Tuesday 5 April 2022

giełda mejer!

(Nie)znajomy lokalny ex-pierd od giełdunku (ba - nawet po 24.02 węszył za okazjami do zysku - bo niby czemu nie) zapodał linka do instrukcji obglądania sygnału giełdowego - te szumy, szarpane przebiegi itp., z których magicy coś odczytują rzekomo. Po przeczytaniu o minimach jako "głowach" i paru jeszcze nie mniej poetyckich określeń ("świeca"?) tego, czego nazwy w matematyce istnieją od dawien dawna - i chyba większość uczniów dawnego LO obśmiałaby się na te magiczne terminy, wdałem się w konserwację. Osobnik, który mi ów content podsunął (chyba jest doradcą podatkowym, wyraźnie inwestującym i zafascynowanym giełdą, nawet z okazji wojny trzepie coś nt. dorabiania się, tj. co ma skoczyć, a co przeciwnie) wypadł tak:

Ja: Czy utworzenie krzywej niebieskiej z czarnej robi się ręcznie i na oko, czy wg jakichś ilościowych reguł? Dlaczego ta krzywa ma ostre piki w maksimach i bardzo łagodne w minimach?

On: Nie tworzy się takiej krzywej, to wyłącznie rysunek.

No bo była jakaś łagodna krzywa namalowana jakoby na motywach rozedrganego oryginalnego szumu zbieranego z notowań czy czego tam tylko nie...

Nie wiem, jak reszta, ja po czymś takim nie mam wątpliwości - człowiek raczej nie wie, o co chodzi. Ale coś mu się wydaje. I mój stan konta czy portfela i gospodarka zależy od takich, z przeproszeniem, młotków, pomysłowym przyrządom do wbijania gwoździ nie uwłaczając? Wesoło, choć zgroza.

***

Przed sklepem ludzie zbierają na ukraińską... armię. Prawie jak w żarcie o Stirlitzu - kawy nie ma, ale jest dobra herbata. "Naszy uże blizko, podumał Stiritz". Dziwi mnie to - w sumie jako policzek dla Zachodu/NATO. I jednak "manie" lokalsów ("będzie nasz mniej coraz; Polaków!") za durniów. Nie widzę walki zbrojnej w tej chwili w roli utrzymywacza życia, chętnie daję kasę na mieszkanie, jedzenie, środki tego i owego. Ale nie strzelby... To jest jakiś tani show. Jak dawanie żebrakowi na fajki i wódę. Kurwa, skoro chce mu się chlać i jarać, znaczy się najadł. I na temat ceny czy wartości tego życia, które niby mam ratować, a de facto pomagać niszczyć - naprawdę ciężko mi się wypowiedzieć. Oprócz właśnie zaniechania dania daniny.

Włodki, do kurwy nędzy, przestańcie. O ile wiem z nasłuchu, nawet dawni zwolennicy polityki Kremla w kwestii Donbasu (wliczając uczestników walk - w tym Striełkow/Girkin) dziś twierdzą, że "specjalna operacja" się, jakby tu ująć, obosrała, i że Zachód i Ukraina wygrywają wojnę informacyjną, bo Rosjanie jej... rzekomo nie rozpoczęli. Tj. radzą sobie na tyle beznadziejnie, że nie ma o czym mówić. Nie wiem - z rządowych mediów widziałem raz czy drugi W. Sołowiowa i naprawdę wydaje się, że gorzej/niżej nie można.

Bohaterowie z forum Gazety namawiają do likwidowania Rosjan na terenie UE i powieszenia Putina. Jak rozumiem, brak "gnata" (tudzież gałęzi, stołka i sznura) to jedyne, co bohaterów powstrzymuje. Ciemno to widzę. I zachodzę w głowę, wśród kogo mieszkam - przy pełnym zrozumieniu dla potępienia działań armii rosyjskiej. Choć - podobnie jak ostatnio część opozycji, wszystko tłumacząca ruskimi trollami i agenturą wpływu - też mogę wskoczyć w te koleiny. Ale dlaczego? I w imię czego? Podrażnienie idiotów i danie im okazji do spuszczenia pary - przez nazwanie tak szacownej osoby jak ja onucą i pożytecznym idiotą - też jest dziś w cenie. Jak pouczała radziecka kreskówka - spokoistviye, glavnoe: spokoistviye...

Jeszcze jedno - na łamach "Listonosz doniósł" trwa konsekwentna nagonka na wiadomą panią redaktor NIE. Podczas gdy artykuły o dobytku W. Z. i najbardziej krytyczne o Ukrainie jako państwie, publikowali tam inni. W tym sławny ostatnio "Ćwikła", a rozstrzygnięcie (pozorne? Jutro się okaże) problemu wywiadu amb. Andriejewa nastąpiło w numerze zahaczającym o 01.04. A red. Wołk-Łaniewska jest po prostu symetrystką, za co ją niezmiennie cenię.

No comments:

Post a Comment