Thursday 29 December 2022

kompromitacjom, c.d.

W moje brudne łapska wpadło na chwilę rzadkie gówno. Właśnie kończę się odmywać, z głową będzie trudniej - zgodnie z młodzieżowym powiedzonkiem, że tego i owego odzobaczyć się nie da. Gówno nosi tytuł "Feynman - fizyka aż po grób". Dawno nie widziałem tak beznadziejnie (KURWA! W CHUJ WIOTKI BEZNADZIEJNIE) przetłumaczonej książeczki popularno-naukowej. Strach zaglądać do oryginału, choć to irracjonalne... - z drugiej strony, niektóre kwiatki nie mogły powstać w tłumaczeniu. Czyli oryginał też bywa hovenny.

Przerzuciłem pobieżnie; wykształconego (tak se?) w fizyce, matematyce i polszczyźnie dopada poczucie plus minus jak na wybitnie kiepskiej politechnice, zabierającej stęchły z lekka głos na tematy niedostępne dla inżynierskiego kalibru kapelusza i ogólnej kultury.

PWN: za 15 000 zł - w miesiąc - zrobię wam erratę, ca. about dwukrotnie grubszą niż to, coście wydali. Wiem, nie stać was. Wyście, kurwa, swoje zrobili i na tym zarobili... Chuj wam na grób.

Kto się podpisał jako "patron medialny" - widać nie przeczytał. A biedny chemik Miruś w WiŻ oczywiście klepnął pozytywną recenzję, też pełną objawów nieogarniania tematu zasadniczego, czy choćby otrzaskania w slangu czy hierarchii ważności. 

Ożeż ja pierdolę, boże nieistniejący, co za chujnia z grzybnią i bylejakość. Kury szczać prowadzać, a nie naukę popularyzować. Tłuki niedorobione!

No comments:

Post a Comment