Sunday 1 September 2024

kasa, misiu!

Kolega donosi ze sklepa Oszana wesołe nowiny. Otóż szufluje itemy z koszyka przez skaner do tego miejsca po prawej niby, no i flaszka izotonica powoduje u mądrze osoftłerowanej kasy obstrukcję - "podaj ilość". Mniejsza, że liczbę, no ale chuj. Kolega się lekko podkurwił i zaczął indagować panią obsługantkę - że jaka niby ilość, skoro wskanował i położył na wagę... Bo - o naiwności? - od lat uważa, że po prawej jest waga. Można tak uważać, sądząc po tempie reakcji softłeru zwłaszcza na dość lekkie rzeczy - np. przyprawy. A pani obsługantka bez żenady wypuściła koledze informację, która zakrawa na tajemnicę korporacji: otóż wagi tam nie ma...

Koledze przypomniał się dowcip o radzieckim dyplomacie, co to opowiada komuś, jak w UK w karty chciał pograć; i powiedział raz "sprawdzam". Na co współgracze oburzyli się i w te słowa, że jak to - u nich przecież honor* obowiązuje i wierzy się na dane słowo. Nu, togda karta mnie poszła... - czyli że od tej pory zwsze wygrywał, rzecz jasna kantując. Tak kolega tłumaczył żart, gdyby kto nie pojął, bo tłuków wokół multum, np. ja.

Za przykładem kolegi polazłem do sklepa tegoż i wypróbowałem. Rzeczywiście wagi nie ma, no bo tak: zważone mam 3 bakłażany, wskanowałem ten z nalepko i wsadziłem do tego pojemnika. Softłer zaakceptował. I dorzuciłem dwa pozostałe. Softłer - nic! Ja nikogo nie oszukałem. Ani nie namawiam do takich źle pojętych oszczędności. Ale do tego sklepa chodzić już nie będę, bo nie lubię płacić za czyjeś (klientów rzecz jasna) oszustwa - intuicja podpowiada, że na niejednego kanciarza się tam zrzucam.

* nie mylić z "gonorem" - to się w żartach z polskiego zadęcia u nich trafia, chyba u tow. Dostojewskiego, chyba "Bracia Karamazow". Ale jeszcze nie przemogłem. Obiecuję poprawę.

No comments:

Post a Comment