Friday 9 December 2022

w kwestii gniota.

"I do siebie do domu na Górczewską!"

Ciekawe, czy się dzieciaki odezwą... Kretynom od "upraszczania języka" - xuj w dupę i kawałek szkiełka! Do red. "Polityki" napisałem ja:
 

Jako zwolennik względnej czystości polszczyzny i zachowania stopnia skomplikowania języka naturalnego (w zgodzie z dziedziną, wewnątrz której służy on komunikacji), pozwalam sobie wyrazić skrajne oburzenie gniotem, który Państwo zamieścili w ramach treści sponsorowanej w ostatnim numerze pisma.

Nie wiem, czy "odmienianie czasowników przez wszystkie możliwe przypadki" jest wyrafinowanym żartem, czy świadczy o mentalnej zapaści autora tekstu; nb. znamienne, że się nie podpisał. Z kolei przytoczone przez pracownicę (czy szefową) portalu okołolekarskiego przykłady rzekomo pożądanych uproszczeń wywołują we mnie tylko jedno życzenie: jeśli ktoś nie rozumie napisu "wybierz specjalistę" albo "diagnosta udostępnił wyniki" - łaskawie poproszę miejsce w kolejce przed tym kimś, bo chyba pomylił szpitale.

Rozumiem, że istnieją prawdy czasu i ekranu czy mądrości etapu. Mogę się zżymać albo zgadzać, ew. przechodzić obojętnie czy nie brać udziału w biciu tej czy owej medialnej piany. Natomiast chodzenie "z prądem" w tej sprawie uważam za - w wykonaniu Państwa - prawie dyskwalifikujące. Zresztą - nie pomoże mój protest (fizyka z wykształcenia, gramatycznego nazisty z zamiłowania) - na 100% ruszą się w tej kwestii prawnicy - ba, kompletnie bez względu na podziały wynikłe po 2015 (tu niskie pokłony dla red. Siedleckiej!). Chcąc nie chcąc - będę z nimi, choć metodologii ani trybu postępowania tej warstwy nie poważam, ale sensu istnienia nie neguję - takim jesteśmy gatunkiem, trudno.

Zarabianie na takim artykule podsuwa mi w wyobraźni taki obrazek - ktoś żyje na gałęzi i handluje jej liśćmi, ale do drzewa podłazi jakiś osobnik spod ciemnej gwiazdy z pomysłem na biznes; mówi, że jest jesień, więc na rynku akurat "idą" trociny - i wręcza siedzącemu piłę. Piłowanie gałęzi, na której się siedzi - bez śladu wizji perspektyw czy efektów ubocznych - zdaje mi się warte zakwalifikowania jako głupota i szkodnictwo. Pół biedy, gdyby szkodliwość tyczyła tylko siedzącego, który za chwilę spadnie na grunt i boleśnie potłucze organizm*. A tu negatywne efekty uboczne mają zasięg ogólnospołeczny.

Pozdrawiam, z nadzieją na poprawę. A jak nie - kto wie, może za 10 lat
wydanie "Poilityki" będzie ciągiem 15-u emotikonek. Choć obstawiam, że rynek wykosi Państwa wcześniej niż masowych i systemowych ogłupiaczy.

 

* zapożyczone z czyichś wspominek w szanowanym lub-czasopiśmie BUKA.

PS Pochwalić natomiast należy artykulik red. Kalukina - przeczytanie o Piątku wespół z Kanią i jej podobnym - złoto, zaprawdę powiadam.

No comments:

Post a Comment