część tego kontyngentu, jeśli nie cały, będzie wasalem Rosji, a w najlepszym przypadku połowa." - o jedno gie za dużo.

"Co jak pan sam zauważa, w tym kierunku zmierza" - brak przecinka po "Co".

Na Seszelach mają Wildflour Cafe, konsekwentnie. Choć "flower" pasuje trochę lepiej, ale pies z tym. Nie byłem, więc niech sobie będzie dzika mąka.

" ... podważył szczelinę w kawałku drzewa" - chodziło o drewno.

No comments:

Post a Comment