Tow. Donek i Anżej odwiedzili ("NIE" - rzekomo we dwa samoloty!) pono panującego w cytadeli demokracji Józka Bidona, który jest przytomny. Zabawny i wyraźnie celujący w macierewiczostwo Radziu wypuścił kolejny swąd i towarzysze redaktorzy z Agory mają się do czego pałować. A czy jest full of himself, czy fool - raczej bez różnicy, samorefleksji tyle, co w ksywce ministra sprawiedliwości z czasów błędów i wypaczeń.
Czy - odpukać - w razie czego poślą siebie i swoje pociechy na front (Szymek Chłodnia już zapowiedział, że małżowinę owszem i w razie czego zginie), nie wiadomo. Poszlochał, pobrylował, a teraz... można było przewidzieć.
Oby obyło się bez wpierdolu. A może to ino aktywizacja mięsa wyborczego przed czymś-tam (chyba samonierządowe się zbliżajo, hasło: radny-zaradny).
No i chuj, jak mawiają klasycy.
No comments:
Post a Comment