Thursday 8 April 2021

Krzysiu K. RIP

Mamy w resorcie poważny problem po słowach 71830-a o śpiewaczyku. Nagle żeby 71830-em pomiatać, wypada (musi jakimś ponurym zrządzeniem forum kulturwnego gazety peel, celowym czy nie - nie rozsądzamy) jednocześnie choć trochę ubóstwić onego śpiewaczyka i w łunie jego sławy czy też echu melodyj odrobinę się podgrzać. Niechby i z absmakiem i poczuciem wewnętrznym w duchu "co ja tu, kurwa, robię?!". Niejeden dyskomforcik tego sortu zniesion będzie bez mieszczański i wolsko-drobno-biznesmenowy i -łumenowy fałszyk, którym podszyte bywają wolactwa postawy.

Zdrowsze naszym zdaniem podejście prezentuje komentariat zaangażowanego serwisu płotek, gdzie na zarzucony (koniecznie ze znakiem zapytania, co świadczy o ostrożności procesowej) temat "charakteru państwowego" pochówku śpiewaczyka, wypowiada się już chłodnawo i z widoczno rezerwo.

Krzysiu Krawczyk - niech się w niebiesiech od anielskiej słodyczy i harf zerzyga - jest w mojej szufladce "skrajny obciach" i pozostanie tam na zawsze. Jeśli dobrze sięgam pamięcią, to od lektury pamiętnego artykułu red. Szczygła o disco-polo z GW ("Usta są zawsze gorące"; jest na niniwie22). I z racji twórczości, której nie mogę zarzucić, że za wiele razy byłem nią atakowany (jak np. twórczością zasłużonego tow. Kurta Kombajna, który jednak miał odwagę ostatecznie rozwiązać swoją kwestię we własnym zakresie i za to herbatnika cenimy), to jednak sam widok przyprawiał o mdłości. Podobnie miałem ze wspomnianym diskiem wszelkiej maści, teknem, hiphłopem, Złotą Marylą, Ich Troje i inszym pra-wolsko-weselno-biesiadno-śpiewnym  s y f e m. Jak to trafnie ujął klasyk, I hate happy music. Wesołej, łzawej, duszewnoj tyż. Choć hiphłop akurat ponurawy bywa, bo siedzimy na dzielni, jaramy zioło, spodzień jak żagiel i kaptur na pustym łbe i brak nam perspektyw. Albo insze Cyganie, co znajo cały świat czy hej sokoły, co niechybnie stanowi inspirację ze strony band UPA/OUN. No dobra, przy "Katiuszy" można się wzruszyć, co niechybnie czyni ze mnie ruskiego szpiona.

71830-ów u steru też nie znosimy; ale święte oburzanie się, że 71830 przyganiał młodzieży, że śpiewaczyka nie doceniała, też postrzegamy jako nietrafione - ów śpiewaczyk schlebia raczej gustom (czy - jak elity lubio - bezguściom) ciemnego luda, więc wypadałoby odmachnąć się i  z j e b a ć  taką sugestię z wyższego stanowiska. Choćby w duchu "szczym do ludzi, ujocki dochtórze praw?". Nu a tak - opiat' prosrali... Opozycja z morskiej pianki kawowej.

No comments:

Post a Comment