Wyjebał mi skurwysyn (tj. test programu, ale program nie nazywa się - jeszcze - skurwysyn) wyjątek, że eksel zapuszczony "napotkał problem z tym plikiem". I nie otworzył "w celu ochrony tego komputera". I, kurwa jego zapierdolona w dupę mać, nawet nazwy pliku nie był łaskaw zapodać, dopiero debugier podpedział. Żeż ja jebię. I za godzinę (!) taki popup, że z plikiem takim a siakim wystąpił problem i czy mikroskopowi bym nie wysłał. Czego, kurwa, pliku?! Uwagi bym wam wysłał, łachmyty. Developers x 4. A plik i tak macie, szuje. Geniusze z LibreOffice też - usuwam parędziesiąt wierszy i nagle jakieś śmieci się wpierdalają i robi się > 250 kolumn zamiast przepisowych 73.
Lubię się uśmiechać, zwłaszcza by mikroskop upad i sobie głupi ryj rozwalił. I wszelki wysiwyg ofis. A lateka napisał Donal'd Knut, jak powiedział zacnyj Stoliarow!
I do siebie do domu na Górczewską!
Dr nauk
No comments:
Post a Comment