Saturday 24 April 2021

uroki normalizacji

Zabawię się w poprawność polityczną i aktywistę - przejmę się za innych i złoję pajaców, szkodników, ludzi małych i pozbawionych wyobraźni. Wrzutka na gazeciepeel o opanowywaniu pani-demii na Wyspach. Fajnie - poszczepili się sprawnie, ale pierwsze foto w artykule... knajpa, luzik, żarcie i panienka przypalająca fajka.

Losie słodki - tyle smęcenia o powikłaniach po wiadomej zarazie, degeneracji płuc, straszenia (w szczytnym przecież celu - żeby więcej ludziny wyżyło, mniej ryzykowało itp.), a tu - esencja tego, co któryś z dobrych gitarzystów (chyba Kerry King) miał kiedyś na koszulce, w której wystąpił był w wywiadzie - "I have the right do destroy myself". Niby tak, ale szlag by was trafił! Na miejscu kogoś, komu zaraza zaszkodziła, średnio bym się poczuł czytając artykuł z takim zdjęciem ilustrującym "otwarcie". Zero absolutne elementarnej wrażliwości czy wybiegania myślą (tia...) naprzód! A wystarczyło pokombinować, np. jak z celebrowanym* "Murzynem" - "czy aby na pewno to powiem, bo a nuż się ktoś obrazi czy źle poczuje". Oczywiście ja ws. "Murzyna" mam zdanie wyrobione, ale z tym jaraniem to naprawdę niesamowite, odjechane i tak metalowo-tarantinowo trąci nawet. Chyba że miała to być prowokacja - wtedy czapka w niz, a.k.a. szapo-ba. 

Takie mam skojarzenia. I z pensjonarską iście gorliwością je uzewnętrzniwszy idę łkać nad gorzkim losem wielkich wzruszeń, nad którymi zły świat, w pędzie ku tzw. lepszemu, nawet na lewym kolanie przyklęknąć nie chce; chyba że, wdepnąwszy, poszukuje przez chwilę kijka celem oczyszczenia zelówki, wtedy się zatrzyma. Jedźmy, nie ma wołu.

 

* skoro mamy epizody zamiast odcinków, sezony zamiast chuj-wie-czego, części czy serii, w nich epickie sceny, na wakacje jeździmy do różnych znanych destynacji, na narty to resortów, a bielizna dla pań jest sensualna, to niniejszym deklaruje się, że "Murzyn" może być celebrowany.

No comments:

Post a Comment